Marcin Brzostowski ma już na
swoim koncie kilka książek wydanych przed Słodką
bombą Silly: I tak skończmy w
więzieniu! czyli Tryptyk Polski, Podpalę
wasze serca!, Pozytywnie
nieobliczalni, Radio „Miłość” nadaje!, Szach-Mat!
czyli szafa wychodzi, ja zostaję, Teraz dni pachną kawą i Zemsta kobiet.
Mimo sporego dorobku
literackiego, jego nazwisko było mi do tej pory nieznane, podobnie jak styl czy
charakterystyczne dla twórcy chwyty literackie.
Słodka bomba Silly była dla mnie dobrym rozpoczęciem znajomości
Brzostowskiego: zaskakującym, dobrym, ale nie powalającym.
Autor oddaje głos bohaterom,
którymi są bomby, wchodzące w skład inteligentnej armii masowego rażenia. Od
tradycyjnych różnią się wolną wolą pozwalającą im na samodzielne decydowanie o
dacie i miejscu eksplozji, a także: ręce, nogi i in. Silly, to bomba lotnicze z
serii S6-X02, której przypadkowo udało się ocaleć, gdy jej zwierzchnik próbował
się jej pozbyć. Tak naprawdę bohaterka teraz nie istnieje – nie ma jej w
żadnych rejestrach, co nie zmienia faktu, że jest żądna spełnić swe
przeznaczenie: walczyć i wybuchnąć.
Według polecenia stawia się w
hotelu, gdzie ma stacjonować i grozić eksplozją. Osobom, które zjawiają się,
aby z nią negocjować, stawia absurdalne żądania, takie jak prywatny występ
Madonny czy pokaźna suma pieniędzy.
Silly jawi się jako bomba
wyjątkowa: wiele rozumie, chce występować przeciwko złu, które wpojono jej od
produkcji i przedstawiono jako konieczność. Dostrzega bezcelowość walk i potępia
zabijanie, odstępując w ten sposób od swojego przeznaczenia.
Świat wykreowany przez
Brzostowskiego to przestrzeń absurdu, groteski, a miejscami także i
surrealizmu. Przekazanie głosu bombom to ciekawy zabieg artystyczny, ale też
ważny gest, będący odpowiedzią na współczesne działania wojenne. W świetle
ostatnich wydarzeń, taki chwyt to doskonały zabieg czytany przeze mnie jako
protest przeciwko operacjom militarnym, ciche wołanie o pokój i zgodę panujące
na świecie – pokój, do którego dążą nawet bomby. Brzostowski przedstawia gorzką
analizę społeczeństwa, które niezdolne jest do zaprzestania wojen i
dostrzeżenia ich bezcelowości. Przekazując głos bombom sygnalizuje, że nawet
one – rzeczy pierwotnie przeznaczone do siania zniszczenia – zauważają
nikczemność swoich działań, podczas gdy ludzie są tak zaślepieni, że nie
potrafią już racjonalnie oceniać sytuacji w duchu pokoju i działający w myśl
„dopóki mnie to bezpośrednio nie dotyczy, dopóki moi bliscy nie giną, to niech
walczą”. W świetle aktualnych wydarzeń tekst Brzostowskiego staje się bardzo
ważnym głosem, wartym szerokiego komentowania i brania pod rozwagę.
Absurdalność rzeczywistości przez niego wykreowanej niebezpiecznie przypomina
świat, w którym żyjemy, a specyficzny humor stosowany przez autora, jest
jedynie pierzynką, pod którą skrywają się prawdziwe dramaty. Jedynie poprawność
polityczna – mam wrażenie – i chęć budowania groteski kazała twórcy przekazać
moc przemawiania bombom, bezpośrednim sprawczyniom zamieszania.
Dobra to książka, specyficzna –
można wobec niej przejść obojętnie, czytając jako kolejną absurdalną historię,
a można – podobnie jak ja – osadzić ją w bieżących wydarzeniach i z trwogą
zaczytywać się w tych pozornie błahych przygodach bomby.
Brzostowski ośmiesza ludzką
głupotę i mechanizmy napędzające kolejne wojny, w sposób prześmiewczy ukazuje
schematy, które na trwałe zdeterminowały nasz sposób myślenia i działania.
Pokazuje z innej perspektywy ów patriotyzm i chęć walki o sprawiedliwość, które
tak naprawdę nie jest niczym innym jak cichą zgodą na zabijanie w majestacie
prawa i pod jego pełną akceptacją i ochroną.
Zapraszam na stronę autora:
Na pewno ta książka nie wbija się w mój gust czytelniczy, ale myślę, że taka "gorzka analiza społeczeństwa" otworzy oczy potencjalnym czytelnikom, więc z chęcią sięgnę po tę książkę, gdy nadarzy się taka okazja. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa perspektywa narracyjna! Tego jeszcze nie było, zaintrygowałaś mnie tą książką:)
OdpowiedzUsuńZabawnie się złożyło bo jutro pojawi się moja recenzja tego ebooka :-) Bardzo odświeżająca lektura, choć w moim odczuciu zakończyła się zdecydowanie zbyt szybko...
OdpowiedzUsuńIntrygująca książka - będę o niej pamiętała, bo myślę, że jest warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie - bloga uzupełniam o vlogi :)
Czytałam już jedną recenzję na temat tej książki i przypadła mi do gustu :) Jednak później dorwałam ją w księgarni i po przeczytaniu pierwszych stron... mój zapał ostygł. Odpuściłam.
OdpowiedzUsuńPrzy czytaniu tej recenzji znowu miałam ochotę podejść do niej i spróbować. Ale ostatecznie stwierdziłam, że to nie dla mnie...
Agnes. Dorwałaś w księgarni? W wersji papierowej?
OdpowiedzUsuńTeż mnie to właśnie zastanawia i dziwi jednocześnie;)
Usuń