poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Ostatni autobus do Woodstock- Colin Dexter




Colina Dextera jako autora trzynastu powieści o inspektorze Morsie i sierżancie Lewisie można uznać za znawcę gatunku. Tak też jest w istocie. Wykreowana przez niego para detektywów niezmiennie kojarzyła mi się z Poirotem i Hastingsem – bohaterami stworzonymi przez moją mistrzynię kryminałów Agathę Christie. Być może właśnie to porównanie, które podczas całej lektury kłębiło się w zakamarkach mojej głowy sprawiło, że autor zdobył moje uznanie, a tym samym przysporzył sobie kolejnego czytelnika. Historie morderstw z jakimi muszą zmierzyć się sympatyczny piwosz i miłośnik muzyki Wagnera oraz jego asystent, stały się dla mnie okazją do pogłówkowania wraz z nimi. Wszystko to na bardzo przyzwoitym poziomie, bez przesadnego rozlewu krwi czy sensacyjnej pogodni za kryminalistą. Tu również pojawia się podobieństwo z bohaterem Christie – większość dochodzenia przeprowadzona jest w umyśle detektywa i polega na logicznym łączeniu faktów i wykorzystaniu swojej siły perswazji. Podejrzewam, że to między innymi te czynniki wpłynęły na fakt wydania powieści Dextera w 40 językach oraz kręceniu serialu opartego na podstawie cyklu, a także na uhonorowanie autora w 2000 roku Orderem Imperium Brytyjskiego przez księcia Karola za wybitne zasługi dla literatury.  Twórczość Pana Colina była doceniana wielokrotnie. Stał on się zdobywcą najważniejszych nagród w swojej dziedzinie, między innymi: Diamond Dagger, Gold Dagger, Silver Dagger. Wyróżnienia te przyznawane są każdego roku przez Stowarzyszenie Pisarzy Literatury Kryminalnej za najlepszą powieść kryminalną.

O czym traktuje Ostatni autobus do Woodstock? Akcja rozpoczyna się kiedy dwie młodziutkie dziewczyny planują spędzić weekend w tytułowym mieście. Niestety, zrządzeniem losu ostatni autobus już odjechał i bohaterki muszą w inny sposób dostać się na miejsce. Ku ich zadowoleniu udaje im się złapać okazję, bowiem pewien mężczyzna proponuje im podwiezienie. Niestety, wydarzenie to kończy się tragicznie dla jednej z nich i staje się przyczyną skomplikowanego śledztwa, w którym nic nie wydaje się tak oczywiste jak na początku. 
Gdy do śledztwa wkracza inspektor Morse i jego asystent, obaj mają nadzieję na szybkie rozwiązanie sprawy. Wydawać by się mogło, że wystarczy poznać nazwisko mężczyzny, który podwoził dziewczyny i sytuacja sama się wyklaruje. Niestety, nie potrafią oni odnaleźć ani jego, ani współpasażerki zamordowanej… Do tego, jak na ironię, detektyw spadając z drabiny kontuzjuje sobie stopę, a po wizycie w szpitalu pozostaje mu pamiątka – uczucie jakim zapałał do jednej z pielęgniarek, niejakiej Sue. Na tym jednak nie koniec! W międzyczasie bowiem do morderstwa nieoczekiwanie przyznaje się osoba, która całkowicie miesza szyki Morsowi i Lewisowi. Jak w tej sytuacji zachowają się panowie i jaki będzie tego końcowy efekt? Kto tak naprawdę stoi za sprawą śmierci autostopowiczki?
Powieść czyta się jednym tchem. Wartka akcja nie pozwala oderwać się od lektury, a ciągła zmiana wydarzeń i pojawianie się nowych wątków skutecznie buduje napięcie, które rozwija się stopniowo. Nieoczekiwany finał staje się wisienką na torcie.

Jako, że Wydawnictwo Funky Books oferuje czytelnikom znacznie więcej powieści Colina Dextera, w najbliższym czasie zaopatrzę się w kilka z nich i przekonam czy dobre wrażenie pozostawi po sobie także reszta sagi, czy być może Ostatni autobus do Woodstock będzie ostatnią interesującą mnie pozycją napisaną przez autora. W skrytości liczę na to, że już niedługo będę mogła się mienić wierną czytelniczką cyklu o inspektorze Morsie i sierżancie Lewisie. Póki co, polecam zrecenzowaną pozycję. Swoją zachętę kieruję przede wszystkim do miłośników książek Agathy Christie oraz fanów gatunku, a także do osób szukających niezobowiązującego, pozwalającego na pogłówkowanie kryminału na lato. Nie wywołuje nocnych koszmarów!;)
Polecam.


4,5/6



Related Posts: