XXI wiek, to czas szeroko
rozpowszechnionego voyeuryzmu, który
stał się zjawiskiem totalnym i nikogo już nie dziwi. Naturalne zdaje się podglądanie
innych, przesadne interesowanie się czyimś życiem prywatnym, zaczytywanie się w
pamiętnikach, dziennikach, prasie skupionej na prezentowaniu „dokonań”
celebrytów, ale też oglądanie wszelkiego rodzaju realisty show, opartych na niczym
czym innym niż podglądanie właśnie. W Internecie największą popularnością
cieszą się artykuły i filmiki, będące zapisem intymnych wydarzeń czy
bezpośrednim wejściem w czyjś dom. Paparazzi dwoją się i troją, by dostarczyć
przeciętnemu zjadaczowi chleba pożądanych newsów, a najlepiej – skandali. Mamy
w sobie instynkt voyeura, niczym
nieskrępowaną potrzebę natrętnego zaglądania w czyjeś życie i wbrew pozorom,
wcale nie jest to zjawisko nowe. Zakorzeniło się w człowieku w tym samym
czasie, co ciekawskość i przeszło z nim całą drogę ewolucji. Dziś podglądamy celebrytów
i swoich znajomych, kiedyś interesowano się królewskimi rodami.
Zainteresowanie tymiż wcale nie
zmalało, co wyjaskrawione zostało poprzez ostatnie szaleństwo śledzenia losów księżnej
Kate i księcia Williama oraz ich nowo narodzonego dziecka. Jednakże – w Polsce
pozostali nam jedynie politycy, których życie prywatne – o dziwo – nie interesuje
nas tak samo mocno, co życie prywatne Alicji Bachledy-Curuś.
Kiedyś zachodzono w głowę, co
robi po godzinach Stanisław August Poniatowski, z kim zadaje się Władysław
Warneńczyk, jak wygląda pożycie Jagiełły i Jadwigi. I choć dziś zmieniły się
obiekty zainteresowań – nie zmieniły się sfery, które zdają się szczególnie zajmujące
dla owych podglądaczy.
Iwona Kienzler wchodzi w rolę
paparazzo wysłanego w czasy średniowiecza. Książka Dziwactwa i sekrety władców Polski jest ukoronowaniem jej
poszukiwań, dotyczących życia psychicznego, seksualnego, orientacji, smaków,
gustów i zainteresowań władców zasiadających na tronie naszego państwa.
Dzięki swej wnikliwości, Kienzler
udaje się ujawnić skandale i ekscesy polskich władców.
Jak rasowy voyeur wchodzimy do ich sypialni, badamy kto ślubował białe małżeństwo,
kto z kim sypiał, ile miał dzieci z nieprawego łoża, kto był homoseksualistą,
kto lubił zadbać o swój wygląd, czyją namiętnością było jedzenie, kto miał
depresję, kto dwubiegunówkę, a kto znajdował się na skraju obłędu.
Książkę tę – chyba ze względu na
umiłowanie podglądania wielu może czytać się doskonale. Podróż, w którą zabiera
nas autorka prowadzi na bezdroża i wertepy, skrzętnie pomijane milczeniem na
lekcjach historii. O ileż ciekawiej byłoby uczyć się tego trudnego i dla wielu
nużącego przedmiotu, gdyby towarzyszyła mu lektura takich książek! Czy sprawa
konfliktu biskupa Stanisława z Bolesławem Śmiałym nie nabiera smaczku i
dramaturgii, gdy jej źródła szuka się w homoseksualnej orientacji króla Polski,
na którą dzisiejszy święty nie mógł przystać? Czy nie chcielibyśmy wiedzieć,
który władca miał około trzystu nieślubnych dzieci? Czy nie pragnęlibyśmy
współczuć Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, którego serce zostało
bezpowrotnie złamane przez niezwykle piękną, ale też – jak się okazuje –
wyrachowaną kobietę? Czy nie chcielibyśmy wiedzieć jak bardzo losy naszego
kraju zależały od impotencji i ślubowań niektórych mężczyzn zasiadających na
jego tronie? Czy w świetle dzisiejszych dokonań naukowych, nie wydaje się
zajmujące, kto cierpiał na depresję, kto był agresywny, a kto potulny jak
baranek?
Fakty można by mnożyć, a na
wszystkie odpowiedzi znajdziemy w tej książce, momentami przypominającej brukowiec.
Osoby lubującym się w czytaniu czasopism poświęconych plotkom i skandalom – na kartach
tej książki odnajdą ich co niemiara, przez co sprawi im ona dużą przyjemność.
Książka ma niestety wiele minusów – z całą
pewnością nie można jej uważać za poważną lekturę naukową – wśród źródeł, z których
czerpała autorka znajdują się bowiem przede wszystkim ksiązki Jasienicy, ale
też kronika Galla, którą – o zgrozo! – autorka bierze bardzo dosłownie, a
przekonań autora nie poddaje żadnej obróbce, choć od lat wiadomo, jak wyglądało
powstawanie tej książki. Wydaje mi się, że tekst ów miał stać się skandalem
równym opisywanym – nie stanie się nim. To jedynie kolejna „ciekawostka” na
rynku czytelniczym, w której niestety roi się od powtórzeń całych myśli, a
nawet zwrotów. Ponadto te wszystkie skandale – od zoofilii poprzez
homoseksualizm i impotencję, opierają się na dość słabych przesłankach i
marnych źródłach. To raczej snucie domysłów i hipotez, szukanie teorii
spisowych, które owszem – są zajmujące – ale niestety jedynie jako ciekawostki,
a nie fakty.
Nie mogę zbyć milczeniem FATALNEJ
korekty, z „wziąść” na czele! Zresztą zapowiedzią takich perełek może być już
okładkowy opis, który wolny jest od sztywnych ram interpunkcji, sugerujących,
by zdanie kończyć kropką. Wewnątrz książki znaki przestankowe żyją własnym
życiem, najczęściej w odpowiednich momentach wypowiedzi nie zaszczycając. Swawole,
dziwactwa i skandale w obrębie korekty dzieją się wszelakie. A potocyzmy! Proszę
państwa, zwroty „rychło w czas” w książce pretendującej do miana
popularnonaukowej? Co to za dziwoląg! Nie zliczę powtórzeń, nie chcę ich
liczyć. A skarby w stylu „podwójnej bigamii” to już jedynie wisienki na tym
obfitym torcie, który pewnie chętnie spałaszowaliby co niektórzy nasi władcy. Jeśli nie straszna Wam bardzo ciekawa stylistyka i składnia oraz naruszanie wszelkich innych językowych zasad, a interesuje Was życie prywatne władców Polski, to książka ta jest dla Was stworzona. W innym przypadku - przemilczę...
Skandale skandalami, ale jak już wydać książkę, to porządnie...
OdpowiedzUsuńPomimo iż książki nie można brać na poważnie, to ja chętnie po nią sięgnę :-) Jeżeli przystąpie do niej z przymrużeniem oka to podejrzewam że odbiorę ją jako pozytywną lekturę.
OdpowiedzUsuńGdyby nie te błędy, to byłaby rewelacyjna!:)
UsuńJakoś przebolałam błędy językowe, bo cała reszta jest po prostu arcyciekawa i znakomicie napisana! Polecam:)
OdpowiedzUsuńTu się zgadzam! Rewelacyjnie mi się to czytało, ale te błędy, kurczę... mierzi mnie taki brak dbałości.
UsuńTwój krytycyzm mnie rozbawił, ale recenzja nie. Czyli mamy książkowy pomponik.pl
OdpowiedzUsuńCoś w tym stylu, trafna uwaga :)
UsuńTym razem nie dla mnie, zdecydowanie odpuszcze ;)
OdpowiedzUsuńNie namawiam :)
Usuń