Już dawno o żadnej książce nie
marzyłam tak jak o tej. Do jej kupna przymierzałam się niemalże od dnia
premiery, ciągle wypatrując jakiejś promocji czy też lepszej okazji. Po
wielokrotnym głaskaniu okładki we wszystkich miejscach ją oferujących – wczoraj
nie wytrzymałam. Dość było czekania na lepszy czas, dość podkręcania
temperatury pragnienia bycia właścicielką tejże właśnie książki.
I muszę przyznać – już dawno
zakup żadnej publikacji nie sprawił mi takiej radości! Nie pamiętam, kiedy ostatnio
wychodziłam ze sklepu z takim uśmiechem na ustach, celebrując tę podniosłą
chwilę. Coraz częściej po kupieniu książki towarzyszy mi dojmujące poczucie
winy, że przecież tyle innych w domu czeka na lekturę, że wcale jej nie
chciałam, że to był tylko kaprys, impuls. Nie lubię tego uczucia, dlatego też
to, które za sprawą Kalendarzyka…
pielęgnowałam w sobie już od dawna, było tym intensywniejsze i bardziej
katartyczne – potrzebowałam takiego orzeźwienia. Zdałam sobie sprawę jak bardzo
za nim tęsknię i chyba to, bardziej niż wiele innych czynników, pokazało mi co
muszę zmienić, a co próbuję z mizernym skutkiem zrobić od wielu miesięcy. Mogłabym
(i zrobię to!) w tym momencie zacytować jeden z moich ulubionych wyimków o
czytaniu i towarzyszących mu gestach:
Delektowała się chwilę i przeglądała książkę. Bardziej ją gładziła niż czytała Zobaczyła moje zdziwienie. - Najpierw trzeba książkę przytulić, oswoić. Wszystko do czego się zbliżamy, musi nabrać do nas zaufania. [Jan Grzegorczyk – Puszczyk]
To był moment! Jak ja tęskniłam
za takim właśnie pragnieniem lektury, niezmąconym przez dziesiątki zalegających
na półkach egzemplarzy do recenzji, po które choć chcę – to także muszę
sięgnąć, co już w jakiś sposób odziera lekturę z tej dawki radości, z tego
nieokiełznanego pragnienia zajrzenia pod okładkę. I oto jest. Dorota Wellman,
którą bardzo cenię i Paulina Młynarska – dwie kobiety, które „zrobiły mi dzień”.
Obie Panie w swojej książce
postawiły na formę epistolograficzną. Stworzyły książkę, będącą zapisem ich
wspólnej korespondencji – na tematy ważne, aktualne, niewygodne. Będzie o
dzieciach, będzie o seksie, będzie o perfekcji, będzie o aborcji, zdradach,
pogoni za pięknem, feminizmie i próbie zatrzymania czasu. To taki koktajl,
wynikający ze spotkania się dwu kobiet, dwu światów, niosących ze sobą różne
doświadczenia, którymi pragną się ze sobą dzielić. Autorki dyskutują,
sprzeczają się, onieśmielają swoją szczerością, ale też poglądami, których
potrafią bronić. Jak to w przyjaźni – nie zawsze się zgadzamy, ale zawsze potrafimy
rozmawiać i argumentować.
Podczas lektury czułam się
dokładnie tak, jakbym znalazła się na babskim wieczorze – przy dobrej herbacie,
pod kocykiem, przy kominku. Siedziałam obok Wellman i Młynarskiej, by z
zapartym tchem śledzić ich rozmowy, a czasem także do nich się włączać, dzieląc
własnymi przemyśleniami. To iście kobieca książka, napisana przez kobiety dla
kobiet. Mądra, błyskotliwa, czasem zabawna, czasem refleksyjna. Kobiety odnajdą
w nich siebie, a mężczyźni – którym również lekturę stanowczo doradzam – lepiej
poznają i zrozumieją swoje partnerki.
Jedyną wadą tej książki jest to,
że jest… za krótka! Chciałoby się jeszcze, jeszcze i jeszcze, a tu czeka nas
rozczarowanie w postaci ostatniej stronicy… Liczę na ciąg dalszy!:)
D O S K O N A Ł A !!!
Dorota Wellman, jedzenie, kobieta, kobiety, listy, miłość, Paulina Młynarska, podróże, przyjaźń, rozmowa, seks, Wydawnictwo Znak, zdrada
Twoje ostatnie zdania są jak najbardziej właściwe:) Też chciałabym więcej. Do tej książki na pewno będę wracać:)
OdpowiedzUsuńJa również:) Pozaznaczałam sobie ulubione fragmenty, zanotowałam tytuły filmów i mogę się inspirować:D
Usuń... i spełniłaś swoje marzenie :) Podobnie jak Ty, liczę na ciąg dalszy :) mam nadzieję, że obie Panie zaskoczą czytelniczki po raz kolejny tak doskonałą lekturą :)
OdpowiedzUsuńMasz w tym swój ogromny udział:))
UsuńJa również! Mam nadzieję, że wyjdą naprzeciw naszym nadziejom:)
"Kalendarzyk niemałżeński" również marzy mi się... A widzę, że to świetna lektura, więc koniecznie muszę rozejrzeć się za nią.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ja nie wytrzymałam i musiałam kupić i naprawdę to były bardzo dobrze zainwestowane pieniądze;)
UsuńPS W Biedronce jest akurat w promocyjnej cenie!
Wygrałam ostatnio tę książkę w konkursie, ale w ogóle mnie do niej nie ciągnie... Może dlatego, że obie panie są dla mnie nikim?
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że ta książka Cię zainspiruje!
UsuńAż taka dobra jest ta książka? :) Nie spodziewałabym się. Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do bliższego zapoznania się z tą książką.
OdpowiedzUsuńDla mnie naprawdę rewelacyjna - pewnie w dużej mierze też dlatego, że taka wytęskniona!:)
UsuńHmm... Mnie tam raczej znani i lubiani ludzie telewizji na okładce bardziej zniechęcają, niż zachęcają do lektury. Wątpię, żeby za tymi twarzami kryło się coś bardziej wartościowego niż machina promocyjna. Stronię też od tematów, które podobno są tabu, a mimo to słyszę o nich cały czas. A tym bardziej nie lubię książek określanych mianem "kobiece". Dla mnie książki bywają co najwyżej dobre albo złe. Pewnie dlatego nawet nie wzięłam pod uwagę tej pozycji.
OdpowiedzUsuńMnie znani ludzie na okładkach również najczęściej odstraszają, od razu widzę ghost writerów, którzy za nimi stoją hołdując dziwnym ambicjom celebrytów. Gdyby ta książka pretendowała do miana machiny promocyjnej,o co ją podejrzewasz, to wiele byłoby w niej kokieterii, gdyż właśnie tę obie Panie krytykują. Wydaje mi się, ze akurat Młynarsa i Wellman to postaci znane i lubiane, które o tak kiepską promocję dbać nie muszą. A sama Wellman, co wynika z jej wypowiedzi, jest niezwykle inteligentna i oczyta, a jej przemyślenia czyta się po prostu rewelacyjnie.
UsuńO żadnych tematach tabu mowy tutaj nie ma i nic takiego nie wspominałam:) To nie jest tekst napisany przez gwiazdki, pragnące nagle pójść za modą i stać się pseudopisarkami, tworząc coś na miarę powieści. To jedynie zapis korespondencji dwu przyjaciółek (stąd określenie "kobieca",bo pisane z perspektywy kobiet, użyte w innym sensie niż przy literaturze sensu stricte, które wówczas uważam za nietrafione, które zechciały się nią podzielić. (Po co? Może po prostu ku uciesze innych?:))
Jeśli mam ocenić tę książkę w Twoich kategoriach, to jest "dobra". To zresztą chyba się wyróżnia z mojego zapisu:)
Też jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńnie miałam w planach, ale widzę, że warto :) lubię takie inspirujące książki :)
OdpowiedzUsuń