Tytuł: Prostota
Autor: Bill Hybels
Wydawnictwo: Esprit
ISBN: 978-83-64647-11-6
Ilość stron: 368
Cena: 34,90zł
Mam wrażenie, że naszym światem rządzą
dychotomiczne wartości – z jednej strony jesteśmy uwikłani w konsumpcjonizm,
od którego nie sposób się uwolnić, tak silnie został w nas zakorzeniony; z drugiej
zaś coraz częściej do głosu dochodzą dążności minimalistyczne – chcemy mniej
mieć, mniej kupować, mniej zjadać, mniej… . Wszystko po to, aby – paradoksalnie
– osiągnąć pełniejsze i spokojniejsze życie, które utraciliśmy, zachłysnąwszy
się dostępnością wszystkiego, tak różną od doświadczeń peerelowskich.
O popularności minimalizmu
wyrażanego przez wyrzucanie zbędnych ubrań, bibelotów, sprzętów, wszystkiego
tego, co przez lata zgromadziliśmy, po to, by osiągnąć wspomniane „,mniej”,
świadczą coraz liczniejsze i coraz chętniej kupowane poradniki odsłaniające
wiedzę, zdawać by się mogło tajemną, dotyczącą tego, jak to zrobić. Pewnym
jest, że usunięcie bałaganu z naszego zewnętrza, spowoduje większy spokój w wewnętrzu.
Pewnym jest jednak również to, że samo pozbycie się zbędnych ubrań nie
wystarczy, by osiągnąć pełnię pokoju płynącego z głębi nas samych. Owszem
– daje to pewną ułudę większej władzy nad swoim życiem, jednak, by prawdziwie ją
osiągnąć potrzeba czegoś więcej – potrzeba wprowadzenia strategii
minimalistycznej do naszej duchowości.
Jednym z lepszych
przewodników na tej – trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie – niezwykle trudnej
i wymagającej ogromnego samozaparcia ścieżce prostowania życia jest – w mojej
opinii – Bill Hybels, autor znany m.in. z książek Potęga Bożego szeptu czy Życie,
które działa.
On to wielokrotnie udowodnił już
czytelnikom na całym świecie, że jego rady zastosowane w praktyce mają
mierzalną skuteczność.
Przemęczony. Sfrustrowany. Przytłoczony. Wiecznie poirytowany. Uwikłany w znienawidzoną pracę. Wyładowujący złość na bliskich.
Czy którekolwiek z powyższych
określeń, aby Cię nie dotyczy? Każde?
Jeśli tak, doskonale wiesz, że można by je tylko mnożyć, a każde z nich sprowadzałoby się do tego samego – w którymś miejscu swojego życia dramatycznie zabłądziłeś i teraz tak bardzo przyzwyczaiłeś się do nowej rzeczywistości i ciągłego utyskiwania, że nawet przez myśl ci nie przyjdzie, by coś zmienić. Współczesne tempo życia, wieczne poczucie bycia zmuszonym do wykonywania niechcianego zawodu tylko dlatego, by w ogóle mieć pracę, życie w niezgodzie ze swoimi przekonaniami, stałe oddalanie się od rodziny, uciekanie w pracę czy inne formy eskapizmu – ogłupiające filmy, niby-spotkania z niby-przyjaciółmi podtrzymujące niby-przyjaźń, kancerogenne dla duszy relacje czy wreszcie tworzenie ułudy szczęśliwości i dostatku – to wszystko sprawia, że za naszym niemym przyzwoleniem niszczone jest to, co najcenniejsze - jedyne życie jakie mamy.
Dając się uwikłać w narzucony rytm i sposób życia tracimy z oczu to co najważniejsze: zdrowe relacje, oparte na miłości; czas na rozmowę bliskimi, a nie jedynie wspólne „przebywanie” przed telewizorem, nawet wtedy, gdy jesteśmy niewypowiedzianie zmęczeni. Kiedyś nie będziemy rozliczani z ilości obejrzanych filmów czy wspólnie przesiedzianych popołudni, nikt nie zapyta ile pracowaliśmy godzin: zdamy za to relację z tego, jak traktowaliśmy bliskich i czy słowo „b l i s k i” naprawdę coś znaczyło.
Jeśli tak, doskonale wiesz, że można by je tylko mnożyć, a każde z nich sprowadzałoby się do tego samego – w którymś miejscu swojego życia dramatycznie zabłądziłeś i teraz tak bardzo przyzwyczaiłeś się do nowej rzeczywistości i ciągłego utyskiwania, że nawet przez myśl ci nie przyjdzie, by coś zmienić. Współczesne tempo życia, wieczne poczucie bycia zmuszonym do wykonywania niechcianego zawodu tylko dlatego, by w ogóle mieć pracę, życie w niezgodzie ze swoimi przekonaniami, stałe oddalanie się od rodziny, uciekanie w pracę czy inne formy eskapizmu – ogłupiające filmy, niby-spotkania z niby-przyjaciółmi podtrzymujące niby-przyjaźń, kancerogenne dla duszy relacje czy wreszcie tworzenie ułudy szczęśliwości i dostatku – to wszystko sprawia, że za naszym niemym przyzwoleniem niszczone jest to, co najcenniejsze - jedyne życie jakie mamy.
Dając się uwikłać w narzucony rytm i sposób życia tracimy z oczu to co najważniejsze: zdrowe relacje, oparte na miłości; czas na rozmowę bliskimi, a nie jedynie wspólne „przebywanie” przed telewizorem, nawet wtedy, gdy jesteśmy niewypowiedzianie zmęczeni. Kiedyś nie będziemy rozliczani z ilości obejrzanych filmów czy wspólnie przesiedzianych popołudni, nikt nie zapyta ile pracowaliśmy godzin: zdamy za to relację z tego, jak traktowaliśmy bliskich i czy słowo „b l i s k i” naprawdę coś znaczyło.
Hybels żarliwie zachęca, by wziąć życie w swoje ręce,
póki nie jest na to za późno oraz zmienić je: pozbyć się tego, co zbędne
(sztucznie wytwarzane obowiązki, przedkładanie kompulsywnego sprzątania nad
kojącą rozmowę z rodziną; podejmowanie nowych zobowiązań, które zamiast nas
rozwijać – frustrują; zgoda na wszystkie propozycje znajomych; nieumiejętność
odmawiania, nawet gdy wiemy, że robimy coś kosztem samych siebie; przedkładanie
próśb obcych lub dalszych znajomych nad prośby i pragnienia bliskich; brak
wydzielonego w planie dnia czasu na autorefleksję, modlitwę, czas dla
ukochanych etc.). Autor pokazuje jak
umiejętnie wykorzystać to, co nam bliskie i znajome (kalendarz), by dobrze zaplanować
dany nam czas, zanim na trwałe nowe zwyczaje wejdą nam w nawyk – chce on,
byśmy świadomie wybrali prostsze życie, za które pewnie wielu się na nas nie
raz obrazi – czyż ważniejsze nie jest jednak własne szczęście niż niedojrzałe
postawy roszczeniowe innych?
Zatem: czyśćmy szafy, czyśćmy biurka, pozbywajmy się balastu –
najważniejsze jednak, by oczyścić duszę: z niezdrowych pożądań, ze
zgubnych przyzwyczajeń. Hybels wymienia najważniejsze dziedziny, w których
należy zaprowadzić porządek, by móc zacząć żyć prościej. Za zmiany oferuje
życie, w którym w miejsce wycieńczenia pojawia się pełnia energii,
nadmiar obowiązków zastąpiony zostaje dobrą organizacją, poczucie przytłoczenia
wyparte zostaje przez poczucie, że panujemy nad swoim życiem, poczucie
spełnienia wypełnia przestrzeń dotychczasowego niepokoju, a nad całością
przyświeca koncentracja na tym, co najistotniejsze.
Brzmi bajecznie, prawda?
Zachęcam do podjęcia wysiłku walki o siebie!
PS No i ta okładka - boska!
Bill Hybels, duchowość, jak nie komplikować sobie życia, konsumpcjonizm, minimalizm, pełnia, prostota, spokój ducha, szczęście, Wydawnictwo Esprit, życie
0 komentarze:
Prześlij komentarz