Tytuł: Błękitny zamek
Autor: Lucy Maud Montgomery
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323776598
Ilość stron: 280
Lucy Maud Montgomery jest autorką mojego dzieciństwa,
stawianą przeze mnie na równi z Frances Hodgson Burnett. Będąc uczennicą szkoły
podstawowej zamieniałam długie godziny popołudniowej nudy spędzane w
oczekiwaniu na mamę kończącą pracę, na czas niebywale magiczny. W
oszałamiającym tempie prześledziłam wszystkie tomy opiewające losy Ani z
Zielonego Wzgórza, z wypiekami na twarzy prosząc o kolejne książki autorki, która
mnie po prostu oczarowała i do której wracałam zawsze chętnie i z przejęciem. Urzekł
mnie klimat jej książek, ich baśniowość i niepowtarzalny nastrój. Nie wiem jak
to się stało, że w wędrówkach wyobraźnią autorki pominęłam Błękitny zamek – nikt mi go nie podsunął, nikt nie zaproponował, a
ja – wtedy jeszcze bez dostępu do Internetu i szczegółowych katalogów – o jego
istnieniu nie miałam pojęcia. Lata mijały, Montgomery trochę się na mojej półce
zdążyła zakurzyć, gdy Wydawnictwo Egmont wznowiło tę przez wielu uznawaną za
niezwykłą opowieść. Niewiele było mi trzeba, bym wiedziona sentymentem znów
zakosztowała w jej prozie. Co niezwykłe –
po latach książki jej autorstwa wcale nie straciły dla mnie na wartości i
aktualności. Od wielu klasyków dzieciństwa po latach odpada się z nudów –
dorastając zmieniamy się nie tylko my, ale też nasze czytelnicze preferencje, a
to co kiedyś sprawiało, że policzki płonęły zaciekawieniem, dziś okazuje się naiwną
i nieciekawą historią, niezdolną do wywoływania jakichkolwiek emocji. Z tego
powodu niespecjalnie lubię wracać do uwielbianych w dzieciństwie książek, by
nie zatracić ulotnego wrażenia o ich wiecznej aktualności. Wierzę i jestem
głęboko przekonana, że konkretne książki odnajdują nas w idealnym dla nas
momencie [co pięknie zostało opisane w Odessie] i nie ma sensu sztucznie
próbować do nich wracać. Na szczęście Montgomery unosi się niejako ponad
czasem, zachwycając tak samo mocno w dzieciństwie, jak i teraz.
Jest w jej prozie pewna unikatowość, piękno języka i
opowiedzianej historii – często takiej, do której kobiety i dziewczynki, bez
względu na wiek, tęsknią i jakiej pragną dla siebie. Ponadczasowe rozterki, wątpliwości,
barwne i charakterne postaci damskie, to znaki rozpoznawalne jej tekstów.
Bohaterką Błękitnego
Zamku jest Valancy, przez rodzinę nazywana Doss. Jej życie dalekie jest od
bajki. W oczach najbliższych uchodzi za starą pannę bez jakichkolwiek
perspektyw na zamążpójście. Nie posiada tradycyjnie ładnej buzi, nie budzi
zainteresowania, a jedynym co mogłoby przykuć uwagę potencjalnego adoratora są
jej skośne oczy. Valancy ma jednak coś, o czym inni nie wiedzą: ogromną
wyobraźnię, w której zamieszkuje Błękitny Zamek, pełen wygód i bogactwa,
miejsce idealne, bo uosabiające wszystko to, o czym bohaterka zawsze marzyła. W
nim też nie musi silić się ona na wymuszoną uprzejmość względem bliskich,
którzy wciąż ją poniżają. Nie musi się bać, udawać kogoś kim nie jest i trwać w
sztywnych ramach panujących konwenansów.
Życie Valancy odmienia się gdy ta
dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora i został jej jedynie rok życia. Postanawia
ona wówczas postawić wszystko na jedną kartę i ostatnie miesiące spędzić wedle
własnego uznania. Zwalcza nieśmiałość i strach, wypowiadając szczere, choć
dotkliwe uwagi względem bliskich, opuszcza rodzinny dom i wyrusza na
poszukiwanie prawdziwego szczęścia, dalekiego od szarej domowej rzeczywistości.
Postanawia się usamodzielnić i zaczerpnąć z życia to, co najlepsze, wprawiając tym
swoich bliskich w konsternację i lęk o to czy aby nie postradała zmysłów.
Nie miały pojęcia, że Valancy miesza w dwóch domach: w przebrzydłym budynku z czerwonej cegły przy Elm Street i w Błękitnym Zamku w Hiszpanii. Zbudowała go sobie jako całkiem mała dziewczynka. Wystarczyło, by zamknęła oczy, a widziała bardzo wyraźnie wieżyczki, chorągiewki i porośnięte sosnami wzniesienie, otulone w delikatny błękit [1].
Valancy to postać niebywale dynamiczna, zdolna postawić
wszystko na jedną kartę w obliczu poznanej prawdy. To historia o sile
charakteru, lekka satyra na życie wedle konwenansów, swoista pochwała życia na
własną rękę i według własnych zasad, to wreszcie piękna historia miłości, a
także zmiany nastawienia do człowieka po poznaniu zasobności jego portfela.
Piękna, pełna optymizmu, uciechy i nadziei. Antidotum na
jesienne smutki i słotę, mieniąca się barwami wyobraźni i prawdziwie urocza
opowieść, która nigdy się nie zdezaktualizuje.
Po latach, wciąż niezmiennie pozostaję oczarowana subtelnym
i niewymuszonym stylem Montgomery; malowniczością jej opisów, melodyjnością języka,
czułością na reakcje bohaterów i niebywały zmysł do opisywania wydarzeń
kotłujących się i skrywanych w sercach wielu dziewcząt i wciąż nieujawnionych. Opowieść
ta skąpana jest w cieple, które wyziera ze stronic, czyniąc nasze życie
bardziej radosnym. Romantyczna, dodająca otuchy, piękna historia, do której
warto wracać w każdym wieku.
__________________
[1] Błękitny Zamek, L.M. Montgomery, Warszawa 2013, s. 8.
__________________
[1] Błękitny Zamek, L.M. Montgomery, Warszawa 2013, s. 8.
5, choroba, EGMONT, klasyka, literatura powszechna, marzenia, miłość, odwaga, prawda, rodzina, serce, śmierć, uczucie