Tytuł: Kotka Brygidy
Autor: Joanna Rudniańska
Wydawnictwo: Pierwsze
ISBN:978-83-923288-8-9
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 160
Joanna Rudniańska dokonała czegoś niebywałego. Na 160 kartach
swojej książeczki ulokowała tak wiele wątków i problemów, że nie sposób wyjść z
podziwu jak to w ogóle możliwe.
W Kotce Brygidy Rodniańska próbuje spojrzeć na II wojnę
światową oczami dziecka, a swoją relację przeciąga aż do czasów, gdy główna
bohaterka jest już sędziwą, umierającą staruszką.
Helenka, to dziewczynka niezwykle rezolutna. W momencie
rozpoczęcia wojny ma 5 lat i naturalnym wydaje się to, że mama bardzo chciała
ochronić ją przed rzeczywistością. Niczego do końca nie tłumacząc, wszystko
zbywając, przemilczając skazuje dziecko na życie w niewiedzy. Jedyną osobą
próbującą tę małą dziewczynkę uświadomić, jest jej tata. Tata, który pragnie,
by jego córka wiedziała w jakich czasach żyje, miała świadomość tego co się
dzieje, a nie była sztucznie trzymana pod korcem. Oczywiście, uświadamia ją na
tyle na ile może, nie przekracza pewnych granic, chce tylko, by jego dziecko
nie było sztucznie odseparowane i obarczone niewiedzą o tym, co dzieje się tuż
obok.
Rudniańska w swojej książeczce podejmuje problematykę pomocy
Żydom podczas II wojny światowej, rozlicza się ze spojrzeniem na ludzi, którzy
ta pomoc ową pobierali zapłatę:
- No i co z tego, że brał pieniądze? On tylko nie chciał na tym stracić, prawda? Ale ratował. [1]
Wojnę widzianą oczami dziecka
pokazuje w sposób przenikający: Niemcy, to „ci, w czarnych butach”, których
mała Helenka widziała tylko do kolan. Jej perspektywa to widok butów, nic
więcej, na nic ponadto nie pozwalał jej wzrost. To bezosobowa wizja świata.
Niemiec, to czarny but; już nie kochany wujek, który przywoził drogie
czekoladki. Pewne wyobrażenia dziewczynki zostały całkowicie przewartościowane.
Rudniańska wielokrotnie podkreśla dziecięcą radość, gry którykolwiek dorosły
schylił się, by z nią porozmawiać, a ona „wreszcie mogła go zobaczyć”.
Dla dziecka wojna, to czas, w którym poznaje nowe słowa i z tej swojej świeżo nabyte wiedzy jest bardzo dumne: wie już co to okupacja, kapitulacja. Mimo swojego młodego wieku, Helenka ma już bardzo dojrzałe spostrzeżenia, jej świadomość tego co się dzieje jest ogromna, prawdopodobnie właśnie dzięki działaniom ojca:
Dla dziecka wojna, to czas, w którym poznaje nowe słowa i z tej swojej świeżo nabyte wiedzy jest bardzo dumne: wie już co to okupacja, kapitulacja. Mimo swojego młodego wieku, Helenka ma już bardzo dojrzałe spostrzeżenia, jej świadomość tego co się dzieje jest ogromna, prawdopodobnie właśnie dzięki działaniom ojca:
- To przez wojnę – powiedziała Helena. – To wojna wszystko zmienia. [2]
Co ciekawe, autorka próbuje
poddać weryfikacji problem oceniania Niemców – nie ukazuje ich jako
jednoznacznie złych, robi coś wręcz odwrotnego. Początkowo z Niemcem kojarzy
się Helenie dobry wujek, a później jest ona świadkiem, gdy CI sami żołnierze,
który przed chwilą kogoś rozstrzelali, uratowali, z niezwykłą delikatnością,
zaplątanego w sieć bociana. Pozostaje pytanie: jak ktoś tak subtelny, może
„zabijać ludzi, jak kaczki”? Jak można sądzić, że oni są źli? Jak można ich tak
negatywnie oceniać?
Na kartach książki pojawia się
postać Stańci, kobiety barwnej, słabo wykształconej, jawnie antysemickiej, choć
wybiórczo: swoją dobrą znajomą chciała chronić pomimo jej przynależności, bo
„jaka, z niej Żydówka. To nasza!”. Kobieta ta nie mówiła o Niemcach inaczej niż
„one”, co ewokuje wrażenie niemożności mówienia, nazwa Niemcy, to nazwa
zakazana, taka, której się nie wymawia. Niemcy, to nawet nie „oni”, to „one”,
poniekąd bezosobowe postaci. Kolejny raz ich wartość poddana została w
wątpliwość, pod osąd, do przedyskutowania.
W korowód barwnych postaci tej książki wpisuje się także Kamil, Żyd, którego rodzice Heleny ukrywali.
Rudniańska pokazuje spojrzenie dziecka na żydowskość: mała dziewczynka, swoją
nieskażoną jeszcze wizją świata, jedyną różnicę zauważa w „czarodziejskiej
gwieździe”, którą sama zaczyna nosić, narażając się ze strony ludzi na
wytykanie palcami, a ze strony ojca na dumę z powodu jej odwagi i
szlachetności. Padają pamiętne słowa: „wszyscy powinniśmy być Żydami”. Choć
dziewczynka wciąż nie rozumie tak skrajnych zachowań, wskazuje na tę zasadniczą
kwestię: wszyscy jesteśmy ludźmi. Tymi samymi, tak samo wartościowymi, nic nas
nie różni.
Getto na kartach książki
Rodniańskiej ukazane jest jako przestrzeń szarości, w której nagle, jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki, giną wszelkie barwy. Kończą się, zapadają
pod ziemię, pozostawiając jedynie paletę odcieni czerni i bieli. Ulice poza
gettem nazywane są „normalnymi”, na nich też jest „wiosennie, słonecznie”.
Rudniańska dotyka też jeszcze
jednej kwestii: strachu przed tym, co będzie po wojnie. Ukazuje zmierzch Bogów,
której ucieleśnieniem były dla Heleny synagoga, cerkiew i kościół widziane z
perspektywy drzewa morowego, które stanowiło dla niej centrum świata.
Co charakterystyczne dla prozy
autorki, to wiele przemilczeń. Nie ma tu scen drastycznych, są za to ogromne
przestrzenie na dopowiedzenia, na wyobrażenia. To niewypowiedzenie, jest tym
mocniej wstrząsające.
Najważniejszym elementem książki,
wątkiem spajającym jest wątek kotki Brygidy. Brygida, to mała Żydówka, siostra
Pana Kamila, która musi iść od getta i nie może zabrać ze sobą kotki. Z tego
też powodu opiekę nad nią przejmuje Helenka, która ze zwierzątkiem prowadzi
częste rozmowy. Po wojnie Helena niestrudzenie szuka Brygidy, mając nadzieję na
to, że szybko uda jej się ją odnaleźć.
Jak było?
Sprawdźcie.
Sprawdźcie.
Rewelacyjna książka, wzruszająca,
otwierająca oczy. Na pewno nie pożałujecie czasu jej poświęconego, a wręcz
przeciwnie: uznacie go za jeden z wartościowszych poświęconych książkom.
Ależ to musi być piękna książeczka! Z chęcią sama bym ją przeczytała. A już na pewno podsunęła dzieciom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Myślę, że i mnie ta książeczka przypadłaby do gustu :) Ostatnio miałam okazję czytać książkę opowiadającą losy polskiej niani i jej żydowskiego podopiecznego - na szczęście ze szczęśliwym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńP.S. Czekam w takim razie na Twoją recenzję "Drooda" :)
Świetna recenzja. A książka mnie bardzo zainteresowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam