Neil Gaiman dotąd znany był mi z tekstów takich jak, Koralina, Nigdziebądź, Amerykańscy bogowie,
Ocean na końcu drogi.
Na szczęście mleko
to pisana z myślą o dzieciach i młodzieży książeczka, utrzymana w podobnej
konwencji, co teksty dla dorosłego czytelnika.
Oto mama dwójki dzieci wyjeżdża na konferencję, podczas
której głosić będzie referat o jaszczurach. W tym czasie opiekę nad pociechami
sprawować ma ich tata, który został dokładnie poinstruowany o tym, co należy
zrobić pod jej nieobecność. Na szycie listy znajdował się zakup mleka, z czym
tato niestety zwlekał. Gdy rano okazuje się, że dzieci nie mają z czym zjeść
płatków śniadaniowych, mężczyzna udaje się na misję w celu pozyskania
nieobecnego produktu.
Jego wyjście do sklepu bardzo się jednak przedłużało. Tak bardzo, że rodzeństwo zdążyło już czytać książki, bawić się dinozaurami, leżeć nogami do góry, rysować, grać w ping-ponga, korzystać z komputera i tak dalej, i tym podobne.
Jego wyjście do sklepu bardzo się jednak przedłużało. Tak bardzo, że rodzeństwo zdążyło już czytać książki, bawić się dinozaurami, leżeć nogami do góry, rysować, grać w ping-ponga, korzystać z komputera i tak dalej, i tym podobne.
Gdy tato w końcu wrócił, na dzieci czekała niesłychana
historia. Mężczyzna twierdzi bowiem, że został uprowadzony przez kosmitów, a to
było jedynie początkiem jego niewiarygodnych przygód. Heroicznie walczył o
mleko z bogami dżungli, niebiańskim potworem, piratami, wumpirami, policją
galaktyczną [a tutaj sędzia Rexx, funkcjonariusz Pterry, sierżant Diplo, agent
Anyklo i inni przedstawiciele dinozaurów].
Podczas owej potyczki rzucany był z miejsca na miejsce:
podróżował w czasie, kilka razy otarł się o śmierć, musiał wykazać się
niebywałą wprost odwagą i pomysłowością.
Opowieści jego słuchały dzieci z zainteresowaniem, ale i niedowierzaniem. Miały bowiem pewne prawo sądzić, że wszystko to jest jedynie wytworem wybujałej fantazji ojca. Dlaczego? Tego już nie zdradzę…:)
Gaiman tworząc opowieść o podróżach w czasie, dinozaurach,
antycznych bogach i innych barwnych postaciach, zakończył najlepszy w swojej
twórczej karierze rok wydawniczy.
Jego książka bawi i zaciekawia. Choć czytając, wiemy, że to,
co dzieje się na kartach książki jest jedynie owocem pracy w laboratorium
wyobraźni, zostajemy wessani przez
narrację tak intensywnie, że sami mamy wrażenie podróżowania w czasie.
Stajemy na szczycie buchającego wrzącą lawą wulkanu, toczymy
potyczki z międzygalaktycznymi policjantami, umykamy przed żądnymi zagłady
Ziemi kosmitami i ciągle, raz po raz, folgujemy rozbuchanej imaginacji.
Książkę wzbogacają utrzymane w tonacji czarno-białej
ilustracje Chrisa Riddella, grafika, który – jak wspomina – „tworzy z natury”J Jego projekty są bardzo sugestywne i
przemawiające do wyobraźni. Bogate w szczegóły, portretują nawet charaktery i
sposób zachowania opisywanych postaci. Moi ulubieni bohaterowie, to
zdecydowanie nierozgarnięci piraci, których należało dopiero uczyć obyczajów,
panujących na statku.
Świetna historia, za nic sobie mająca linearność i ciągłość.
Gdyby tak każdy z nas potrafił tłumaczyć się ze swoich
spóźnień w podobny sposób, co tata dwójki rodzeństwa, oczekującej na mleo,
żyłoby nam się o wiele ciekawiej.
Polecam!
dzieci, fantazja, Galeria Książki, młodzież, Neil Gaiman, ojciec, opieka, przygoda, Sztukater, wyobraźnia
Z twórczością Ggaimana spotkałam się właśnie przy okazji czytanie tej książki I mam ochotę na więcej! ;)
OdpowiedzUsuńPrzekartkowałam książkę i myślę, że ilustracje są genialne :D Czytałam już książki tego autora, więc i z tą chętnie się zapoznam :) (Tylko trochę później, puki co mam sporo zaległości)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Muszę w końcu zapoznać się z twórczością autora :)
OdpowiedzUsuńRaczej sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do zabawy, więc jeśli jeszcze nie zostałaś w niej nominowana, to serdecznie zapraszam :)
Świetna książka, strasznie mi się podobała :) Ale ja ogólnie Gaimana uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJuż nie raz natknęłam się na ten tytuł w blogosferze i przyznam, że chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuń