Między teraz a
wiecznością to książka pisana z myślą o młodzieży, zafascynowanej wątkami
nadprzyrodzonymi, zakrawającymi o czarną magię i spirytyzm. Nie jest jednak
mrocznie i strasznie – to raczej opowieść, w której dobro zwycięża nad złem i
miłość nad nienawiścią.
Szesnastoletnia Julia trafia do nowej szkoły, gdy wraz ze
śmiercią jej ojca, zmuszona jest do przeprowadzki i zmiany dotychczasowych
przyzwyczajeń. Jej tata oficjalnie wciąż trwał w związku, z którego miał syna
Justina, nigdy zaś nie zdołał poślubić jej matki. Mimo to opiekował się nimi i
zapewniał im doskonałą sytuację finansową. Gdy pewnego dnia postanowił odejść
od dawnej rodziny i na stałe zostać z Julią i jej mamą, zginął w wypadku
samochodowym. Jego ciało spaliło się, uniemożliwiając wszystkie ewentualne
próby dochodzenia ojcostwa, tym samym skazując bohaterkę na znaczny spadek w
randze społecznej.
Dziewczyna w nowej szkole wciąż udaje siebie sprzed wypadku –
zamożną, tryskającą radością życia, poszukującą przyjaciół podobnych sobie.
Szybko udaje jej się zdobyć paczkę znajomych, a także chłopaka, przed którymi
zgrywa kogoś, kim już dawno nie jest.
Jedyną osobą, przed którą nikogo nie udaje jest Niki – chłopak
uznawany przez wszystkich za „nienormalnego”, odludek, skutecznie budujący
wokół siebie barierę. Bohater ów skrywa bowiem pewien sekret – ma dar
rozmawiania ze zmarłymi, o czym na krótko po śmierci swojego dziadka dowiaduje
się Julia, gdy jej przodek decyduje się przekazać jej pewną wiadomość,
dotyczącą testamentu jej ojca…
Dziewczyna wikła się w prawdziwie zakręconą historię, raz po
raz zdając sobie sprawę, że całe swoje życie budowała na kłamstwie. Jej relacje
z Nikim, Feliksem, przyjaciółmi i mamą oparte są na wielu przemilczeniach i
unikach. Wydaje się, że jedynie „rozmawiający z duchami” jest w stanie dać jej
odczuć, że to nie majątek decyduje o wartości człowieka.
Marie Lucas zbudowała opowieść o rodzącej się młodzieńczej
miłości, która nie jest czarno-biała, zmusza do trudnych wyborów i
niejednokrotnie stawia nas w sytuacjach, w których rozum nie jest w stanie nadążyć
za uniesieniami serca.
Dla nastolatków, zwłaszcza tych, którzy czują, że kochają
dwie osoby jednocześnie – jak znalazł.
Znajdą oni bowiem w niej odbicie swojej sytuacji, swoje dylematy, swoje decyzje
i motywacje. Ja niestety nieco się zmęczyłam sztampowością utworu.
Dopiero ostatnie kilkadziesiąt stron wzbudziło we mnie oczekiwane emocje. I dla nich warto było po książkę sięgnąć. A także dla refleksji o tym czy aby na pewno jesteśmy w świecie sami i czy nie otaczają nas aniołowie… zarówno promienni, jak i mroczni.
Dopiero ostatnie kilkadziesiąt stron wzbudziło we mnie oczekiwane emocje. I dla nich warto było po książkę sięgnąć. A także dla refleksji o tym czy aby na pewno jesteśmy w świecie sami i czy nie otaczają nas aniołowie… zarówno promienni, jak i mroczni.
Nie zawsze książki młodzieżowe mi się podobają- ciekawe jak byłoby z tą? ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hm, właściwie motyw miłosnego rozmemłania i rozdarcia serca na dwie części trochę mnie już we współczesnej literaturze młodzieżowej wymęczył, ale z drugiej strony, ta opowieść wydaje się inna od wszystkich. Lubię wątki paranormalne i skłanianie do refleksji, które może okazać się naprawdę bardzo cenne.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest nieco inna, ale tak czy siak, jak na młodzieżówki Egmontu to dość mierna. Niespecjalnie umiałam się w nią wgryźć...
Usuń