sobota, 7 grudnia 2013

Republika złodziei – Scott Lynch


Tytuł: Republika złodziei
Autor: Scott Lynch
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374803984
Ilość stron: 680
Cena: 45 zł

Nazwanie „donośnym głosem w gatunku fantasy” przez George’a R.R Martina nobilituje.
Wydanie dwu tomów powieści, które dla czytelników stały się doskonałą realizacją, powodującą, że z wypiekami na twarzy oczekiwali części kolejnej, motywuje i zmusza do ciągłej pracy nad jakością swojej twórczości i chęcią spełnienia oczekiwań odbiorców.
Zdarza się jednak tak, że na skutek życiowych zawirowań, pisarstwo trzeba odłożyć na dalszy plan i zmusić czytelników do cierpliwości, dając nadzieję na wydanie kolejnego tomu, lecz nie precyzując kiedy to nastąpi.
Podobnie rzecz miała się z Lynchem, który i od polskich czytelników oczekiwał kredytu zaufania, który ci – chętnie w nim złożyli, licząc na ogromne literackie odsetki.

Wydając Republikę złodziei Lynch ich nie zawiódł, udowadniając, że dobrze zainwestowali swoje nadzieje. Mało tego, że nie zawiódł – przerósł oczekiwania i przeskoczył poprzeczkę narzuconą przez samego siebie. Pobił swoje własne możliwości, konstruując fabułę tak wciągającą, że nie sposób nawet zaczerpnąć tchu, śledząc kolejne losy Locke’a. Jego oszustwa są nie tylko przyczynkiem do fascynującej intrygi, lecz także pretekstem do obwarowywania tekstu humorystycznymi formułami, nadającymi jej kolorytu i wyróżniającymi cykl na tle innych jemu podobnych.

Niecni Dżentelmeni zamieniają się na powrót w szczyry lądowe. Opuszczają przestrzeń morską, by na dobre zakotwiczyć się w mieście. Spektakularna klęska, którą ponieśli wcale ich nie demobilizuje. Wręcz przeciwnie – fakt, że ledwo uszli z życiem zdaje się wpływać na nich inspirująco. Tym dziwniejsze wydaje się ich zachowanie, że Locke tak naprawdę powoli umiera – jego ciało toczy choroba spowodowana trucizną, na którą nikt nie zna antidotum.
Gdy Locke zaczyna już iść w stronę światła, na scenę jego życia wkracza tajemnicy więzimag, oferujący mu propozycję, która może przynieść mu jedynie korzyść. W zamian za oczyszczenie ciała przy użyciu magii, musi stać się pionkiem w politycznych rozgrywkach między magami, którzy właśnie rozpoczynają swoje wybory. 
Sprawa nie jest jednak tak prosta: proces zdrowienia będzie tak bolesny, że lepsza byłaby śmierć. Gdy zdaje się, że nieustraszony dotąd Lamory zdecyduje się na bliską śmierć, mag wspomina o kobiecie z jego przeszłości, czyniąc swoją propozycję o wiele bardziej interesującą….


Lynch po raz kolejny udowodnił jak precyzyjnie potrafi tkać ze słów – przeplata on zabawne partie dialogowe fabułą zbudowaną z największą maestrią. Zdaje się, że pochwały autora Gry o tron nie są jedynie czczą gadaniną i reklamą bez związku z realiami, lecz odpowiednim komentarzem do rodzącego się talentu fantastyki, który nie był jedynie przebłyskiem doskonałości, jak twierdzono po pierwszym tomie, lecz wciąż jaśniejącą na firmamencie swojego gatunku gwiazdą. Język – doskonały, styl – doskonały, fabuła – doskonała.
Czyż nie na takich pisarzy czekamy?

Polecam!
 

5 komentarzy:

  1. Skoro sam Martin tak pochlebnie się wyraził, to chętnie sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. chociaż to nie do końca moje klimaty, to po takiej recenzji ciężko tak od razu sobie odpuścić ten tytuł :) może jednak dam mu szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powinna spodobać się mojemu bratu i mi także :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, nie byłam zainteresowana tą pozycją, ale Tobie udało się mnie zaciekawić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi całkiem , całkiem, więc kto wie :)

    OdpowiedzUsuń