Tytuł: Jedwabnik
Autor: Robert Galbraith
Wydawnictwo: Dolnośląskie
ISBN: 9788327152121
Ilość stron: 480
Cena: 39,90 zł
Jedwabnik, to już
drugi kryminał J.K. Rowling napisany pod pseudonimem. O ile początkowo
poddawałam w wątpliwość sensowność pseudonimowania się w XXI wieku,
teraz mogę śmiało powiedzieć, że był to przemyślany krok autorki Harry’ego
Pottera. Nazwisko twórcy ma wielką moc – i, co przedziwne, zupełnie inaczej
czyta się kryminał, nad którym unosi się duch Roberta Galbraitha, niż gdyby w
to samo miejsce okładki wpisać J.K. Rowling. Kilkakrotnie podczas lektury
Jedwabnika próbowałam to zrobić i zawsze – chcąc, nie chcąc – przed moimi
oczami stawał Daniel Radcliffe i Hermiona Granger. Nieciekawa perspektywa, gdy
przed sobą ma się sprawę trupa pozbawionego wnętrzności, którą ma się zajmować weteran
wojenny, a nie pojawiający się w głowie dorastający chłopak z blizną
na czole. Niestety nić łącząca autorkę z tymi nazwiskami jest tak silna,
jak trwała może być tylko nić jedwabnika. Dziękuję zatem za pseudonim, który
pozwala na chwilowe oderwanie się od utrwalonych w popkulturze
wizerunków.
Ad rem.
Cormoran Strike staje przed kolejną sprawą mogącą albo go pogrążyć,
albo znów wynieść na piedestał. Oto do jego biura przychodzi zdenerwowana żona
Owena Quina, sądząca, że jej mąż zaginął na parę dni. Jako że nie byłby
pierwszy raz, gdy kobieta zgłaszałaby podobną sprawę na policję, tym razem
zdecydowała się na pomoc prywatnego detektywa. Zależało jej na czasie, bowiem
od czasu jego zniknięcia, coraz trudniej podołać jej obowiązkom związanym z
opóźnioną w rozwoju córką, Orlando.
Detektyw bardzo szybko odnajduje pisarza, niestety – martwego, zabitego według scenariusza pochodzącego z jego osławionej, niewydanej dotąd książki – tytułowego Bombyx mori – będącego paszkwilem na wielu znajomych i liczących się w opinii publicznej pisarzy.
Nie uczynił tego wprost – odwołał się natomiast do szeregu znanych z kultury postaci i wzorców, nadając książce znaczenia symbolicznego. W niej to – mówiąc najoględniej – Quine obsmarował wszystkie osoby, mające co nieco za skórą. Wspominał o sprawach, które mogłyby je całkowicie zrujnować, obracając wniwecz dotychczasowe zasługi.
W świetle tych rewelacji, podejrzanych w sprawie popełnionej zbrodni rodzi się spora ilość – poczynając od żony zgłaszającej zaginięcie, przed wydawców, współpracowników, aż do kochanek.
Strike, na przekór prośbom i działaniom policji, z pomocą asystentki Robin, próbuje rozwikłać tę niecodzienną sprawę brutalnego morderstwa, ujawniając przy okazji kolejne skrywane w zaangażowane w sprawę osoby sekrety…
Detektyw bardzo szybko odnajduje pisarza, niestety – martwego, zabitego według scenariusza pochodzącego z jego osławionej, niewydanej dotąd książki – tytułowego Bombyx mori – będącego paszkwilem na wielu znajomych i liczących się w opinii publicznej pisarzy.
Nie uczynił tego wprost – odwołał się natomiast do szeregu znanych z kultury postaci i wzorców, nadając książce znaczenia symbolicznego. W niej to – mówiąc najoględniej – Quine obsmarował wszystkie osoby, mające co nieco za skórą. Wspominał o sprawach, które mogłyby je całkowicie zrujnować, obracając wniwecz dotychczasowe zasługi.
W świetle tych rewelacji, podejrzanych w sprawie popełnionej zbrodni rodzi się spora ilość – poczynając od żony zgłaszającej zaginięcie, przed wydawców, współpracowników, aż do kochanek.
Strike, na przekór prośbom i działaniom policji, z pomocą asystentki Robin, próbuje rozwikłać tę niecodzienną sprawę brutalnego morderstwa, ujawniając przy okazji kolejne skrywane w zaangażowane w sprawę osoby sekrety…
Do książki tej trzeba mieć cierpliwość – Galbraith utkał(a) gęstą
od wydarzeń i przewijających się przez kolejne stronice postaci całość, przez
którą dość mozolnie brnie się do przodu. Na szczęście jednak, ten dość
ślamazarny proces nagradza świetna konstrukcja i pomysł na rozwinięcie akcji. W
mojej opinii i czysto subiektywnym odczuciu, Jedwabnik przewyższa jakością Wołanie
kukułki. Autor(ka) wierny pozostał rozpoczynaniu kolejnych rozdziałów mottami
zapowiadającymi, przyjął podobną strategię pisarską, a jednak – co było dla
mnie odczuwalne – poszedł dalej, skupiając się nade wszystko na bogatej w
szczegóły opowieści, nadającej historii wyjątkowy, nieco senny rytm.
Nie jest to opowieść, którą pochłania się w dwie godzinki – obfitość faktów
często każe od niej odpocząć, odłożyć na chwilę. To jednak właśnie ta – nawiasem
mówiąc nietypowa dla kryminałów – niespieszność lektury stanowi mocny punkt
książki.
Jeśli jeszcze nie znacie Galbraitha – spróbujcie, zakosztujcie. A nuż Wam
zasmakuje, podobnie jak mi.
brutalny mord, Cormoran Strike, egzemplarz recenzencki, J.K.Rowling, jedwabnik, kryminał, pseudonim, Robert Galbraith, śledztwo, Wydawnictwo Dolnośląskie
No właśnie nie znam, a chętnie to zmienię. Sama również uważam za zasadne użycie pseudonimu. W tym wypadku warto było oddzielić dwie osobowości autorki i dwa kierunki twórczości.
OdpowiedzUsuńNa razie na półce mam "Wołanie kukułki". Zobaczymy, jak będzie...
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, jak będziesz już "po":)
UsuńZgadzam się! Mnie też podoba się ten niespieszny rytm. I też uważam, że Jedwabnik jest lepszy od poprzedniczki. Tylko wypatrywać kolejnego tomu. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłam kogoś o podobnej opinii:) Jestem ciekawa, w którą stronę pójdzie kolejny tom;)
UsuńMam w domu "Wołanie kukułki", Jak mi się spodoba to sięgnę po "Jedwabnika" :)
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że to zrobisz;)
UsuńSkoro jest leszy od "Wołania kukułki", to chętnie się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńświetna decyzja;)
UsuńZakupiłam już dwa tomy, więc tylko czasu mi potrzeba na przeczytanie ;)
OdpowiedzUsuńA tu rzeczywiście trzeba go trochę wygospodarować, bo cienkie nie są;)
UsuńO wiele lepsza od poprzedniczki! Inna, bo i zbrodnia jest tutaj odmienna, ale dzięki temu nie jest nudno. :)
OdpowiedzUsuń"Wołanie kukułki" przypadło mi do gustu (swoją drogą próbowałam wówczas potraktować ten tytuł jakby wyszedł spod pióra nieznanego mi pisarza, ale łatwo nie było), a "Jedwabnik" czeka już na półce, więc cieszę się, że wypada jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńRównież podejmuję takie próby i muszę przyznać, że idzie mi coraz lepiej:))
UsuńJestem ciekawa jakie będą kolejne tomy:)
Mi się podobało. Główni bohaterowie budzą dużą sympatię. A kto zabił - zaczęłam podejrzewac dopiero pod koniec. Czyli tak jak powinno byc, kiedy czyta sie dobry kryminał
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak będzie z najnowszą książką - zabieram się za lekturę już na dniach, licząc na wiele wrażeń;)
OdpowiedzUsuńZobaczymy co z kolejną częścią!
OdpowiedzUsuń