Z wielką nieufnością i zwłoką zabierałam się za książkę Hakus Pokus.
Powodów było wiele- choć tytuł mnie zaintrygował, opis z okładki już niekoniecznie. Trochę trąciło banałem, spodziewałam się kolejnego tekstu na ten sam temat, z jednym małym urozmaiceniem- wątkiem hakerskim. Dodatkowy problem- dwóch autorów. Przyznaję, nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak wygląda współtworzenie książki przez kilka osób. Kto proponuje więcej, czyje propozycje wygrywają, jak ostatecznie wygląda proces twórczy, czyje myśli są zapisywane, a czyje odrzucane? Czy może tylko jedna osoba odpowiada za wymyślenie fabuły, a druga za sam zapis i ewentualne poprawki merytoryczne? Na czym polega współpraca? Czy komuś tytuł autora przysługuje bardziej, a komuś mniej?
Na te i wiele innych pytań próbowałam odpowiedzieć sobie przed lekturą.
Wszelkie moje wątpliwości odpłynęły jednak wraz z przeczytaniem kilku stron.
Przyznaję, że nadal, już po wielkim „hokus pokus” i dokładnemu przyjrzeniu się treści książki, nadal mam do niej stosunek ambiwalentny.
I jestem zadowolona, i jestem niezadowolona.
O tym jednak za chwilę.
Powieść opowiada o dwójce dorosłych ludzi okrutnie potraktowanych przez los, których drogi krzyżują się na skutek wielu zbiegów okoliczności.
Ona, Beata, mająca polskie korzenie, mieszka i pracuje w Chicago jako psycholog. Tam też boryka się z chorobą dwubiegunową swojej matki, która zostaje na stałe przeniesiona na oddział zamknięty. Ojca bohaterka nie poznała nigdy.
On, Robert, polski matematyk, pracownik firmy hakerskiej CounterVision zajmującej się wyłapywaniem dziur w systemach zabezpieczających firmy i instytucje przed atakami hakerów, dopiero co rozstał się z żoną, gdy odkrył, że ta nie chce już dłużej być Christiną, lecz …Chrisem i właśnie szykuje się do operacji zmiany płci.
Żadnego z dwójki bohaterów życie nie oszczędza. Spotykają się w firmie Roberta, gdzie Beata zostaje zatrudniona jako shrink. Szybko nawiązuje się między nimi nić porozumienia, a wydarzenia, które bardzo szybko zmieniają obrót spraw i prowadzą do zaskakujących odkryć, staną się próbą ich zażyłości.
Tekst przepełniony jest retrospekcjami, wspomnieniami, które bardzo łatwo da się wychwycić, gdyż są zaznaczone kursywą. Język jest prosty, klarowny, stara się być odwzorowaniem potocznego. Myślę jednak, że na tej płaszczyźnie autorzy wpadli w pułapkę. Wielokrotnie powtarzane ‘fuck’ bardzo kłóciło się z zastosowanym wcześniej językiem, sprawiało wrażenie wtłoczonego na siłę, nienaturalnego. Choć założenie było prawdopodobnie zupełnie odwrotne- niestety, w moim odczuciu, cały efekt został udaremniony.
Wielkim plusem powieści są subtelne wątki miłosne kończące uczucie dwojga ludzi w sypialni. Takie jak lubię- plastyczne, ale nie wulgarne; niedopowiedziane, niedookreślone, pozwalające popuścić wodze fantazji… albo ją zatrzymać w odpowiednim momencie.
Hakus pokus zdecydowanie zasługuje na lekturę i uwagę czytelnika. Mimo pozornej błahości i banalności, jest tak naprawdę utworem o dobrze i złu, o wyborach jakich musimy dokonywać codziennie i skutkach jakie ze sobą niosą. Nade wszystko jednak, jest doskonale wyważoną powieścią, nie będącą ani błahym romansidłem czy powieścią psychologiczną, ani przepełnionym hakerskim żargonem tomiszczem naukowym. Co tu dużo mówić- autorzy odnaleźli złoty środek, by zadowolić zarówno czytelnika-mężczyznę, jak i czytelnika-kobietę.
4/6
O tak, całkowitą rację masz z tym "złotym środkiem". Powieść może zainteresować wiele różnych grup odbiorców przez swą różnorodność, a jednak w żadnym kierunku nie przeważa, przez co czyta się ją naprawdę dobrze.
OdpowiedzUsuńU mnie ciągle na półce leży i czeka na swą kolej, ale nie mogę się jakoś przymusić do przeczytania..rozleniwienie wiosenne chyba mnie dopadło :-) pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńMam niezły apetyt na tę książkę i możliwe, że uda mi się go niedługo zaspokoić:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńW najbliższych dniach zabieram się za lekturę tej powieści. Dlatego też Twoją recenzję przeczytałam tyko pobieżnie :)
OdpowiedzUsuńJak widzę książka otrzymała od ciebie niską ocenę, ale piszesz, że warto dać jej trochę uwagi, więc jak kiedyś ją zobaczę w księgarniach to przystanę przy półce xD Today1.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńWidzę, że zadajemy sobie dokładnie te same pytania. Mnie też zawsze fascynowało, jak możliwe jest tworzenie książki w parze. Potrafię to sobie wyobrazić jedynie w taki sposób: jedna osoba przedstawia swoje pomysły, jest inspiratorem, druga ubiera je w słowa. Treść i forma - osobno. W innej sytuacji, gdyby każdy pisał po rozdziale, dajmy na to, chyba łatwo dałoby się zauważyć różnicę stylu?... Podoba mi się twoja recenzja, jest szczera - nie przedstawiasz tylko plusów, ale i minusy. Ciekawe, czy będę miała podobne spostrzeżenia po lekturze.
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele recenzji tej książki, jedne są bardziej optymistyczne, inne mniej. Mój entuzjazm w stosunku do niej trochę opadł, właściwie nie wiem dlaczego. Jak mi wpadnie w ręce to przeczytam.
OdpowiedzUsuńNo się doczekałam aż o niej napiszesz ;D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podobało :)
Książka raczej nie dla mnie, ale okładka jest fajna. Te "kości" są piękne.
OdpowiedzUsuńAnonimowy:
OdpowiedzUsuńNiską ocenę?!
Broń Boże! 4 to wysoka nota!
kiedyś z pewnością sięgnę :D
OdpowiedzUsuńOczywiście - 4 to znaczy dobra.
OdpowiedzUsuńOsobiście dałabym jej 3. Jak dla mnie - takie sobie czytadło dla zabicia czasu. Jest wciągająca, ale wiele rzeczy mnie irytowało, między innymi język, o którym piszesz.
Pozdrawiam!
ja to na pewno przeczytam, mi się podoba i ten wątek dla kobiety, i ten dla mężczyzny ;) chociaż na razie utknęłam na pewnej książce z biblioteki, która niby mi się podoba, ale męczę ją już trzeci tydzień :D
OdpowiedzUsuńMam takie same odczucia, choć naprawdę mi się podobała :) Bałam się, że nie dotrwam do końca, ale książka mnie wciągnęła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę udanej majówki! ;*
przychylam się, 4 to dobra nota :)
OdpowiedzUsuńja mam podobne obiekcje do tej książki, niby wszystko w porządku a jednak coś zgrzytało.
Szepnięto mi, że będzie kontynuacja, piszesz się? :)
Sięgnę po nią na pewno, bo zbiera dobre recenzje, więc chętnie poznam ten duet :) A dodatkowo przyciąga mnie fakt, że żadnej powieści autorstwa jakiegokolwiek duetu nie miałam jeszcze okazji czytać :)
OdpowiedzUsuńcyrysia:
OdpowiedzUsuńJa również miałam wielki problem z zabraniem się za nią...
kasandra_85:
Na pewno będziesz zadowolona;)
Lena173:
Rozumiem;)
Daria:
Mój od początku nie był zbyt wielki, ale ostatecznie warto było przeczytać:)
Viconia:
:))
Przepowiednia:
Masz rację, mi również jaki pierwsze rzuciły się w oczy;)
Oleńka:
3 rezerwuję dla naprawdę przeciętnych książek, tutaj aż tak źle dla mnie nie było;)
ladyinfantille:
Znam to uczucie;)Trzymam kciuki za jej ukończenie!
pandorcia:
Dziękuję!
Kinga:
Jak najbardziej! Otwarte zakończenie mnie zastanowiło, teraz wiem jaki był cel;))
niedopisana:
OdpowiedzUsuńNigdy nie wypisuję tylko plusów- takie cukierkowanie jest dla mnie zupełnie bez sensu. No, chyba że książka rzeczywiście nie ma minusów;D
A ja nie wiem czy ją przeczytam. Jakoś nie mogę się do niej przekonać.
OdpowiedzUsuńBujaczek:
OdpowiedzUsuńJak pisałam- również miałam z nią problem. Jednak przekonałam się i doszłam do wniosku, że moje obawy były nieuzasadnione;) Może i TY się przekonasz;)