Praktykujący, ale czy… wierzący? to książka kierowana przede
wszystkim do czytelnika młodego, jednak jak zaznacza autor, także i dorośli
znajdą w niej wiele pożytecznych wiadomości.
Jej celem nadrzędnym jest próba
odpowiedzenia na pytania i wątpliwości toczące umysły młodzieży, które to
zostały wypowiedziane i omówione podczas spotkań Lecha Dorobczyńskiego z
młodymi ludźmi, w szczególności zaś podczas rekolekcji – czasu szczególnego, bo
otwierającego na nowe.
Autor tej o charakterze niemalże
broszurowym publikacji, to młody franciszkanin, pragnący dotrzeć swoim słowem
do grupy najsilniej zagrożonej zmianami cywilizacyjnymi i wpływem mediów, a
jednocześnie najbardziej chłonnej i najintensywniej pragnącej spotkania.
Centrum zainteresowań Dorobczyńskiego stanowią Eucharystia, spowiedź i wiara – to o nich, sprawach fundamentalnych dla każdego chrześcijanina – nie tylko młodego – próbuje autor rozmawiać, wyzbywając się nachalnego tonu kaznodziejskiego. Brak w jego wypowiedziach napuszoności, bufonowatości i przekonania o swojej nieomylności i jedynej dobrej wersji odpowiedzi. Jego przekaz charakteryzuje prostota i zwięzłość myśli, odniesienia trafne i „na czasie”, ukierunkowane przede wszystkim na świadectwo, a nie rozważania teoretyczne, mające dla młodego człowieka niewiele wspólnego z rzeczywistością – reguły pozostają w sferze reguł, najważniejsze są czyny i konkretne przeniesienie głoszonych prawd na życie.
Centrum zainteresowań Dorobczyńskiego stanowią Eucharystia, spowiedź i wiara – to o nich, sprawach fundamentalnych dla każdego chrześcijanina – nie tylko młodego – próbuje autor rozmawiać, wyzbywając się nachalnego tonu kaznodziejskiego. Brak w jego wypowiedziach napuszoności, bufonowatości i przekonania o swojej nieomylności i jedynej dobrej wersji odpowiedzi. Jego przekaz charakteryzuje prostota i zwięzłość myśli, odniesienia trafne i „na czasie”, ukierunkowane przede wszystkim na świadectwo, a nie rozważania teoretyczne, mające dla młodego człowieka niewiele wspólnego z rzeczywistością – reguły pozostają w sferze reguł, najważniejsze są czyny i konkretne przeniesienie głoszonych prawd na życie.
Choć żyjemy w dobie dostępności
do szerokiego wyboru zarówno literatury jak i artykułów multimedialnych, tak
naprawdę młodzież jest w tym wszystkim zagubiona – szuka sensów i odpowiedzi na
najważniejsze dla nich pytania, nieraz sięgając do złych źródeł, pytając
nieodpowiednie osoby lub – co gorsza – w ogóle nie wiedząc do kogo/ gdzie
zwrócić się ze swoimi wątpliwościami i pozostawiając je bez jakichkolwiek
rozwiązań.
Wciąż koniecznym jest, by w
świecie ogólnodostępności całego wachlarza publikacji na każdy temat, wskazać
młodemu człowiekowi lekturę odpowiednio oświetlającą problem, który ta stara
się rozwiązać – w sposób rzetelny, ale nie mentorski.
Publikacja Dorobczyńskiego
przypomina swoją formą język mówiony – jest niejako zapisem kazań, rozmów, w
których dominuje słownictwo potoczne, a przez to – docierające i uciekające od
rutyny. Autor pozwala sobie na dynamikę wypowiedzi, rezygnuje z tonu
pouczającego, by spotkać się z młodym. Wychodzi naprzeciw jego problemów i z
wielką ochotą stara się je rozwikłać.
Jego przekaz jest autentyczny,
budzi ufność i – jak sądzę – może wiele zmienić w myśleniu odbiorcy lub też
przynajmniej zainspirować go do samodzielnego myślenia.
Książka ta ierowany jest do
młodzieży – mam wrażenie, że szczególnie dobrze byłoby, gdyby trafiła w ręce
kandydatów do bierzmowania, którzy mimo wielości spotkań przygotowujących, mimo
odświeżania katechizmu, tak naprawdę z wielu spraw nie zdają sobie wciąż
sprawy, dręczy ich gros wątpliwości,
a nie mają kogo o nie zapytać lub wstydzą się zadać konkretne pytanie, nieraz
dotyczące sfer bardzo osobistych. Książeczka ta rzuci światło na wiele
wątpliwości, otworzy furtki do dalszych poszukiwań i drążenia tematów
podstawowych, a być może poprowadzi i dalej. Choć mówi o rzeczach prostych i
powszechnie znanych – okazuje się, że nie do końca są one tak oczywiste dla
każdego – zwłaszcza jeśli brakuje przykładu w najbliższym otoczeniu. To dobra
propozycja dla tych, którzy raczkują w sferze duchowej, którzy chcieliby
dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego czym tak naprawdę jest wiara, czym
są sakramenty – że to wcale nie odhaczanie kolejnego punktu na liście
obowiązków, lecz spotkanie z żywym Bogiem, z przyjacielem, który nie tylko
Jest, ale jeszcze robi wszystko, by uczynić nasze życie lepszym. Niekoniecznie
od razy musisz to wszystko akceptować, ale warto, byś chociaż zrobił
rozpoznanie – w co chcesz wierzyć i dlaczego albo w co nie chcesz wierzyć i
dlaczego (nie chodzi oczywiście o wybiórczość – akceptuję wszystko albo nic,
ale trzeba umieć się określić i swój wybór merytorycznie uzasadnić, co bez
wiedzy jest niemożliwe) – także na takie pytania warto umieć odpowiedzieć.
Dorobczyński powołuje się w swoim
omówieniu na wypowiedzi Benedykta XVI, Jana Pawła II i innych,
pokazuje Boga jako Boga miłości, a nie prawodawcy ferującego wyroki,
odczarowuje fałszywy obraz Kościoła, neguje współczesne widzenie go jako obozu
koncentracyjnego, podpowiada jak się modlić, od czego zacząć relację z Bogiem,
jak ją rozwijać, odpowiada na pytania o to czy można kochać kogoś, kogo się nie
zna, jaki jest związek między zakochanymi parami a Tobą i Nim, czy wymówki o
braku czasu są sensowne, co przyrzekamy w sakramencie bierzmowania i czy mamy
tego świadomość (bronić swojej wiary! Jakiej wiary, skoro część albo nie wierzy,
albo nie wie w co wierzy?), próbuje zdać relację z tego, dlaczego tak trudno
czytać nam Biblię, jak dobrze przeżyć a nie „zaliczyć” sakramenty. Dużo miejsca
poświęca Dorobczyński omówieniu kwestii spowiedzi – bardzo mnie to cieszy,
bowiem współczesny młody człowiek często podważa znaczenie tego sakramentu,
zrzucając winę na nieodpowiednich księży, źle dobranych spowiedników (a szukałeś innego, podjąłeś wysiłek
odnalezienia tego, który będzie nadawał z Tobą na jednych falach? Przecież
ludzie są różni – a ksiądz to tylko człowiek). Autor odpowiada na pytania o to,
jaki sens ma klepanie regułek (i czy w ogóle jakiś ma), jakie znaczenie ma
zatajenie grzechów, jak rozpoznać czy grzech jest ciężki, czy lekki, jak
uniknąć lęku przed tym, że ksiądz zacznie po nas krzyczeć podczas spowiedzi,
jak zrobić DOBRY rachunek sumienia.
I wreszcie tak znane i lubiane
dziś – Pan Bóg TAK, Kościoł NIE – o co chodzi?
Choć książeczka ta, to ledwie
broszurka, porusza ona szereg ważkich tematów, które wciąż na nowo trzeba sobie
odświeżać.
Tylko się obudź. Co masz do stracenia?
Bóg, chrześcijaństwo, człowiek, Eucharystia, Kościół, miłość, odpowiedzi, pytania, relacja, religia, sakramenty, spotkanie, spowiedź, Sztukater, wątpliwości, wiara, Wydawnictwo Esprit
Właśnie nic. Nic do stracenia, a wiele do zyskania :)
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane :)
UsuńDzisiaj zabieram się za czytanie książki o.Lecha, gdyż wczoraj miałam okazję poznać samego Autora:)
OdpowiedzUsuńPrzesympatyczny człowiek:)