wtorek, 8 listopada 2011

Kolory tamtego lata – Richard Paul Evans



Richard Paul Evans to autor niekończącej się serii bestsellerów, który od kilku dobrych lat podbija także serca polskich czytelników.
Ostatnimi czasy zasłynął Stokrotkami w śniegu oraz Szukając Noel.

Kolory tamtego lata potwierdzają poziom pisarski autora, dostarczając wielu wzruszeń i uśmiechu.

Po odłożeniu książki na półkę długo nie mogłam zebrać myśli. Brakowało mi słów, by wyrazić to co czułam po lekturze, brakowało mi odwagi, by powiedzieć cokolwiek, co mogłoby zagłuszyć ciszę, która rozbrzmiewała wokół mnie po przewróceniu ostatniej stronicy.

Autor za przedmiot swojej książki obrał sobie historię Ellen, młodej amerykańskiej malarki, która po wyjściu za mąż za Włocha wyjechała z nim do słonecznej Toskanii.
Jej życie mogłoby wydać się bajką: mieszka we wspaniałej posiadłości, w której niegdyś tworzył sam Machiavelli; ma wielki majątek, wspaniałego synka, a mimo to… coś się nie układa.
Mąż Ellen z uwagi na swoją pracę jest większą część roku w rozjazdach. Z rodziną widuje się rzadko i poświęcając jej niewiele uwagi. Ellen samodzielnie musi sobie radzić z opieką nad domem oraz, co trudniejsze, nad chorującym na ciężką astmę synka. Ciągłe ataki jego choroby wymuszają na bohaterce niezwykłą czujność i opanowanie.
Na dodatek jest notorycznie zdradzana, wie jednak, że rozstanie z mężem jest niemożliwe: utraci środki do życia, a przy chorującym synu nie może sobie na to pozwolić. Żyje więc w związku karmionym pozorami, tłumi w sobie ból i nieopisaną samotność.
Wszystko zmienia się, gdy jej posiadłość postanawia wynająć pewien Amerykanin – Ross Story. Oboje szybko odnajdują w sobie pokrewne dusze i coraz trudniej tłumić im rodzące się uczucie. Niestety, na drodze do spełnienia ich miłości stoi zaborczy mąż Ellen.

Najtrudniej pisać o tym, co porusza najbardziej. Dlatego nie użyję wielu słów, by zachęcić do zaczytania się w Evansie. Jego książka to wciągający korowód wydarzeń i postaci, to niezwykła atmosfera włoskiej prowincji, to bajkowość i baśniowość ukryta między amerykańskim przyzwyczajeniami. Wciągająca historia miłości i poszukiwaniu szczęścia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Przywraca wiarę w istnienie uczuć rodem z romantycznych filmów. Tak, tak – każdej z nas może spełnić się baśń wyśniona w dzieciństwie. A ja w to spełnienie głęboko wierzę.




12 komentarzy:

  1. Kurczę, zaintrygowałaś mnie strasznie! Muszę przeczytać - może i ja się zachwycę?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest któraś już z rzędu recenzja tej książki, po której mam ochotę biec i wypożyczyć ją. W pamięć zapadła mi okładka, więc jak tylko dojrzę ją na bibliotecznej półce, wyląduje w moich rękach.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo.. Zaciekawiłaś mnie. Z chęcią przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście muszę zacząć od okładki, bo nie mogłam oderwać od niej wzroku, jest piękna !
    Książkę z pewnością przeczytam. Myślę, że mi się spodoba, a recenzję naprawdę miło się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może się skuszę - raz na jakiś czas taki sympatyczny romansik o Księciu na Białym Koniu nie zaszkodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tej pozycji Evansa nie czytałem. Z przyjemnością po nią sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Postaram się tę książkę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś mnie tak ostatnio nie ciągnie do romansów, ale nie zmienia to faktu, że recenzją zainteresowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię tego autora, czytałam "Podarunek" i mam miłe wrażenia po lekturze, więc po tę pozycję również mam zamiar sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę już od dawna mam na oku i na pewno jej nie przepuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj tak, piękna książka. Pochłonęłam ją w dwa wieczory ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Brzmi bardzo przyjemnie - lubię książki o życiu i miłości. Na pewno się za nią rozejrzę :)

    OdpowiedzUsuń