Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 9788362478934
Ilość stron: 320
Cena: 34,90 zł
John Green cieszy się ogromną popularnością oraz serią
hurraoptymistycznych recenzji w sieci. Gwiazd
naszych wina oraz Papierowe miasta
wzbudziły prawdziwą eksplozję pozytywnych doznań czytelniczych, przeniesionych
na testy opiniotwórcze, a te kolejno – na wzrost i tak ogromnej sprzedaży.
Takie literackie fenomeny zawsze mnie ciekawią – co sprawia,
że tysiące ludzi sięga po tę, a nie inną książkę i odnajduje w niej dokładnie
to, czego wymaga od literatury?
Zaintrygowana dałam się ponieść fali entuzjazmu i pochylić
nad najnowszym wydanym w Polsce „dzieckiem” Greena – tekstem Szukając Alaski.
Miles Halter to typowy nastolatek, mający jednak nietypowe
hobby – nie słucha głośnej muzyki, nie ugania się za dziewczynami, nie spędza nocy
na imprezach ani nie szuka tanich rozrywek – jego pasją jest zapamiętywanie
ostatnich słów ludzi.
Chcesz wiedzieć co na łożu śmierci powiedział Walt Diney czy
Araham Lincoln? Nie daje Ci spokoju myślenie o ostatnich wypowiedziach Picassa?
Zwróć się do Milesa – na pewno zna odpowiedź.
Życie bohatera było do tej pory naznaczone nudą, która w
jego przekonaniu miała się zmaksymalizować po wstąpieniu do szkoły z
internatem. Tam jednak spotyka on Alaskę Young – dziewczynę tyleż energiczną,
co nieprzewidywalną.
Ta niewyobrażalnie smutna i głęboko nieszczęśliwa osoba,
skrywająca się za kpiącym uśmieszkiem, stała się ilustracją jego wyobrażeń o
pięknie, inteligencji, zabawności i seksowności. Nie trudno było jej sprawić,
by Miles robił wszystko, o co tylko go poprosi.
Ten z kolei, nie myślał wcale o tym, co dzieje się naprawdę w sercu jego nowej towarzyszki – skupiony był bowiem na poszukiwaniu Wielkiego Być Może oraz znalezieniu odpowiedzi na pytanie dręczące Alaskę, wywiedzione z jednego z dzieł Marqueza – I jakże ja wyjdę z tego labiryntu?
Ten z kolei, nie myślał wcale o tym, co dzieje się naprawdę w sercu jego nowej towarzyszki – skupiony był bowiem na poszukiwaniu Wielkiego Być Może oraz znalezieniu odpowiedzi na pytanie dręczące Alaskę, wywiedzione z jednego z dzieł Marqueza – I jakże ja wyjdę z tego labiryntu?
Green prezentuje swoim czytelnikom opowieść o nastolatkach
poszukujących szczęścia i odnoszących się do zastanej rzeczywistości z
czujnością i ostrożnością. Nie byli oni ślepymi biorcami tego, co przynosi los,
lecz myślącymi istotami, pragnącymi poznać sens istnienia i zgłębić odpowiedzi
na pytania od stuleci dręczących ludzkość: czym są prawdziwa miłość i przyjaźń,
jak odnaleźć szczęście i dokąd tak naprawdę zmierzamy.
W ich poszukiwaniach nie brakowało manifestacji przeciwko
władzy i ograniczeniom, bohaterowie byli bowiem mistrzami w robieniu
internatowych „akcji”, mającymi być zapamiętanymi i wspominanymi przez kolejne
pokolenia uczniów, pragnących wydobyć z życia jego esencję i moc wrażeń,
wyrywających ich z codziennej nudy i zogniskowaniu na tym, co przyziemne.
Autor stworzył powieść pisaną językiem współczesnych
nastolatków, wolną od narzucających się wulgaryzmów i języka troglodytów.
Wydobył za to na światło dzienne przemyślenia grupy dorastających ludzi,
negujących wszelkie wyobrażenia o współczesnej młodzieży: zarysował uniwersum
osób zdolnych do głębokich refleksji i wzniosłych uczuć, w którym niejeden
młody człowiek będzie potrafił się odnaleźć i znaleźć odbicie własnych myśli.
Choć lektura, była dla mnie ciekawym doświadczeniem, obyło
się bez fajerwerków, a sam autor nie stał się nagle moim nowym ulubieńcem,
deklasując tym samym z podium, okupujących je twórców. Nie czuję się porwana
ani niesiona falą wszechobecnego rozgorączkowania na myśl o kolejnych tekstach
Greena. Sądzę jednak, że mogłam trafić na złą książkę, której zapowiadana moc
na mnie nie podziałała, dlatego z równie wielką ciekawością co początkowo,
zwrócę się ku dwu poprzednim znanym polskim czytelnikom tomom, mając nadzieję
na to, o czym zapewniają ich okładkowe rekomendacje – geniusz i poruszenie, tak
rzadkie dziś w świecie odgrzewanej raz po raz literatury.
Bukowy Las, cierpienie, miłość, młodzież, nastolatka, przyjaźń, relacje, samobójstwo, szkoła, Sztukater, śmierć, związki
Z przyjemnością przeczytam, książka juz czeka na półce. Ale widzę, że już kolejna osoba nie uważa tej książki za fenomen. Podobno "Gwiazd naszych wina" jest najlepsza.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem bardzo tego autora. Tym bardziej, że tyle zachwytów nad nim w blogosferze
OdpowiedzUsuńA mnie jednak kusi ta książka. Czytałam "Papierowe miasta" i pomysł na fabułę ciekawy, wykonanie dobre, ale to język i sposób prowadzenia akcji skradły moje serce. :)
OdpowiedzUsuńSporo słyszałem ale jeszcze nie czytałem, postaram się to szybko zmienic.
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tym autorze i to większość bardzo pozytywnych opinii... ale i tak się nie skuszę na nią jakoś jeszcze nikt nie potrafił zachęcić mnie do tego autora.
OdpowiedzUsuńJa autora uwielbiam za "Gwiazd naszych wina" i mam nadzieje, że mój zachwyt nad ta pozycją będzie większy niż Twój. Mam jednak do niego na tyle duże zaufanie, że powieść jest juz na mojej półce i tylko czeka na odpowiedni moment :)
OdpowiedzUsuńNo ja mam podobne zdanie. Lubię autora i jego książki, ale tylko na jeden wieczór, żeby przeczytać coś pozytywnego. Chociaż ze wszystkich przeczytanych Szukając Alaski podobało mi się najbardziej. Nastolatki w ich książkach mają wady, ale nie przeklinają za to bardzo Greenowi dziękuję. Nie znoszę przekleństw w książkach, nie wiedząc czemu, bo sama ich używam na co dzień ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy
gorącej herbacie