Diane Chamberlain po raz kolejny udowodniła, że powieści
obyczajowe mają się dobrze i niczego im nie brakuje. Ba! Wciąż potrafią
wzruszać i podejmować tematykę trudną.
Śmierć bliskiej osoby jest traumą, którą ciężko przepracować
i która wyrywa trwały ślad w psychice człowieka. Bez względu na późniejsze
terapie – naznacza nas do końca życia. Niektórym udaje się z nią uporać, inni
jedynie odsuwają myślenie o swojej utracie do podświadomości. Jedno jest
niezmienne: szok, gdy dowiadujemy się o ostatecznym, tym większy, gdy śmierć
następuje nagle i jest wynikiem morderstwa.
Isabel jest buntowniczą siedemnastolatką, spędzającą wakacje
z rodziną w Bay Head Shores. Jej życie zdominowało
uczucie do Neda, z którym co noc potajemnie się wymyka. O jej tajemnicy wie
Julie, młodsza siostra, równie niepokorna, ale potrafiąca zachować sekret. Okazuje się to prawdziwym przekleństwem, gdy
podczas jednej z nocnych wypraw Julia zostaje zamordowana, na zawsze zmieniając
losy kilku rodzin. O czyn oskarżony został niewinny człowiek, o czym
bohaterowie dowiadują się czterdzieści jeden lat po tragicznym wydarzeniu, za
sprawą listu Neda. Wypłynięcie takiej informacji powoduje wznowienie śledztwa i
ponowne przeżywanie przez wszystkich niepomiernie bolesnych chwil.
Chamberlain postawiła na prowadzenie narracji
kilkutorowo, wiodąc nas to przez wydarzenia współczesne, to przez dni
pamiętnego lata 1962. Sytuację w jakiej znaleźli się bohaterowie poznajemy od
środka, śledząc relacje Julii, Lucy, Marii – kreślących historie dwu rodzin,
których losy ponownie splatają się po latach, by na zawsze odmienić bieg ich
życia.
Autorka perfekcyjnie poprowadziła opowieść, ukazując jak śmierć Isabel wpłynęła na kolejne osoby i jak niewyobrażalnym piętnem jest odejście tak młodego członka rodziny, trzeba dodać –ukochanego. Losy bohaterek odkrywamy po latach, by dowiedzieć się, że temat morderstwa dziewczyny wciąż jest tematem zamrożonym, tematem okrywanym zasłoną milczenia, tabuizowanym i niechcianym. Mimo upływu ponad czterdziestu lat, wciąż budzi lęk, pustkę, żal i ogromną tęsknotę.
Autorka perfekcyjnie poprowadziła opowieść, ukazując jak śmierć Isabel wpłynęła na kolejne osoby i jak niewyobrażalnym piętnem jest odejście tak młodego członka rodziny, trzeba dodać –ukochanego. Losy bohaterek odkrywamy po latach, by dowiedzieć się, że temat morderstwa dziewczyny wciąż jest tematem zamrożonym, tematem okrywanym zasłoną milczenia, tabuizowanym i niechcianym. Mimo upływu ponad czterdziestu lat, wciąż budzi lęk, pustkę, żal i ogromną tęsknotę.
Gdy poznajemy narratorki, są one już dojrzałe.
Julie jest mamą siedemnastolatki, która za wszelką cenę stara się wyrwać z nadopiekuńczych
ramion, a której ta przez wzgląd na wspomnienia o siostrze zmarłej
dokładnie w tym wieku, coraz bardziej
kurczowo zaciska pęta ograniczeń i zakazów. Boi się o nią i za wszelką cenę
stara się ją chronić, czego Shannon nie rozumie. Julie mimo upływu wielu lat, wciąż
obwinia się o śmierć siostry, przez co ciągle jest zagubiona, niepewna i
ogarnięta przemożnym strachem o najbliższych.
Lucy, jej młodsza siostra, ma znacznie lepsze
relacje z Shannon. Jako ciocia budzi jej ogromne zaufanie, dzięki czemu w cieniu
może pomagać Julie. W obu kobietach widać ogromne zmiany. Jako dziewczynka Lucy
była bardzo bojaźliwa, przestrach budziło w niej niemalże wszystko, podczas gdy
Julie potrafiła w środku nocy sama wypuścić się łódką na jezioro, nie mając w
swoim słowniku słowa „strach”. Po upływie wielu lat, a nade wszystko po wydarzeniach 1962 roku, w
dziewczynach zaszły ogromne zmiany. Dziś to Julie jest ta, która wszystkiego
się boi, a Lucy zmieniła się w przebojową, pewną siebie kobietę.
Trzecią narratorką jest Maria, mama Lucy, Julie
i Isabel. W chwili snucia opowieści ma już osiemdziesiąt lat, a mimo to wciąż
tryska energią, jakiej brakuje wielu młodym. Pracuje w McDonaldzie, co sprawia
jej ogromną frajdę. Jedyną rzeczą, która
kompletnie ją paraliżuje, jest wspomnienie Isabel, o której nie rozmawia od
czasu wypadku. Na nieszczęście, Shannon – córka Julie – bardzo przypomina
Isabel, sprawiając, że nigdy tak naprawdę
nie udało im się przestać myśleć o wydarzeniach minionych. Jednak dopiero
ujawniony list sprawi, że wszystkie rany zostaną rozgrzebane na nowo, tym razem
po to, by ostatecznie wskazać winnego i oczyścić imię oskarżonego i zmarłego już
George’a.
Podejmowanie tematu utraty w literaturze jest
coraz popularniejsze. Niestety, także i w życiu zwiększa się ilość zgonów ludzi
młodych, z czym ich rodzice nie potrafią się uporać. Chamberlain pisząc tę książkę,
wyszła naprzeciw cierpieniom milionów ludzi, których istnienie naznaczone jest
tą ropiejąca raną, niepozwalającą im oswoić się z nieobecnością kogoś
ukochanego, utraconego w wyniku morderstwa. Bohaterowie snują swoje opowieści w
tak kipiący od emocji sposób, że nie sposób oprzeć się wrażeniu, jakoby opisywane
wydarzenia miały miejsce naprawdę. Podczas lektury ściska się gardło, a
świadomość bólu trawiącego rodziny Neda i Isabel, jedynie potęguje emocje. Z postaciami stworzony przez Chamberlain
bardzo łatwo się zidentyfikować, niebywale prosto stworzyć syntonię.
Bardzo, bardzo dobra powieść obyczajowa, gwarantująca morze przeżywanych emocji, bogata w czarujące detale i mnogość wzruszeń. Dzięki oddaniu narracji we władze retrospektywne, zagłębiamy się do wnętrza sytuacji, których wolimy nie oglądać i nie rozpamiętywać, a które przynoszą upragnione katharsis.
Polecam gorąco!
Bardzo, bardzo dobra powieść obyczajowa, gwarantująca morze przeżywanych emocji, bogata w czarujące detale i mnogość wzruszeń. Dzięki oddaniu narracji we władze retrospektywne, zagłębiamy się do wnętrza sytuacji, których wolimy nie oglądać i nie rozpamiętywać, a które przynoszą upragnione katharsis.
Polecam gorąco!
Często sięgam po powieści obyczajowe, więc pewnie niedługo przeczytam i "Zatokę..." :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tej autorki, nie dość, że zawsze podejmuje ciekawe tematy, to jeszcze ma tę lekkość piórka, którą cenię. "Zatokę..." też prędzej czy później przeczytam:)
OdpowiedzUsuńWielotorowa narracja nie należy do moich ulubionych, ale książka podejmuje ciekawą tematykę więc może się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie mogłabym nie sięgnąć po "Zatokę o północy", tym bardziej, że od dawna pragnę poznać twórczość Diane Chamberlain.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie. Z wielką chęcią przeczytam ją, jak wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
uwielbiam retrospekcje w książkach, poza tym zaciekawiła mnie fabuła i to, że powieść dostarcza tak wielu emocji, to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, bardzo dobra powieść. Na mnie także wywarła bardzo duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ta książka podobała. Czekam na Jodi, bo mam ochotę na kolejną mocną opowieść.
OdpowiedzUsuńNie czytuję powieści obyczajowych, ale ta mnie interesuje jak żadna inna! Czuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuń