Są takie książki, po których
przeczytaniu wokół nas rozchodzi się jedynie dudniąca i przejmująca cisza. Są książki, które budzą tak silne emocje, że żadne słowa nie są w stanie ich
wyrazić. Jakaż szkoda, że tak często są to pozycje jeszcze nieodkryte!
Przede mną leży prawdziwa
perełka. Niepozorny wolumin, którego okładka, choć intrygująca, nie zapowiada
pokładów bólu, przez który będziemy musieli się przedrzeć, nim dobrniemy do
końca. Mimo jedynie 159 stronic, lektury tej nie można nazwać łatwą. Czyta się
ją z wieloma przerwami, by dać sobie czas na odpoczynek, na odetchnięcie i uporządkowanie
myśli. Nie sposób wyobrazić sobie, że tę historię z pewnością ktoś przeżył i
nie miał możliwości odcięcia się od swojego cierpienia.
Jej przedmiotem jest tematyka
niezwykle trudna: niezrozumienie ze strony najbliższych wynikające z nieumiejętności
zwierzenia się komukolwiek, tłamszenie w sobie emocji, powolne stawanie się
dziwadłem, nie pasującym do żadnej rzeczywistości.
Anna, to kobieta, która w
młodości zdecydowała się na emigrację do Kanady. Swój wybór tłumaczyła ucieczką
od komunistycznej Polski, tak naprawdę jednak była to forma eskapizmu. Po
traumatycznym przeżyciu z dzieciństwa – gwałcie, o którym nikomu nie
opowiedziała oraz życiu w szponach tłamszącej matki, kobieta odcina się od
swojej rodziny. Okłamuje ukochanego ojca, mówiąc mu, że doskonale sobie radzi,
podczas gdy tak naprawdę jej kanadyjskie życie jest kontynuacją pasma życiowych
porażek. Zamiast artystycznej kariery, Anna pracuje jako sprzątaczka, co rusz
zwalniana z kolejnych posad. Jej córka, Julia, nie potrafi zrozumieć
dramatycznie zmiennych nastrojów matki, widzi jej cierpienie, jednak w żaden
sposób nie jest w stanie jej pomóc.
Gdy na drodze Anny staje trudna miłość,
uczucie do którego trzeba dojrzeć, uczucie dla którego trzeba zmierzyć się z
demonami przeszłości, bohaterka w końcu dostaje szansę na katartyczną podróż do
przeszłości. Stanie się ona dla niej szansą na uporanie się z traumą dzieciństwa,
kiedy to jako mała dziewczynka w żółtej sukience otrzymanej od ukochanej babci,
wybrała się na niedzielny spacer, z którego wróciła całkowicie zmieniona…
Książka Beaty Gołembiowskiej jest
rewelacyjna, przejmująca. Jej lekturze towarzyszą emocje nie do opisania. Uczucia
i reakcje zarówno bohaterów, jak i czytelnika zmieniają się jak w kalejdoskopie.
U postaci jest to symptomem rozchwiania emocjonalnego spowodowanego bolesną
przeszłością, u odbiorcy niemożnością zrozumienia wszystkiego od razu, chęcią
niedopuszczenia do siebie traumatycznych wydarzeń, których chwilę wcześniej
stał się świadkiem.
Doskonała. Już dawno żadna książka nie zrobiła na mnie tak
piorunującego wrażenia.
Fikcja, która mogła się zdarzyć, a co gorsza – która
urzeczywistnia się niemalże każdego dnia. Wstrząsająca, mocna lektura. Na trwałe wryje
się w Wasze serca.
Jestem trochę na bakier z polskimi autorami i jak widać muszę to szybko zmienic :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. :) Jeśli bedzie w bibliotece, z chęcią wypożyczę. :)
OdpowiedzUsuńnie miałam w planach tej książki, ale po takiej recenzji chyba jednak się zdecyduję, poza tym lubię takie wstrząsające lektury :)
OdpowiedzUsuńJuż chce. Od teraz. Natychmiast:) Lubię takie powieści, najważniejsze gdy lektura porusza, najgorzej jak sie przeczyta i za dwa dni juz nie pamiętamy o czym i dlaczego.
OdpowiedzUsuńTakie niepozorne, nierozreklamowane książki są najlepsze! Chętnie zapoznam się i z tą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
ja chce, ja muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńNie do końca jest to książka w moim guście, aczkolwiek postaram się przeczytać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZrobiło mi sie smutno po Twojej recenzji. Spodziewam się więc że po lekturze czeka mnie jeszcze większa doza smutku. Cóż. Zaryzykuje. Nie powiem, że z chęcią, ale na pewno z nadzieją na happy end.
OdpowiedzUsuńCzytałam ją tak, jakby była napisana specjalnie dla mnie. Tak to nie przesada, nie utożsamiam się z bohaterką ale mamy w pewnym sensie podobne doświadczenia. To, że można zwyciężyć własne lęki i powracające wspomnienia jest bardzo dobrym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo wzbogaca książkę wielość planów, czasów... musiałam ją sobie trochę dawkować przedłużać czas przed zakończeniem.
Czytałam ją tak, jakby była napisana specjalnie dla mnie. Tak to nie przesada, nie utożsamiam się z bohaterką ale mamy w pewnym sensie podobne doświadczenia. To, że można zwyciężyć własne lęki i powracające wspomnienia jest bardzo dobrym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo wzbogaca książkę wielość planów, czasów... musiałam ją sobie trochę dawkować przedłużać czas przed zakończeniem.
Lubię poruszające książki i jak tylko ją dostanę to przeczytam ...
OdpowiedzUsuńWspaniały debiut literacki! Przejmująca, wzruszająca , świetnie opowiedziana historia.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że podchodziłam do niej kilka razy ( sporo postaci, imion , których na początku nie mogłam "uporządkować"), ale potem.... oderwać się nie mogłam. Ciekawa sprawa bo podobnie jak osoba, której recenzję przeczytałam, kilkakrotnie musiałam przerywać czytanie, bo wzruszenie( prawdziwe łzy ) nie pozwalało na kontynuowanie. Musiałam "ochłonąć", oderwać sie, zostawić na moment bohaterów, bo nie miałam już sił byc razem z nimi w ich rzeczywistości.
Na szczęście jest happy end:) Nie wybaczyłabym gdyby było inaczej!!!
Poza emocjonalnymi doznaniami sa tez czysto estetyczne - świetne opisy przyrody.
MA
Według mnie (choć jestem tylko zwykłą niezbyt dużo z powodu braku czasu czytającą osobą) książka jest nietuzinkowa. Sposób pisania i te ciągłe zmiany przeszłość – teraźniejszość sprawiają, że trzeba się trochę skupić przynajmniej na początku, ale za to nie jest to coś o czym zapomina się natychmiast po przeczytaniu ostatniej strony. Autorka ma lekkość pisania , ale lekkość w najlepszym tego słowa znaczeniu . Jest w tej książce zawarte tyle ludzkich dramatów, tyle dylematów, ale też wiele ciepła, kiedy autorka pisze o tych którzy odeszli, jak i w relacjach z tymi którzy są obecni w życiu głównej bohaterki. Podoba mi się sposób postrzegania świata nie tylko o kolorach bieli i czarnego, ale we wszystkich odcieniach szarości . Przynajmniej ja tak to odebrałam . I dlatego spodobała mi się Żółta Sukienka – za oryginalność, swój własny styl oraz to,że może być książką do której wraca się w różnych momentach swojego życia, odkrywając na nowo inne jej wymiary.
OdpowiedzUsuńKsiążki poruszające głębokie psychologiczne problemy zawsze mnie interesowały. Jak można żyć normalnie po ciężkich przejściach, a szczególnie po czymś tak okropnym jak gwałt? Tyle dzieci na świecie to przeżyło, jak dają sobie z tym radę?
OdpowiedzUsuńSięgnęłam z zaciekawieniem po Żółtą sukienkę. Przeczytałam ją przez jedną noc. Jest to powieść wielowątkowa. Porusza nie tylko problem, który mnie z początku zainteresował, ale również inne, tak istotne dla nas Polaków – emigrację, religię, historię. Niektóre fragmenty są bardzo zabawne, trochę humor przez łzy.
„Żółta sukienka” dotąd tkwi w moich myślach. Poleciłam ją przyjaciołom. Sądzę, że pisarka poprzez tą książkę, która jest debiutem, jak również przez następne powieści ( mam nadzieję, że ukażą się wkrótce) zaistnieje wśród polskich pisarzy współczesnych.
JJ
Recenzja bardzo emocjonalna- jak książka przypuszczam-której jeszcze nie czytałam ale pędzę do biblioteki i biorę się zaczytanie. Dzięki za
OdpowiedzUsuńpropozycje.
„Czytałam jednym tchem, z przerażeniem myśląc o nieprzygotowanych do piątkowej wystawy
OdpowiedzUsuńobrazach. Książka jest fascynująca, uwielbiam rytm i wrażliwość tekstu. Czyta sie łatwo i
z ogromnym zaciekawieniem. Z takim samym zapałem i uwielbieniem czytałam wszystkie
książki Nurowskiej. Już tęsknie za następną książką.” Irena Zaras
„Czytałam jednym tchem, z przerażeniem myśląc o nieprzygotowanych do piątkowej wystawy
OdpowiedzUsuńobrazach. Książka jest fascynująca, uwielbiam rytm i wrażliwość tekstu. Czyta sie łatwo i
z ogromnym zaciekawieniem. Z takim samym zapałem i uwielbieniem czytałam wszystkie
książki Nurowskiej. Już tęsknie za następną książką.” Irena Zaras