Tytuł: Anna Karenina Autor: Lew Tołstoj ISBN: 978-83-240-2215-1 Wydawnictwo: Znak Ilość stron: 1056 Rok wydania: 2012
Gatunek: dramat Produkcja: Francja, Wielka Brytania Premiera: 23 listopada 2012 [Polska] Reżyseria: Joe Wright Scenariusz: Tom Stoppard Obsada: Keira Knightley, Jude Law, Aaron Taylor-Johnson i in.
Pisanie recenzji jednego z najwybitniejszych dzieł literatury dziewiętnastowiecznej, a przy tym największego dzieła o miłości tamtych czasów, to niemalże zbrodnia i... strata czasu. Ponadczasowe dzieło Lwa Tołstoja broni i opisuje się samo. Gdybym zaczęła snuć refleksje o jego przynależności do dzieł pozytywistycznych, cech charakterystycznych tej epoki, konwencji i in., odarłabym je z całej magii i przeoczyła to, co najistotniejsze. Z tego powodu, dla tych, którzy nie znają Kareniny, zarysuję jedynie fabułę.
Anna Karenina opowiada historię wielkiej miłości bohaterki tytułowej i Aleksego Wrońskiego. Miłości, której na drodze do szczęścia i spełnienia stały konwenanse i opinia publiczna. Anna, to żona Aleksieja Aleksandrowicza Karenina, mężczyzny dużo starszego, ale za to majętnego i zasłużonego dla Rosji. Mężczyzny, który zapewnia jej życie dostatnie i stabilne, choć nieco nudne, bo ograniczone do niemalże rytualnych udziałów w proszonych wizytach, towarzyskich ploteczkach, balach, wyjściach do opery. Anna spełnienie znajduje w roli matki, mimo że jej sława wyprzedza ją samą także i na salonach Petersburga, gdzie często uświetnia swoją obecnością wiele przyjęć.
Rutyna jej życia zostaje zaburzona, gdy poznaje hrabię Wrońskiego, społecznie uznawanego za kandydata do ręki Kitty. Gdy jednak Aleksy i Anna spotkali się pierwszy raz, ich namiętność została rozbudzona, stając się kluczem do wielkiego szczęścia i wielkiej tragedii.
Karenina początkowo opierała się rodzącemu się uczuciu, by pozostać wierną żoną i dobrą matką, szybko jednak uległa miłości, której do tej pory nie znała. Swoją decyzją sprawiła, że z towarzyskiego piedestału została zrzucona na samo dno - okryta hańbą i wstydem budzi odtąd zgorszenie wszędzie, gdzie się pojawi.
Tołstoj zarysował bogate portrety psychologiczne głównych bohaterów, a także doskonale przedstawił społeczeństwo owych czasów. Nie dziwi, że jego dzieło stało się historią ponadczasową, okrzykniętą jedną z największych "love story", w której każdy czytelnik [a częściej: czytelniczka] odnaleźć może siebie, a która od lat staje się inspiracją zarówno dla reżyserów teatralnych, jak i kinowych.
Rok 2012, to rok przełomu: Joe Wright formuje dzieło łączące obie konwencje. Idziemy do kina, po to, by zobaczyć stworzony z wielkim rozmachem spektakl, podkreślający sztuczność wielu relacji i wyjaskrawiający wizję życia jako teatru. To adaptacja świeża, nowoczesna, a przy tym doskonale oddająca ducha epoki, malująca doskonały pejzaż rosyjskich elit, zmontowana w sposób brawurowy, rewelacyjnie podkreślający przejścia między kolejnymi scenami i wskazująca na podobieństwo wielu aspektów życia.
Do kin przyciągnie obsada, ale z całą pewnością docenimy również i resztę.
Piękna adaptacja, będąca ucztą dla oczu, zwłaszcza dla miłośników teatru:) Odbiór uatrakcyjnia równie wspaniała ścieżka dźwiękowa - w tym filmie niemalże każdy szczegół doprowadzony jest do perfekcji, oddając ducha książki, choć pomijając wiele elementów.
Polecam to wspaniałe widowisko.
PS Uwielbiam to, że nowe próby adaptacji zachęcają do powrotu do lektury tej książki albo [jeszcze lepiej!] sięgnięcia po nią po raz pierwszy! :)