Ilość stron: 208
Cena: 32,90 zł
Po lekturze tej książki bardzo długo
nie wiedziałam co napisać. Próbowałam kilkakrotnie. Zawsze brakowało mi odpowiednich słów, by nazwać emocje
towarzyszące lekturze, opisać tło dla wydarzeń i ich sedno.
Miałam wrażenie, ze cokolwiek bym
nie napisała, w nawet najmniejszym stopniu nie oddałoby to ułamka tego, co
miałam na myśli, byłoby zbanalizowane i niepotrzebne.
Jeśli słowa wciąż mają moc
urzekania i czarowania – to właśnie Sońka
stanowi przykład kunsztu w posługiwaniu się językiem i dobierania wyrazów w
taki sposób, by doskonale układały się na języku, sprzyjając niespiesznej i przepysznej
lekturze.
Jeśli okładka wciąż ma moc
tworzenia jedności z narracją – to właśnie Sońka
posiadłą zewnętrzną warstwę idealnie komponującą się z wnętrzem: delikatną,
spokojną, zrównoważoną, nieuchwytną.
Sońka to historia miłości i wojny, które tak silnie wyrywają się na
sercu, że na zawsze pozostawiają po sobie niezatarty ślad – bliznę wciąż na
nowo przypominającą to, co minione, lecz wciąż żywe i palące.
Tytułowa postać stanie się dla
czytelnika podobną blizną – nie do usunięcia i nie do zapomnienia: prostą, a
jednak godną podziwu. Wydarzenia, w których wzięła udział tak silnie umocniły
jej wewnętrzną siłę, że nie sposób było jej już złamać. Zestawienie miłości i
wojny – stare i znane, a jednak wciąż możliwe do opowiedzenia na nowo, do
wysłuchania po raz pierwszy. Zlanie okrucieństwa z czystym dobrem, kontrast
goniący kontrast – te obrazy pozostają w głowie na zawsze.
Tym co charakterystyczne dla Sońki jest oszczędność a jednocześnie
bogactwo słów, ich precyzja, celność, ale także pewna baśniowość w opisywaniu Kresów,
ludowość, prostota tak silnie komponująca się z cechami głównej bohaterki i
wreszcie niecodzienny sposób ukazania realiów wojennych. Zdawać by się mogło,
że wymieszane w niej zostały wszystkie możliwe konwencje, zatarte zostały wszystkie
granice, synkretyzm został osiągnięty w najpełniejszej z dostępnych form.
Nie jest to książka porywająca w tradycyjnym rozumieniu tego
określenia. A jednak ma w sobie coś – ten magnetyzm – który każe po nią sięgać
nawet największym przeciwnikom Karpowicza czy szerzej – prozy polskiej. I chyba
między innymi to świadczy o tekstach wybitnych: siła oddziaływania, której nie
da się racjonalnie wytłumaczyć, która trwa i trwać będzie niezmiennie. I choć
książka ta w dużej mierze zasmuca, właśnie dlatego chce się i warto po nią sięgać:
bo ma moc transformującą.
Urzekająca, choć sprawiająca ból.
Godna uwagi.Urzekająca, choć sprawiająca ból.
jest na mojej liście do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńTyle już czytałam o tej książce... a ciągle jej nie przeczytałąm.
OdpowiedzUsuńZgadzam się zupełnie. Książka urzeka i boli...
OdpowiedzUsuń