Tytuł: W butach Valerii
Autor: Elisabet Benavent
Cykl: Valeria (t.I)
Wydawnictwo: LiterackieISBN:
9788308054789
Ilość stron: 432
Data wydania: 5 lutego 2015
Należycie do grona fanek Seksu w wielkim mieście? Nie
przyznacie tego przed nikim, ale poniekąd chciałybyście przeżyć to co bohaterka
E.L. James – romans z dotąd nieuchwytnym, nieziemsko przystojnym i –
wydawać by się mogło – idealnym pod każdym względem casanovą? Ta książka to coś stworzonego specjalnie dla
Was.
Główną bohaterką jest tytułowa
Valeria, dwudziestosiedmioletnia kobieta od dobrych paru lat żyjąca w małżeństwie
z Adrianem, które właśnie zaczęło przechodzić kryzys. Czynników na niego
wpływających było – jak się zdaje – wiele. Po sukcesie swojej pierwszej
powieści Valeria postanowiła zrezygnować z nudnej pracy i całkowicie
oddać się pisarstwu. Jak na złość jednak, każde kolejne zdanie, które w bólach
rodziła, wydawało jej się niewystarczająco dobre. Niemoc twórcza przełożyła się
na jej wygląd i zachowanie – z kobiety zawsze dbającej o perfekcyjny
wygląd, stała się szarą, nudną żoną, chodzącą w wypłowiałych i za
szerokich ubraniach, bez grama makijażu. Adrian w miejsce atrakcyjnej
kobiety, co dnia zastawał w domu wymęczoną, zmagającą się z widocznym
kryzysem osobą. Sam też nie miał lekko – jego prace odnosiły coraz większe sukcesy,
w związku z czym obowiązków zawodowych przybywało. Małżeństwo
oddaliło się od siebie, przestało ze sobą sypiać. Wówczas Valeria poczuła się
podwójnie odtrącona – mężczyzna nie miał ochoty na seks: to nie wróżyło niczego
dobrego, było wręcz nierzeczywiste.
Za namową przyjaciółek
postanowiła wziąć się w garść i przywrócić dawną siebie – zadbaną i pewną
własnej wartości. Podczas pierwszego wyjścia z domu natknęła się na nieziemsko
przystojnego Victora, mającego opinię faceta, z którym spało już chyba
całe miasto. Nasza bohaterka jednak szybko nawiązała z nim bliską
relację, początkowo przyjacielską, która jednak z dnia na dzień, coraz bardziej
przypominała związek dwu kochanków – choć technicznie do zdrady nie dochodziło.
Sprawę komplikowało też ujawnienie tożsamości „asystenta” Adriana. Dotąd
Valeria sądziła, że jest nim podlotek Alex i nie ma się co martwić ilością
czasu, który razem spędzają, tymczasem okazało się, że jest nią ponętna
dwudziestoletnia Alex, wyraźnie próbująca usidlić swojego współpracownika.
Odtąd bohaterka nieustannie podejrzewać będzie męża o niewierność, jednocześnie
spotykając się z mężczyzną, który w końcu znów obudził w niej
ukrytą kobiecość.
Nad życiem Valerii nieustannie
czuwają jej przyjaciółki: Lola, Carmen i Nerea. Każda z nich mająca
zupełnie inne usposobienie, a jednak wspólnie się uzupełniające. Podczas
lektury nieustannie nachodziły mnie porównania ich relacji do przyjaźni
bohaterek serialu emitowanego niegdyś przez TVN – Klubu szalonych dziewic. Podobna wulgaryzacja języka używanego
przez jedną z nich, identyczne tematy, problemy, zawsze perfekcyjny wygląd,
faceci padający im do stóp, związki na jedną noc, czasem dłużej, spotkania w
klubach, restauracjach – typowy wpływ zachodniej mody. Lola spotyka się z
mężczyzną, który po seksie z nią wraca do swojej oficjalnej dziewczyny,
Carmen podkochuje się w koledze z pracy, który wydaje jej się
niesłychanie nieśmiały, a jednocześnie bez ustanku kłóci się z apodyktycznym
szefem, z którym – jak się później okazuje – spotka się Nerea,
sprawiająca wrażenie tkwiącej w związku z człowiekiem idealnym. Jak
to możliwe, że znienawidzony szef i cudowny partner to jedna i ta sama osoba?
Przy tej pozycji nie sposób uniknąć również porównania do Pięćdziesięciu twarzy Greya,
bowiem niektóre schematy są powielone - oto wykorzystujący kobiety
mężczyzna, nagle w imię prawdziwej miłości zmienia się w czułego
towarzysza, oto główna bohaterka (również związana z literaturą, już nie
jej studentka, a twórczyni) używa zwrotów w stylu św. Barnaby James- są to mianowicie "majteczki piszczące z radości". Niepokojąco bliźniacze.
Autorka przez usta swych
bohaterów zadaje czytelnikom pytanie o to, na czym tak naprawdę powinien
opierać się dobry związek: czy konieczna jest miłość (i jak powinna się ona
wyrażać), czy może w dzisiejszych czasach miłość nie tylko nie jest
konieczna, ale stanowi wręcz zbędny balast, który należy zastąpić tak
promowanym pożądaniem i obłędnym seksem? Czy w momencie wygasania pożądania
w stosunku do partnera powinno się rozstać i szukać kolejnych doznań w
ramionach kogoś innego, czy może walczyć o dotychczasowy związek, który siłą
rzeczy przetransformował się już w relację opartą na czymś zupełnie innym
niż dotąd? I jak wiele w takich związkach znaczą jakiekolwiek deklaracje i
słowa? Czy poświęcając wszystko dla chwili namiętności na własne życzenie nie
dążymy do emocjonalnej pustki i jałowości życia? Nie ocenianie jest jednak
celem i przekazem tej książki, lecz zabawa, carpe
diem. Nie ma skłaniać do refleksji, czyni to być może u niektórych (u mnie)
mimochodem. Tak naprawdę jest jedną wielką kopalnią dobrego humoru, bez grama
ciężkiej materii, którą sama wyprowadziłam w tym akapicie.
Myślę, że okrzyknięcie tej
powieści hiszpańskim Seksem w wielkim
mieście i jej ogromna popularność na całym świecie, powodująca wydanie
kolejnych trzech tomów mówi sama za siebie – to klasyczne czytadło, w którym
zgadza się wszystko: można spotkać przyjaciółki, jakie zawsze chciałyście mieć,
kłopoty jakie macie lub mieć będziecie, przystojnych mężczyzn, zdolnych prawić
komplementy sprawiające, że ugną się pod Wami nogi, małżeństwa dotknięte
rutyną, romanse, młode, ponętne asystentki męża, podłego szefa, przygody na
jedną i więcej nocy, trudne decyzje o byciu (nie)wierną, rozstania, rozkwitające
związki i tak dalej, i tym podobne.
Lekkie, momentami wulgarne, dobre
w ramach zapomnienia o codzienności – okraszone humorem, a przez to bardzo
dobrze relaksujące po ciężkim dniu.
Sprawdźcie, skosztujcie, a nuż zapragniecie sięgnąć po kolejne tomy?
Oficjalna premiera Valerii w Polsce już 5 lutego.