Sarah Jio podbiła mnie powieścią Dom na plaży, której lektura bardzo
szybko wywołała u mnie czytelniczy efekt domina - niemal natychmiast kupiłam Kameliowy ogród, przeczytałam Marcowe fiołki i niecierpliwie, jak
uzależniona, oczekiwałam na Jeżynową zimę.
Urzekł mnie już sam tytuł,
malowniczy zwrot, oznaczający falę opóźnionego ochłodzenia. Ona to odwiedziła
miejsce akcji – Seattle – pierwszy raz
od śnieżycy w 1933r. Choć wydawać by się mogło, że artykuł, dotyczący warunków
pogodowych, jakkolwiek nietypowych, nie może być niczym szczególnym, to właśnie
on pozwoli się podnieść głównej bohaterce z tragedii, jaką była utrata jej
nienarodzonego dziecka. Claire od czasu wypadku nie może sobie wybaczyć i
wydaje jej się, że nie uzyskała przebaczenia także od męża, od którego z dnia
na dzień coraz bardziej się oddala, pozwalając jego eksdziewczynie i znajomej z
pracy – Cassandrze na pocieszanie go. Sama zajmuje się dziennikarskim
śledztwem, które niespodziewanie – łącząc przeszłość z teraźniejszością –
kieruje ją na ślad tajemnicy związanej z rodziną swojego męża. Kobieta stara
się odkryć prawdę na temat uprowadzonego przed laty chłopczyka i rozpaczliwie
poszukującej go matki, a przy okazji sama powoli podnosi się po swojej tragedii.
Autorka otrzymała ode mnie spory
kredyt zaufania i chociaż żadna jej kolejna książka nie zachwyciła mnie tak jak
Dom na plaży, każda z nich była dobrą
lub bardzo dobrą powieścią, zdolną poruszyć serce niejednego czytelnika. Jio
posiadała dar urzekania słowami, zgrabnego tkania ich taki sposób, by wspólnie
tworzyły finezyjną i daleką od banału całość. Pisarka nie kokietuje, nie sili
się na górnolotny styl, lecz sercem oddaje historie swoich postaci – historie,
które mogły przydarzyć się każdemu, i w których z całą pewnością ktoś ujrzy
siebie i swoje dramaty. Jestem głęboko przekonana, że Jeżynowa zima spotka się z uznaniem szczególnie tych czytelniczek,
które są matkami i wiedzą jak wielką siłą jest więź łącząca z dzieckiem, a
także tych, które kiedyś swoje dzieci utraciły – dla tych osób powieść ta może
pełnić funkcję terapeutyczną i katartyczną.
Dla każdego bez wyjątku będzie zaś niezwykłą wędrówką śladami przeszłości, która upomina się o prawdę w teraźniejszości
Choć okładka sugeruje historię raczej pogodną, wlicza się ona raczej w cykl narracji słodko-gorzkich, które choć kończą się dobrze, wypełnione są bólem, utratą, rozpaczą i zazdrością. Jio to pisarka, u której wyczuwa się empatię, sprawiającą, że jej powieści, mimo pokładu nieszczęść, które często są w nie wpisane, cechuje wyjątkowa subtelność i zdolność do mówienia o tym, co niełatwe, w sposób, który nie doda czytelnikowi szczególnie zaangażowanemu w opisywane zdarzenia cierpień, lecz stanie się kojącym balsamem na jego rany, w miejsce rozpaczy wlewającym nadzieję.
Dla każdego bez wyjątku będzie zaś niezwykłą wędrówką śladami przeszłości, która upomina się o prawdę w teraźniejszości
Choć okładka sugeruje historię raczej pogodną, wlicza się ona raczej w cykl narracji słodko-gorzkich, które choć kończą się dobrze, wypełnione są bólem, utratą, rozpaczą i zazdrością. Jio to pisarka, u której wyczuwa się empatię, sprawiającą, że jej powieści, mimo pokładu nieszczęść, które często są w nie wpisane, cechuje wyjątkowa subtelność i zdolność do mówienia o tym, co niełatwe, w sposób, który nie doda czytelnikowi szczególnie zaangażowanemu w opisywane zdarzenia cierpień, lecz stanie się kojącym balsamem na jego rany, w miejsce rozpaczy wlewającym nadzieję.
Serdecznie polecam na te coraz
chłodniejsze dni.
ból, ciąża, dziecko, dziennik, jeżynowa zima, Między słowami, nadzieja, porwanie, prawda, przeszłość, rozpacz, Sarah Jio, strata, śledztwo, terapia, teraźniejszość, Znak