sobota, 30 marca 2013
czwartek, 28 marca 2013
Co robię, a co robić powinnam...
Materiały do pracy licencjackiej |
Przez ostatnie kilka miesięcy i przez co najmniej kolejne trzy, moim życiem
czytelniczym i pisarskim rządzą i rządzić będą książki monotematyczne, co widać
na powyższym stosie. Wszystkie powyższe służą mi jako materiał badawczy do pracy licencjackiej, a co za tym idzie - już je przeczytałam, ale na recenzje raczej nie macie co liczyć - zbyt dużo o nich piszę, zbyt głęboko analizuję, żeby teraz mieć jeszcze ochotę podejść do nich podobnie jak do reszty czytanych przez siebie książek;)
Skupiam się na dziennikach choroby i to o nich czytam bez ustanku, co niestety nie niesie ze sobą efektów w postaci kolejnych napisanych rozdziałów…
Skupiam się na dziennikach choroby i to o nich czytam bez ustanku, co niestety nie niesie ze sobą efektów w postaci kolejnych napisanych rozdziałów…
Tworzenie pracy licencjackiej idzie mi bardzo, bardzo opornie,
prawdopodobnie ze względu na niechęć do tematu i niemiłe wspomnienia z
seminariów :D No i nie oszukujmy się – lenistwo.
Podczas gdy na półce czeka na mnie tyle fantastycznych książek, nie sposób skupić mi się na tym, co powinno być w chwili obecnej najistotniejsze.
Choć nie przeczę - powyższe książki są w większości bardzo dobre i przyjemność sprawia mi pracowanie na nich, ale... za długo już nad nimi siedzę, ciągnie mnie do powieści!
Podczas gdy na półce czeka na mnie tyle fantastycznych książek, nie sposób skupić mi się na tym, co powinno być w chwili obecnej najistotniejsze.
Choć nie przeczę - powyższe książki są w większości bardzo dobre i przyjemność sprawia mi pracowanie na nich, ale... za długo już nad nimi siedzę, ciągnie mnie do powieści!
Na szczęście pisanie i czytanie w te, niestety, wciąż mroźne
dni i wieczory umilają mi herbaty :)
Wśród nich dwie najsmaczniejsze to Pikantny romans [mój faworyt!] i Ice mint.
Obie są nieprawdopodobnie delikatne i subtelne, jednak to
właśnie pierwsza wysuwa się na prowadzenie, bo…
Jest idealna na chłodne wieczory! Domieszka pieprzu powoduje, że z każdym kolejnym łykiem jesteśmy coraz bardziej rozgrzani. Ta herbata, to doskonały substytut grzańca dla osób stroniących od alkoholu:) Rozgrzeje równie intensywnie, dostarczając przy tym niezwykłych doznań naszym kubkom smakowym.
Pierwszy łyk pozwala nam się rozkoszować wyjątkowym smakiem i delikatnością zielonej herbaty – z każdym następnym coraz mocniej wyczuwalny jest pieprz, który stanowi o niepowtarzalności tego napoju. Musicie spróbować!
Jest idealna na chłodne wieczory! Domieszka pieprzu powoduje, że z każdym kolejnym łykiem jesteśmy coraz bardziej rozgrzani. Ta herbata, to doskonały substytut grzańca dla osób stroniących od alkoholu:) Rozgrzeje równie intensywnie, dostarczając przy tym niezwykłych doznań naszym kubkom smakowym.
Pierwszy łyk pozwala nam się rozkoszować wyjątkowym smakiem i delikatnością zielonej herbaty – z każdym następnym coraz mocniej wyczuwalny jest pieprz, który stanowi o niepowtarzalności tego napoju. Musicie spróbować!
Drugą ulubioną jest Ice
mint – delikatna, miętowa herbata, która czyni coś odwrotnego – orzeźwia i delikatnie
ochładza. Wydaje się być doskonałą propozycją herbaty do schłodzenia na
cieplejsze dni. Póki co jednak – proponuję tradycyjną wersję na ciepło. Nie
jest to zwykła herbata miętowa, którą możemy kupić w każdym zielarskim sklepie. Dodatek hibiskusa i skórki pomarańczowej
nadaje jej charakterystycznego smaku i aromatu. Naprawdę smaczna;) Skutecznie
studzi emocje po lekturze jakiejś niezwykle rozgrzewającej historii;)
Obie herbatki możecie kupić w sklepie Skworcu, do czego
serdecznie zachęcam – nie pożałujecie!
Skład:
Pikantny romans:
- herbata zielona Sencha,
- kawałki truskawek i malin,
- czerwona porzeczka,
- czerwony i biały pieprz,
- kawałki kandyzowanego imbiru,
- aromat.
Ice mint:
- czarna herbata,
- hibiskus,
- mięta pieprzowa,
- skórka pomarańczy,
- płatki róży damasceńskiej,
- aromat.
niedziela, 24 marca 2013
Intryga małżeńska - Jeffrey Eugenides
Tytuł: Intryga małżeńska
Autor: Jeffrey Eugenides
ISBN: 9788324021208
Wydawnictwo: Znak
Cena: 39,90zł
Ilość stron: 496
Nie jestem przekonana czy uda mi się znaleźć odpowiednie
słowa, by wyrazić to, co kłębi się w mej głowie po lekturze tej
nieprawdopodobnie dobrej powieści.
Madeleine, Leonard i Mitchell
właśnie kończą studia, stając przed czasem trudnych decyzji dotyczących przyszłego
życia. Ich sytuacja wydaje się być tym silniej skomplikowana, że połączyło ich
coś w rodzaju nierozerwalnej relacji. Mitchell od zawsze kocha Madeleine, która
zdaje się widzieć w nim jedynie dobrego przyjaciela. Ona zaś pokochała Leonarda
– geniusza cierpiącego na zaburzenia afektywne dwubiegunowe.
Chwile wzmożonej aktywności i
pobudzenia umysłowego, przeplatają się u niego z wydłużonym czasem depresji i
stagnacji. Wskutek choroby plany Leonarda ulegają zmianie, a wizja świetlanej
przyszłości coraz częściej wydaje się jedynie mrzonką.
Mitchell z kolei, to młody mężczyzna pasjonujący się religiami, który postanawia wyruszyć w podróż po Europie, USA i Indiach, by odnaleźć siebie i określić swoje miejsce w świecie.
To od Madeleine zależy, jak potoczą się losy tej trójki – młodych ludzi z marzeniami i perspektywami; całkowicie rożnych, a jednak w jakiś sposób połączonych czytanymi przez siebie lekturami i niekończącymi się rozmowami.
Mitchell z kolei, to młody mężczyzna pasjonujący się religiami, który postanawia wyruszyć w podróż po Europie, USA i Indiach, by odnaleźć siebie i określić swoje miejsce w świecie.
To od Madeleine zależy, jak potoczą się losy tej trójki – młodych ludzi z marzeniami i perspektywami; całkowicie rożnych, a jednak w jakiś sposób połączonych czytanymi przez siebie lekturami i niekończącymi się rozmowami.
Źródło |
Jeffrey Eugenides wykonał kawał
dobrej roboty, tworząc perełkę literacką o ogromnej sile. Intryga małżeńska to historia rozpalająca wyobraźnię i
utwierdzająca w przekonaniu, że współcześni powieściopisarze mają jeszcze wiele
do powiedzenia. To opowieść o szukaniu samego siebie, opieraniu życia na
ideałach i niespełnionych marzeniach, wreszcie – o dorastaniu do wzięcia życia
we własne ręce, której narracja jest niewymuszona i wzbija się wysoko ponad
przeciętność. Autor w nieprzyzwoicie dobry sposób operuje dramaturgią i gra na
ludzkich emocjach, wykorzystując przy tym wszelkie możliwości jakie daje
analiza psychologiczna. Ponadto wciąga czytelnika w korowód postaci i wydarzeń,
a nierzadko i pikantnych szczegółów. U Eugenidesa połączenie wątków Matki Teresy
i scen łóżkowych w żaden sposób nie powoduje dysonansu. Wręcz przeciwnie –
wskazuje na różnorodność i barwność postaci, a także na ich ciągłe poszukiwania
i trwanie w drodze do samopoznania i odnalezienia własnego miejsca w świecie.
Pisarz posłużył się słowem w sposób tak przemyślany, że mimo zachowania narracji trzecioosobowej wykreował świat, w którym mamy do czynienia z intymnymi ludzkimi spowiedziami, gdzie bohaterowie obnażają swoje myśli i uczucia, otwierając się przed czytelnikiem i wskazując na to, co najsilniej ich dotyka.
Pisarz posłużył się słowem w sposób tak przemyślany, że mimo zachowania narracji trzecioosobowej wykreował świat, w którym mamy do czynienia z intymnymi ludzkimi spowiedziami, gdzie bohaterowie obnażają swoje myśli i uczucia, otwierając się przed czytelnikiem i wskazując na to, co najsilniej ich dotyka.
Przy tym wszystkim nad powieścią
tą unosi się duch semiotyki w ujęciu Barthesa, Derridy, Eco – wisienka na
torcie dla wszystkich filologów – oraz duch literatury. To książka, na którą składają
się inne książki, obfitująca w nazwiska i tytuły, stanowiące dla oczytanych
doskonały odautorski prezent. W kontekście tytułu i całej tradycji intryg
małżeńskich, Eugenides wyrywa się pewnym schematom. Cała książka przypomina
uwspółcześnioną wersję tradycyjnych, znanych z wiktoriańskich powieści zachowań
i zabiegów towarzyszących marriage plot,
jednak zakończenie jest formą buntu – przekreśleniem znanego i wyjściem w
nieznane, skądinąd zagraniem doskonale pomyślanym. Ciekawostką jest, że powieść
ta zawiera elementy autobiograficzne.
Intryga małżeńska jest dopieszczona pod każdym względem. Wspaniała,
pozostawiająca w czytelniku pewną dozę niezaspokojenia, przez co jeszcze
silniej uzależnia i sprawia, że myśli się o niej na długo po skończonej
lekturze. Znakomita!
Mole książkowe, KONIECZNIE czytajcie Eugenidesa! Absolutny
majstersztyk!
sobota, 23 marca 2013
Nasze rozstania – David Foenkinos
Wielkie nadzieje wiązałam z tą książką, a spotkało mnie
jedynie rozczarowanie. Zachęcona pozytywnym odbiorem Delikatności, zdecydowałam się rozpocząć przygodę z pisarzem od
jego drugiej z kolei wydanej w Polsce powieści. Niestety, popełniłam błąd.
David Foenkinos, to twórca francuski, paryżanin, nauczyciel
gry na gitarze. „Chwali się” tym, że do szesnastego roku życia nie przeczytał
żadnej książki, a pisarzem został dlatego, że nie udało mu się skompletować
zespołu muzycznego. Wiele w jego wypowiedziach przekory i przewrotności, bowiem
jego dorobek literacki, w którym na pierwszy plan wysuwa się wielka erudycja,
niejako zaprzecza jego wyznaniom. Foenkinos ma na swoim koncie jedenaście
książek, w Polsce wydano jednak dopiero dwie. Autor nad Wisłą dopiero raczkuje,
ale jego publikacje w zawrotnym tempie docierają do rzeszy czytelników.
Odpowiedzialność za falę
popularności w Polsce częściowo ponosi kampania marketingowa związana z filmem Delikatność, który powstał na kanwie książki
pod tym samym tytułem, z Audrey Tatou w roli głównej. Scenarzystą tej produkcji
jest zresztą sam autor.
Fakt, że Foenkinos był do tej pory w Polsce nieznany dziwi. Zdumiewa, bo pisarz nie ukrywa swojego wielkiego przywiązania do Polaków i ich kraju, a mimo to od czasu jego debiutu w 2002 roku musiało minąć sporo czasu, by został u nas wydany.
Fakt, że Foenkinos był do tej pory w Polsce nieznany dziwi. Zdumiewa, bo pisarz nie ukrywa swojego wielkiego przywiązania do Polaków i ich kraju, a mimo to od czasu jego debiutu w 2002 roku musiało minąć sporo czasu, by został u nas wydany.
Przedmiotem opisu Naszych rozstań jest relacja między
Fritzem a Alice – dwójką zakochanych w sobie ludzi, którzy nie mogą bez siebie
żyć, ale jak się okazuje: ze sobą jest im równie ciężko.
Rytm ich życia wyznaczają kolejne rozstania i powroty, wiążące się z cierpieniem i kolejnym stawianiem sobie pytań fundamentalnych. Fritz i Alice to dwie zupełnie różne osobowości, o innych priorytetach, planach i marzeniach. To dwa światy, których nie sposób ze sobą połączyć.
Choć wielu twierdzi, że przeciwieństwa są tym, co przyciąga nas do drugiego człowieka, twierdzenie to nabiera innego wymiaru, gdy okazuje się, że oprócz tych antynomii, nie ma absolutnie żadnej rzeczy, która upodabniałaby nas do ukochanej osoby i mogła nas z nią łączyć – chociażby w najsubtelniejszy z możliwych sposobów.
Rytm ich życia wyznaczają kolejne rozstania i powroty, wiążące się z cierpieniem i kolejnym stawianiem sobie pytań fundamentalnych. Fritz i Alice to dwie zupełnie różne osobowości, o innych priorytetach, planach i marzeniach. To dwa światy, których nie sposób ze sobą połączyć.
Choć wielu twierdzi, że przeciwieństwa są tym, co przyciąga nas do drugiego człowieka, twierdzenie to nabiera innego wymiaru, gdy okazuje się, że oprócz tych antynomii, nie ma absolutnie żadnej rzeczy, która upodabniałaby nas do ukochanej osoby i mogła nas z nią łączyć – chociażby w najsubtelniejszy z możliwych sposobów.
Bohaterowie, to osoby, które nie
powinny zwrócić na siebie najmniejszej uwagi: zadziwia nawet fakt, że udało im
się spotkać, a także pójść o krok dalej – próbować stworzyć stały związek.
Foenkinos w swojej książce w dość
specyficzny, ironiczny sposób przedstawia losy tej nietuzinkowej pary. Nie
szczędzi uszczypliwości, nie stara się ukryć ich wyrachowania, obnażyć wady czy
wysunąć na plan pierwszy rządzącej nimi namiętności, która po dłuższych
chwilach wyciszenia, raz po raz wybucha z nową siłą.
Czym są Nasze rozstania? Opowieścią o miłości czy jej braku? O próbach
stworzenia związku tam, gdzie nie ma na niego szans czy historią ludzi postawionych
w sytuacji tragicznej? Na te pytania, drogi Czytelniku, odpowiedzi musisz
odnaleźć sam. Pewno jest, że nie jest to cukierkowa powieść o rodzącym się i
dojrzewającym uczuciu – to raczej scena dramatu, w którym przeplatają się
chwile szczęścia i gorzkiej samotności.
Wydawać by się mogło, że to
materiał na doskonałą powieść. Tak naprawdę jednak, książka ta niczym nie
wyróżnia się z tłumu. Jest raczej przeciętnie skonstruowaną i opowiedzianą z
perspektywy mężczyzny historią związku, który nie miał prawa przetrwać. Ponadto
jest wyrażeniem pozytywnego stosunku do Polaków, o których mowa w tej książce
niezwykle często. Co było dla mnie sporym plusem książki, to znaczna ilość
cytatów o charakterze sentencjonalnym: do wynotowania, powieszenia na ścianie, obrania
za motto.
Foenkinos zgrabnie operuje słowem, dzięki czemu jego powieść nabiera lekkości i wielu walorów językowych.
Jest to lektura kipiąca emocjami bohaterów, która jednak nie sprostała przelaniu tych emocji na czytelnika.
Szkoda.
Foenkinos zgrabnie operuje słowem, dzięki czemu jego powieść nabiera lekkości i wielu walorów językowych.
Jest to lektura kipiąca emocjami bohaterów, która jednak nie sprostała przelaniu tych emocji na czytelnika.
Szkoda.
piątek, 22 marca 2013
Kot wśród gołębi - Agatha Christie
Tytuł: Kot wśród gołębi
Autor: Agatha Chrisie
ISBN: 978-83-245-9277-7
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2013
Cena: 24,90zł
Ilość stron: 272
W Meadowbank rozpoczyna się
właśnie trzeci trymestr nauki. Do szkoły zjeżdża się gros wpływowych rodziców wraz ze swoimi dziećmi, które mają albo
rozpocząć, albo kontynuować naukę w tej renomowanej placówce oświatowej. Wówczas
nikt z przyjezdnych nie domyśla się jeszcze, jak dalece ten okres nauki będzie
różnił się od wszystkich innych.
W niedługim czasie prestiżową szkołą
wstrząsa wydarzenie, które całkowicie wybija grono pedagogiczne oraz uczniów z
rytmu i utartych schematów działania: w pawilonie sportowym odnalezione zostaje
ciało zamordowanej nauczycielki gimnastyki.
Podejrzanych oraz sensownych motywów brakuje, a sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy jedna z uczennic zostaje porwana, a niewiele później dochodzi do kolejnego zabójstwa…
Podejrzanych oraz sensownych motywów brakuje, a sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy jedna z uczennic zostaje porwana, a niewiele później dochodzi do kolejnego zabójstwa…
Wydaje się, że losy szkoły są już
przesądzone: kto bowiem chciałby posłać swoje dziecko w takie miejsce i
uiszczać za to ogromną wpłatę?
Sprawę próbuje rozwiązać miejscowa policja, w miarę możliwości unikając większego rozgłosu. Sytuacja jest jednak nader nietypowa: okazuje się, że opowieści o szejkach, ukrytych klejnotach i księżniczkach, to nie tylko historie zaczerpnięte rodem z Baśni z tysiąca i jednej nocy, lecz także autentyczne wydarzenia, toczące się właśnie w Londynie.
Sprawę próbuje rozwiązać miejscowa policja, w miarę możliwości unikając większego rozgłosu. Sytuacja jest jednak nader nietypowa: okazuje się, że opowieści o szejkach, ukrytych klejnotach i księżniczkach, to nie tylko historie zaczerpnięte rodem z Baśni z tysiąca i jednej nocy, lecz także autentyczne wydarzenia, toczące się właśnie w Londynie.
Kot wśród gołębi, to jedna z najbardziej nietypowych książek Agathy
Christie z serii z Poirotem. Autorka w wielu kwestiach odchodzi bowiem w niej
od utartego schematu. Przede wszystkim pierwsze morderstwo zostaje popełnione
stosunkowo późno – spora część powieści stanowi przydługi wstęp, będący
nakreśleniem historii rewolucji w Ramacie, w wyniku której ginie książę, a część
jego rodziny musi wyjechać, a także stanowiącej zapis obyczajów panujących w
Meadowbank, pracowników szkoły, uczennic, ich codziennych zajęć i obowiązków.
Ponadto sam Herkules Poirot
wchodzi na scenę niejako w końcowym akcie. Książka nie jest świadectwem jego dedukcji
i próbą odnotowania sposobu, w jaki dochodził do rozwiązania sprawy – jest raczej
snującą się wcześniej opowieścią o próbie znalezienia mordercy, w którą Mały
Belg zostaje wciągnięty przez zupełnie niespodziewaną osobę. Mimo różnicy w
tych dwu kwestiach między Kotem w wśród
gołębi a innymi książkami z serii, powieść na niczym nie traci. Wręcz
przeciwnie – zyskuje na zaskakującym rozwiązaniu i równie niespodziewanym wprowadzaniu
bohaterów na scenę głównych wydarzeń. Staje się jeszcze ciekawsza i wciągająca,
bowiem wraz z pojawieniem się detektywa snop podejrzeń zostaje rzucony na
kolejne osoby, a dalsze zwroty akcji są już tylko kwestią czasu.
czwartek, 21 marca 2013
Uśpione morderstwo – Agatha Christie
Tytuł:Uśpione Morderstwo
Autor: Agatha Christie
ISBN: 978-83-245-9276-0
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 232
Cena: 24,90zł
Agatha Christie, zwana przez
wielu Królową Kryminału, to od wielu lat także moja absolutna mistrzyni.
Fenomen tej pisarki jest jak najbardziej
uzasadniony pokaźnym dorobkiem pisarskim, od pokoleń fascynującym czytelników w różnym
wieku, którzy mimo upływu lat wciąż zachwycają się jej twórczością.
Christie stworzyła serię kryminałów unikatowych, a przy tym uniwersalnych. Są one niezwykle tradycyjne, co w dużej mierze powoduje, że do tej pory się nie zdezaktualizowały, a ich czytanie sprawia (i pewnie jeszcze długo będzie sprawiać) ogromną przyjemność.
Christie stworzyła serię kryminałów unikatowych, a przy tym uniwersalnych. Są one niezwykle tradycyjne, co w dużej mierze powoduje, że do tej pory się nie zdezaktualizowały, a ich czytanie sprawia (i pewnie jeszcze długo będzie sprawiać) ogromną przyjemność.
Są one pożywką dla szarych
komórek oraz wielkim ukłonem w stronę czytelnika, którego autorka nie traktuje
jak półinteligenta (co czyni wielu twórców kryminałów), któremu wszystkie
rozwiązania należy podać na tacy, lecz jak osobę zdolną do samodzielnego
myślenia i dedukcji, przy delikatnych sugestiach naprowadzających na właściwy
trop. Choć Christie napisała wiele książek wpisujących się w ten gatunek,
często dość schematycznych i powtarzalnych, niezwykle rzadko udawało mi się przewidzieć
ich finał. Zaświadcza to jedynie o talencie autorki do budowania opowieści
nieprzewidywalnych, a przy tym niesłychanie spójnych i głęboko osadzonych w
konwencji kryminału..
Uśpione morderstwo, to jedna z tych lektur, której zakończenia wytrawny i spostrzegawczy czytelnik jest się w stanie domyślić stosunkowo szybko. Nie stoi to jednak na przeszkodzie w dalszym czerpaniu przyjemności z lektury, a wręcz przeciwnie – pozwala śledzić tok myślenia autorki i jej sposób kreowania świata przedstawionego.
Uśpione morderstwo, to jedna z tych lektur, której zakończenia wytrawny i spostrzegawczy czytelnik jest się w stanie domyślić stosunkowo szybko. Nie stoi to jednak na przeszkodzie w dalszym czerpaniu przyjemności z lektury, a wręcz przeciwnie – pozwala śledzić tok myślenia autorki i jej sposób kreowania świata przedstawionego.
Uśpione morderstwo,
to jedna z książek z serii z niezrównaną Panną Marple w głównej roli. Ta
niepozorna staruszka, po raz kolejny znajduje się w samym centrum wydarzeń
osadzonych wokół zabójstwa. Tym razem jednak, sprawa sięga daleko w przeszłość,
a jej ponownie rozdrapanie może stać się przyczyną ogromnego nieszczęścia…
Panna Marple pojawia się na scenie utworu znienacka. Początkowo
poznajemy Gwendę Reed, która przyjeżdża do Anglii, by znaleźć idealny dom dla
siebie i swojego męża. Gdy dociera na południe Anglii, przeznaczenie zanosi ją
w progi jednej z posiadłości w Dillmouth. Willa wydaje się bohaterce znajoma:
jakby oczekiwała specjalnie na nią.
Po wyprowadzce okazuje się, że silna więź, którą kobieta
odczuła z wybranym miejscem nie jest przypadkowa: dom, który wybrała stanowi
jej dawne miejsce zamieszkania, którego kobieta nie mogła dokładnie pamiętać,
bowiem opuściła je będąc jeszcze małym dzieckiem...
Szczątki wspomnień pozostały jednak w jej głowie i z każdym kolejnym
dniem zaczęły odżywać. Gwenda zaczęła mieć wizje, w których widziała uduszoną
kobietę leżącą u dołu schodów. Kim jest owo senne widziadło? Czy to jedynie
wytwór wyobraźni, czy może nikłe wspomnienie o jakimś dramatycznym wydarzeniu z
dalekiej przeszłości?
Gwenda udaje się po radę do Panny Marple, która to doradza
jej odsunięcie się od sprawy uśpionego morderstwa. Kobieta jednak jest zbyt
ciekawa tego, co wydarzyło się w jej domu i wraz z mężem rozpoczyna śledztwo na
własną rękę….
Sprawa szybko nabiera rozgłosu, a miastem wstrząsa
morderstwo – całkowicie realne.
Christie po raz kolejny dała popis swoje wirtuozerii:
poprzez całą lekturę zwodzi czytelnika, podrzuca mu fałszywe ślady, zmyślnie
wplata nowe fakty, dodaje kolejne poszlaki – często będące ślepą uliczką,
podszeptuje kolejne podejrzane osoby, po to, by do samego końca utrzymać aurę tajemnicy,
zagadki i niepewności.
Podobnie jak wszystkie książki Królowej Kryminału, jest to tekst
niezwykle zajmujący i przyciągający uwagę. Raz rozpoczęte śledztwo, czytelnik będzie
chciał jak najszybciej zamknąć. A żeby tego dokonać – nie rozstanie się z książką
ani na moment.
Prostota języka i jego klarowność jedynie ułatwią szybkie przebrnięcie
przez tę wciągającą historię.
Polecam serdecznie oddanym fanom twórczości Christie, jak i tym, którzy nie mieli okazji jeszcze się z nią zapoznać. Uśpione morderstwo to doskonała okazja do zawarcia kolejnej czytelniczej znajomości!
_________
Recenzje innych książek Agathy Christie:
środa, 20 marca 2013
Alfred Hitchcock. Nieznana historia psychozy – Stephen Rebello
Tytuł: Alfred Hitchcock. Nieznana historia Psychozy.
Autor: Stephen Rebello
ISBN: 978-83-63248-70-3
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 336
Cena: 39,90zł
Rzadko zdarza się, żeby obejrzenie
filmu skłoniło mnie do przeczytania książki. W większości przypadków rzecz ma
się zgoła inaczej: najpierw pochłaniam literacki pierwowzór, po to, by później
pastwić się nad jego kiepską ekranizacją lub zachwycać brawurowym przeniesieniem
słowa pisanego na duży ekran.
Z Hitchcockiem sprawa wyjątkowa: obejrzałam
i pełna podziwu zdecydowałam się sięgnąć po książkę, o której – cóż – przez ekranizacją
niestety nie słyszałam.
Zaczęło się niewinnie, kilka lat temu, kiedy to dane było mi przeczytać Psychozę Roberta Blocha i obejrzeć jej przeniesienie na ekran w ujęciu Hitchcocka. Zachwyciłam się – nietuzinkowością, wzbiciem się ponad przeciętność, podszyciem fabuły niepewnością, nowatorską formułą thrillera psychologicznego.
Zaczęło się niewinnie, kilka lat temu, kiedy to dane było mi przeczytać Psychozę Roberta Blocha i obejrzeć jej przeniesienie na ekran w ujęciu Hitchcocka. Zachwyciłam się – nietuzinkowością, wzbiciem się ponad przeciętność, podszyciem fabuły niepewnością, nowatorską formułą thrillera psychologicznego.
Gdy więc okazało się, że mam
okazję od kulis poznać proces powstawania tego przełomowego dla historii kina
filmu – nie miałam wątpliwości, że tak musi się stać.
Stephen Rebello wykonał kawał
dobrej roboty – zgromadził ogromną ilość materiałów, wywiadów, ciekawostek z
planu, a wszystko po to, by dać czytelnikowi możliwość zajrzenia Hitchcockowi
przez ramią. Książka ta obfituje w szczegóły, niuanse, najdrobniejsze detale,
które składają się na całościowy obraz reżysera-perfekcjonisty i jego procesu
twórczego.
Rebello za sprawą swojej publikacji, umożliwia nam zakulisowe wejrzenie w pracę nad scenariuszem, dobór obsady, ekipy filmowej, a wcześniej – także i w zbrodnie Eda Geina, które wstrząsnęły opinią publiczną i stały się inspiracją do napisania przez Blocha powieści, która to z kolei zaintrygowała mistrza kina i suspensu do stworzenia jednego ze swoich najważniejszych dzieł.
Ostatecznie autor prowadzi nas od
momentu preprodukcji, aż do postprodukcji. Zaprasza nas także do poznania echa
sławy, jej następstw, nieprzewidzianego sukcesu Psychozy, form jej reklamowania i wszelkich niespodzianek i
niecodzienności związanych z jej powstawaniem i promowaniem. Rebello na każdym
kroku zaznacza jak wyjątkowym i śmiałym filmem w dorobku Hitchcocka stała się właśnie
adaptacja powieści Blocha; jak doskonałym pomysłem okazało się jej wyprodukowanie
i jak silnie zmieniła ona oblicze ówczesnego kina – wyszła daleko poza cenzurę,
starając się pokazać więcej, nie pokazując przy tym tak naprawdę nic. Psychoza to majstersztyk, a dzięki tej
książce mamy możliwość zobaczyć krok po kroczku wszystkie elementy składające
się na jej niebywały sukces.
Autor raczy nas także wiadomościami o innych produkcjach Hitchcocka, a także dołącza informacje na temat obsady oraz nagrań ścieżki dźwiękowej i kaset wideo.
Autor raczy nas także wiadomościami o innych produkcjach Hitchcocka, a także dołącza informacje na temat obsady oraz nagrań ścieżki dźwiękowej i kaset wideo.
Z kart tej publikacji wyłania się
Hitchcock jakiego być może nie znamy – uszczypliwy, do bólu dokładny,
wizjonerski, często złośliwy i krytyczny, ale także – ufny. Choć cały czas
miałam wrażenie, że autor skupia się nade wszystko na wytykaniu jego wad, które
tak silnie uwidaczniają się podczas produkcji filmu, to jednak nie sposób cały
czas reżyserowi nie kibicować. Nieważne,
że marudzi; nieważne, że czasami przesadza. Ważne, że wszystko to zmierza do
znanego nam już sukcesu.
Rebello oddaje w ręce czytelnika
nie tylko drobiazgową analizę filmu (szczególnie zaś sceny pod prysznicem), ale
też (a może – przede wszystkim) klucz do zrozumienia samego reżysera.
Doskonała książka, którą czyta się z niegasnącym zainteresowaniem.
Polecam gorąco!
Zachęcam także do obejrzenia filmu:
Doskonała książka, którą czyta się z niegasnącym zainteresowaniem.
Polecam gorąco!
Zachęcam także do obejrzenia filmu:
oraz przeczytania innej książki z Psychozą w tle:
wtorek, 19 marca 2013
Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie – Agnieszka Steur
Wojna w Jangblizji. W Tamtym
świecie, to książka, w której znajdziecie wszystko to, czego oczekujecie od
odprężającej literatury: magiczny świat pełen nietuzinkowych postaci,
tradycyjną walkę dobra ze złem, wciągającą akcję i wiele, wiele innych
elementów składającą się na tę niepowtarzalną opowieść.
Agnieszka Steur w swojej debiutanckiej książce operuje żartem, odpowiada na zapotrzebowania czytelnika związane z niepowtarzalną przygodą, a przy tym nie ucieka od zagadnień etycznych. Choć powieść ma kompozycję otwartą i nie wiemy, co wydarzy się w kolejnym tomie, jedno jest pewne: zmierzamy ku finałowi, w którym zło poniesie sromotną klęskę, a dobro ostatecznie zwycięży. Zanim jednak do tego dojdzie, staniemy się współuczestnikami wielu niesłychanych zajść…
Agnieszka Steur w swojej debiutanckiej książce operuje żartem, odpowiada na zapotrzebowania czytelnika związane z niepowtarzalną przygodą, a przy tym nie ucieka od zagadnień etycznych. Choć powieść ma kompozycję otwartą i nie wiemy, co wydarzy się w kolejnym tomie, jedno jest pewne: zmierzamy ku finałowi, w którym zło poniesie sromotną klęskę, a dobro ostatecznie zwycięży. Zanim jednak do tego dojdzie, staniemy się współuczestnikami wielu niesłychanych zajść…
Udajmy się zatem do Jangblizji: miejsca w którym rządy
sprawuje król Taro, a jego poddanymi są różne rasy i gatunki: Psowaci, Płynni,
Lotni, Owcowaci. Nie mogą się oni ze sobą mieszać: za taki postępek grozi bowiem
banicja do świata równoległego, zwanego Tamtym Światem. Tamtym, czyli… naszym.
Jangblizja nie jest miejscem utopijnym: dotykają ją takie same bolączki jak i nas. Aktualnie jej mieszkańcy pogrążeni są w wyniszczającej wojny ze Szmaragdową Królową, która to uwięziła we Wschodniej Wieży królową Zarę Karmit Namin. Ze względu na złą sytuację zabronione zostały przenosiny do Tamtego Świata. Jedynymi osobami, których zakaz ten nie dotyczy są królewskie dzieci – Nana i Roan. Znaleźli się oni pod opieką zaufanych poddanych i w czasie Wielkiej Bitwy, przenieśli się niepostrzeżenie do świata znanego im dotychczas jedynie z opowieści – świata mrocznego, przerażającego i uosabiającego największe strachy.
Jangblizja nie jest miejscem utopijnym: dotykają ją takie same bolączki jak i nas. Aktualnie jej mieszkańcy pogrążeni są w wyniszczającej wojny ze Szmaragdową Królową, która to uwięziła we Wschodniej Wieży królową Zarę Karmit Namin. Ze względu na złą sytuację zabronione zostały przenosiny do Tamtego Świata. Jedynymi osobami, których zakaz ten nie dotyczy są królewskie dzieci – Nana i Roan. Znaleźli się oni pod opieką zaufanych poddanych i w czasie Wielkiej Bitwy, przenieśli się niepostrzeżenie do świata znanego im dotychczas jedynie z opowieści – świata mrocznego, przerażającego i uosabiającego największe strachy.
Dla Nany i Roana nowa rzeczywistość nie jest jednak wcale
taka zła – szybko odnajdują wspólny język z tubylcami, zaprzyjaźniają się z Ewą
i Dawidem, aklimatyzują się, poznają tutejsze zwyczaje i sprzęty, a także…
zauważają, że wcale nie są jedynymi Jangblizjanami przebywającymi w tym
miejscu. To odkrycie może okazać się dla nich niezwykle istotne…
Co dalej? Poddajcie się przygodzie, wsłuchajcie w opowieść pisarki i wraz z nią wybierzcie się w tę szczególną podróż…
Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie, to debiut Agnieszki Steur. Stanowi on zapis jej wyobrażeń o świecie nieprzeciętnym, w którym wciąż liczą się takie wartości jak przyjaźń, poświęcenie, próba odnalezienia własnej tożsamości i własnego miejsca w świecie, dążenie do odkrycia swoich korzeni, rodzące się uczucie, szlachetność i oddanie.
Co dalej? Poddajcie się przygodzie, wsłuchajcie w opowieść pisarki i wraz z nią wybierzcie się w tę szczególną podróż…
Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie, to debiut Agnieszki Steur. Stanowi on zapis jej wyobrażeń o świecie nieprzeciętnym, w którym wciąż liczą się takie wartości jak przyjaźń, poświęcenie, próba odnalezienia własnej tożsamości i własnego miejsca w świecie, dążenie do odkrycia swoich korzeni, rodzące się uczucie, szlachetność i oddanie.
Co rzuca się w oczy podczas lektury tej książki, to
niesłychana lekkość i swoboda narracji. Autorka ma naturalny talent pisarski,
który umiejętnie wykorzystuje, porywając czytelnika w wir wydarzeń w sposób tak
niewymuszony, że nawet nie zdążymy spostrzec, kiedy daliśmy się całkowicie
pochłonąć. Jej powieść, to współczesna baśń – niekoniecznie dla najmłodszych. Jest
ponadto uniwersalną historią o szukaniu samego siebie w świecie zdominowanym
przez bombardujące nas zewsząd problemy; pretekstem do refleksji nad własnym
życiem, nad słusznością panujących zasad – nawet tych wynikających z
wieloletniej tradycji, nad tolerancją i szacunkiem, a także prawem do własnych
wyborów. Jangblizja przenika się z Tamtym Światem tak silnie, że w pewnym
momencie zaciera się granica między tym co dobre, a tym co złe; nie wiadomo
już, która rzeczywistość jest lepsza i czy w ogóle któraś ma szansę na tyle
zbliżyć się do arkadii, by każdy marzył o życiu w niej.
Autorka pozostawia wiele luk i miejsc niedookreślonych. Tym samym rozbudza ciekawość i zachęca do sięgnięcia po tomy kolejne, które z pewnością wyjaśnią wiele kwestii jedynie zasygnalizowanych w tej części.
Tym, co dodatkowo intryguje, jest dwutorowe prowadzenie narracji: narracja główna przeplatana jest fragmentami z dziennika, skrupulatnie spisywanego przez uwięzioną królową Zarę. Wycinki jej rozważań są doskonałym uzupełnieniem, a jednocześnie wglądem w aktualną sytuację Jangblizji.
Wielkim atutem książki jest także jej oprawa graficzna, wobec której nie można przejść obojętnie. Opowieść uzupełniają przepiękne ilustracje Ewy Kieńko Gawlik, idealnie współgrające z fabułą.
Autorka pozostawia wiele luk i miejsc niedookreślonych. Tym samym rozbudza ciekawość i zachęca do sięgnięcia po tomy kolejne, które z pewnością wyjaśnią wiele kwestii jedynie zasygnalizowanych w tej części.
Tym, co dodatkowo intryguje, jest dwutorowe prowadzenie narracji: narracja główna przeplatana jest fragmentami z dziennika, skrupulatnie spisywanego przez uwięzioną królową Zarę. Wycinki jej rozważań są doskonałym uzupełnieniem, a jednocześnie wglądem w aktualną sytuację Jangblizji.
Wielkim atutem książki jest także jej oprawa graficzna, wobec której nie można przejść obojętnie. Opowieść uzupełniają przepiękne ilustracje Ewy Kieńko Gawlik, idealnie współgrające z fabułą.
Każdemu twórcy życzę tak udanego debiutu! Debiutu, który rozbudza apetyt na dalszy ciąg i gwarantuje godziny spędzone w doborowym towarzystwie!
Więcej informacji o książce znajdziecie tutaj:
Polecam bardzo serdecznie!
Za książkę dziękuję Autorce:)))
Za książkę dziękuję Autorce:)))
5/6
Scathach
niedziela, 17 marca 2013
środa, 13 marca 2013
Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo. – Joseph Ratzinger Benedykt XVI
Tytuł: Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo
Autor: Benedykt XVI
ISBN:978-83-240-2119-2
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 180
Cena: 29,90zł
Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo to książka stanowiąca kontaminację historycznej prawdy oraz osobistych medytacji Benedykta XVI, dotyczących narodzenia Jezusa.
Jest ona prologiem do opublikowanej wcześniej przez Wydawnictwo M książki Jezus z Nazaretu. Część 1: od chrztu w Jordanie do Przemienienia, która to spotkała się z ogromnym zainteresowaniem czytelników i z dnia na dzień stała się bestsellerem.
Rzecz, która zachwyca w sposobie pisania papieża emeryta, to jego ujmująca prostota i jasność przekazu. Jego przemyślenia są odkrywcze i porywające, jednak daleko im do naukowego tonu i językowego patosu.
Benedykt XVI w tomie tym wraca do źródeł. Zastanawia się nad najbardziej tajemniczym, a przez to od lat budzącym największe kontrowersje, okresie życia Jezusa. Dzieciństwo i narodzenie Chrystusa od zawsze osnute było tajemnicą. Od czasów średniowiecza aż po dziś dzień sekret ów i niedopowiedzenia stanowią główne źródło inspiracji dla twórców apokryficznych. Kiedyś skupiano się na cudach rzekomo dokonywanych przez Jezusa w czasach jego wczesnej młodości, cudach mało spektakularnych, ale będących zapowiedzą jego wielkości oraz wypełnieniem pewnych luk, które w świadomości ludzi średniowiecza były nie do zaakceptowania. Dziś, twórcy apokryfów zmierzają bardziej w stronę psychologizmu: wykorzystując pewne miejsca niedopowiedziane, budują bogate portrety psychologiczne, stanowiące nie tyle wyjaśnienie tego, co niedookreślone, ile parabolę współczesności.
Benedykt XVI w swojej książce – jednocześnie trudnej i przejrzystej – bogatej w treści, stara się uciąć wszelkie spekulacje. Ukazuje moment narodzenia Chrystusa w konkretnej rzeczywistości, jednocześnie stawiając pytanie fundamentalne, o to czym dla mnie jest narodzenie Chrystusa. Kapłan łączy w książce tej medytacje z rezultatami osobistych odkryć w świetle wiary i historii. Jak sam wspomina we wstępie, podejmuje dialog z tekstami Ewangelii – wysila się, by podjąć dialog z żywym Słowem, by dzięki niemu połączyć to co minione, z tym co obecne i przyszłe. Z wielką pokorą przyznaje, że ani jego interpretacja, ani interpretacja kogokolwiek innego nie może równać się z tekstem oryginału i z tym co ma on każdemu do powiedzenia. Kaja się, uznając własną prostotę, mając jednocześnie nadzieję, że jego niedoskonałe przemyślenia staną się dla kogoś drogowskazem czy pomocą w relacji z Jezusem.
Benedykt XVI prezentuje w swojej książce wiele literackich kontekstów, zapytując również skąd Ewangeliści czerpali wiedzę o momencie poczęcia, narodzenia i dorastania Chrystusa. Wszystko to z ujmującą prostotą i mądrością. Choć lektura odpowiada na wiele dręczących wątpliwości, jest także zaproszeniem do samodzielnych poszukiwań – pewne sprawy zostały bowiem przemilczane. Autorytet papieski autora buduje w nas poczucie prawości podejmowanych refleksji. Nie mamy poczucia, że to kolejna nieudana próba rozwiązania odwiecznej zagadki o dzieciństwie Jezusa. Jej zaletą są także gabaryty – dzięki stosunkowo małej objętości, książka ta nie jest w żaden sposób przegadana. Zawiera w sobie to co najważniejsze, stanowi esencję rozmyślań ważkich i kardynalnych
Polecam wszystkim osobom zainteresowanym podejmowanymi kwestiami, zwłaszcza zaś tym, których do tej pory w tekstach teologicznych odstraszała ich patetyczność, wyniosłość i bardzo naukowy ton. Benedykt XVI z niego rezygnuje, dając nam tym samym okazję do podjęcia próby dialogu z jego tekstem w oparciu o tekst Pisma Świętego. Wszystko prawomocnie, poparte Ewangelią i uzasadnione historycznie.
niedziela, 10 marca 2013
Olga Rudnicka – Drugi przekręt Natalii
Tytuł: Drugi przekręt Natalii
Autor: Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński
ISBN: 978-83-7839-410-5
Ilość stron: 496
Cena: 33zł
Olga Rudnicka zachwyciła mnie
książką Cichy wielbiciel. Wykazała
się w niej mistrzostwem w budowaniu napięcia, a także tworzeniu portretów
psychologicznych swoich bohaterów. Jej świat przedstawiony pochłonął mnie
całkowicie, zostawiając na długo w poczuciu szoku i dekoncentracji
spowodowanych uświadomieniem sobie i głębokim przeżyciem pewnych zjawisk istniejących
we współczesnym świecie.
Nie ukrywam, że siadając do
lektury Drugiego przekrętu Natalii,
będącego kontynuacją powieści Natalii 5,
miałam wysokie oczekiwania. Przyznaję, że po lekturze zostałam z poczuciem
niedosytu, a do zachwytu było mi niezwykle daleko.
Oczywiście wynika to przede
wszystkim z faktu, że najnowsza książka Rudnickiej rasowym thrillerem nie jest,
ma natomiast stanowić, jak głosi okładka, kryminał na wesoło. Inaczej mówiąc:
to, w czym autorka czuje się najlepiej.
Tak też jest. Określenie to w
pełni wyraża wszystkie elementy owej powieści: jest trup, jest dochodzenie,
jest kolejny spadek, są niedomówienia, a nad tym wszystkim góruje humor i
niekonwencjonalny styl bycia sióstr Sucharskich.
Niezgodność moich oczekiwań z
tym, co otrzymałam wynika przede wszystkim z faktu, że twórczość Rudnickiej
przed Cichym wielbicielem jest mi
zupełnie nieznana.
Nie oznacza to jednak, że powieść
ta stała się dla mnie nieporozumieniem. Przeczytałam ją w ciągu kilku godzin,
ani na moment nie odrywając się od lektury: autorka potrafi zatrzymać uwagę
czytelnika na długo.
Przedmiotem opisu Drugiego przekrętu Natalii są wydarzenia,
mające miejsce dwa lata po zakończeniu części poprzedniej. Natalie mieszkają
razem w odziedziczonym domu i starają trzymać się ustalonych wówczas zasad. Jedynym
ich naruszeniem wydaje się być napisanie przez Natę książki, będącej świadectwem
wydarzeń, które miały miejsce w ich życiu, gdy siostry się poznały. Powieść nie
została zaakceptowana przez bohaterki, bowiem była ona zbyt szczera i nade
wszystko, dosadna. Co więcej, jej autorka pominęła właściwie wszystkie elementy
fikcji literackiej, nie pomijając wyjawienia na stronicach swego pisarskiego
dziecka kodu do ich rodzinnego sejfu.
Wydanie książki nie jest jednak
jedynym problemem sióstr. Odkrywają one zaginięcie byłego wspólnika swoje ojca,
którego często odwiedzały. Po rozmowie okazało się, że żadna z nich od dawna
nie miała z nim kontaktu. Gdy docierają do jego mieszkania, dowiadują się o
ciele mężczyzny, które zostało w nim znalezione. Po Zawadzie nie pozostał ślad.
Siostry za wszelką cenę starają się rozwiązać zagadkę zaginięcia ich wspólnego
znajomego. Oczywiście, wszystkie chwyty są dozwolone, łącznie z oszukiwaniem
ukochanych i ucieczką do niekonwencjonalnych metod postępowania. Gdy okaże się,
że w sprawie pojawią się warte miliony brylanty, sytuacja stanie się o wiele
bardziej niebezpieczna…
Książkę Rudnickiej traktuję jako
świetną komedię z elementami kryminału. Perypetie bohaterek doskonale uzupełnia
sprawa zaginięcia Zawady, która, mam wrażenie, współistnieje gdzieś w tle.
W żadnej mierze nie potrafię spojrzeć na opowieść tę, jak na rasową powieść kryminalną, jednak ma to spore zalety. Książkę tę można polecić osobom, które niekoniecznie lubią historie z morderstwem w tle, bowiem dzięki sporej dawce humoru, być może gatunek ten stanie im się nieco bliższy, a z całą pewnością bardziej przystępny. To doskonała lektura na dni wiosennego przesilenia, gdy dopada nas przemęczenie, zniecierpliwienie, apatia i niezadowolenie. Dzięki najnowszej książce Rudnickiej odetchniecie pełną piersią. Usuwa ona zmęczenie, poprawia nastrój, odciąża i nie przytłacza. Działa lepiej niż wszelkie reklamowane medykamenty.
W żadnej mierze nie potrafię spojrzeć na opowieść tę, jak na rasową powieść kryminalną, jednak ma to spore zalety. Książkę tę można polecić osobom, które niekoniecznie lubią historie z morderstwem w tle, bowiem dzięki sporej dawce humoru, być może gatunek ten stanie im się nieco bliższy, a z całą pewnością bardziej przystępny. To doskonała lektura na dni wiosennego przesilenia, gdy dopada nas przemęczenie, zniecierpliwienie, apatia i niezadowolenie. Dzięki najnowszej książce Rudnickiej odetchniecie pełną piersią. Usuwa ona zmęczenie, poprawia nastrój, odciąża i nie przytłacza. Działa lepiej niż wszelkie reklamowane medykamenty.
poniedziałek, 4 marca 2013
Jak rozmawiać o adopcji?
- Tytuł: Bajka o odnalezionym Słoneczku
Autor: Beata Gardowska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7722-589-9
Gdy nasze dziecko znajdzie się na etapie, w którym
zasadniczą część jego życia zajmować będą dociekliwe i nieraz całkowicie
zaskakujące i zbijające z tropu pytania, dobrze byłoby choć częściowo być na
nie przygotowanym.
Jedną z trudniejszych rozmów jakie prędzej czy później
niektórzy z rodziców będą musieli przeprowadzić ze swoimi pociechami, będzie ta
dotycząca adopcji.
Pojawią się pytania trudne: skąd się wziąłem? Dlaczego nie wychowują mnie biologiczni rodzice? Dlaczego nie macie własnych dzieci? Czemu ja? Czemu wcześniej mi nie powiedzieliście? Czy zawsze tak mnie okłamujecie?
Pojawią się pytania trudne: skąd się wziąłem? Dlaczego nie wychowują mnie biologiczni rodzice? Dlaczego nie macie własnych dzieci? Czemu ja? Czemu wcześniej mi nie powiedzieliście? Czy zawsze tak mnie okłamujecie?
Dla wielu, rozmowa taka może okazać się decydująca. Życie
dziecka dotychczas budowane na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa, nagle
zachwieje się w fasadach. Nasza pociecha poczuje się zdezorientowana i to od
naszej odpowiedzi zależeć będą nasze dalsze relacje.
W tak ważnym momencie, z pomocą przychodzi nam książeczka
jaką jest Bajka o odnalezionym Słoneczku.
Opowieść ta, w sposób niezwykle ciepły i ujmująco szczery,
przedstawia sytuację adopcji: od momentu podjęcia przez przyszłych rodziców
decyzji, aż do wspólnego, szczęśliwego życia nowo budowanej rodziny.
Jej lektura może stać się wstępem i pretekstem do rozmowy o
własnej sytuacji, ale też inspiracją do dialogu o sprawach trudnych z dziećmi,
których adopcja bezpośrednio nie dotyka.
Przy okazji czytania tej opowieści, rodzic może zachęcić
dziecko do rozmowy o szacunku, tolerancji, miłości i poświęceniu.
Książka Beaty Gardowskiej, to opowieść dedykowana wszystkim dzieciom,
które dla swych rodziców okazały się być „odnalezionymi Słoneczkami”. To
historia pełna nadziei i optymizmu, ukazująca wielką zmianę i wielką radość,
jaką wnosi nowe życie, nowe dziecko do każdej kochającej się i otwartej rodziny.
Przedmiotem opowieści jest historia pewnego małżeństwa,
marzącego o posiadaniu dziecka. Do tej pory ich życie było szare, monotonne, a
nade wszystko – smutne. Brakowało im kogoś, kto rozjaśniałby każdy dzień ich życia.
Tym kimś, miało być Dziecko – istota,
która uczyniła ich życie barwnym i pięknym, po brzegi wypełnionym miłością.
Od czasu adopcji, rodzicie zapomnieli co to smutek czy
szarzyzna. Ich świat mieni się tysiącem barw i wreszcie ma sens.
Kolory uwypuklone zostały nie tylko w świecie przedstawionym.
Książeczka wzbogacona jest pięknymi, barwnymi ilustracjami, podkreślającymi
sielankowość i optymizm świata wypełnionego miłością do dziecka.
Dzięki temu zabiegowi, pozycja ta buduje poczucie bezpieczeństwa
i podkreśla swoją pozytywną wymowę.
Polecam wszystkim rodzicom, muszącym zmierzyć się z tą,
jakże trudną, rozmową.
niedziela, 3 marca 2013
Bibliofilska arkadia - Miasto Śniących Książek
Tytuł: Miasto Śniących Książek
Autor: Walter Moers
ISBN: 978-83-7659-070-7
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2006
Już z daleka czuć jego zapach. Pachnie starymi książkami. Tak, jakby otwarto drzwi gigantycznego antykwariatu; tak jakby podniosła się z niego burza czystego książkowego kurzu i wraz ze zgnilizną miliona zbutwiałych foliałów wionęła nam w twarz. Są ludzie, którym nie odpowiada ten zapach(…). Trzeba przyznać – to nie jest przyjemny zapach, jest beznadziejnie nienowoczesny, ma związek z rozkładem i rozpadem, z przemijalnością i pleśnią, ale jest w nim i coś innego. Lekka nuta kwasu, przypominająca woń drzewek cytrusowych. Podniecający zapach starej skóry. Ostre, inteligentne perfumy czernidła drukarskiego. I w końcu, przede wszystkim, jest w nim uspokajający zapach drewna.[1]
Miasto Śniących Książek, to jedna z tych lektur, do których każdy
mol książkowy zasiada z największą ciekawością i przyjemnością.
Powieści autotematyczne, biorące
sobie za przedmiot opowieści świat książek, bibliotek, miast po brzegi
wypełnionych zapisanymi stronicami i literackimi bohaterami, to jedne z moich
ulubionych. To przelanie na papier marzeń i wyobrażeń o świecie idealnym.
Walter Moers ma niebywały talent do tworzenia oszałamiająco dobrych
scenariuszy, napisanych jakby z myślą o miłośnikach czytania. Miasto Śniących
Książek, to przestrzeń, w której chciałoby się znaleźć wielu. Ubogacenie
książki szkicami przedstawiającymi domowników tego najbardziej przyjaznego
książkom miasta oraz spektakularne widoki jakie możemy w tymże spotkać, to
wielki ukłon w stronę czytelnika spragnionego takich scenerii na co dzień.
Ad rem. Przedmiotem opowieści jest Księgogród. Brzmi fantastycznie,
prawda? W miejscu tym na każdym rogu czai się antykwariat, w którym możemy
nabyć wyjątkowe egzemplarze najbardziej rozchwytywanych książek, ale także tych
od wieków zapomnianych – najczęściej w bardzo korzystnych cenach. To miejsce, w
którym książka stanowi monetę obiegową, wyłania się zza każdego rogu, czyniąc
ową przestrzeń siedliskiem łowców zaginionych egzemplarzy, jak i prawdziwych
bibliofilów.
Dla czytelnika to raj, ale też –
pułapka. Znacie to z własnego doświadczenia: ile razy udało Wam się przejść
obojętnie obok wystawy kuszącej promocjami i egzemplarzami wspaniałych, od lat
poszukiwanych przez Was książek? No właśnie. Wyobraźcie sobie teraz, że znaleźliście
się w miejscu, które oferuje Wam wszystko to, co zawsze chcieliście przeczytać.
Wszystko. Dodatkowo znajdziecie tu pisarzy, znawców literatury, przekąski
inspirowane powieściami lub przypominające konkretne woluminy. A to tylko
wierzchołek góry lodowej. Pod miastem bowiem, ciągną się niezliczone korytarze
katakumb po brzegi wypełnionych książkami i… ich łowcami.
Hildegunst Rzeźbiarz Mitów to młody smok, którego przeznaczeniem jest poezja i jej tworzenie. Wczesne lata jego życia, to ciąg przygotowań do pełnienia zaszczytnej roli poety. Każdy młody smok, oddany zostaje pod opiekę przewodnika. Dla Hildengusta był nim Dancelot – jego wuj. Miał on wielki problem z przelewaniem swoich natchnionych myśli na papier. Napisał książkę, której jego podopieczny nie znosił, a która miała jeszcze okazać się dla niego wielką niespodzianką. Wuj smoka zmarł i nie zdołał nauczyć go wszystkiego. Na łożu śmierci przekazał w jego ręce tajemniczy rękopis – ledwo kilkustronicowe opowiadanie, nieznanego autorstwa, które całkowicie zachwyciło Dancelota i diametralnie odmieniło jego życie. Rękopis ów, to kwintesencja tego co w sztuce pisarskiej najważniejsze, to świadectwo geniuszu i potęgi tworzenia. Tyle wartościowe, co śmiertelnie niebezpieczne.
Hildengust, niesiony przeczuciem,
postanawia odnaleźć autora owego rękopisu. W tym celu udaje się do Księgogrodu,
który całkowicie go pochłania, czyniąc jego życie niezwykle barwnym.
Książka Moersa to spełnienie
naszych najskrytszych marzeń, wymykające się skatalogowaniu jej jako typowej
baśni czy fantasy. Książki kąsają, atakują, pełzają, skaczą,uciekają, bronione
są przez zastępy wymyślnych stworzeń, a każdy mieszkaniec miasta, nawet ten
najbardziej skorumpowany, dąży do zdobycia najbardziej pożądanych rękopisów.
Książkogrodem rządzi książkobiznes. Nie sposób przemknąć się ulicami miasta,
nie słysząc co rusz fragmentu ulubionej książki, nie sposób unikną widoku
pisarza w akcie twórczym.
Wyobraźnia Moersa to ocean
rewelacyjnych pomysłów. Jego zdolność do kreowania wyjątkowych postaci stanowi
jeden z największych atutów książki. Pomysły na bohaterów, sposób ich
przedstawienia, ich cechy, nawyki – autor wykonał kawał dobrej roboty.
Wystarczy wspomnieć, że narratorem powieści jest początkujący pisarz –
dinozaur.
Doskonałym pomysłem pisarza, a
zarazem kolejnym ukłonem w stronę czytelnika były literackie zagadki
umieszczone na kartach książki – imiona wielu bohaterów to anagramy nazwisk
wielkich twórców. Mamy więc szansę podjąć wyzwanie i odgadnąć o kim tak
naprawdę mowa.
Ta książka to kopalnia zagadek –
jedna, pociąga za sobą drugą. Choć
fabuła nie jest skomplikowana, bowiem jest jedynie historią poszukiwania przez
głównego bohatera autora najwspanialszego rękopisu jaki kiedykolwiek powstał,
świat przedstawiony czyni ją wyjątkową.
To powieść, będąca hołdem
złożonym książkom, pisarzom i literaturze. Doskonała rozrywka, prawdziwa
przyjemność.
Jedyną wadą, zwłaszcza przy
początkowych rozdziałach jest dość nieporadny język. Wpadki składniowe, liczne
powtórzenia, naruszony szyk – wszystko to przywodzi na myśl dość nieudolny,
uczniowski język. Na szczęście, wraz z rozwojem akcji, także i strona
lingwistyczna książki ewoluuje.
Polecam serdecznie!