Kobieta bez twarzy, bo o niej mowa, nie zachwyciła mnie, jako przedstawicielka swojego gatunku. Jednak jako powieść obyczajowa – spisała się na medal.
Długo zastanawiałam się czy dać Fryczkowskiej jeszcze jedną szansę i – jak widać – dałam.
Spytacie o wrażenia? Rewelacja!
Choć początkowo narracja toczy się niespiesznie, a wydarzenia w żółwim wręcz tempie zmierzają ku jakiemuś sensownemu finałowi, to po przekroczeniu magicznej połowy zaczyna dziać się coś niezwykłego – akcja dramatycznie przyspiesza, po to, by w końcu dojść do momentu kulminacyjnego tak zaskakującego, że przekreśla on początkową ślamazarność.
Fryczkowska wpisała swoją powieść w kanon dobrze znany, nadając mu jednak pewną rysę indywidualizmu, czyniąc tym samym z książki Starsza Pani wnika historię, od której nie sposób się oderwać.
Głównymi bohaterami tej historii są żywotne starsze Panie oraz Jaro – wnuk jednej z nich – Haliny.
Mężczyzna, choć tak naprawdę ciężko wobec niego stosować to słowo [jest bowiem babciwnuczkiem, na stałe uczepionym babcinego rąbka spódnicy, uzależnionym od niej materialnie i, nade wszystko, psychicznie], postanawia udowodnić, że potrafi stanąć na wysokości zadania i zająć się ważnymi sprawami, doprowadzając je do końca.
By przypodobać się pewnej kobiecie, przedstawia się jako prywatny detektyw. I wpada jak śliwka w kompot!
Informacja bowiem szybko się rozchodzi, a zlecenia mnożą.
Na podwórku grasuje seryjny morderca kotów, którego starsze Panie koniecznie muszą złapać i któremu chcą wymierzyć sprawiedliwość. Poza tym, matka Kamili zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a córka Ilony odwiedza strony jednoznacznie świadczące o jej problemach oraz rzucające cień na sprawę mordercy jej ojca…
Wszystkie te historie spadają na głowę nieporadnego Jarcia, który ze wszystkich sił stara się sprostać zadaniu. Wówczas jeszcze nie wie, że w ślad za nim podążą jego ukochana babcia, podrzucając mu wartościowe tropy i starając się o to, by jej wnuk miał poczucie dobrze wykonanego zadania. Samodzielnie wykonanego.
Babcia Halinka niebezpiecznie przypomina Panną Marple znaną z powieści Agathy Christie;)
Obok wątku kryminalnego, bardzo ważnym elementem książki staje się właśnie doświadczenie inicjacyjne Jara, który z fajtłapy przemienia się w prawdziwego mężczyznę, dla którego flirt staje się początkiem diametralnych zmian. Historia ta stanowi zapis tejże przemiany, jest świadectwem tego, że wszystko jest możliwe, a nawet największa ciamajda może wymierzyć sprawiedliwość i działać sprawniej oraz szybciej niż miejscowa policja.
Fryczkowska zbudowała powieść, którą aż chce się czytać i od której nie sposób się oderwać w żaden sposób. Autorka momentami bawi, chwilami straszy, ale nade wszystko obnaża słabość ludzkiego charakteru zestawiając ze sobą młode, pozornie silne pokolenie ze stereotypowo uznawanymi za słabe – starszymi paniami. W tej książce okazuje się jednak, jaka jest prawda i kto rządzi światem;)
Zabrzmiało groźnie, ale… czy wiesz co robi Twoja starsza sąsiadka w tej chwili?
W "Kobiecie bez twarzy" podobał mi się tytuł, ale niestety nie dotarłam do tej książki, ale tę już z pewnością przeczytam :) Zdecydowanie warto dawać autorom drugie szanse, ja przekreślam kogoś dopiero po dwóch, trzech słabych książkach. Mam nadzieję, że też się nie oderwę od "Starszej pani..." :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj robię tak samo, ale zdarzają się [na szczęście sporadycznie] autorzy, którzy przy pierwszym spotkaniu tak mnie do siebie zrażają, że przez wiele, wiele lat do nich nie wracam. Tak było np. ze Sparksem. Dopiero w tym roku, po niemalże 6 latach, postanowiłam dać mu drugą szansę;)
UsuńOdnośnie "O modlitwie" :-)
UsuńJestem wolnomyślicielką. Nie wierzę w żadne kosmiczne absoluty. Podchodzę do świata w sposób racjonalny, przez to uważam dogmaty za jawny zakaz myślenia.
Pozdrawiam serdecznie! :-)
Rozumiem i szanuję;)
UsuńHehe, moja sąsiadka akurat rąbie drzewo... powinnam się bać? xDDD
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to książka mnie zaciekawiła, podoba mi się zarys fabuły, poza tym prozę pani Fryczkowskiej zdążyłam już poznać i polubić:)
Pozdrawiam serdecznie!
Hehe, moja sąsiadka akurat rąbie drzewo... powinnam się bać? xDDD
OdpowiedzUsuńA tak na serio - podoba mi się zarys fabuły, poza tym zdążyłam polubić prozę pani Fryczkowskiej, więc czas sięgnąć i po tę książkę:)
Pozdrawiam serdecznie!
Haha, ooo tak! Rąbanie drzewa może być jedynie pretekstem do ćwiczenia siły przed czymś o wiele groźniejszym :PP
UsuńSięgnij i koniecznie napisz jak Ci się podobało!
W akademikach nie ma starszych sąsiadek, za co chyba powinnam dziękować komukolwiek :D. Ta książka była zabawna, choć nie nazwałabym jej aż "rewelacyjną". Do tego czegoś mi w niej brakowało.
OdpowiedzUsuń"rewelacyjna" wyrwało mi się w odniesieniu do poprzedniej książki Fryczkowskiej:)
UsuńUśmiałam się, popukałam się w głowie widząc zachowanie Jarcia i za to - szacunek, bo ostatnio niewiele w książkach mnie naprawdę bawi:)
Odnośnie O modlitwie :-)
OdpowiedzUsuńJestem wolnomyślicielką. Nie wierzę w kosmiczne absoluty ani w nic czego nie można pojąć umysłem. Dogmaty, uważam za jawny zakaz myślenia, jak to pewien mądry człowiek powiedział.
Pozdrawiam :-)
Ha, o mojej starszej sąsiadce mogłabym opowiadać godzinami ;-) Biorąc pod uwagę że wszystko widzi i wszystko notuje, nie zdziwiłabym się gdyby kiedyś dopadła jakiegoś kryminalistę ;-)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się naprawdę sympatycznie :-)
To wszystko przywodzi mi na myśl niezrównaną Pannę Marple :D Ten sam typ Starszej Pani :D Zaraz sobie to zaktualizuję w notce;)
UsuńStarsze panie potrafią być bardzo żywotne, to prawda, a skąd wiem? Mam babcię, która mimo swoich 80 lat czasami ma więcej energii niż ja ;)
OdpowiedzUsuńNa 'Starszą panią...' zwróciłam uwagę już wcześniej, lubię takie połączenie kryminału z humorem, myślę, że ta książka rzuca całkiem inne światło na staruszki siedzące gdzieś tam na ławeczkach pod blokiem, my mijamy je ledwo zauważając, a one mają oko na wszystko:)
Dokładnie! Nikt nas tak dobrze nie zna, jak niepozorne starsze Panie:)
UsuńBardzo zachęcająca recenzja. Nie przemawiała do mnie wcześniej ta książka ale po Twojej pozytywnej opinii, dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło;))
UsuńWidzę, że autorka nie spoczęła na laurach i rozwinęła się od czasu swojego literackiego debiutu. :) Z chęcią zatem dam jej szansę tym razem. :)
OdpowiedzUsuńOj tak - jak dla mnie jej rozwój jest bardzo widoczny:)
UsuńChoć pierwszych powieści nie czytałam:) Ale już w sferze tych dwóch kryminałów zauważam różnicę;)
Zabrzmi to dziwnie, ale wchodząc tutaj przez myśl mi nie przeszło, że możesz namówić mnie na tą książkę, a tu niespodzianka. Mam nadzieję, że nie przejdzie mi po chwili i zdołam ją przeczytac :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało mi się Cię zaskoczyć;)
UsuńWydaje się być bardzo zabawna i lekka. Zaciekawiłaś mnie. ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo pozytywna, ale chyba książka nie do końca w moim guście. Zastanowię się nad nią ;)
OdpowiedzUsuń