Recenzja bierze udział w konkursie Syndykatu Zbrodni w Bibliotece.Puste gniazdo wyd. Noir Sur Blanc
Dawno już nie natknęłam się na
kryminał, podejmujący tak drastyczną tematykę. Drastyczną, bo dotykającą sferę
bardzo delikatną – dzieciństwo. Pornoprzemysł z udziałem dzieci, matki
sprzedające własne pociechy, siedmiolatki potrafiące zabić z zemsty – takie
wydarzenia ewokują przerażenie, a zło, przyjmujące maskę niewinności ciężko
wykryć. Dzieciństwo, dotąd kojarzone z prostodusznością i naiwnością, zaczyna
jawić się jako równie bezwzględny czas, co dorosłość przesycona zemstą,
gromadzonym przez lata lękiem, brutalnością i nieprawdopodobną bezlitosnością.
Gdy inspektor Petra Delicado
przebywa w centrum handlowym, nie spodziewa się, że zostanie jej skradziony
służbowy pistolet. W momencie gdy jednak do tego dochodzi, jeszcze większym
przerażeniem niż sama utrata, napawa ją świadomość, że złodziejem była mała
dziewczynka.
Na pozór wszystko mogło wyglądać
niewinnie, jednak w niedługim czasie z broni giną kolejne osoby, a rany
wylotowe u ofiar, znajdują się na wysokości wzroku dziecka…
Poszukiwanie pistoletu zamienia
się w krucjatę przeciwko zabójcy, a kolejne poszlaki prowadzą do miejsc,
których nie chciałoby się znać – barcelońskich ośrodków handlujących żywym
towarem, pornobiznesu opartego na zdjęciach małoletnich, ale także do
skazańców, których wpływy sięgają daleko poza więzienne kraty. W śledztwie
pomaga Petrze jej wieloletni współpracownik – Fermin Garzon. Para detektywów,
to niezwykle barwny duet, kłócący się niczym stare małżeństwo i godzący, by ze
zdwojoną energią dążyć do złapania sprawcy. Oprócz stosunków zawodowych łączy
ich przyjaźń, która w tej książce będzie miała ogromne znacznie. Oboje bowiem
niespodziewania się zakochają i zaplanują po raz kolejny stanąć na ślubnym
kobiercu. Ich rozmowy stanowią niemały atut tej powieści, nadają jej bowiem
smaczku i pokazują, jak życie detektywa determinuje życie prywatne. Opowieść o
ich życiu poza służbą snuta jest równolegle do wydarzeń związanych ze
śledztwem. Wydaje się, że stanowią one wątki równoznaczne, choć kryminalny w
dużej mierze wpływa na osobisty. Nieco surrealistyczne jest połączenie w jednej
opowieści sprawy niezwykle przytłaczającej, jaką jest pornobiznes z udziałem
dzieci oraz radosnej, którą powinien być ślub. Buduje to nieco poczucie
absurdu, ale jednocześnie podkreśla, że w świecie zło i dobro równoważą się,
koegzystują i że z każdego zła można wyprowadzić dobro – bowiem narzeczony
Petry to ojciec dziecka, będącego świadkiem w sprawie. Bez popełnionej zbrodni
prawdopodobnie nigdy by się nie poznali. Przykra koincydencja splotła ich losy.
Ponadto zabieg ten umiejętnie sprawiał, że czytelnik nie stawał się nadmiernie
przytłoczony ciężarem prowadzonego nieprzyjemnego śledztwa, sprawy mętnej i
dusznej.
To, co jest niewątpliwym plusem
książki to narracja prowadzona z perspektywy Petry, kobiety o
charakterystycznych poglądach. Dzięki temu zabiegowi zachowało się bardzo
charakterystyczne poczucie humoru, a także umożliwione zostało „wejście” w
umysł osoby nieskorej do dzielenia się własnymi emocjami i przemyśleniami.
Doskonale pomyślane i przeprowadzone.
Alicii Gimenez-Bartlett udało się
stworzyć bardzo dobry kryminał, łączący w sobie zbrodnię, ale też bogato
zarysowane i barwne postaci, wątki obyczajowe i miłosne. Wszystko to sprawia,
że książka ta stanowi jeden z lepszych kryminałów, jakie było mi dane czytać w
ostatnim czasie. I może akcja nie była porywająca ani okrutnie wciągająca, a
jednak czytałam tę powieść z nieskrywaną przyjemnością.
Polecam!
4+, Alicia Gimenez-Bartlett, dzieci, kradzież, kryminał, morderstwo, pornobiznes, pornografia, śledztwo, Wydawnictwo Noir sur Blanc
Fabuła bardzo ciekawa. Lubię kryminały które dotykają sfer dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńDosc orginalna fabuła i ciekawa. Ze wzgledu na nia chetnie przeczytam :) No i uwielbiam kryminały, wiec nie moge sie oprzec :)
OdpowiedzUsuń