Mam przed sobą niesłychanie
ciekawą książkę autorstwa Pawła Janikowskiego. Choć jak sam twórca mówi, nie
była ona pomyślana jako wierne odtworzenie rzeczywistości pierwszych Słowian,
to tak naprawdę doskonale oddaje ducha epoki.
Większość z nas kojarzy początki
Polski z panowaniem Mieszka I. Niewielu zdaje sobie sprawę, że wcześniej było
coś więcej niż tylko stek legend i podań, które z rzeczywistością miały
niewiele wspólnego, a które stanowiły dodatkowo źródło wierzeń i domniemywań na
temat pierwocin naszego państwa. Autor
postanowił „wrzucić” swoich bohaterów w realia Prasłowian, w realia Siemomysła
– ojca pierwszego księcia Polski. Jak przystało na fikcję literacką, zarówno
imiona autorów jak i przestrzeni, w której rozgrywa się akcja są całkowicie
wymyślone. Nie sposób nie zauważyć jednak, że Janikowski wykreował świat bardzo
realistyczny, mogący z powodzeniem zmylić nieskalanego historią
czytelnika.
Skupmy się jednak na tytule: Prasłowiańska bajka. O ile jego pierwszy
człon nie stanowi żadnego problemu, o tyle człon drugi niesie ze sobą szereg
konotacji. Bajka bowiem, to z definicji utwór krótki, posiadający charakter
dydaktyczny i moralizatorski. Gdybyśmy mieli przyporządkować tekst Janikowskiego
do tejże kategorii, uznałabym go za bajkę narracyjną, z wyraźnie zarysowaną
fabułą. Czy jednak znajdziemy w niej jakieś pouczenie lub wytknięcie ludzkich
wad? Jak najbardziej!
Autor nie ma bowiem na celu
nauczenia nas prahistorii Polski czy wyłącznie przeniesienia w czasy dawno
zapomniane. Celem nadrzędnym jest snucie opowieści o ludzkich charakterach i
cechach, które od tysięcy lat pozostają wciąż takie same.
U Janikowskiego, tak naprawdę nie
fabuła jest ważna, lecz postaci – postaci, które stanowią ewidentne uosobienie
znanych nam wad: chciwości, pychy, zazdrości, bezwzględności, okrucieństwa
[mamy tutaj między innymi Brunona] oraz cnót: odwagi, honoru, patriotyzmu,
uczciwości [Lech]. Szwarccharaktery zostają tu przeciwstawione osobom
urzeczywistniającym wszelkie pożądane zalety, a Prasłowiańska bajka staje się ostatecznie piastowską historią o
sile miłości.
Książka zadziwia swoją
autentycznością, którą dodatkowo podkreśla mistrzowska stylizacja na język
pierwszych Słowian. W momencie, gdy jako studentka znajduję się na etapie
badania języka prasłowiańskiego właśnie, a także dokonywania wszelkich słownych
rekonstrukcji, tekst Pawła Janikowskiego staje się dla mnie nieopisanym źródłem
materiałów do ćwiczeń.
Bez zająknięcia mogę powiedzieć,
że większość użytych przez autora słów faktycznie istniała w opisywanych
czasach, w podanej formie. Oczywiście, nie wszystkie – w tym momencie tekst
przestałby być stylizacją, a stał się naśladownictwem.
Do czego jednak zmierzam – Prasłowiańska bajka oprócz tego, że może
być źródłem wiedzy o człowieku i próbą umotywowania podejmowanych przez niego
decyzji, stanowi także studnię bez dna wypełnioną językiem i próbą jego
rekonstrukcji. To opowieść dla każdego – dla czytelnika ceniącego sobie wątki
mniej lub bardziej oparte na historii, dla miłośnika języka, dla poszukiwacza
wątku miłosnego, dla osoby chcącej sięgnąć po literaturę dydaktyczną, a także
dla pozostałych – dla tych, którzy chcieliby, aby tak jak w powieściach, także
i w życiu dobro zwyciężało nad złem, a nasze czyny nigdy nie pozostawały bez
konsekwencji.
Moi Drodzy, polecam bez dwóch
zdań. Książka do zadań specjalnych.
Rany, jak dla mnie - prawdziwa perełka! Gdybyś chciała zrobić miejsce na półce, to ja jestem chętna do jej przygarnięcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Okładka ma w sobie coś magicznego i mrocznego i właśnie tym mnie przyciąga.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisałaś tą książkę. Lubię historię, więc chętnie poszukam jej w bibliotece. :)
OdpowiedzUsuń