Podczas gdy ostatni dom – Alchemia miłości – opisywał historię zawiłości miłosnych Willa
Laceya, Demony miłości osnute zostają
wokół uczuciowych perypetii Jamesa i Lady Jane.
Po zerwanych zaręczynach z Willem i popadnięciu w niełaskę
rody Laceyów, Jane wychodzi wbrew woli ojca za markiza w podeszłym już wieku.
Choć jej małżonek szybko umiera, przekazuje jej dar cenniejszy niż wszelkie
kosztowności – tytuł i wolność.
Mimo pozornie dobrej sytuacji, kobieta staje się celem łapczywych mężczyzn, dla których według prawa jest ona macochą. Oskarżają ją oni o bezprawne zagarnięcie majątku ojca i nieskonsumowane małżeństwo, odbierające jej wszelkie przywileje, którymi została obdarzona.
Mimo pozornie dobrej sytuacji, kobieta staje się celem łapczywych mężczyzn, dla których według prawa jest ona macochą. Oskarżają ją oni o bezprawne zagarnięcie majątku ojca i nieskonsumowane małżeństwo, odbierające jej wszelkie przywileje, którymi została obdarzona.
Przeciwnicy knują w zmowie z jej ojcem spisek, mający na
celu kolejne intratne zamążpójście, gwarantujące wszystkim stronom korzyści
finansowe.
Nieświadoma niczego Lady Jane, dwórka królowej Elżbiety I,
oczekuje przybycia na dwór Jamesa Laceya, będącego w ostatnim czasie na wojnie.
Ich uczucie dotąd poddawane było wielu próbom, a teraz, gdy wydaje się, że w
końcu nic nie stanie na drodze ku ich szczęściu, mężczyzna powraca z Niderlandów
zupełnie odmieniony. Jego sercem zawładnęły demony, zabierające mu spokój i
pogodę ducha. James pragnący jedynie szczęścia Lady Jane, całkowicie się przed
nią zamyka, nie chcąc narażać jej na przekleństwo jego zmiany.
Jane po raz kolejny musi stawić czoła przeciwnościom,
uniknąć zaaranżowanego małżeństwa, ostracyzmu i ukoić ból ukochanego zanim
będzie na to za późno. W swoich działaniach jest ona niezłomna i nieprzejednana
– jako mimo młodego wieku, ale za to doświadczona kobieta wie, że niewiele
trzeba by zagrozić szczęściu, a równie niewiele, by je obronić.
Choć spełnienie głównych bohaterów po raz kolejny zostało
postawione na szali z trudną obyczajowością, młodzi mają wiele przyjaciół,
zdolnych do najwyższych poświęceń, by pomóc im na drodze do wspólnej,
szczęśliwej przyszłości.
Jaką intrygę uknują, by wyzwolić się spod jarzma zobowiązań?
Końcówka powieści, moim zdaniem jest przyspieszona na siłę –
niepotrzebnie został dokonany tak wielki przeskok czasowy, który sugeruje, że
wyprawa, z której James mógł nie wrócić, okazała się bułką z masłem,
formalnością na drodze do kolonizacji, mającą jedynie w sercu Jane zasiać
niepewność, nie będącą zaś wcale realnym zagrożeniem.
Choć tom ten charakteryzuje się równą dbałością o szczegóły,
co część pierwsza (trudno się dziwić – wszak autorka dołożyła wszelkich starań,
by zapewnić swej powieści znamiona realności – oglądała wnętrza z epoki i
turnieje rycerskie, uczestniczyła w ucztach w stylu elżbietańskim, opanowała
sztukę jedzenia bez widelca znaną w epoce Tudorów – wszystko po to, by duch
epoki całkowicie nią owładnął), nie wystarczyło to, by utrzymać intrygę na
równie wysokim poziomie.
James jest dla mnie postacią dosyć nijaką, pozbawioną
wyrazu. Rozumiem dręczenie go demonami wojny, jednak z bohaterami cierpiącymi z
podobnych przyczyn spotkałam się już na kartach literatury nie raz i każdy z
nich miał o wiele lepszy rys niż Lacey. Za
mało w nim ponurości, surowości, przemiana jest zbyt szybka i zupełnie
pominięta w opisie, przez co traci od na wiarygodności.
Choć Demony miłości
wypadły znacznie słabiej niż Alchemia
miłości, wciąż seria ta pozostaje cyklem wartym uwagi. Szczególnie
przypadnie do gustu fascynatom epoki Tudorów, lubującym się w
charakterystycznym dla tego czasu klimatem.
Recenzja poprzedniego tomu:
Recenzja poprzedniego tomu:
3+, EGMONT, Elżbieta I, Eve Edwards, konwenanse, literatura powszechna, miłość, obyczaje, przeszłość, Tudorowie, uczucie, wojna, związek
No cóż, wygląda na to, że to absolutnie nie jest lektura dla mnie [choć opis tomu poprzedniego nawet mnie swego czasu zainteresował]. Mogę jedynie wyrazić zachwyt wspaniałą okładką - Egmont w ostatnim czasie zdecydowanie przoduje na tym polu :)
OdpowiedzUsuń