Nazwanie „donośnym głosem w
gatunku fantasy” przez George’a R.R Martina nobilituje.
Wydanie dwu tomów powieści, które
dla czytelników stały się doskonałą realizacją, powodującą, że z wypiekami na
twarzy oczekiwali części kolejnej, motywuje i zmusza do ciągłej pracy nad
jakością swojej twórczości i chęcią spełnienia oczekiwań odbiorców.
Zdarza się jednak tak, że na
skutek życiowych zawirowań, pisarstwo trzeba odłożyć na dalszy plan i zmusić
czytelników do cierpliwości, dając nadzieję na wydanie kolejnego tomu, lecz nie
precyzując kiedy to nastąpi.
Podobnie rzecz miała się z
Lynchem, który i od polskich czytelników oczekiwał kredytu zaufania, który ci –
chętnie w nim złożyli, licząc na ogromne literackie odsetki.
Wydając Republikę złodziei Lynch ich nie zawiódł, udowadniając, że dobrze
zainwestowali swoje nadzieje. Mało tego, że nie zawiódł – przerósł oczekiwania
i przeskoczył poprzeczkę narzuconą przez samego siebie. Pobił swoje własne
możliwości, konstruując fabułę tak wciągającą, że nie sposób nawet zaczerpnąć
tchu, śledząc kolejne losy Locke’a. Jego oszustwa są nie tylko przyczynkiem do
fascynującej intrygi, lecz także pretekstem do obwarowywania tekstu
humorystycznymi formułami, nadającymi jej kolorytu i wyróżniającymi cykl na tle
innych jemu podobnych.
Niecni Dżentelmeni zamieniają się
na powrót w szczyry lądowe. Opuszczają przestrzeń morską, by na dobre
zakotwiczyć się w mieście. Spektakularna klęska, którą ponieśli wcale ich nie
demobilizuje. Wręcz przeciwnie – fakt, że ledwo uszli z życiem zdaje się
wpływać na nich inspirująco. Tym dziwniejsze wydaje się ich zachowanie, że
Locke tak naprawdę powoli umiera – jego ciało toczy choroba spowodowana
trucizną, na którą nikt nie zna antidotum.
Gdy Locke zaczyna już iść w stronę światła, na scenę jego życia wkracza tajemnicy więzimag, oferujący mu propozycję, która może przynieść mu jedynie korzyść. W zamian za oczyszczenie ciała przy użyciu magii, musi stać się pionkiem w politycznych rozgrywkach między magami, którzy właśnie rozpoczynają swoje wybory.
Sprawa nie jest jednak tak prosta: proces zdrowienia będzie tak bolesny, że lepsza byłaby śmierć. Gdy zdaje się, że nieustraszony dotąd Lamory zdecyduje się na bliską śmierć, mag wspomina o kobiecie z jego przeszłości, czyniąc swoją propozycję o wiele bardziej interesującą….
Gdy Locke zaczyna już iść w stronę światła, na scenę jego życia wkracza tajemnicy więzimag, oferujący mu propozycję, która może przynieść mu jedynie korzyść. W zamian za oczyszczenie ciała przy użyciu magii, musi stać się pionkiem w politycznych rozgrywkach między magami, którzy właśnie rozpoczynają swoje wybory.
Sprawa nie jest jednak tak prosta: proces zdrowienia będzie tak bolesny, że lepsza byłaby śmierć. Gdy zdaje się, że nieustraszony dotąd Lamory zdecyduje się na bliską śmierć, mag wspomina o kobiecie z jego przeszłości, czyniąc swoją propozycję o wiele bardziej interesującą….
Lynch po raz kolejny udowodnił
jak precyzyjnie potrafi tkać ze słów – przeplata on zabawne partie dialogowe
fabułą zbudowaną z największą maestrią. Zdaje się, że pochwały autora Gry o tron nie są jedynie czczą gadaniną
i reklamą bez związku z realiami, lecz odpowiednim komentarzem do rodzącego się
talentu fantastyki, który nie był jedynie przebłyskiem doskonałości, jak
twierdzono po pierwszym tomie, lecz wciąż jaśniejącą na firmamencie swojego
gatunku gwiazdą. Język – doskonały, styl – doskonały, fabuła – doskonała.
Czyż nie na takich pisarzy
czekamy?
Polecam!
Skoro sam Martin tak pochlebnie się wyraził, to chętnie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńchociaż to nie do końca moje klimaty, to po takiej recenzji ciężko tak od razu sobie odpuścić ten tytuł :) może jednak dam mu szansę :)
OdpowiedzUsuńPowinna spodobać się mojemu bratu i mi także :)
OdpowiedzUsuńHmm, nie byłam zainteresowana tą pozycją, ale Tobie udało się mnie zaciekawić :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem , całkiem, więc kto wie :)
OdpowiedzUsuń