Styczeń był dla mnie wyjątkowo podłym miesiącem: kłopoty ze zdrowiem, ogromny stres nie do opanowania, ciśnienie na uczelni, kilka ważnych decyzji, a w związku z powyższym posypała się i reszta - przeczytałam jedynie 9 książek, nie napisałam prawie nic, co w porównaniu z poprzednimi miesiącami jest wynikiem niezwykle mizernym - źle się czuję, gdy czytam tak mało. Powiększyłam biblioteczkę o niewiele więcej. Co prawda udało mi się wygrać kilka konkursów, ale na powyższym zdjęciu widać efekt tylko jednego z nich (W rozmowie).
Praca i przemęczenie sprawiały, że wiele spraw się posypało, kulało życie towarzyskie i każde inne też. Zszargane nerwy, permanentne zmęczenie i dobijający brak motywacji, to hasła miesiąca.
W wielu projektach mimo ogromnych chęci nie udało mi się wziąć udziału z przyczyn niezależnych ode mnie i ogromnie tego żałuję.
Przede mną ostatnie ciężkie dni i (mam nadzieję) w końcu wypoczynek, może jakiś wyjazd, który pozwoli mi podreperować zdrowie i stan psychiczny.
A później nareszcie powrót do regularnej lektury.
Oby!
Trzymam kciuki aby wszystko wróciło na własne tory!!!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, kochana:)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że luty będzie łaskawszy :) obyś w końcu złapała chwilę wytchnienia, a wtedy na pewno wszystko pójdzie lepiej :)
OdpowiedzUsuń