czwartek, 31 maja 2012

Stos majowy:)


Jako, że sesja nie sprzyja czytaniu i tworzeniu jakichkolwiek postów – czas na zapchajdziurę :-) Przed Wami większość mojego majowego stosiku. Brakuje kilku pozycji, które porozdzielałam wśród znajomych, ale na liście widnieją.  Co już czytaliście, co polecacie?















Starsza pani wnika  - Anna Fryczkowska
A kiedy zabrakło wina   - o. Paweł Sambor OFM
Sincuik  - Eliza Chojnacka
Zabójcze umysły. Ostre cięcie   - Max Allan Collins
Listy na wyczerpanym papierze   - Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora
Przewodnik po sztuce uczenia literatury  -  Stanisław Bortnowski
Dla Ciebie wszystko -   Nicholas Sparks
Gdzie jesteś Amando?  -  Dennis Lehane
Sukces według Teen Vogue. Praktyczne porady, tych którzy rządzą światem mody  -  autor zbiorowy
Dzieci króla Nikodema -   Jerzy Augustyn
Dziennik   - Jerzy Pilch
Rok jeża Teofila   - Aniela Cholewińska-Szkolik
Moja wyspa marzeń   - Urszula Lemańska, Radosław Lemański
Przygoda leśnych skrzatów  -  Aleksandra Skrzypczak
Ogród biodynamiczny -   Wiesław Jaszczak
Smutna historia braci Grossbart  -  Jesse Bullington
Kazio w miasteczku pełnym wampirów  -  Iwona Czarkowska
Baśnie dla dorosłych i dla dzieci wybrał Program Trzeci -   Andersen, Grimm
Lokatorka Wildfell Hall -   Anne Brontë
Prześwietny raport kapitana Dosa   - Eduardo Mendoza
Podróże życia  -  autor zbiorowy
Bestiariusz słowiański  -  Paweł Zych, Witold Vargas
Amerykański derwisz   - Ayad Akhtar
Anatomia w urazach sportowych  -  Leigh Brandon




sobota, 26 maja 2012

Trochę prywaty

Kochani,
wszystkich Was, którzy posiadacie konto na facebooku, w imieniu mojej siostry bardzo proszę o głos na zdjęcie nr 4! Z góry wielkie dzięki!
https://apps.facebook.com/my-polls/tmkcpc02

piątek, 25 maja 2012

Smutna historia braci Grossbart



Tytułowi Bracia Grossbart to typki spod ciemnej gwiazdy – odrażające postaci, których nigdy nie chcielibyście spotkać, a którzy także mocą literatury prowokują czytelnika do jak najgorszej o nich opinii. Urodzili się oni w Bad Endorf – niemieckiej mieścinie i są bliźniakami – zdaje się, ze zło i występek zostały w nich podwojone. Manfried i Hegel to nikczemnicy najgorszego sortu, podtrzymujący rodzinną tradycję bezczeszczenia i okradania grobów oraz mordowania każdego, kto próbowałby ich powstrzymać.

Postanawiają oni wyruszyć tropem rodzinnej legendy aż do Giptu – krainy znajdującej się na Wschodzie, wypełnionej po brzegi grobowcami z ukrytymi w  nich skarbami, które przez lata jedynie czekają na odkrycie i grabież rodu Grossbartów. Ich droga wyścielona jest trupami tych, którzy postanowili im przeszkodzić oraz spotkaniami z nietypowymi postaciami. Jedną z nich jest wiedźma poprzysięgająca im zemstę i rzucająca na nich klątwę, podążająca za nimi aż do celu.
Smutna historia braci Grossbart stylizowana jest na przekaz średniowieczny – nie dziwi zatem poczucie głównych bohaterów jakoby byli wysłannikami samej Maryi, nie zaskakują wszechobecne fantastyczne stwory, klątwy, czarownice i demony.

Powieść ta, mimo że na mnie zrobiła wrażenie bardzo dobre, nie spodoba się każdemu. Filozofia bohaterów, ich poglądy, bluźniercze wypowiedzi i wulgaryzacja języka mogą odstręczać. Same postaci antybohatów, których w żaden sposób polubić nie można mogą rodzić trudność czytania – wszak zazwyczaj szukamy identyfikacji. Tutaj raczej mamy turpizm, antyestetyzację i hołdowanie brzydocie oraz występkom. Nie sposób przyporządkować książki tej do jakiejkolwiek konwencji – autor balansuje między swoimi własnymi pomysłami, tak jakby miał ich bardzo dużo i sam jeszcze nie wiedział na jaki ostatecznie się zdecydować.


Warto poznać ten specyficzny debiut. Sama z  ciekawością będę śledziła dalszą drogę pisarską Bullingtona.





czwartek, 24 maja 2012

Absurdy Holocaustu - Noc żywych Żydów

Igor Ostachowicz urodził się w roku 1986. Noc żywych Żydów to druga powieść w jego dorobku. Pierwszą – Potwora i Pannę – opublikował pod pseudonimem Julian Rebes trzy lata temu. Autor od kilu lat jest najbliższym doradcą premiera, co prawdopodobnie stało się przyczyną tego, że książka komentowana była na długo przed swoją premierą.
Zainteresowanie nią niewątpliwie potęguje chwytliwy tytuł – medialny, stanowiący preludium do gry konwencjami, którą serwuje nam pisarz. Nawiązanie do popularnego na masową skalę horroru z końca lat sześćdziesiątych, Noc żywych trupów, to zabieg bardzo przemyślany. Konotuje on określone znaczenia – przywołuje przestrzeń filmową, w której bohaterami pierwszoplanowymi stają się zmartwychwstali na masową skalę nieboszczycy.  Choć powieść Ostachowicza daleka jest od konwencji zombie movies, motywy z nią związane wykorzystuje fenomenalnie.

Głównym bohaterem Nocy żywych Żydów jest glazurnik zamieszkujący Warszawę, niewyróżniający się, tworzący związek z anorektyczką Chudą, która najbliższe relacje nawiązuje z ludźmi poznanymi za pośrednictwem Internetu.
Mężczyzna swoją postawą godnie reprezentuje wszystkich cwaniaczków i cyników świata. Choć ma wykształcenie wyższe, układa glazurę, bo, jak sam mówi, można na tym szybko zarobić. Swoich współpracowników traktuje z pobłażaniem i wyższością, samemu czyniąc w tym czasie quasi-filozoficzne rozważania nad otaczającą go rzeczywistością. To właśnie one stanowią jedną z najmocniejszych stron książki – glazurnik jest niezwykle bystrym obserwatorem, konstruującym celne, nieraz bolesne spostrzeżenia, a śledzenie ich stanowi sporą przyjemność dla czytelnika.

Gdy pewnego dnia, bohater trwa w miłosnym uścisku z Chudą, wygłasza ona sąd o tym, jakoby słyszała skrobanie dochodzące z piwnicy, które w jej przekonaniu stuprocentowo świadczy o obecności Żydów. Ulatuje to jego myśli, po to, by za chwilę powrócić ze zdwojoną siłą. Zastanawia się, debatuje, rozważa, wreszcie – bierze urlop.
W momencie, gdy okazuje się, że piwnica rzeczywiście zamieszkała jest przez martwych Żydów, życie bohatera, ulega diametralnej zmianie. Zostaje on wplątany w korowód absurdalnych wydarzeń, balansujących na granicy powagi i śmieszności. Staje się obrońcą uciśnionych i prowodyrem w walce o spełnienie podstawowych potrzeb niespokojnych umarłych. Ich dusze, znajdujące się w pułapce pomiędzy niebem a ziemią, nie potrafią zapewnić sobie wiecznego pokoju, a on na mocy dealu, ma im ten stan zagwarantować.
Bohater zabiera umarłych do centrum handlowego Arkadia, dba o ich nowe wizerunki,
a ciekawskim ludziom przedstawia ich jako grupę rekonstrukcyjną.

W tym samym czasie jednak, Zupełnie Zły przy pomocy Hitlera i jego świty, planuje zemstę na znajdujących się między życiem a śmiercią Żydach, przewidzianą na jedną szczególną datę – noc, podczas której umarli stają się na powrót żywi. Ponowne zabicie ich w owym momencie, będzie równoznaczne z przekreśleniem całego ich istnienia. Znikną, jak gdyby nigdy ich nie było. Nie pozostanie po nich żadne wspomnienie, żaden dowód ich ziemskiego egzystowania.

Rzeczywistość wykreowana przez Ostachowicza wielokrotnie balansuje na granicy oniryczności. Jest sceną groteski i absurdu, na której przestrzeń wojenna kontaminuje z przestrzenią współczesności, mającą znamiona cyfryzacji. Tylko tutaj swastyka mogła zostać połączona z plastrami z wizerunkiem Kubusia Puchatka; a strach mający swoje źródło w poetyce horroru z często zauważalnym komizmem językowym. Alternatywna historia przedstawiona przez Ostachowicza to groteska, choć nietypowa, bo w swym absurdzie przerażająca.

Nekropolia staje tutaj się symbolem śmierci w całej swej istocie. Powieść ta, choć niejednorodna gatunkowo, z całą pewnością uznana być może za literacką próbę oswojenia wojny, jej zrozumienia i uporania się z jej konsekwencjami.
Pod maską groteski, autor ukrywa bowiem tematy fundamentalne: o sens życia, sens umierania, priorytety, poczucie winy spowodowane życiem w obecnych czasach, dehumanizację i zezwierzęcenie w realiach wojennych. To swoista próba zmierzenia się z tragedią Holocaustu wrzucona w ramiona popkultury. Pisarz wielokrotnie puszcza do czytelnika oko, bawi się z nim, igra z jego oczekiwaniami, burzy znane konwencje, obnażając przy tym gorzką prawdę o ludzkiej kondycji. Łączy temat poważny z niepoważną jego realizacją. Tylko pozornie został on potraktowany lekko, tak naprawdę jednak wykorzystana forma potęguje tragedię, podkreśla jej niezrozumienie i ogrom.  Przy użyciu żywego, nieraz drażniącego i uszczypliwego języka, autor koncentruje na głównym motywie całą uwagę odbiorcy. Choć książka nie jest obszerna, aż skrzy się
w niej od żywej akcji, która wciąga niczym niejedna dobra powieść sensacyjna.
Co jeszcze charakterystyczne dla tej powieści, to obecność kontrastów. Obok scen zbiorowych gwałtów, mających miejsce w obozie Auschwitz, pisarz umieszcza opisy wywołujące u czytelnika wybuchy głośnego śmiechu. 
Wszystko to składa się na fakt, że książka Ostachowicza, uchodzi za publikację odważną.
Choć czyta się ją doskonale i w moim przekonaniu sięgać po nią warto, to przez niegotowe na takie zestawienia społeczeństwo może zostać uznana za obrazoburczą i prześmiewczą.

Tekst ten budzi i będzie budził kontrowersje, bowiem czy wypada z taką lekkością, chociażby czysto pozorną i formalną, pisać o zagładzie?
Niechaj za podsumowanie posłuży zdanie wypowiedziane przez jednego z bohaterów Nocy żywych Żydów – „Boję się, że żywi, nie są na to gotowi”.


                                                             Igor Ostachowicz, Noc Żywych Żydów, W.A.B., Warszawa 2012.
_________________
Recenzja ta została nagrodzona w konkursie zorganizowanym w ramach Festiwalu Literackiego "Wokół Debiutów" (8-12 maja 2012 roku) przez Koło Naukowe Polonistów Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Równorzędne wyróżnienie otrzymała wówczas oprócz mnie jeszcze jedna osoba, również za recenzję książki Ostachowicza.

Wręczenie nagród miało miejsce 12 maja w Galerii Sztuki Współczesnej BIBU w Katowicach i towarzyszyło spotkaniu autorskiemu z pisarkami Agnieszką Kłos oraz Ewą Berent.
Dr Marta Cuber wręczająca nagrodę.
źródło



źródło
Agnieszka Kłos


Ewa Berent i Agnieszka Kłos



środa, 23 maja 2012

Wyniki konkursu urodzinowego

Kochani, jesteście wspaniali!
Serce mi się krajało, gdy miałam podjąć decyzję odnośnie nagród. Z tego powodu zwiększyłam pulę, choć i to niewiele zmienia - nadal wielu z was nie mogę nagrodzić, choć bardzo, bardzo bym chciała.
Wykazaliście się ogromną kreatywnością i pomysłowością. Niektóre odpowiedzi mnie zastanawiały, inne powodowały permanentny uśmiech [Stoker zniesmaczony współczesną prozą wampiryczną powalił mnie na kolana!]. Decyzję o przyznanych nagrodach zmieniałam kilkakrotnie[dlatego tyle to trwało], co rusz dodając nowe kryteria - a to zapis zgodny z zasadami ortografii i gramatyki, a to pomysłowość, a to ilość zgłoszeń od jednej osoby, a to trud włożony w pracę, a to z każdego zadania jeden zwycięzca - ostateczne wyniki są jakie są - nie będę się specjalnie tłumaczyć, uzasadnienia podałam:)
Wszystkim serdecznie dziękuję za udział - naprawdę jesteście fenomenalni! Mam nadzieję, że będę miała okazję poczytać coś co wyszło spod Waszego pióra jeszcze niejeden raz - było to wspaniałe i inspirujące doświadczenie.
Jest mi niezmiernie miło ogłosić, że zwycięzcami konkursu są:


I MIEJSCE
Konrad Staszewski za wykonanie zadania nr 3 oraz przypomnienie o swoim prawdziwym literackim talencie. Panie Konradzie - niezmiernie mi miło, że pisarz zaszczycił mnie udziałem w konkursie, który mam przyjemność organizować.

Spisek

Nikt nigdy nie słyszał ich pośpiesznych kroków. Małe ciche stópki nie zostawiały żadnych śladów. Mimo to Uszaty rozejrzał się czujnie dokoła nim wyszedł z dziury skrzętnie ukrytej za szafką. Nikogo nie dojrzał. Odetchnął głęboko. Tak naprawdę nie obawiał się ludzi, którzy rzadko się w nocy budzili. O tej porze już spali na piętrze i chrapali tak głośno, że nawet w kuchni na parterze ich słyszał. Nie oni był zagrożeniem. Był nim Włochaty, który mruczał za każdym razem, gdy widział Uszatego i jego rodzinę. Nieważne jak był nażarty, zawsze mruczał w pewien sposób – jakby wiedział, że zbliża się dzień ostatecznego polowania. Ten dźwięk, brzmiący niby odgłos nadchodzącej burzy, był zapowiedzą trzęsienia podłogi, w które wprawiały ją jego biegnące łapy. Pchlarz, jak nazywał go Uszaty, jeszcze się nie pojawił, choć co noc wędrował po całym domu jak zawodowy stróż.

Gdy upewnił się, że ma wolną drogę, Uszaty szybko przebiegł odległość dzielącą jego dziurę, którą dumnie nazywał norką, od drzwi prowadzących do hallu, w którego środku, w jednej ze ścian, znajdowała się nora Długona. W porównaniu z bratem, Uszaty, zamiast pięknego, długiego ogona miał tylko niteczkę. Przekroczył próg jego siedziby i podświetlił wnętrze malutką latarenką. Ale był sam.

Pewnie są już w bibliotece – pomyślał i czym prędzej do niej pobiegł.

Drzwi do pomieszczenia były uchylone i wślizgnął się niepostrzeżenie do środka. Tak jak przypuszczał, Długon i ich ojciec – Wąsal – stali już na biurku. Uszaty wdrapał się po drewnianej nodze mebla i usiadł na książce. W milczeniu przysłuchiwał się, jak Wąsal tłumaczył coś Długonowi i wskazywał jakiś wyraz w otwartej, podświetlonej blaskiem z latarenki księdze. Tylko on potrafił czytać ludzkie zapiski. Dopiero po chwili zrozumiał, że ojciec znalazł przepis na pozbycie się Włochatego. Żaden z nich nie zauważył rosnącego za ich plecami cienia.


II MIEJSCE
Osoba ukrywająca się pod mailem eteriana@wp.pl - za pomysłowość wykazaną w każdym zadaniu, które podjęła. Za powalającego na kolana zniesmaczonego Stokera, wspaniałe życzenia i niezwykle zachęcające opisy;)

1. Czy chciałabyś poznać losy krwawej damy?
Jeśli tak – do świetnej lektury zapraszamy
To barwna opowieść o losach pewnej grafki
Co dziewczęta traktowała niczym zabawki
Zwabiała ich sporo do swego zamczyska
Ze strachu drżały ich przerażone oczyska
Stała się podła z niespełnionej miłości
Panicznie się bała nadchodzącej starości
Kazała więc krwawe kąpiele szykować
Ze swymi mordami nie śmiała się chować
Bezwględna była ta Elżbieta Batorówna
W okrucieństwie mało kto jej dorówna!
Na szczęście ku dobru biegną zbójnicy
Strzegą kobiet niemal w całej okolicy
Jaki los spotka morderczynię złowrogą?
Karę w końcu otrzyma i to bardzo srogą!
Polecam zatem książkę „Pani na Czachticach”
Niech czytanie nie skończy się na obietnicach! :)

2. Nie uwierzysz! Właśnie spędzam czas z Bramem Stokerem! Udaliśmy się do mrocznej i tajemniczej Transylwanii, aby móc wczuć się w klimat „Draculi”. Pan Stoker opowiada mi o tym, jak rodziły się w jego głowie pomysły związane fabułą książki. Niestety niebawem kończy swoją wizytę na ziemi, bowiem jest bardzo rozczarowany ówczesną literaturą wampiryczną. Nie muszę też dodawać, jak bardzo był zdegustowany faktem, że jego książkę zekranizowano na tak wiele sposobów. Niektóre filmowe wersje „Draculi” bardzo mu się podobały, ale pozostałe – jak przyznał – niczym wampir nie powinny ujrzeć światła dziennego. Muszę już kończyć żeby korzystać z ostatnich chwil z tak zdolnym pisarzem, dzięki któremu poczułam czym jest prawdziwa groza.

7. Z okazji urodzin życzę Ci:
- baśniowego życia,
- bajkowych marzeń,
- fantastycznych przygód,
- kryminalnie zagadkowych wrażeń (oczywiście jedynie pod względem zagadkowości),
- epickich przemyśleń,
- romantycznych chwil,
- komediowych sytuacji,
- poetyckiej weny,
- ezoterycznych doznań,
- encyklopedycznej pamięci miłych wspomnień,
- sensacyjnych wydarzeń,
- niepodręcznikowego podejścia do świata, ludzi, zjawisk, itp.
- zawsze miłej lektury w domowej biblioteczce :)


III MIEJSCE

Nagroda wędruje do osoby o nicku myslinieuczesane - za wykorzystanie wiedzy o tym, co chcę przeczytać i umiejętne wplecenie jej w treść rymowanki:)

1. Jeśli masz dość lektur z kanonu,
dość metalowych brzmień Acheronu,
weź książkę w plecak i pędź do ogrodu,
ona Ci nigdy nie sprawi zawodu.

Weź pod uwagę Winman pozycję,
gdzie królik dostaje boską aparycję,
gdzie życie jest w ogrom emocji usiane,
bez zbędnej fikcji opowiedziane.

Realizm życia bezbłędnie ukazany,
Los człowieka w radości i smutki usiany,
Gdy w trudnych momentach siły brakuje,
miłość zwycięża i wzruszenie powoduje.

Przypomina o istnieniu miłości rodzinnej,
O wyobraźni i fantazji niewinnej,
o spojrzeniu na świat dziecka okiem,
za co noty otrzymać powinna wysokie.

Świetna na dzien słoneczny i na deszczowy
Tematem jest dobrym do długiej rozmowy,
Przynosi szansę na smiech i wzburzenie,
I przede wszystkim powoduje wzruszenie.


IV MIEJSCE

Nagroda dla  właściciela maila lustrzaneodbicie405@interia.pl - za życzenia, które trafiają w moje  preferencje czytelnicze i doskonale współgrają z aktualnymi studyjnymi motywami romantycznymi oraz za rewelacyjną rekomendację książki Sandry Brown.

Drogi Książkofilu!

Aby ten dzień był jeszcze bardziej wyjątkowy, niż już z pewnością jest, życzę Ci:
-aby Harry Potter oprowadził Cię po Hogwarcie
-śniadania u Tiffany'ego
-poznania od podszewki Werony
-wypicia herbaty w Soplicowie
-zdobycia szczytu Mont Blanc
-złamania kodu Leonarda da Vinci
-wycieczki z Alicją do krainy czarów
-byś ujrzała cień wiatru
Ponadto, by wokół Ciebie nigdy nie zabrakło wartościowych, odprężających, wzruszających, fantastycznych książek!!
Jedz, módl się i kochaj. Wszystkiego dobrego! :)



Lubisz rozwiązywać mroczne tajemnice?
Uciekać z bohaterem przez ciemne ulice?
Zastanawiać się, co jest fikcją, a co prawdą?
Co historią nową,a co dawną?
Ten thriller nie jest banalny,
szybka akcja i nieoczekiwana puenta tworzą obraz oryginalny!
Odrobina sportu (ale tylko tyle, ile kobieta wiedzieć powinna:D),
gorący romans (choć na początku to tylko znajomość niewinna).
Główny bohater-postać zaskakująca:
cham i prostak, lecz dla bliskich-osoba kochająca.
Nie chcę zdradzać Ci całej fabuły,
bo nie zajrzysz do tej lektury.
Napiszę tylko króciutko,że to opowieść o człowieku,
któy wyszedł z więzienia i nie miał żadnej pracy na oku,
przyciągał kłopoty jak magnes,
najgorsze typy znały jego adres.
Aż pewnego dnia dostał niecodzienną propozycję,
która miała odmienić jego finansową pozycję.
Nie, już więcej nic nie zdradzam,
wybór "Nieczystej gry" S. Brown doradzam!


II, III i IV miejsca to absolutne ex aequo -  wędrują do Was te same nagrody:)




V MIEJSCE
Nagroda-niespodzianka wędruje do Dizzy - za Poego, za umiejętne wplecenie cytatu, tytułów książek, świetnie prowadzoną narrację - brawo!

2) Kartka z pamiętnika małej Dizzy - 19 maj 2012r. Rozkosznie makabryczna herbatka z Edgarem Allanem Poe.
- Edgarze, najdroższy Edgarze, czy możesz wyjawić mnie, duszy zagubionej, co przyczyniło się do Twej śmierci? - zapytałam unosząc filiżankę angielskiej herbaty do ust.
Wiem, że to prawdopodobnie nie najtrafniejsze rozpoczęcie konwersacji z ukochanym pisarzem, ale moja ciekawość okazała się dużo silniejsza od taktu. Z niecierpliwością wpatrywałam się w jego postać odchylającą się lekko do tyłu i składająca ręce razem, jakby w geście zastanowienia.
- Luba ma wielbicielko, czy kiedykolwiek zastanawiałaś się czym jest śmierć? - odezwał się po dłuższej chwili, utkwiwszy we mnie swe mroczne spojrzenie.
- Oczywiście, Edgarze. Każdy śmiertelnik z takimi rozmysłami się zmierza. - zamoczyłam wargi w bursztynowym płynie.
- I czym dla Ciebie jest ta piękna pani? - brnął dalej.
- Końcem wszystkiego, co dotychczas było człowiekowi znane, a początkiem czegoś nowego, może nawet równie pięknego jak życie. - odstawiłam filiżankę.
- Dla mnie stała się ucieczką. - wyprostował się.
Wbiłam wzrok w zdobienie porcelanowego serwisu, czekając aż Poe kontynuuje swoją myśl. Przesunęłam palcem po spodku i westchnęłam z zawiedzeniem, kiedy wciąż milczał. Wtedy odezwał się na nowo.
- Dizzy kochana, odrębność ma drażniła nie tylko me otoczenie lecz i mnie samego. Miałem dość swego cuchnącego oddechu i butelek koniaku, co radości wcale nie przynosił lecz jedynie walał się pod nogami. Cmentarz gościnniej, niźli reszta świata, przyjął trupa - przybłędę, który po pijanemu padł w objęcia śmierci i zasnął, być może, snem pijanym, odrębnie wiekuistym, niepodobnym do normalnie wiekuistego snu ludzi trzeźwych i rozsądnych...*
Uśmiechnęłam się nieco smutno, ze zrozumieniem, choć ma dłoń zadrżała niepewnie.
- Edgarze, wiesz, że wielu ludzi doceniało Twą poezję i nowele bardziej niż ja teraz? Wiesz ilu pisarzy z Twych utworów wciąż czerpie inspirację, ilu...
Przerwał mi.
- Luba ma, czy ty insynuujesz, żem popełnił samobójstwo? - wybuchł perlistym śmiechem - Ja jedynie kruka, co powtarzał nocy każdej "nigdy więcej" nie posłuchał i w mrok nałogu zepchnięty został przez złotego żuka!
W tym momencie, jakby potwierdzająco za oknem kawiarnii zamajaczyła postać czarnego kruka i do moich uszu dobiegł głośny skrzek:
- Nevermore! Nevermore!
Uniósł swoją filiżankę niczym kieliszek do toastu i zawołał:
- Za moją śmierć żałosną!
"Oh, Edgarze..." - pokręciłam głową z rozbawieniem i sięgnęłam po herbatę - "Makabrycznie zaskakiwać nigdy mnie nie przestaniesz..."

* ostatnie zdanie pochodzi z Edgar Allan Poe "Opowieści nadzwyczajne tom I", a należą do Bolesława Leśmiana


Nagrody specjalne - poza pulą:) Do każdej z poniższych osób wędrują nagrody-niespodzianki. Będą to pyblikacje recenzowane już na tym blogu, które - mam nadzieję - będą dla Was czymś nowym, interesującym i inspirującym.

alison2
Za cudowny wierszyk oraz opowieść o Annie - bardzo podobnej do mnie, przypominającą podobne wydarzenie z mojego życia :)) Oczywiście nic mnie nie wciągnęło, ale dialogi - samo życie.:)

Nikogo nie dziwią uśmiechnięte miny,
Wkrótce Twój blog świętuje urodziny.
Książkowe mole już się na ten dzień cieszą
I z całą masą życzeń do solenizantki spieszą
Niechaj ten blog nadal tak pięknie rozkwita,
niech mnóstwo nowych obserwatorów do niego zawita,
By liczne książki do Twojej skrzynki spływały,
by recenzje niemal same się pisały.
Cudownych książek, wspaniałych przeżyć,
Z których na tym blogu zechcesz się zwierzyć.
Niechaj nigdy Ci nie braknie tytułów do zrecenzowania
A przed Tobą wiele lat wspaniałego blogowania!


Anna była najprawdziwszym molem książkowym. Każdą wolną chwilę spędzała z nosem utkwionym w książce. Trudno zliczyć zarwane noce czy drobne wypadki w domu, związane z jej manią (jej rodzina szybko zrozumiała, że prasowanie czy gotowanie to ostatnie czynności jakie powinna wykonywać). Nie chodziła na imprezy, właściwie nigdzie nie chodziła, jeżeli naprawdę nie musiała. Jej siostra na próżno próbowała zainteresować ją czymkolwiek innym. Wszelkie sugestie odpierała tym samym argumentem – to wszystko znajduje się w książkach więc dlaczego miałaby to porzucać? Kłóciły się coraz częściej i coraz intensywniej. Tego dnia siostra Anny wykrzyczała jej prosto w twarz, że nie zna prawdziwego życia, na co Anna odpowiedziała z całą zawziętością, że i owszem zna życie, ba nawet wiele żyć i gdyby tylko istniała taka możliwość, od razu wyniosła by się z prawdziwego świata i zamieszkała w jednym z tych książkowych. Siostra wyszła głośno trzaskając drzwiami a Anna opadła na fotel i otworzyła książkę, którą zaczęła czytać przed całą kłótnią. Nagle poczuła coś dziwnego, jakby zaczęła się kurczyć. Przerażona rzuciła książkę na podłogę i ze strachem w oczach obserwowała jak robi się coraz mniejsza ... A może to nie ona, tylko jej pokój rozrastał się do gigantycznych rozmiarów? Jakby tego wszystkiego było mało, poczuła, że książka zaczyna ją przyciągać. Próbowała stawiać jej opór, na próżno... Moc książki zdawała się nasilać z każdą minutą by w pewnej chwili wciągnąć dziewczynkę do środka. Jeszcze przez moment można było dostrzec jej małe nóżki i czerwone buciki, po czym zniknęła na dobre...


seba007 - za najbardziej oryginalną formę wypowiedzi - iście literacką. Czytało mi się rewelacyjnie, a i za życzenia - ślicznie dziękuję!

Kuurole!
Nie poznajesz, domyślam się… W końcu jestem tylko bezimiennym przyjacielem, wyłaniającym się z czeluści majowej nocy. Jeśli mi zaufasz, jeśli podejdziesz na przystanek z hebanową tabliczką „Przygoda”, ujmę Twą dłoń i poprowadzę w „tamten” świat. W świat pełen wzruszeń, wątpliwości i nadziei, w świat urokliwych zachodów słońca, które można zobaczyć jedynie w sercu Afryki, w świat tej, która na Ciebie czeka - „Białej czarownicy”.
Uśmiechasz się nieśmiało… Czyżbyś usłyszała moją modlitwę w nieznanym Ci, egzotycznym, acz dźwięcznym języku? I zdajesz się pytać, skąd wiedziałem, że fascynuje Cię magia - niezgłębiony wciąż ląd, przerażający, ale jednak ofiarujący jabłko adrenaliny. Nie odpowiem, nie odsłonię tych gałęzi niewiedzy, bo wtedy mogłabyś się zawahać. Sama spytasz szamanów, może nawet postawisz stopę w wiosce kobiet, by oddać się pierwotnym rytuałom, by być jedną z tych, które cielesność i duchowość z pietyzmem stawiają na ołtarzu oddania.
Londyn, Monachium, Lagos - tygiel społeczeństw, charakterów, postaw. Sama zdecydujesz, w którym miejscu zatrzymasz się dłużej i czy zechcesz brnąć ku końcowi. Gdybym chciał Ci się przypochlebić, obiecałbym, że zakończenie przyniesie uśmiech, ulgę i zapomnienie. Ale Ty przecież nie lubisz oczywistych oczywistości! Razem z nią (bo zapomniałem dodać, że będziemy mieli przyzwoitkę… no ale jak odmówić bohaterce, powiedz sama?), z analizy ludzkich charakterów uczynisz sacrum. Może na złość spotykanym na szlaku giaurom, którzy z uporem ludzkiej głupoty skłaniają głowy przed profanum…
A gdzie uczucia?! - zawołasz. I wtedy zamknę aksamit Twych ust delikatnym dotykiem. Poczujesz miękkie opuszki palców i może nawet zapragniesz więcej. Zakochasz się w słowach, misternie tkanych obrazach. Zapytasz - czy to tak wygląda miłość? Czy to naprawdę możliwe? Przecież tyle razy już wątpiłaś! Tymczasem - widzisz go, słyszysz i już wiesz, że to ten, nikt inny. Nic dwa razy się nie zdarza, a jednak… Nauczę Cię, jak tracić i nie wątpić, jak z pokorą, na podobieństwo biblijnego Hioba, przyjmować ciosy losu. Bo nawet, gdy ktoś widzi w Tobie czarownicę, jest jeszcze sumienie serca.
Wybacz, może byłem zbyt sugestywny, a to zaledwie wstęp. Namiętność, pasja - one dopiero ogarną Twe „ego” i nie pozwolą zagasić kaganka ciekawości. Pójdziesz na podobieństwo tamtej Kobiety, która z milimetrową wprost dokładnością zdaje relację z wyprawy „życia i śmierci”. Pójdziesz ufna, z niecodzienną odwagą, z nieskalaną nadzieją, otwierając zaklęte drzwi Wschodu i Zachodu. Chwytając za klamkę uczucia, zaczniesz wyglądać swego słońca…
E fori ji mi nkole, so joruba da adaa! Proszę, wybacz, nie jestem zbyt biegły w języku yoruba! Te spacery po spękanej słońcem ziemi czarnych braci zostawiły jednak jakiś ślad. Czy ”Biała czarownica” rzuciła na mnie swój czar, skoro przychodzę nad jej brzeg tak często? Tak, czar zwie się obietnicą…
Siostro, już czas…


magdamus@gazeta.pl - za zdjęcie i opis do niego, który bardzo mnie zainspirował:

___________
Wszystkich nagrodzonych proszę o kontakt mailowy[shczooreczek@interia.pl] i podanie danych do wysyłki - rozesłaniem książek zajmie się Sztukater, dlatego proszę o jak najszybsze dostarczenie adresów:)

W telegraficznym skrócie przypominam, że zwycięzcami są:  Konrad Staszewski, eteriana@wp.pl, myślinieuczesane, lustrzaneodbicie405@interia.pl, Dizzy, alison2, seba007, magdamus@gazeta.pl.


PS Wszystkich, których prace podobały mi się najbardziej, a dla których niestety zabrakło nagród zapraszam do uważnego śledzenia bloga. Walczę o dodatkowe sponsoringi i - mam nadzieję - uda się dla Was coś zdobyć:) Jeśli nie - zapiszę sobie Wasze nicki i przy kolejnym konkursie dostaniecie dodatkowe losy, punkty - w zależności od tego, jaką formę konkursową wybiorę :) Można więc powiedzieć, że nagrodzeni zostali wszyscy (;

wtorek, 22 maja 2012

OSTATNI DZIEŃ

Kochani, dziś o północy mija termin nadsyłania zgłoszeń do konkursu.
Jeśli jeszcze nie wzięliście udziału, a macie taką ochotę - pospieszcie się:))
25 książek czeka na nowych właścicieli (;



poniedziałek, 21 maja 2012

Mroczne cienie

Byłam w piątek na premierze i powiem tylko - polecam.



niedziela, 20 maja 2012

Cichy wielbiciel – Olga Rudnicka


Już dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tyle emocji, co najnowsza powieść Olgi Rudnickiej, jaką jest Cichy wielbiciel.
Do tej pory autorka kojarzyła mi się raczej z literaturą o tematyce kryminalnej (Lilith, Natalii 5, Zacisze 13), teraz jej proza osiągnęła również kolejny poziom gatunkowy.
Rudnicka nie zrezygnowała jednak ze sporej dozy sensacji, jaką raczy swoich czytelników.

Bohaterką jej najnowszej książki jest Julia – zwyczajna dziewczyna, niczym niewyróżniająca się z tłumu, prowadząca ustabilizowane życie – skończyła studia, pracuje, ma wyrozumiałego i dobrze zarabiającego narzeczonego.
Gdy pewnego dnia wsiada do przypadkowej taksówki, jej życie oraz życie jej znajomych zaczyna przypominać koszmar. Kilka sekund zaważyło o diametralnej zmianie, która doprowadziła bohaterkę na skraj depresji. Jedna decyzja spowodowała ruinę jej ustabilizowanego życia i stała się zaczątkiem ogromnego cierpienia i trwania w permanentnym poczuciu zagrożenia.
Gdy do pracy Julii przychodzi zaadresowany na jej nazwisko ogromny bukiet kwiatów, dziewczyna w pierwszej kolejności podejrzewa o ten szczodry gest swojego narzeczonego. Szybko jednak okazuje się, że to nie on jest darczyńcą. Bohaterka początkowo czuje wielkie podekscytowanie i zaintrygowanie – która bowiem kobieta nie marzy o cichym wielbicielu, zasypującym ukochaną morzem kwiatów?
Jej radość szybko jednak znika, gdy kontynuacją podarunków stają się namolne głuche telefony, sms-y z komplementami, a później również z niepokojącym informacjami, świadczącymi o tym, że Julka jest śledzona. Mało tego – cichy wielbiciel zna również każdy ruch jej znajomych, wie, czym dziewczyna się interesuje, co na nią pasuje, czego oczekuje etc.
Wielbiciel, który początkowo jawił jej się jako nieśmiały mężczyzna, teraz staje się jej dręczycielem, którego nękania nie kończą się ani na moment. Przejmuje on całkowitą kontrolę nad umysłem bohaterki, która żyjąc w ciągłym strachu, psuje relacje z całym otoczeniem. Gdy do mieszkania dziewczyny przychodzi kolejny prezent, czara goryczy przelewa się. Kobieta czuje, że nigdzie nie jest już bezpieczna. Niestety – dla jej znajomych sytuacja wydaje się niezwykle romantyczna. Tajemniczy nieznajomy, góra prezentów, miłosne wyznania. Jak jednak uporać się ze strachem, gdy nie wie się, z kim ma się do czynienia, podczas gdy ta osoba wie o nas dosłownie wszystko?

Zjawisko stalkingu dopiero od niedawna jest w Polsce karalne, wciąż jednak stanowi trudną do udowodnienia formę prześladowania. Akcja książki toczy się jednak wówczas, gdy namolnego adoratora nie czekały jeszcze żadne prawne konsekwencje, a policja miała związane ręce i na każde kolejne zgłoszenie, jak i na zgłaszającego patrzała z pobłażaniem.
Jedynymi rzeczami przeszkadzającymi mi w tej publikacji, było niezbyt dobre zakończenie – zbyt szybkie w stosunku do rozwoju całej akcji, niejasne i fragmentaryczne, a także wtrącenia typu „kociaku”, które stosował wobec bohaterki jej narzeczony, a które zupełnie nie pasowały do języka całego utworu.

Rudnicka w swojej książce doskonale oddaje uczucia napiętnowanej kobiety, ale także stalkera, który widzi siebie jako zakochanego na zabój mężczyznę, chcącego jedynie dobra swojej ukochanej oraz ustawicznego z nią kontaktu.
Niewątpliwie pomocnym przy pisaniu tej książki był dla Rudnickiej Adam Straszewicz, psycholog, założyciel strony StopStalking.pl, na której pomoc mogą uzyskać osoby dotknięte opisywanym dręczeniem.

Książka ta to nie tylko wnikliwe studium przypadku stalkingu, lecz także przestroga przed zamieszczaniem w Internecie prywatnych informacji oraz zdjęć. Dziś, kiedy niemal każdy jest posiadaczem konta na facebooku, na którym zamieszcza najbardziej intymne wiadomości, o wiele łatwiej paść ofiarą przestępcy, który już nie musi wysilać się, by poznać nasz adres zamieszkania, aktualne miejsce pobytu, zainteresowania, godziny oraz miejsce pracy, zdobyć nasze zdjęcia i in. Sami wystawiamy się na pokaz, nie oczekujmy więc prywatności. Zadbajmy o własne bezpieczeństwo.


Gorąco polecam!

http://stopstalking.pl/ - jeśli masz podobny problem, co bohaterka powieści Rudnickiej – nie zwlekaj, zajrzyj!
 

***
PS przypominam, że już tylko do wtorku czekam na Wasze zgłoszenia w konkursie!


sobota, 19 maja 2012

Prośba o POMOC.


Kochani, potrzebna Wasza pomoc!
Proszę każdego kto żyw i kto znajdzie chwilkę czasu o uzupełnienie poniższego kwestionariusza i wysłanie go bezpośrednio na adres: alexx.stoklosa@gmail.com

Będę bardzo wdzięczna i już teraz serdecznie dziękuję!

****

KWESTIONARIUSZ  DO MIERZENIA MOTYWACJI OSIAGNIĘĆ*
       
               ŹRÓDŁO:M.Widerszal-Bazyl, Kwestionariusz do mierzenia motywu osiągnięć,
                            „Przegląd Psychologiczny”1978, t.XXI, NR 2, s. 363-366

Po przeczytaniu każdego zdania wybierz jego dokończenie tak, aby najbardziej trafnie odpowiadało Twoim cechom, upodobaniom, przekonaniom, zainteresowaniom.
Każdej wypowiedzi może towarzyszyć tylko jedna odpowiedź. Proszę, zaznacz ją.

Wiek……  Płeć……


1.Najbardziej interesują mnie problemy, co do których istnieje opinia, że prawdopodobieństwo znalezienia optymalnego rozwiązania jest:
a)    duże,
b)    dość duże,
c)    minimalne.
2.Wolę brać udział w konkursie, w którym przewidziane są:
a)    niewielkie nagrody, ale perspektywa otrzymania ewentualnej nagrody jest bliska                 w czasie,
b)    wysokie nagrody, ale perspektywa otrzymania ewentualnej nagrody jest odległa                       w czasie.
3.Gdy chcę osiągnąć jakiś cel, który uważam za łatwy do osiągnięcia, ale w trakcie dążenia do niego odnoszę niepowodzenia, wówczas moje zaangażowanie w osiągnięcie tego celu:
a)    wzrasta,
b)    maleje,
c)    utrzymuje się na tym samym poziomie.
4.Gdy realizowanie moich osobistych celów staje się sprzeczne z interesami bliskich mi ludzi, wówczas:
a)    zawsze rezygnuję z realizacji moich własnych celów,
b)    przeważnie rezygnuję,
c)    w połowie wypadków rezygnuję,
d)    dość rzadko rezygnuję,
e)    nigdy nie rezygnuję.
5.Gdy z różnych względów muszę zrezygnować ze swoich planów, wówczas pamiętam o nich:
a)    bardzo długo,
b)    długo,
c)    przez pewien czas,
d)    krótko,
e)    bardzo krótko.
6.Uważam się za osobę:
a)    bardzo ambitną,
b)    ambitną,
c)    przeciętnie ambitną,
d)    mało ambitną,
e)    raczej nieambitną.




         7.Czas dłuży mi się:
a)    bardzo rzadko,
b)    rzadko,
c)    czasami,
d)    bardzo często.
8.Gdy stoi przede mną jakieś nowe zadanie, to niepokój (często nieuzasadniony), że nie wykonam go tak, jakby należało, towarzyszy mi:
a)    bardzo często,
b)    często,
c)    czasami,
d)    rzadko,
e)    nigdy.
9.Każde przedsięwzięcie, do którego przywiązuję większą wagę:
a)    planuję na długo przed jego realizacją,
b)    zwykle planuję na pewien czas naprzód,
c)    w ogóle nie planuję, a od razu przystępuję do „rzeczy”.
10.Wolałbym pracować dla zleceniodawcy, który:
a)    zawsze daje przeciętnie ciekawe zlecenia,
b)    czasem daje zlecenia wyjątkowo ciekawe, ale czasem wyraźnie nudne,
c)    wszystko mi jedno.
11.Wolę pracować z ludźmi, którzy:
a)    w taki sam sposób podchodzą do zagadnień zawodowych jak ja,
b)    różnią się w pewnym stopniu w podejściu do zagadnień zawodowych,
c)    mają zupełnie inne podejście.
12.O niepowodzeniach:
a)    zapominam łatwo,
b)    zapominam dość łatwo,
c)    pamiętam pewien czas,
d)    dość długo pamiętam,
e)    bardzo długo pamiętam.
13.Gdy mi się coś nie wiedzie, wówczas:
a)    bardzo łatwo rezygnuję,
b)    łatwo rezygnuję,
c)    czasem rezygnuję,
d)    trudno rezygnuje,
e)    nigdy nie rezygnuję.
14.Lubię realizować cele:
a)    długodystansowe,
b)    średniodystansowe,
c)    krótkodystansowe.
15.Wymagania, jakie sobie stawiam, są:
a)    bardzo wysokie,
b)    wysokie,
c)    przeciętne,
d)    raczej niskie,
e)    niskie.




16.Sprawy, do których przywiązuję wagę, ale w danym momencie uważam za żmudne, odkładam na później i biorę się do przyjemniejszych zajęć:
a)    bardzo często,
b)    często,
c)    od czasu do czasu,
d)    rzadko,
e)    bardzo rzadko.
17.To, do czego dążę:
a)    zawsze mi się udaje prędzej czy później osiągnąć,
b)    przeważnie udaje mi się osiągnąć,
c)    od czasu do czasu udaje mi się osiągnąć,
d)    często nie udaje mi się osiągnąć ( czasem z przyczyn zewnętrznych),
e)    mam wyraźnego pecha w realizowaniu własnych dążeń.
18.O swojej przyszłości myślę:
a)    bardzo często,
b)    często,
c)    od czasu do czasu,
d)    rzadko,
e)    bardzo rzadko.
19.Powaracam do realizacji planów, których dawniej nie mogłe zrealizować:
a)    bardzo rzadko,
b)    rzadko,
c)    czasami,
d)    często,
e)    bardzo często.
20.Na „ekstra” przyjemności:
a)    zwykle nie mam czasu,
b)    często nie mam czasu,
c)    czasami mam zbyt mało czasu,
d)    zazwyczaj mam dostatecznie dużo czasu,
e)    zawsze mam dość czasu.


czwartek, 17 maja 2012

Miraże kuszenia – Yousef Sh’hadeh


Yousef Sh’hadeh, to palestyński poeta urodzony w roku 1965 w Syrii. Polskę zamieszkuje on od roku 1993. Opublikował on liczne artykuły i wiersze w różnych czasopismach – zarówno polskich jak i arabskich. Jego utwory zostały przetłumaczone na wiele języków świata, w tym angielski, rosyjski, francuski i polski. W języku arabskim wydał dwa tomiki wierszy, a także kilka książek krytycznoliterackich poświęconych swojej literaturze rodzimej. Sh’hadeh jest doktorem literaturoznawstwa, a obecnie wykłada język arabski na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W opinii tłumaczki, Darii Arsenicz-Szurman, „silny prąd liryków Sh’hadeha implikuje pewien styl tłumaczenia, choć i tak muzyczne przymglenie, rozkołysanie arabskich dźwięków wymyka się wszelkim teoriom przekładu”.
Sh’hadeh łączy w swojej poezji język wyszukany z językiem prostym. Ciekawym doświadczeniem jest obcowanie z przekładem z języka arabskiego – pozostaje jednak pytanie: czy tłumaczenie istnieje w ścisłej zależności z oryginałem? Czy tak naprawdę oddaje to, co w słowa ubrał poeta? Wiadomo przecież, że język arabski, to język bogatych znaczeń, to język wytworzony na potrzeby rzeczywistości często niełatwej do opisania, to wreszcie język, który charakteryzuje się prawdziwą mnogością słów semantycznie odnoszących się do sfery uczuć. Jak więc przełożyć je na język polski, skądinąd ubogi w takie określenia?
Wydaje się, że tłumaczce rzecz ta udała się wyśmienicie.
Utwory Sh’hadeha cechują liczne związki z naturą – mnoży się w nich od opisów przyrody, a także zastosowaniem metafor świata fauny u flory w opisywaniu uczuć do kobiety.
Nie brakuje także licznych pytań retorycznych.
Dominującym typem liryki jest liryka zwrotu do adresata oraz wyznania. Sh’hadah przyciąga odbiorcę bogactwem wyszukanych metafor.

Osobisty sentyment mam do utworu Listonosz, który w ramach zachęty pozwolę sobie zacytować:

Miał własny już stały zwyczaj
przychodził w południe, po pierwszej
miał własny już stały zwyczaj
nim w drzwi zastukał, psa obłaskawiał
uwiązanego u wrót domostwa
samotnego
i wręczał mi
listy niedawne
tęsknie czekane

listonosz odszedł, gdy był ostatnio
porwał go wiatr w przydługim płaszczu
spoczął w całunie niebytu, nie wrócił!
a ja spokoju nie zaznałem
póki nie zgasły ognie twoich tęsknot
i przemieniły się znów w popiół
czuję tę woń w moim sercu
choć płomień czekania tak głośno trzaska


W utworach Sh’hadaha wiele też odwołań religijnych. Związki z Koranem stanowią jej ważny element, jednak łatwo wysnuć przypuszczenie, że dla polskiego czytelnika gros z nich wciąż jest zakryte i nieczytelne. Podobnie rzecz ma się z kontekstami kulturowymi – o ile Chopina wychwycimy, o tyle nawiązania do rzeczywistości stricte arabskiej mogą okazać się trudne do odszyfrowania.
Tomik kończy się skupieniem na tematyce śmierci oraz motywie vanitas.
Wierszem zasługującym na uwagę jest utwór Śmierć cienia. Jest to tekst ukształtowany na wzór krótkiej formy prozatorskiej – zaświadcza o tym m.in. forma dialogowa.

Sh’hadah to autor z wszech miar ciekawy i inspirujący. Dla osób ceniących sobie poezję niesztampową, w jakimś stopniu orientalną – z całą pewnością jest to tomik wart polecenia.


wtorek, 15 maja 2012

Zabójcza ciekawość – Christone Lynxwiller, Jan Reynolds, Sandy Baskin


Seria “kryminał z aniołem”, to powieści budowane na zasadzie klasycznego kryminału z dodatkiem wątku anegelicznego. Zawiera on wszelkie części składowe potrzebne do stworzenia dobrej historii detektywistycznej: tajemniczą śmierć, zamieszanie w nią całkowicie niewinnych osób, samozwańczych detektywów, zaskakujące wątki oraz mały bonus w postaci tradycyjnych wartości oraz częstego wzywania Bożej pomocy.

Zabójcza ciekawość rozpoczyna się z dniem, w którym miasteczkiem Lake View – dotąd spokojnym i cichym – wstrząsa brutalne morderstwo. Sytuacja staje się dla mieszkańców tym bardziej zaskakująca i absorbująca, że jego ofiarą pada redaktor naczelny miejscowej gazety – osoba odpowiedzialna za publikację wielu niewygodnych artykułów, lecz także indywidualność ciesząca się sporym poważaniem.
W kręgu głównych podejrzanych znajduje się bratanek Jenny Stafford, na co dzień pracującej w klubie fitness. Na skutek mało efektywnych działań policji, bohaterka postanawia rozpocząć śledztwo na własną rękę. Mając w zanadrzu jedynie wiedzę wyciągniętą z przeczytanych niegdyś kryminałów oraz głębokie przekonanie o niewinności Zaca, kobieta ma zamiar dowiedzieć się kto i dlaczego zabił, oczyszczając tym samym z zarzutów swojego bratanka.
Niestety, sposób w jaki kobieta przekazuje zdobyte informacje policji, czyni ją świadkiem niewiarygodnym. Po drodze do wykrycia prawdziwego zabójcy oskarża niemalże wszystkich możliwych mieszkańców miasteczka. Nie dziwi więc, że dochodzeniowcy przestali jej ufać, a ona sama znalazła się w sytuacji zagrażającej życiu.
Ciekawość, w jej wypadku, naprawdę okazała się zabójcza…


Po lekturze tej powieści po raz kolejny staję przed problemem – kto tak właściwie ją napisał? Trójka autorów widniejąca na okładce zastanawia, bowiem przy dwójce miałam już spore wątpliwości co do formy tworzenia. Przy trójce w mojej głowie wytwarza się już prawdziwy chaos, jednak w powieści – nie. Jest spójna, wyraźnie przemyślana i skonstruowana według wszelkich znanych prawideł, nie tracąc nic na swoim wątku kryminalnym. Intryga się nie rozchodzi a akcja nie rozwleka.
Język jest prosty, żywy, zawierający wiele dialogów. Niestety, sama powieść nie należy do wybitnie emocjonujących. To taka książka idealnie sprawdzająca się podczas podróży autobusem, kiedy chcemy przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego, przy czym niekoniecznie trzeba się bardzo skupiać. Rzecz paradoksalna, bo przy kryminałach skupienie powinno być rzeczą obligatoryjną, jeśli chcemy odkryć zabójcę przed wskazaniem go przez autora. Ale nie tutaj – to książka, której bohaterem mógłby być każdy z nas, marzący o przeprowadzeniu własnego śledztwa i wykryciu mordercy.
Ważniejsze od wątku kryminalnego zdaje się być promowanie wartości. Przy takim spojrzeniu na ten wolumin morderstwo staje się jedynie pretekstem do zakreślenia dobrych i tradycyjnych zasad. Ciekawość ukazana jest jako zgubna cecha, mogąca wystawić nasze życie na niebezpieczeństwo; szafowanie złymi i nieprzemyślanymi radami może jedynie wytworzyć nam wrogów;  zbytnia nadgorliwość sprawić, że stracimy zaufanie i wiarygodność. To tylko kilka elementów najbardziej rzucających się w oczy, obok prawdy oczywistej – bez Bożej pomocy nie jesteśmy w stanie nic zdziałać, jednak mając ją w orężu, możemy osiągnąć wszystko.

Ciekawym doświadczeniem jest wejrzenie w głąb tej powieści i zanalizowanie jej pod zupełnie innym kątem. Nie jako kryminał, lecz jako książkę o wartościach i dla promowania wartości napisaną.
Dla osób, którym taki sposób realizacji tradycyjnej powieści z wątkiem morderstwa trafi do gustu, wartym polecenia będzie również kolejna część z serii – Zimny drań Candice Speare.





poniedziałek, 14 maja 2012

Zmienianie świata?

Kochani, kilka dni temu miałam prawdziwą przyjemność zwiedzić kolejną wystawę katowickiego Centrum Scenografii. Towarzyszyło jej oprowadzanie przez Panią Agnieszkę - kuratora wystawy - która za każdym razem zachwyca mnie swoją ogromną wiedzą oraz tarzanie się [tak, cała moja grupa bawiła się jak małe dzieci - nie wyłączając naszej prowadzącej zajęcia na uczelni] w scenicznym śniegu. 
Polecam ją Waszej uwadze - warto znaleźć czas i przenieść się na parę chwil w rzeczywistość miejskich teatrów. Zachęcam zwłaszcza do udziału w wydarzeniach towarzyszących wystawie.
Poniżej kilka informacji zaczerpniętych ze strony Centrum.



[18 kwietnia – 12 lipca 2012]
 
 
Wystawa prezentuje idee teatralne powiązane z tematem lokalnej społeczności, tworząc obraz wielości form i możliwości przynoszenia przestrzeni miasta do teatru.
 
Rozpoczynając od realizacji stworzonych na Śląsku przedstawione zostaną m.in. takie spektakle, jak Chodnik 05 (Gliwicki Teatr Muzyczny, 2005), Intercity (Teatr Polski w Bielsku-Białej, 2007), Dziady cz.II (Teatr Nowy w Zabrzu, 2005) oraz projekty Śląskiego Teatru Tańca zrealizowane na scenie i w przestrzeniach chodnika kopalni (poniżej poziomu ziemi), w halach dworców i zamkniętych fabryk.
 
 
Centralna część wystawy ukazuje rozwinięcie idei sceny, którą staje się miasto. Pierwszym z nich jest Legnica i jego wizytówka, czyli Teatr im. Heleny Modrzejewskiej. Prowadzony od 1994 roku przez Jacka Głomba i Małgorzatę Bulandę chętnie pokazuje opowieści o życiu i ludziach, odkrywając jednocześnie przed widzami miasto na nowo. Historyczne miejsca Legnickich dzielnic, często w stanie ruiny, ożywają, podobnie jak oddalone od nich betonowe osiedla. Zarówno Hamlet, Książę Danii (2001) zinterpretowany przez pryzmat lokalnej atmosfery jak i historia zbuntowanego Bogusia z Made in Poland (2004), odsłaniają brutalność świata, w którym człowiek wielokrotnie ponosi klęskę.
 
 
 
Podobnie spektakl „H.” wg Shakespeare’a (2004) w reż. Jan Klaty, zrealizowany w przestrzeni hali Stoczni Gdańskiej ukazuje napięcie między teraźniejszością a przeszłością. Przedstawienie 2007: Macbeth (2005) wg. Shakespeare’a w reż. Grzegorza Jarzyny, które powstało w następstwie projektu Teren Warszawa, związanego z wyprowadzeniem działań artystów w przestrzeń stolicy, również w część już dzisiaj zburzonej - hali zakładów im. Ludwika Waryńskiego.  
 
 
 
Działania teatru „Łaźnia Nowa” pełniącego rolę analogiczną do greckiego chóru reprezentującego zdanie lokalnej społeczności, są przykładem sztuki tworzonej we wspólnocie zacierającej granice między widzem i aktorem. Bartosz Szydłowski i Małgorzata Szydłowska stworzyli w Nowej Hucie nie tylko miejsce będące azylem dla twórców, lecz także popularyzujące ideę tworzenia teatru kształtowanego przez okolicznych mieszkańców. Dzisiaj zaanektowany budynek byłych warsztatów szkolnych stał się przestrzenią czynnego działania, do którego zapraszani są widzowie, aby zobaczyć interaktywną instalację autorstwa Małgorzaty Szydłowskiej.
 
 
Na wystawie zobaczymy również prezentacje spektaklu Teatru na Barce „Miasto Możliwe” zrealizowany został dla Międzynarodowego Festiwalu Zdarzenia im. Józefa Szajny jako nadrzeczne widowisko w Gdańsku i Tczewie. Autorki koncepcji, Martyna Groth i Katarzyna Zawistowska zainspirowane różnorodnością współistnienia wody i mieszkańców w wielu europejskich miastach, zwróciły uwagę na brak tej relacji w przestrzeniach publicznych naszych pilskich miast. Barka została tu potraktowana, nie tylko, jako mobilna scena teatralna, ale także, jako miejsce szczególne, znajdujące się na styku miasta i rzeki. Celem tych interdyscyplinarnych działań artystycznych, było ukazanie mieszkańcom i lokalnym władzom potencjału nadrzecznej lokalizacji obu miast.  
 
Kurator wystawy : Agnieszka Kołodziej-Adamczuk   
 
 
Spotkania towarzyszące wystawie:

23 kwietnia / godz. 17.00 /  wstęp wolny / Centrum Scenografii Polskiej Teatr w działaniu Małgorzata i Bartosz Szydłowscy/ Teatr Łaźnia Nowa z Krakowa
 
29 maja / godz. 17.00 / wstęp wolny / Centrum Scenografii Polskiej Teatr - Miasto Małgorzata Bulanda i Jacek Głomb/ Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy
 
13 czerwca / godz. 17.00 / wstęp wolny / Centrum Scenografii Polskiej Waldemar Major Fydrych - założyciel i lider ruchu Pomarańczowa Alternatywa
 

niedziela, 13 maja 2012

oTAGowana i ja :)

W końcu nadszedł i mój dzień na udział w tej blogowej zabawie;) Wytypowały mnie dwie osoby, którym bardzo dziękuję:))
Zasady zabawy:


1. Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez 'Taggera' i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.

2. Po odpowiedzeniu na zadane pytania wybierasz nowe 11 osób do TAGowania i piszesz je w swoim w poście.

3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i piszesz je w swoim TAGowym poście.

4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przez Ciebie.

5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.

6. Poinformuj wypisane osoby, że zostały oTAGowane.

Poniżej odpowiedzi na skierowane do mnie pytania;)





Pytania od Awioli:
1. Czy istnieje książka, której nie doczytałaś do końca?
    Mam w zwyczaju doczytywać każdą książkę do końca - nieważne jak bardzo mnie nudzi lub męczy. Głęboko wierzę w to, że każda z nich może wnieś w moje życie coś ważnego - chociażby miała to być jedynie przestroga przed tym, po co nigdy więcej nie sięgać.
Niestety... istnieje książka, a nawet kilka, przez które nie przebrnęłam, ale do których planuję wrócić w najbliższej przyszłości. Są to Chłopi, Antygona i Potop.  

2. Czy istnieje twoja ulubiona filmowa ekranizację polskiej powieści?
    Długo nad tym myślałam i chyba ulubionej nie mam - sympatią darzę Spis Cudzołożnic,  ale to chyba wynik miłości i do Pilcha, i do Stuhra skumulowany w jedno:) Poza tym cenię polskie adaptacje lektur.

3. Z którym autorem chciałabyś się spotkać osobiście i porozmawiać?
    Nie jestem w stanie wybrać jednego! Z autorów żyjących na pewno Pilch, Lehane, Ahern, ale pewnie mogłabym tak wymieniać i wymieniać w nieskończoność;) Gdybym miała wybrać jedną osobę, byłaby to Christie - gdyby tylko żyła.

4. Czy czytasz poezję?
    Czytam:) Ba! Nawet próbuję ją nieudolnie recenzować;)

5. W jakim celu stworzyłaś swojego bloga?
    Powód był prozaiczny - zawsze lubiłam czytać, pisać i dyskutować o książkach - blog dał mi szansę połączenia tych pasji i skumulowania ich w jednym miejscu, a do tego był okazją do poznania podobnych sobie ludzi;)

6. Jaka jest twoja ulubiona postać literacka i dlaczego?
    Hercules Poirot! Uwielbiam jego szare komórki, jego udawaną skromność, kruczoczarny wąsik i niesamowitą inteligencję! Zachwyca mnie od wielu lat i tak już chyba pozostanie;)

7. Czy istnieje taka książka, którą czytałaś wiele razy i nadal odkrywasz w niej coś nowego?
   Hm. Seria Lehane'a z Angelą Gennaro i Patrickiem Kenzie. Czytałam ją po wielokroć i nadal sięgam do niej przynajmniej raz do roku. Za każdym razem jednak czytam ją inaczej;) Jest to ewenement, bo baaardzo nie lubię wracać do raz przeczytanych książek.

8. Jaki jest twój ulubiony polski pisarz?
    Jerzy Pilch.

9. Jakie masz dalsze plany rozwojowe dotyczące bloga?
    Szczerze mówiąc od pewnego czasu myśl o plany rozwojowe nie daje mi spokoju - na pewno chciałabym poszerzyć zakres omawianych zagadnień - póki co robię to z rzadka, ale myślę o stałych punktach, jakimi byłyby recenzje spektakli, relacje z wystaw itp. Na pewno wszystko zamykać się będzie w kręgu szeroko pojmowanej kultury:)

10. Czy wiążesz swoją przyszłość zawodową z rynkiem księgarskim?
     Nie:) Kiedyś chciałam pracować w wydawnictwie, jednak szybko mi to przeszło. A jeśli idzie o pisanie - póki co nie czuję się do tego wystarczająco kompetentna;) Jeśli jednak kiedyś zrodzi się w mojej głowie jakiś szalony pomysł i silne pragnienie ujawnienia go światu - nie wykluczam takiej możliwości. Choć przy mojej wrodzonej wstydliwości i strachu przed dzieleniem się z ludźmi tym co robię i co osiągam - jest to wątpliwe;)

11. Czy zamieniłbyś tradycyjne papierowe książki na formę elektroniczną, gdyby były za darmo?
Nie ma takiej opcji! Książki elektroniczne są dla mnie tylko i wyłącznie suplementem, który może być stosowany jako dodatek do pełnowartościowej diety składającej się z książek papierowych:)


Pytania od Agniechy:
1. Jaki tytuł nosiła pierwsza książka, którą przeczytałaś, a która nie była lekturą szkolną?
     Kurczę. Nie pamiętam! Na pewno miałam wtedy ciut ponad 5 lat, ale co to było - nie mam pojęcia. Ale będę o to gnębić rodzinę, bo sama jestem ciekawa od czego zaczęłam:D

2. Dlaczego w ogóle zaczęłaś czytać?
  Podobnie trudne pytanie. Książkami byłam otoczona od urodzenia - i nie tylko nimi, ale słowem pisanym w każdej postaci. Myślę, że to wyszło bardzo spontanicznie - pewnie wciągnął mnie kolorowy świat bajek, który tak silnie ukształtował moją wyobraźnię, że nie chciałam już się z niego wydostawać;) Nie pamiętam, bym lubiła, jak ktoś mi czyta i właściwie nie przypominam sobie, by ktokolwiek to robił, gdy byłam mała. Z pewnością miało to miejsce, ale widocznie tak jak ze wszystkim, tak i z czytaniem chciałam radzić sobie jak najszybciej sama i pewnie to był powód, dla którego zaczęłam to robić. Lektura to dla mnie zawsze sprawa intymna i bardzo osobista - choć gdy miałam te 5 lat na pewno nie potrafiłam tego w ten sposób nazwać, ale myślę, że już wtedy to czułam:) W swojej świadomości istnieję jako osoba, która umie czytać od zawsze. Przed zdobyciem tej umiejętności w ogóle się nie pamiętam:) To mnie chyba określa, dlatego nie umiem odpowiedzieć z jakiego powodu zaczęłam. Czytałam, czytam i czytać będę.


3. Oceniasz książki po okładce?
   Nie oceniam, ale zdarza się, że to okładka determinuje moje zakupowe szaleństwa. Jeśli jednak wiem, że książka jest dobra - żadna okładka mi nie straszna. I odwrotnie - piękna okładka nigdy nie jest dla mnie gwarancją zawartości, ale wyrazem szacunku wydawcy do czytelnika.


4. Czy, któraś z przeczytanych przez Ciebie książek zmieniła Twoje życie, nastawienie do życia? Jeżeli tak, to w jaki sposób?
Każda z nich mnie zmienia i kształtuje. Wobec żadnej nie przechodzę obojętnie, każda zostawia we mnie jakiś fragment siebie - czasem jest to cytat, czasem nowe spojrzenie na jakąś sprawę. Wiem, że z każdą kolejną przeczytaną książką zmieniam się i konstytuuję na nowo. Dlatego tak bardzo uważam przy doborze lektury:) W końcu zawsze może zostać we mnie zasiane dobre albo złe ziarno, a wybór często należy jedynie do mnie...:)


5. W jakich gatunkach czujesz się najlepiej?
   Kryminały, powieści sensacyjne, słodko-gorzkie lektury. Coraz częściej odnajduję się także w tradycyjnych obyczajówkach.  Chyba Cię nie zaskoczę jeśli powiem, że wprost wielbię książki autotematyczne;)


6. Która z książek przeczytanych przez Ciebie ostatnio najbardziej Cię zawiodła?
   Hm. Książka Larry'ego Wingeta.  To było już dość dawno, ale ta książka tak mnie wkurzyła, że wszystko inne wydaje mi się przy niej wspaniałe;D


7. Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się wydać ostatnie swoje pieniądze na upragnioną książkę?
   Żeby tylko raz! Co chwila! Ba! Ja nie tylko wydaję ostatnie pieniądze na upragnione książki, ja się nawet zadłużam u kogo się da, byle tylko już mieć to czego pragnę na domowej półce;)

8. Wolisz czytać książki, czy oglądać ich ekranizacje? 
    Czytać! Z małym aneksikiem - filmy kostiumowe uwielbiam tak samo jak ich książkowe pierwowzory:) W tym jednym wypadku nie ma prowodyra;)
 

9. Czy masz swoją ulubioną ekranizację powieści, która uważasz nawet za lepszą od pierwowzoru?
    Mam tak z książkami Austen. One są dla mnie średnio strawne, ale za to filmy - bajka.
 

10. Czy kiedykolwiek zdarzyło się, że przyjaciele bądź rodzina pomogli Ci w przebrnięciu przez lekturę, bądź sformułowaniu sensownych myśli, aby napisać jej recenzję?
     Nie:) Zdarza mi się sporadycznie skonsultować w sprawie synonimu czy sensowniejszej budowy jakiejś frazy, ale nigdy nie w taki sposób o jakim mówisz. Z całą pewnością nikt za mnie nie czyta i nie układa mi zdań. Za to często, zwłaszcza jeśli to jakaś "ważniejsza" recenzja, przed publikacją daję ją do przeczytania i sprawdzenia każdemu kto mi się nawinie;D


11. Czy do czytania niezbędna jest Ci całkowita cisza, czy może potrafisz skoncentrować się na lekturze nawet w największym harmidrze?
   Wiele zależy od książki - jeśli jest to lektura pisana strawnym językiem, a przy tym wciągająca - mogłoby być nie wiem jak głośno, a ja i tak nawet się nie zorientuję. Jeśli jednak książka jest z gatunku tych "gęstych", dla których wymagane są odpowiednie warunki - wówczas każdy szmer wyprowadza mnie z równowagi.
****
Kochani, niestety nie mam już kogo typować - jeśli jednak jest ktoś, kto nie brał jeszcze udziału, a ma taką ochotę, to zachęcam !

Anomalie – Grzegorz Krzymianowski


Grzegorz Krzymianowski urodził się w roku 1977. Jest autorem esejów i szkiców krytycznych. Swoje teksty publikował między innymi na łamach „Dekady literackiej”, „Twórczości”, „Odry”, Wprost” oraz „Existence Magazine”. Współpracuje także z internetowymi „Literatkami” oraz „artPapierem”.
Jego debiutancka powieść – Historia mojego upadku – ukazała się w roku 2010.

Anomalie to książka nietuzinkowa. Choć jej przedmiotem wydaje się być temat rozszarpany przez pisarzy na części pierwsze – zazdrość, to Krzymianowski obwarowuje go taką narracją, która nie tylko nie pozwala się czytelnikowi nudzić, ale zaświadcza również o indywidualizmie samego autora. Podobne wykorzystanie tematu, na jakie pozwolił sobie ów twórca, nie jest w literaturze zjawiskiem nowym. Lektura tekstu polskiego prozaika w pierwszej kolejności przywodzi na myśl dwa dramaty E.E. Schmitta, jakimi są Małe zbrodnie małżeńskie oraz Tektonika uczuć.
Bohaterami Krzymianowskiego rządzą podobne pragnienia oraz podejrzenia co bohaterami Schmittowskimi. Anomalie to wielka intryga i historia docierania się oraz okłamywania. Co ciekawe – cała właściwa akcja rozgrywa się w umyśle głównego bohatera. To jego domysły determinują kolejne wydarzenia; to obrazy, które podsuwa mu figlarny umysł stają się przyczyną drastycznej zmiany jego zachowania względem ukochanej, a w konsekwencji rozpadu ich związku. To wreszcie kameralny dramat, rozgrywający się każdego dnia między dwojgiem żyjących ze sobą ludzi, których związek dawno przeżył już swoje czasy rozkwitu, do którego wdarła się rutyna, a wraz z nią powolne obumieranie uczuć. Główni bohaterowie traktują się z obojętnością, ich gesty naznaczone są nieskrywanym fałszem i sztucznością, co prowadzi do nieuniknionej tragedii wytworzonej przez narastającą nieufność.
Męskie urojenia, podjudzane przez nagłe odkrycie; zazdrość pielęgnowana niczym najpiękniejszy i najokazalszy kwiat rozrasta się na oczach czytelnika i samego bohatera.
Odbiorca znajduje się w samym centrum umysłu głównej postaci – penetruje jego myśli, zna pragnienia i wie o wszelkich wyobrażeniach. Choć nie ma wglądu w rzeczywistość widzianą oczami jego partnerki, podświadomie odczuwa, że to czego jest świadkiem, to dramat jakich wiele – napędzany siłą, której być nie powinno, oparty na insynuacjach i niesprawdzonych tezach.
Krzymianowski zbudował powieść, którą warto czytać i która nie posiada znamion sztampowości. Jest gęsta od emocji i uczuć, ale nie tłamsi i nie dusi. Pokazuje cienką linię między prawdą a urojoną fikcją; zaświadcza o łatwości z jaką usprawiedliwiamy swoje czyny; wreszcie wskazuje na skutki niedomówień mogące dotknąć każdego z nas.
To lektura dająca przyjemność czytania pozwalająca przy tym na podróż meandrami umysłu.
Polecam.