Ścięte głowy to już trzecia część serii z Dalzielem i Pascoe w roli
głównej. Poprzednie (Małe sprzątanko i
Okrutna miłość) zdobyły sobie wierną rzeszę czytelników na
całym świecie. Do jednych z nich należę ja. Choć cała seria opiera się na
dochodzeniach prowadzonych przez wyżej wymienionych detektywów, nie są one ze
sobą ściśle powiązane. Każdą można czytać jako zupełnie odrębną książkę, bez
potrzeby znajomości tomów poprzednich. Każdemu więc kto jeszcze nie miał
przyjemności poznać tego cyklu, polecam zajrzenie do którejkolwiek z dotychczas
wydanych przez Nową Prozę pozycji.
Ścięte głowy na pierwszy rzut oka
przyciągają swoją okładkę. Już po niej orientujemy się, że tytuł ma oprócz
znaczenia dosłownego znaczenie metaforyczne. Gra słów i możliwość jego
interpretacji podkreśla wartość tejże książki.
Autor po raz kolejny zabiera nas
do mętnego światka detektywów Dalziela i Pascoe. Poznaje nas z Patrickiem
Aldermannem – człowiekiem, który po śmierci jednego z członków swojej rodziny
dziedziczy wspaniałą posiadłość w Rosemont wraz z przylegającymi do niej urokliwymi
rosariami. Do detektywa Pascoe dochodzi informacja o rzekomym związku Patricka
ze śmiercią spadkodawcy, pierwotnie potwierdzona przez szefa Aldermanna – Elgooda,
z którego to potwierdzenia mężczyzna szybko się wycofał. Mimo to machina
ruszyła i detektyw rozpoczął już dochodzenie mające dowieść lub obalić tezę na
temat rzekomego związku Patricka ze śmiercią byłego właściciela Rosemont. Jak
się okazuje więcej osób ma pewne podejrzenia co do okoliczności tajemniczych
śmierci wielu osób, ułatwiających Aldermannowi wspinanie się po szczeblach
kariery. Dowodów jednak brakuje, a zeznania świadków zamiast sytuację klarować,
jedynie dodatkowo ją komplikują.
Dalziel i Pascoe staną przed
trudnym zadaniem rozwiązania nierozwiązalnego.
Oryginalną cechą książki Hilla
jest rozpoczynanie każdego rozdziału od prezentacji innej odmiany róży oraz
wyjaśnienia pochodzenia jej nazwy. Stanowi to niejako wstęp do wydarzeń
mających nastąpić na kolejnych kartach książki. Ścisły związek nazw kwiatów z przebiegiem
wypadków jest kontynuacją gry metaforami zasygnalizowanej już w tytule.
Jako, że jest to moje kolejne
spotkanie z pisarstwem Hilla, mogę śmiało stwierdzić, że niestety było to
spotkanie mniej udane od poprzedniego. Mimo, że zagadki się mnożą, wydarzenia
komplikują, podejrzenia rosną, to akcja trochę się ślimaczy. Książka ta jest
bardziej opowieścią, której się z zaciekawieniem wysłuchuje, niż porywającym
kryminałem. Zabrakło narastającego napięcia, nie znalazłam tutaj żadnego nowatorstwa.
Powielane są jedynie dobrze znane z innych powieści kryminalnych schematy.
Wielkim plusem jest jednak
zakończenie – dość nietypowe i zastanawiające.
I to chociażby dla niego warto tę
książkę przeczytać.
Miłośnikom kryminałów spodoba się
bez dwóch zdań, dla pozostałych również może być formą dobrego spędzenia czasu.
Nie spodziewajcie się jednak brutalności czy mocnych akcentów. To kryminał
delikatny, dla początkujących.
to jak dla początkujących to chyba nie sięgnę :D Nawet jeśli tam są jakieś zagadki i taki cień tajemniczości, ale nie ma takiego dużego dreszczyku emocji, to zdecydowanie nie jest to pozycja dla mnie, chyba, że kiedyś będę miała ochotę na lekki kryminał
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale nie poczułam fascynacji ,,Ściętymi głowami''. Sama historia nawet ciekawa, ale dopracowanie już zdecydowanie słabiutkie jak na kryminał.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego tak mocno ciagnie mnie do tej ksiązki - tym barzdiej, że jej recenzje bywają rózne. Podejrzewam, że jako była florystka mam niebywałą słabość do róż ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się przyjemna lektura, ja jednak poczekam na coś bardziej brutalnego i mocniejszego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Męczyłam tę książkę miesiąc. Nie potrafię powiedzieć, żeby mi się nie podobała, ale nie miała w sobie nic, co sprawiłoby, że nie mogłam się od niej oderwać. Nie zaliczam jej do udanych...
OdpowiedzUsuńA dlaczego by nie? Jeżeli znajdę, z chęcią sięgnę :). Te róże nastrajają mnie z góry pozytywnie :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Chyba jednak zacznę od innych książek tego autora, skoro ta nie należy do najlepszych
OdpowiedzUsuńPrzyda mi się trochę lżejszy kryminał na jesień^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
mnie osobiście sama okładka książki nie skusiła, ale jako, że mam słabość do zabawy słowem to z tego powodu dam tej historii szansę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam gry słów, a okładka faktycznie zachwyca od pierwszego wejrzenia. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
PS. Zauważyłam, że ostatnio blogger szwankuje, tzn. gdy ktoś ma mój blog w linkach na stronie, to nie aktualizują mu się tam moje wpisy (widać link do jakiegoś starego, a nowe się nie pojawiają). Na moim blogu również wyświetlają się nieaktualne wpisy niektórych osób na liście linków. Czy Ty też zaobserwowałaś coś takiego? Pytam, kogo się da, bo chcę wiedzieć, ile osób zauważyło lub ma podobny problem i czy da się z tym coś zrobić.
Scathach, możemy sobie porozmawiać he he:
OdpowiedzUsuńhttp://sprawydomowe.blogspot.com/2011/04/dalziel-and-pascoe.html