Zafona zna już chyba każdy. Cień wiatru to jedna z nielicznych powieści, o których prędzej czy później na swojej czytelniczej drodze usłyszymy. Nie każdy ma świadomość, że nim powstała ta znana i ceniona pozycja, autor parał się tworzeniem utworów przeznaczonych dla młodzieży, mających porwać swoją historią i zafascynować światem lektur.
Pałac Północy, to druga powieść Zafona. Ukazała się ona w 1994 roku w Hiszpanii. Jej akcja toczy się jednak gdzie indziej. Autor drugiej części sagi młodzieżowej zabiera nas do Kalkuty, by wraz z narratorem na nowo przeżyć tajemnicze wydarzenia rozgrywające się w maju 1932. Przerażające doświadczenie, którego staniemy się uczestnikami obejmie cztery dni. Cztery dni podczas których Ben, wychowanek sierocińca St. Patrick’s oraz jego siostra Sheere dowiedzą się o swoim istnieniu, a także o mrocznych zakamarkach swojej przeszłości, która nie dość, że nigdy ich tak naprawdę nie opuściła, to jeszcze teraz, po szesnastu latach postanowiła wrócić pod postacią tajemniczego Jawahala. W uporaniu się z demonami przeszłości pomogą bohaterom przyjaciele – członkowie stowarzyszenia mieszczącego się w Pałacu Północy.
Opowieści towarzyszyć będą liczne poszukiwania i odkrywanie prawdziwej historii swojego życia, ukrywającej się za zasłoną łamigłówki, której rozwiązaniu bohaterowie mogą podołać jedynie przy pomocy osób, pod których opiekę zostali oddani.
Fani twórczości Zafona nie mogą Pałacu Północy przegapić, ja jednak uważam, że jest to najsłabsza z jego dotychczasowych książek, pozostająca daleko w tyle nawet za Grą Anioła, co do której miałam mieszane odczucia.
Emocji było stosunkowo niewiele, a i fabuła wydała mi się niedopracowana. Być może jest to skutkiem małej objętości – gdyby tę samą historię zapisać na dwukrotnie większej liczbie stron, prawdopodobnie i jej jakość byłaby znacznie lepsza. Co tu kryć – choć seria młodzieżowa zapowiadała się bardzo dobrze, [Księcia Mgły oceniłam na notę najwyższą- recenzja] drugi jej tom poziom zdecydowanie zaniżył. Choć nie mówię, że nie może się podobać – może, ale to raczej rozrywka na jedno popołudnie, którą, co stwierdzam z przykrością, szybko zapomnimy. Zabawa jednak przednia, więc i oceny niesprawiedliwie zaniżać nie będę.
Jestem ciekawa jak zaprezentuje się kolejna część sagi, z której czytania zrezygnować nie mam zamiaru.
4/6