Tym, co od wieków jest dla
człowieka konieczne do zharmonizowanego istnienia jest poczucie bezpieczeństwa,
konstytuowane przez trwanie w zdrowym związku, ale przede wszystkim przez
posiadanie domu – ostoi, do której zawsze możemy wrócić, przestrzeni swojskiej,
znanej, pewnej, nieskażonej przez bytowanie Innego, chyba że na zasadach
właściciela.
Jeśli komukolwiek z ludzi zdarzy się włamanie, dom przestaje jawić się jako miejsce, w którym możemy czuć się komfortowo. Ludzie dotknięci takim wydarzeniem, niejednokrotnie albo sprzedają większość swojego dobytku (nigdy bowiem nie wiadomo czy włamywacz nie jadł z naszego talerza, nie pił z naszej szklanki etc.), albo decydują się na przeprowadzkę i całkowitą zmianę otoczenia, po to by na nowo udomowić inną przestrzeń i uczynić ją sobie znaną i pewną.
Co jednak, gdy ofiara włamania nic o nim nie wie? Co gdy nie ma świadomości, że ktoś sobie ją upatrzył i odtąd każdą noc spędza w jej mieszkaniu, milcząco przyglądając się pogrążonym w śnie domownikom?
Po mieście krąży seryjny morderca, ochrzczony przez prasę Nocnym Łowcą. Upatruje on sobie bezdzietne małżeństwa, śledzi kobiety, poznaje ich preferencje i upodobania. Po wstępnym rozpoznaniu każdą kolejną noc spędza w domu ofiar, przyglądając się im i przemierzając niezauważony mieszkanie. Zabójca en passant zostawia w domu ofiar podarunki – ulubione czekoladki pani domu, upatrzony sobie przez nią wisiorek czy futro, doskonałe wino i każdorazowo – żółte róże. Rankiem kobiety, choć zdziwione znalezionymi podarunkami, zawsze ich pochodzenie przypisują mężom, pragnącym sprawić im przyjemność i okazać uczucie. I choć większość z nich wypiera się kupienia czegokolwiek, nikt nie dopuszcza do siebie myśli, by ktoś obcy mógł wtargnąć do ich mieszkania. A tymczasem każdej nocy, seryjny morderca rozsiada się wygodnie w kuchni ofiar, by tam posilić się spowity przez mrok. Czeka, aż ktoś go nakryje, a wtedy dokonuje zbrodni, szybko zabijając mężów i powoli uśmiercając kobiety, z wyjątkowym okrucieństwem.
Jeśli komukolwiek z ludzi zdarzy się włamanie, dom przestaje jawić się jako miejsce, w którym możemy czuć się komfortowo. Ludzie dotknięci takim wydarzeniem, niejednokrotnie albo sprzedają większość swojego dobytku (nigdy bowiem nie wiadomo czy włamywacz nie jadł z naszego talerza, nie pił z naszej szklanki etc.), albo decydują się na przeprowadzkę i całkowitą zmianę otoczenia, po to by na nowo udomowić inną przestrzeń i uczynić ją sobie znaną i pewną.
Co jednak, gdy ofiara włamania nic o nim nie wie? Co gdy nie ma świadomości, że ktoś sobie ją upatrzył i odtąd każdą noc spędza w jej mieszkaniu, milcząco przyglądając się pogrążonym w śnie domownikom?
Po mieście krąży seryjny morderca, ochrzczony przez prasę Nocnym Łowcą. Upatruje on sobie bezdzietne małżeństwa, śledzi kobiety, poznaje ich preferencje i upodobania. Po wstępnym rozpoznaniu każdą kolejną noc spędza w domu ofiar, przyglądając się im i przemierzając niezauważony mieszkanie. Zabójca en passant zostawia w domu ofiar podarunki – ulubione czekoladki pani domu, upatrzony sobie przez nią wisiorek czy futro, doskonałe wino i każdorazowo – żółte róże. Rankiem kobiety, choć zdziwione znalezionymi podarunkami, zawsze ich pochodzenie przypisują mężom, pragnącym sprawić im przyjemność i okazać uczucie. I choć większość z nich wypiera się kupienia czegokolwiek, nikt nie dopuszcza do siebie myśli, by ktoś obcy mógł wtargnąć do ich mieszkania. A tymczasem każdej nocy, seryjny morderca rozsiada się wygodnie w kuchni ofiar, by tam posilić się spowity przez mrok. Czeka, aż ktoś go nakryje, a wtedy dokonuje zbrodni, szybko zabijając mężów i powoli uśmiercając kobiety, z wyjątkowym okrucieństwem.
Zabójca ów jest niezwykle
przewidujący – czytał wiele publikacji poświęconych podobnym sobie osobom, wie
jak działa policja i na jakie jego ruchy oczekuje, dzięki czemu zawsze jest
przed nimi i nie daje się łatwo sprowokować. Wydaje się, że nikt nie zdoła go
złapać.
Do sprawy przydzielony zostaje detektyw Quinn, wraz z Pearl i Federmannem. Dla każdego z nich dochodzenie to, ma być rehabilitacją w oczach ludzi i policji, w których okryli się niesławą. Niestety, morderca doskonale zna i umiejętnie wykorzystuje ich słabości, robiąc wszystko, by pokrzyżować im szyki.
Narracja prowadzona jest wielotorowo – poznajemy zarówno życie ofiar jeszcze za ich życia, mamy wgląd w przeszłość mordercy, śledzimy jego wizyty u psychiatry, obserwujemy dokonania policjantów, ale też podglądamy reakcje kobiet po znalezieniu prezentów i reakcje mężczyzn. Autor wodzi nas za nos, naświetlając sprawę z wielu stron.
Do sprawy przydzielony zostaje detektyw Quinn, wraz z Pearl i Federmannem. Dla każdego z nich dochodzenie to, ma być rehabilitacją w oczach ludzi i policji, w których okryli się niesławą. Niestety, morderca doskonale zna i umiejętnie wykorzystuje ich słabości, robiąc wszystko, by pokrzyżować im szyki.
Narracja prowadzona jest wielotorowo – poznajemy zarówno życie ofiar jeszcze za ich życia, mamy wgląd w przeszłość mordercy, śledzimy jego wizyty u psychiatry, obserwujemy dokonania policjantów, ale też podglądamy reakcje kobiet po znalezieniu prezentów i reakcje mężczyzn. Autor wodzi nas za nos, naświetlając sprawę z wielu stron.
Będąc już niemalże na końcowej stronicy książki, poczułam się niesamowicie skołowana – autor do ostatniej chwili zwlekał z rozwikłaniem zagadki. Miałam wrażenie, że zdecydował się na on na kompozycję otwartą, bez rozwiązania akcji, pozostawiając strach, że gdzieś na wolności wciąż grasuje nieuchwytny Nocny Łowca, wkradający się niepostrzeżenie w życie wybranych kobiet. Przyznaję, że to rozwiązanie mocno mnie zaintrygowało i zaczęłam zastanawiać się nad jego konsekwencjami, jednak w toku moich rozważań Lutz ofiarował mi emocjonujący finał, zwieńczony schwytaniem mordercy.
Lutz bawi się czytelnikiem, igra
z jego emocjami, z jego wiedzą o kolejnych etapach rozwoju akcji w literaturze
kryminalnej, nieustannie podkręca temperaturę, raz po raz zaznaczając
inteligencję i przenikliwość zabójcy, będącego zawsze krok przed ścigającą
go policją. Nie ukrywam, że autorowi udało się uśpić moją czujność i całkowicie
mnie zwieść – w taki sposób poprowadził narrację, że niemalże od początku czytelnik
był wyposażony w wiedzę o tożsamości mordercy, jak się jednak później okazało –
w wiedzę pozorną i niezgodną z rzeczywistością. Pisarz pokazuje jak kruche jest
poczucie bezpieczeństwa, jak łatwo nim zachwiać i jak obezwładniająca jest to
utrata.
Dawno nie czytałam już tak
zawikłanego i doskonale poprowadzonego kryminału, z dobrze pomyślaną intrygą,
pobudkami, mającymi swoje źródło wiele lat przed akcją właściwą.
Jeżeli więc szukacie nie tylko
poprawnie skonstruowanej książki wpisującej się w ów gatunek, lecz prawdziwie
porywającej historii, gwarantuję, że Lutz to dobra inwestycja: zarówno czasu,
jak i pieniędzy. I uważajcie: w waszej szafie wciąż może czaić się
nieuchwytne zło.
dochodzenie, John Lutz, kryminał, małżeństwo, morderca, morderstwo, mrok, ofiara, seryjny morderca, śledztwo, Wydawnictwo Prószyńki i S-ka, zabójca, zabójstwo
Bardzo lubię takie wielowątkowe powieści, naświetlanie sprawy z wielu stron. To naprawdę świetna zabawa, zwłaszcza w kwestii kryminałów. Ta książka z pewnością jest godna uwagi :)
OdpowiedzUsuńPS:
Taka tylko mała korekta: nie Nocnym Łowcom tylko Nocnym Łowcą - z tego, co się zorientowałam, łowca jest jeden :)
o jaaa, ale wstyd - dziękuję za korektę! Muszę zrezygnować z pisania po nocach, bo nic dobrego z tego nie wynika;p
UsuńWydawało mi się, że czytałam którąś z książek tego autora, ale jednak nie. Chętnie zacznę od "Mroku". Zapowiada się dobry, rasowy kryminał. :)
OdpowiedzUsuńKurcze... mam tę książkę na czytniku, a zaległości takie, że nie wiem za co się zabrać. Dobrze chociaż, że do niej zachęcasz to wysunie się na przód mojej listy :)
OdpowiedzUsuńLektury, który mam czytniku zawsze umilają mi podróż autobusem i chociaż w czytaniu e-booków nie mam zaległości. Za to reszta.... doskonale wiem, o czym mówisz, stosy jedynie się piętrzą i każda książka wydaje się jednakowo ważna. Podczas wakacji chcę jednak trochę wyluzować i czytać to, co podpowiada mi serce;) Olewam terminy, w koncu uda mi się przeczytać wszystko:)
Usuń