Tytuł: Boks na ptaku, czyli każdy szczyt ma swój Czubaszek i Karolak
Autor: Maria Czubaszek, Wojciech Karolak, Artur Andrus
Wydawnictwo: Prószyński
ISBN: 978-83-7648-950-6
Ilość stron: 320
Artur Andrus i Maria Czubaszek zachwycili poprzednim tomem
rozmów, dlatego też nie dziwi, że wydali tom kolejny – tym razem jednak zwrócony
głównie w stronę Wojciecha Karolaka, męża zainteresowanej.
I nie, wcale nie odniosłam wrażenia, że po sukcesie i
medialnym, i marketingowym, i handlowym książki Każdy szczyt ma swój Czubaszek – ten został napisany w celu
zarobienia na sprawdzonej już formie i przyciągających nazwiskach. A jeśli
nawet, mimo zapewnień autorów o powodzie o wiele bardziej trywialnym, jedzeniu –
nic to, bowiem publikację tę czyta się nadzwyczaj dobrze, szczególnie jeśli
ktoś zna i ceni humor osób, które spotykając się ze sobą, wytworzyły prawdziwie
wybuchowy koktajl śmiechu.
Jedne z najbardziej uznanych osobowości polskiej sceny
kabaretowej zamknięte w jednej książce – to się nie mogło nie udać!
Mało tego, nie jest to książka jednego gatunku. To zupełnie
nowa formuła, wyrywająca się schematom, wymykająca klasyfikacjom, wychodząca
daleko poza słowo pisane, dryfująca w kierunku nie tylko intertekstualności
(chyba że w dzisiejszych czasach popularności programów kulinarnych jedzenie można
uznać za wytwór kultury), ale też w
stronę kucharzenia i tradycyjnego plotkowania.
Choć w pierwotnym zamiarze odautorskim książka ta miała w
kontekście wyżej wymienionych czynności zaprezentować szerokiej publiczności czytelników
relacje, panujące między Czubaszek i Karolakiem oraz w jakiś sposób przybliżyć
życie tego nieschematycznego małżeństwa, tak naprawdę – co wspominałam kilka
linijek wyżej – jest ona publikacją poświęconą męskiemu członowi tej pary,
który miał być, jak mniemam, wypromowany przez dwu pozostałych autorów i w ten sposób
pozyskać odbiorcę, który mógłby przejść obok niego obojętnie, gdyby nie
okładkowe towarzystwo Czubaszek i Andrusa.
Forma książki niczym nie różni się od tej wykorzystanej przy
okazji poprzedniego tomu – oto Andrus przybiera swoją drugą skórę, strój konferansjera,
wymyśla pytania, inteligentnie je doprawia, a rozmówcy odpowiadają (lub nie). Czasem
chętnie, czasem z opieszałością, zawsze jednak traktują pytania prowadzącego
jako punkt wyjścia do opowiedzenia co nieco o swoim życiu. Czubaszek nieco w
cieniu, niczym echo uzupełniające, drugi głos, chórek, za to Karolak – główny mówca.
Już w sposobie referowania życia, widać sporą różnicę między nim i nią. Ona –
zwięźle, bez szczegółów, bez pamięci do takich drobnostek jak daty czy
nazwiska, ale za to z dosadnością. On – wylewnie, szeroko i z pasją zarysowuje
swoje życie, powracając niejako na oczach czytelnika do opisywanych czasów i
pamiętając przy tym niemalże każdy najdrobniejszy szczegół. Czyta się to
fenomenalnie, raz po raz potakując głową i uśmiechając się, zauważając kolejne
rozdźwięki między parą, która mimo pozornie zupełnego do siebie niedopasowania –
tak świetnie dogaduje się od wielu lat.
O czym opowiada Karolak? Ano o tym, o czym chce usłyszeć Andrus, a nie zawsze to werbalizuje – o muzykach światowej klasy, jazzie, instrumentach, koncertach (słowem – całym sztafażu muzycznym), o filmach, podróżach, ale też – uwaga! – miłościach, problemach z używkami, sprawach większej wagi, które nierzadko nadają książce patetyczności i powagi.
O czym opowiada Karolak? Ano o tym, o czym chce usłyszeć Andrus, a nie zawsze to werbalizuje – o muzykach światowej klasy, jazzie, instrumentach, koncertach (słowem – całym sztafażu muzycznym), o filmach, podróżach, ale też – uwaga! – miłościach, problemach z używkami, sprawach większej wagi, które nierzadko nadają książce patetyczności i powagi.
Choć o Karolaku do tej pory słyszałam niewiele i pewnie
nigdy specjalnie bym się nim nie zainteresowała – ta książka pozwoliła mi na
poszerzenie perspektyw. Owszem, konsekwencją tego poznania nie był humor na
miarę książki Każdy szczyt ma swój Czubaszek,
ale wcale nie czuję się oszukana. Wręcz przeciwnie, cieszy mnie, że autorzy
mimo pozornej kalki tomu pierwszego, zdołali odejść od schematów i uczynić tym
samym książę tę unikatową. Gdyby z taką samą hojnością operowano humorem na
podobnym poziomie – wydaje mi się, że nie byłaby ona już tak atrakcyjna, lecz
właśnie – uznana za kopię, próbującą udawać oryginał.
Czy będą tomy kolejne? Zakończenie pozwala sądzić, że tak…:)
Jestem bardzo ciekawa tej pozycji, ale najpierw pierwszy tom
OdpowiedzUsuńUwielbiam Marię Czubaszek i Artura Andrusa. pani Maria jak nikt w sarkastyczny, prawdziwy sposób nie komentuje. Podziwiam jej wielki dystans do siebie, a jej określenia Adama Hoffmana -bezcenne.
OdpowiedzUsuńArtura Andrusa cenie, za poczucie humory, optymizm w dawne niemierzalnej.
Pierwszą książkę czytałam , tę zamierzam kupić, gdyż pewnie w bibliotece nie będzie.
AAA Piękny szablon. Niektórzy to umieją:)
OdpowiedzUsuńOdpuszczę ją sobie..
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie szczególnie do niej, jednak jak się nadarzy okazja to czemu nie ):
OdpowiedzUsuń