Od książek Alboma zawsze oczekuję wiele – pokrzepienia,
wstęgi mądrych słów, aforystycznych girland, pnących się od pierwszej do
ostatniej stronicy.
Tym razem jednak – mimo mojej wielkiej chęci zaangażowania się w lekturę, na przekór ważkości tematu i prostoty przekazu – narracja utraciła dla mnie wewnętrzną moc, nie potrafiła skupić mnie na sobie i tym samym gdzieś po drodze straciła mnie jako czytelnika zaabsorbowanego.
Historia opisywana przez Alboma zdarzyła się naprawdę i dzięki temu ze zdwojoną siłą niesie nadzieję na istnienie dobra w człowieku, którego poszukiwań nigdy nie powinniśmy zaniechać. Opowieść otwiera proste, a jednocześnie przejmujące pytanie: Napiszesz dla mnie mowę pogrzebową?, wychodzące z ust podeszłego w wieku rabina – mężczyzny od lat oddanego Bogu i swojej wspólnocie, charakteryzującego się wielkim duchem i niespotykaną dobrocią, z której utkał całe swoje życie i dużym stopniu życie innych.
Autor książki wychowany został w wierze, jednak gdzieś na drodze dorastania całkowicie się jej wyzbył – wtedy właśnie ponownie natknął się na Alberta, który po jednym z prowadzonych przez pisarza wykładów wypowiedział tę niezwykłą prośbę, na którą Albom przystał, zastrzegając, że aby mógł się podjąć jej realizacji, musi poznać rabina nie tylko od strony zawodowej, ale przede wszystkim – osobistej. Wtedy nawet nie przypuszczał, że zadanie, którego się podejmuje pomimo całej swej niecodzienności, nie dość, że przeciągnie się na osiem lat, to jeszcze całkowicie przewartościuje jego dotychczasowe życie i zmusi do zaktualizowania poglądów.
Tym razem jednak – mimo mojej wielkiej chęci zaangażowania się w lekturę, na przekór ważkości tematu i prostoty przekazu – narracja utraciła dla mnie wewnętrzną moc, nie potrafiła skupić mnie na sobie i tym samym gdzieś po drodze straciła mnie jako czytelnika zaabsorbowanego.
Historia opisywana przez Alboma zdarzyła się naprawdę i dzięki temu ze zdwojoną siłą niesie nadzieję na istnienie dobra w człowieku, którego poszukiwań nigdy nie powinniśmy zaniechać. Opowieść otwiera proste, a jednocześnie przejmujące pytanie: Napiszesz dla mnie mowę pogrzebową?, wychodzące z ust podeszłego w wieku rabina – mężczyzny od lat oddanego Bogu i swojej wspólnocie, charakteryzującego się wielkim duchem i niespotykaną dobrocią, z której utkał całe swoje życie i dużym stopniu życie innych.
Autor książki wychowany został w wierze, jednak gdzieś na drodze dorastania całkowicie się jej wyzbył – wtedy właśnie ponownie natknął się na Alberta, który po jednym z prowadzonych przez pisarza wykładów wypowiedział tę niezwykłą prośbę, na którą Albom przystał, zastrzegając, że aby mógł się podjąć jej realizacji, musi poznać rabina nie tylko od strony zawodowej, ale przede wszystkim – osobistej. Wtedy nawet nie przypuszczał, że zadanie, którego się podejmuje pomimo całej swej niecodzienności, nie dość, że przeciągnie się na osiem lat, to jeszcze całkowicie przewartościuje jego dotychczasowe życie i zmusi do zaktualizowania poglądów.
Oprócz kolejnych inspirujących godzin spędzanych z Albertem,
Mitch poznaje także Henry’ego – pastora o burzliwej przeszłości, która
zaświadcza o tym jak wielkie rzeczy potrafi z ludzkim życiem zrobić Bóg, ale
też – niestety – wyjaskrawia człowieczą tendencję do oceniania drugiego przez
pryzmat tego co minione, bez baczenia na to, jakim ktoś jest aktualnie. Albom
podkreśla skłonność do zapatrywania się w odległe czasy, niebrania pod uwagę możliwości
całkowitej przemiany i odrodzenia człowieka.
Przede wszystkim jednak, mocą swojego słowa i doświadczenia
zachęca do odnajdywania w drugim człowieku piękna i dobra, a także pomagania
bez względu na dzielące nas różnice: obyczajowe, społeczne, religijne czy
etniczne. To historia ponad podziałami, rzecz o poszukiwaniu Mistrza, słowo o
nadziei, radości (z) życia, wierze, miłości i mądrości, patrzącej daleko w przyszłość,
bez tracenia z oczu teraźniejszości, w której główny bohater za sprawą powierzonego mu zadania zaczyna bardziej doceniać to, co ma.
Choć tekst ów czyta się bardzo dobrze, przede wszystkim ze względu na jego
uniwersalny i ogólny charakter, daleko mu do innych utworów autora, których moc
angażowania czytelnika była ogromna. Z całą pewnością jednak jest to opowieść,
mogąca wzruszać i poruszać, a także uczyć wrażliwości. Historia wartościowa i warta poświęconego jej czasu - miejcie trochę wiary, a Wasza codzienność zmieni się nie do poznania.
4, Bóg, mądrość, Mitch Albom, nadzieja, pastor, pogrzeb, przeszłość, przyjaźń, rabin, starość, śmierć, uzależnienie, wiara, Wydawnictwo Świat Książki, wyznanie
Mam za sobą dwie książki tego autora. Pierwsza to Pięć osób, które spotykamy w niebie- niezła, zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, ale dosyć szybko wyleciała mi z głowy i Jeszcze jeden dzień- przy tej postanowiłam zakończyć przygodę z tym autorem. Było jak dla mnie zbyt banalnie i przewidywalnie. Niby Albom pisze o rzeczach ważnych, ale robi to według mnie zbyt powierzchownie, nie wzbudza w czytelniku zbyt wielu emocji. Może jeszcze kiedyś dam mu kolejną szansę, ale raczej nie w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie. Kilka dni temu dodałam recenzję "Pięciu osób, które spotykamy w niebie", którą to książką byłam bardzo poruszona. Chętnie poznam też inne pozycje autora.
OdpowiedzUsuńOd tej własnie ksiązki zaczełam czytać Alboma. Było to co prawda bardzo dawno, bo jeszcze w gimnazjum, ale pamiętam, że wówczas równiez bardzo mnie poruszyła. ciekawe jak odebrałabym ją teraz;)
Usuń