Tytuł: Wyznania upiornej mamuśki
Autor: Jill Smokler
ISBN: 978-83-7839-263-7
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Wbrew powszechnie panującym stereotypom nie każda kobieta
stworzona jest do macierzyństwa. Nie każda odczuwa ten naturalny zew krwi,
który powoduje, że na widok małych zaróżowionych nosków, rączek i stópek
otwiera jej się serce i natychmiast wylewa się z niego cała gama matczynych
uczuć, z gorącą miłością i wyrozumiałością na czele.
Nie każda kobieta marzy dniami i nocami o tym, by zajść w
ciążę, nie każda w tym czasie rozkwita, a już prawie żadna nie chce przyznać
się do tego, że w jej wypadku natura chyba się pomyliła – że ona naprawdę nie najmniejszej
chęci i nie umie być wzorową matką, że to nie tylko fanaberia, poprzez którą
kobieta nie chce przyjąć do wiadomości, że jej życie pełne wolności właśnie zostało
skreślone, a zaczął się znój i praca na pełnym etacie, bez możliwości zwolnień,
urlopów czy jakichkolwiek spóźnień. To po prostu naga prawda.
Oto prawda – nie każda kobieta chce i potrafi być matką. I
nie zmieni tego nic – widok niemowlaka, jego uśmiechu, pierwszych kroków – nic.
Choć będzie je kochała, to nie będzie TO, o czym tak doniośle rozprawiają mamy,
które dziecka pragnęły i liczyły się z wszystkimi konsekwencjami jego przyjścia
na świat.
Nie trudno się domyślić, że Jill Smokler o żadnym dziecku
nie śniła. Owszem, miała męża, owszem byli rodziną, ale dziecko? Nie wchodziło
w grę. Pociecha autorki jednak jeszcze zanim przyszła na świat potrafiła twardo
postawić na swoim i przebić się przez wszelkie przeszkody, ze środkami antykoncepcyjnymi
na czele.
I tak oto życie pewnej kobiety, zamieszkującej planetę zwaną Ziemią, zmieniło się nie do poznania i już nigdy nie miało wrócić na właściwie tory. Znalazło się w przestrzeni międzyplanetarnej i już na zawsze miało w niej pozostać. Jedyną pociechą dla przyszłej matki stało się pisanie blogu, na którym postawiła na szczerość i bez zbędnych pięknych słów opisywała jakie emocje towarzyszyły jej od chwili poczęcia, aż do wychowywania kolejnego, i jeszcze kolejnego dziecka.
W jej opisach roi się od cierpkich słów, gorzkich refleksji, złośliwych uwag, ciętych opisów codziennego życia, a wszystko to podane jest w taki sposób, że osoba, która nie musi jeszcze przeżywać tego samego[tak, ja!] zanosi się głośnym śmiechem. Przypuszczam, że mamy czytające te książki również mogą wybuchać śmiechem, lecz w ich wypadku będzie to raczej śmiech solidarności. Smokler odziera z lukru całą istotę macierzyństwa. Nie pozostawia suchej nitki na niczym ani nikim, obnaża się całkowicie i nie stroni od błyskotliwych uwag, otwierających oczy wszystkim, którym przesłoniły je różowe śpioszki dziecka.
Książka ta, oprócz opisów codziennych zmagań matki z jej rosnącymi i rozwrzeszczanymi pociechami, z całą rodziną, która nagle zmienia się w Centrum Dobrą Radę, zawiera także część komentarzy z blogu autorki, które rozpoczynają każdy kolejny rozdział i również cechują się szczerością wręcz bolesną. Matki, dzielą się uwagami i spostrzeżeniami o jakich nie powie żaden poradnik dla przyszłej mamy, zapisują swoje bolesne doświadczenia, ale też świadczą o radości jaką dało im macierzyństwo. Ile mam, tyle opinii, ale łączy je jedno – stała gotowość na bycie przy swoim dziecku – nieważne czy odczuwana jako coś naturalnego, czy powodowana musem.
Komu polecam tę rewelacyjną książkę? Mamom, przyszłym mamom, tym, które nie chcą być mamami, ale też: dzieciom i nade wszystko: ojcom! Tak, tak panowie – nawet nie wiecie jak wiele błędów popełniacie myśląc, że każda kobieta doskonale się „bawi” wychowując dziecko i jakiego karygodnego zaniedbania dopuszczacie się, gdy po narodzinach Waszej pociechy udajecie, że dla Was nic się nie zmieniło i nadal możecie żyć tak jak dotychczas.
Strzeżcie się, mamy całego świata jednoczą przeciwko Wam siły!
I tak oto życie pewnej kobiety, zamieszkującej planetę zwaną Ziemią, zmieniło się nie do poznania i już nigdy nie miało wrócić na właściwie tory. Znalazło się w przestrzeni międzyplanetarnej i już na zawsze miało w niej pozostać. Jedyną pociechą dla przyszłej matki stało się pisanie blogu, na którym postawiła na szczerość i bez zbędnych pięknych słów opisywała jakie emocje towarzyszyły jej od chwili poczęcia, aż do wychowywania kolejnego, i jeszcze kolejnego dziecka.
W jej opisach roi się od cierpkich słów, gorzkich refleksji, złośliwych uwag, ciętych opisów codziennego życia, a wszystko to podane jest w taki sposób, że osoba, która nie musi jeszcze przeżywać tego samego[tak, ja!] zanosi się głośnym śmiechem. Przypuszczam, że mamy czytające te książki również mogą wybuchać śmiechem, lecz w ich wypadku będzie to raczej śmiech solidarności. Smokler odziera z lukru całą istotę macierzyństwa. Nie pozostawia suchej nitki na niczym ani nikim, obnaża się całkowicie i nie stroni od błyskotliwych uwag, otwierających oczy wszystkim, którym przesłoniły je różowe śpioszki dziecka.
Książka ta, oprócz opisów codziennych zmagań matki z jej rosnącymi i rozwrzeszczanymi pociechami, z całą rodziną, która nagle zmienia się w Centrum Dobrą Radę, zawiera także część komentarzy z blogu autorki, które rozpoczynają każdy kolejny rozdział i również cechują się szczerością wręcz bolesną. Matki, dzielą się uwagami i spostrzeżeniami o jakich nie powie żaden poradnik dla przyszłej mamy, zapisują swoje bolesne doświadczenia, ale też świadczą o radości jaką dało im macierzyństwo. Ile mam, tyle opinii, ale łączy je jedno – stała gotowość na bycie przy swoim dziecku – nieważne czy odczuwana jako coś naturalnego, czy powodowana musem.
Komu polecam tę rewelacyjną książkę? Mamom, przyszłym mamom, tym, które nie chcą być mamami, ale też: dzieciom i nade wszystko: ojcom! Tak, tak panowie – nawet nie wiecie jak wiele błędów popełniacie myśląc, że każda kobieta doskonale się „bawi” wychowując dziecko i jakiego karygodnego zaniedbania dopuszczacie się, gdy po narodzinach Waszej pociechy udajecie, że dla Was nic się nie zmieniło i nadal możecie żyć tak jak dotychczas.
Strzeżcie się, mamy całego świata jednoczą przeciwko Wam siły!
Twoja recenzja jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńTo jedyna recenzja tej książki, którą doczytałam do końca, co więcej - czuję się przekonana!
Mam nadzieję, że książkę czyta się tak samo lekko jak Twoją recenzję.
Dziękuję!
UsuńA czyta się lekko, uwierz;) To lekturka do pochłonięcia za jednym zamachem:)
Brzmi ciekawie :D
OdpowiedzUsuńBardzo się ubawiłam samą recenzją, także zainteresowałaś mnie, mimo,że nie planuję być mamą.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Chcę przeczytać książkę!!! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisałaś o tej książce; jako mama dwóch dziewczynek jestem zaciekawiona lekturą:)
OdpowiedzUsuńhaha, jako dziewczyna, ktora za X lat chce mieć potomstwo muszę to przeczytać ;D
OdpowiedzUsuńNa początku Twojej recenzji myślałam, że to będzie jakaś strasznie dramatyczna książka, więc zaskoczyły mnie te wybuchy śmiechu ;D Trudno mi się wypowiadać na temat macierzyństwa, ale myślę, że tak jak większości rzeczy w życiu, jest słodko-gorzkie, ale wartościowe. A książka warta uwagi :)
OdpowiedzUsuń