Erotyki Anais Nin to teksty
bardzo specyficzne – wyzbyte wulgarności, pełne literackości, ale też nierzadko…
wyzbyte wszelkiej emocjonalności.
Historia powstawania owych tekstów jest jednak usprawiedliwieniem dla tego braku. Nin pisała je na zamówienie, mając świadomość, że po drugiej stronie kartki zasiada podglądacz, żądny fantazji jasno ukierunkowanych, odzierających proces tworzenia ze spontaniczności radości pisania. Pierwotnie kolekcjoner ów zamawiał teksty u Henry’ego Millera, który niewiele potrafił o nim powiedzieć poza tym, że lubował się w opowiastkach erotycznych. Miller pisał, lecz pewnego razu poprosił o stworzenie czegoś samą Nin. Ona to, nie chcąc ujawniać własnych pragnień, postanowiła stworzyć opowieść, będącą zlepkiem historyjek zasłyszanych oraz zmyślonych. Jej opisy mnożyły się od poetyckości opisów i uciekania poza główny temat, co kolekcjonerowi się nie podobało.
Miało być bez poezji i jedynie o seksie. Zatem było – medycznie, klinicznie, zgodnie z wytycznymi. Nin zaczęła pisać utwory tak mocno przesadzone, że jedynie czekała, aż zostaną uznane za parodię. Nigdy jednak nie doczekała się takiej opinii na ich temat. Jej utwory zapełniały lukę wymagającą uzupełnienia: kobiece pisanie o seksie i różnice w jego przeżywaniu między mężczyznami a płcią przeciwną. Nin zdecydowała się na publiczne zdemaskowanie tajników kobiecej zmysłowości, językiem kobiecym, nie zaś jak do tej pory – męskim. Autorka pokazuje, że kobieta nigdy nie oddziela seksu od uczucia.
Historia powstawania owych tekstów jest jednak usprawiedliwieniem dla tego braku. Nin pisała je na zamówienie, mając świadomość, że po drugiej stronie kartki zasiada podglądacz, żądny fantazji jasno ukierunkowanych, odzierających proces tworzenia ze spontaniczności radości pisania. Pierwotnie kolekcjoner ów zamawiał teksty u Henry’ego Millera, który niewiele potrafił o nim powiedzieć poza tym, że lubował się w opowiastkach erotycznych. Miller pisał, lecz pewnego razu poprosił o stworzenie czegoś samą Nin. Ona to, nie chcąc ujawniać własnych pragnień, postanowiła stworzyć opowieść, będącą zlepkiem historyjek zasłyszanych oraz zmyślonych. Jej opisy mnożyły się od poetyckości opisów i uciekania poza główny temat, co kolekcjonerowi się nie podobało.
Miało być bez poezji i jedynie o seksie. Zatem było – medycznie, klinicznie, zgodnie z wytycznymi. Nin zaczęła pisać utwory tak mocno przesadzone, że jedynie czekała, aż zostaną uznane za parodię. Nigdy jednak nie doczekała się takiej opinii na ich temat. Jej utwory zapełniały lukę wymagającą uzupełnienia: kobiece pisanie o seksie i różnice w jego przeżywaniu między mężczyznami a płcią przeciwną. Nin zdecydowała się na publiczne zdemaskowanie tajników kobiecej zmysłowości, językiem kobiecym, nie zaś jak do tej pory – męskim. Autorka pokazuje, że kobieta nigdy nie oddziela seksu od uczucia.
Dziś, w obliczu masowego
powstawania literatury erotycznej na różnych poziomach, teksty Nin odczytywane
są już inaczej. Raczej bez emocjonalności, bez podniet, bez rozemocjonowania z
powodu upragnionego doświadczenia opisu z innej perspektywy. Recepcja jej
utworów jest znacznie inna: wielu czytelników uznaje jej opisy za nudne i zupełnie
bezwartościowe. Część z nich bowiem trąci ogromnym banałem i suchością zapisu,
rozczarowuje i wcale nie zachęca do dalszej lektury. Język opisów erotycznych
nie jest bogaty. Autor ma cztery możliwości: uciec w wielką poetyckość, opisy
medyczne, wulgarne lub całkowicie przemilczeć sceny seksu, zostawić je z
niedopowiedzeniem. I to ostatnie zdaje się, w świetle ubogości języka, najlepszych
rozwiązaniem, które jednak w przypadku powieści erotycznych skazane jest na niepowodzenie.
Co to bowiem za powieść erotyczna, która
nie posiada wyróżniających się scen seksu?
Ciężko znaleźć dobrze napisany, z względnie sensowną fabułą, erotyk, który nie byłby przepoetyzowany, zwulgaryzowany czy też zinfantylizowany.
Nin wypełnia ten brak, co jednak wcale nie czyni jej tekstów wciągającymi bez reszty.
Ciężko znaleźć dobrze napisany, z względnie sensowną fabułą, erotyk, który nie byłby przepoetyzowany, zwulgaryzowany czy też zinfantylizowany.
Nin wypełnia ten brak, co jednak wcale nie czyni jej tekstów wciągającymi bez reszty.
Ciężko jednoznacznie ocenić jej teksty: są jednocześnie
dobre i nudne. Przeczytajcie, sprawdźcie.
Ja zdecydowanie preferuję Nin w dziennikach.
Recenzje innych tekstów Nin:
Ja zdecydowanie preferuję Nin w dziennikach.
Recenzje innych tekstów Nin:
0 komentarze:
Prześlij komentarz