Autor: Janusz Korczak
ISBN: 978-83-7747-747-2
Wydawnictwo: W.A.B. - dziękuję!
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 304
Wyjątkowy to pamiętnik.
Wyjątkowy, bo opisujący życie osoby nieprzeciętnej, postaci z krwi i kości,
która po dziś dzień fascynuje i która wciąż na nowo jest odkrywana. Rok 2012,
nazwany rokiem Korczakowskim, pełni funkcję dwojaką: przypomnienie sylwetki Starego Doktora, ale też ponowne szerzenie
jego myśli pedagogicznej, w której priorytetem staje się dziecko i jego
potrzeby, dziecko traktowane podmiotowo. W związku z obchodami tego roku, na
rynku co rusza pojawiają się kolejne publikacje przybliżające tę znaną postać i
jego działalność. Jednym z ważniejszych, moim zdaniem, świadectw tego czasu
jest Pamiętnik i inne pisma z getta,
przybliżający postać autora w sposób najdoskonalszy z możliwych, bo za sprawą jego
własnych słów, a nie sztucznie wytwarzanych biografii.
Nazwać książkę tę jedynie memuarem, to mało. Tak naprawdę bowiem jest to nośnik ideologii i światopoglądu Korczaka, przedstawiony w sposób dość zawoalowany nawet dla samego twórcy. W niczym nie przypomina od pamiętników typowych, zawiera raczej strzępki informacji wyrwanych z kontekstu, których zrozumienie i osadzenie w konkretnej rzeczywistości umożliwiają doskonałe i obfite przypisy oraz przynajmniej minimalna znajomość biografii autora. To summa życia człowieka niezwykłego, pełnego pasji, zaangażowania i zmierzającego wprost ku wymierzonym celom, na przekór powszechnego uwikłania w politykę i sprawę eksterminacji. Chaos myśli, szczątkowe informacje, „dziecięce” i niecierpliwe przeskakiwanie z tematu na temat, to wyróżniki stylu Korczaka, a jednocześnie elementy, które w dużym stopniu utrudniają pierwszą lekturę publikacji.
Nazwać książkę tę jedynie memuarem, to mało. Tak naprawdę bowiem jest to nośnik ideologii i światopoglądu Korczaka, przedstawiony w sposób dość zawoalowany nawet dla samego twórcy. W niczym nie przypomina od pamiętników typowych, zawiera raczej strzępki informacji wyrwanych z kontekstu, których zrozumienie i osadzenie w konkretnej rzeczywistości umożliwiają doskonałe i obfite przypisy oraz przynajmniej minimalna znajomość biografii autora. To summa życia człowieka niezwykłego, pełnego pasji, zaangażowania i zmierzającego wprost ku wymierzonym celom, na przekór powszechnego uwikłania w politykę i sprawę eksterminacji. Chaos myśli, szczątkowe informacje, „dziecięce” i niecierpliwe przeskakiwanie z tematu na temat, to wyróżniki stylu Korczaka, a jednocześnie elementy, które w dużym stopniu utrudniają pierwszą lekturę publikacji.
Po pierwszej części Pamiętnika, sam Korczak z rozbrajającą i
dojmującą szczerością zamieszcza taki oto komentarz:
Przeczytałem. Z trudem zrozumiałem. A czytelnik? Nie dziw, że pamiętnik niezrozumiały dla czytelnika. – Czyż można rozumieć cudze wspomnienia, obce życie. Zdaje się, że ja bez trudu winienem wiedzieć, co piszę. Ba. Czy można rozumieć własne wspomnienia?[1]
Z tym odautorskim wskazaniem,
wchodzimy tutaj na grunt niezwykle delikatny. Problem wspomnień, które są na
tyle bolesne, że przystoi o nich mówić jedynie ze ściśniętym gardłem; wspomnień
tak brutalnych, ze następuje ich wyparcie albo też – heroiczna próba zrozumienia
własnej i cudzej, niezwykle smutnej i wypełnionej bezbrzeżnym cierpieniem
przeszłości. W tekstach będących summą wydarzeń wojennych nie brakuje tego typu
refleksji, z których płynie jeden, niezmienny wniosek: nie jesteśmy w stanie
zrozumieć innych, bo nie jesteśmy w stanie zrozumieć nawet samych siebie –
swoich decyzji, swojej sytuacji, swojego położenia. Przebywanie w getcie,
będące przejawem ewidentnego rasizmu, tak mocno dającego się we znaki w czasie
II wojny światowej, to cierpienie niezawinione, niezależne od poszkodowanych.
Determinizm, społeczne przyzwolenie na zło, odwieczne pytanie unde malum? – te pojęcia przychodzą na
myśl podczas głębszego zastanowienia się nad kwestią żydowską w początkach XX
wieku i to one, po raz kolejny, wypływają w czasie lektury książki Korczaka,
książki spisywanej od roku 1942, już podczas jego pobytu w getcie warszawskim,
gdzie w dalszym ciągu, z niezachwianą wiarą i oddaniem, starał się wspierać
dzieci z Domu Sierot, który założył wraz z wspomnianą wielokrotnie na kartach
te publikacji Stefanią Wilczyńską, a który za cel stawiał sobie uzyskanie wśród
dzieci postaw pożądanych, za sprawą tworzenia sytuacji, które miały ułatwić im
zmianę swojego dotychczasowego zachowania. Korczak nie stawia pytań o sens
wojny i cierpienia wprost. Raczej
zamieszcza je między wierszami, między własnymi obserwacjami, uwagami, nieraz
bardzo dosadnymi. Nie jest wyrazicielem ogólników, częściej każe się domyślać,
zastanawiać, doszukiwać w innych źródłach.
Myśl pedagogiczna Korczaka,
wielkiej osobistości, przewija się raz za razem na każdej ze stronic. Wydawać
by się mogło, że często podświadomie, autor dawał wyraz swoim przekonaniom,
wplatając je w ciąg wspomnień, które w żaden sposób nie mogą oficjalnie uchodzić
za wyrazicieli jego ideologii..
Pamiętnik, to świadectwo Holocaustu, świadectwo Zagłady, świadectwo
warunków życia w getcie już w końcówce jego istnienia, przed ostateczną
likwidacją. Książka ta, choć stanowi niezwykłą summę, daleka jest od typowych
wspomnień tamtego okresu. Forma pamiętnika urywanego, zdań niepełnych,
sprawiających momentami wrażenie pisanych w pośpiechu, sprawia, że książka ta
robi jeszcze bardziej piorunujące wrażenie.
Nie sposób podczas lektury, uciec od atmosfery posępności, dojmującego smutku, szerzącej się niesprawiedliwości, okrucieństwa i dehumanizacji. Odczłowieczenie przejawiające się w karygodnym traktowaniu dzieci, odmawianiu im dostępu do lekarstw, to tylko wierzchołek góry lodowej, to jedno z wielu zachowań będących w owych czasach na porządku dziennym. Stanowiły one rzeczywistość, której nikt nie potrafił się sprzeciwić. Stary Doktor w swojej relacji sprawia wrażenie osoby odciętej od wojny jako takiej. Bardziej interesowały go sprawy Domu Sierot, w które zaangażowany był bez reszty, w swym surowym przekazie nie zdarza mu się wcale odwoływać do tego, co być może działo się za murami getta. Interesowało go „tu i teraz”, niesprawiedliwość miejsca, w które został sztucznie wtłoczony.
Nie sposób podczas lektury, uciec od atmosfery posępności, dojmującego smutku, szerzącej się niesprawiedliwości, okrucieństwa i dehumanizacji. Odczłowieczenie przejawiające się w karygodnym traktowaniu dzieci, odmawianiu im dostępu do lekarstw, to tylko wierzchołek góry lodowej, to jedno z wielu zachowań będących w owych czasach na porządku dziennym. Stanowiły one rzeczywistość, której nikt nie potrafił się sprzeciwić. Stary Doktor w swojej relacji sprawia wrażenie osoby odciętej od wojny jako takiej. Bardziej interesowały go sprawy Domu Sierot, w które zaangażowany był bez reszty, w swym surowym przekazie nie zdarza mu się wcale odwoływać do tego, co być może działo się za murami getta. Interesowało go „tu i teraz”, niesprawiedliwość miejsca, w które został sztucznie wtłoczony.
Książce tej niezwykle pomagają
dodatki ilustracyjne, jakimi są reprinty dokumentów, kopie zapisków na
maszynie, fragmenty listów, plan getta oraz szereg fotografii. Wszystko
czarno-białe, surowe, podkreślające rangę tego dokumentu, jakim niewątpliwie
stał się Korczakowski memuar. Prócz relacji pamiętnikarskiej, znajdziemy w
publikacji tej również „inne pisma z getta”, którymi są listy, sprawozdania,
luźne przemyślenia, podania. Choć w dużej mierze są to teksty użytkowe, nie
brak w nich także charakterystycznej dla Korczaka pisarskiej formy.
Każdy dzień, nie tylko wczorajszy, to książka – to gruby zeszyt, rozdział, który starczy na lata.[2]
Korczak, w publikacji tej jawi
się jako zwykły-niezwykły człowiek,
walczący o godne warunki dla sierot, staczający codzienną małą wojnę o byt,
obdarty jest jednak z patetyczności. Jego działania wydają się jak najbardziej
naturalne, odruchowe i konieczne. Nie jest superbohaterem, lecz człowiekiem z
krwi i kości, którego również dopaść może bezradność, niemożność działania,
poczucie „związanych rąk”, zmęczenie, ale na szczęście nigdy nie rezygnacja. Co
fascynuje, to fakt, że w tak trudnych, brutalnych warunkach, Starego Doktora
wciąż stać na swoistą afirmację życia, na bardzo ciepłe spojrzenie na świat,
wciąż zdolny jest do budowania zdań aforystycznych i uniwersalnych,
przepełnionych mądrością:
Żołądek jest głodny, jeżeli mu nie dać pokarmu, jeżeli jest pusty i nie ma w nim jedzenia – a serce jest głodne i smutne, i pełne tęsknoty, jeśli nie ma w nim miłości.[3]
Smutne i piorunujące jest
zakończenie pamiętnika. Ostatnie słowa Korczaka, to na pozór błahe zwroty:
Podlewam kwiaty. Moja łysina w oknie - taki dobry cel? Ma karabin. - Dlaczego stoi i patrzy spokojnie?[4]
Trywialność ta w zestawieniu z brutalną rzeczywistością, to ostatni przekaz Starego Doktora. Kolejnego dnia po ich zapisaniu, zmierzał już wraz ze swoimi podopiecznym na Umschplatz. Finał znamy wszyscy.
Recenzja bierze udział w konkursie Blogerzy dla Korczaka, na którą możecie przenieść się po kliknięciu w powyższy baner.
[1]Janusz Korczak, Pamiętnik i inne pisma z getta, W.A.B.,
Warszawa 2012, s.94.
[2] Tamże, s.112.
[3] Tamże, s.272.
[4] Tamże, s.140.
[4] Tamże, s.140.
Pięknie napisałaś. Myślę, że komentarz jest zbędny - powiedziałaś wszystko. I wzruszyłaś.
OdpowiedzUsuńKorczak jest patronem mojej dawnej podstawówki, a tak naprawdę niewiele o nim wiem, więc myślę, że to może być ciekawy sposób na poznanie go;)
OdpowiedzUsuńStudiuję pedagogikę, więc postać Korczaka przewija się u mnie już od pierwszego roku. Cenię tego człowieka i chętnie bliżej zapoznałabym się z jego historią.
OdpowiedzUsuńbardzo interesująca tematyka, koniecznie muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTrudna i zmuszająca do refleksji książka.
OdpowiedzUsuń