Każdy z nas przeżywał kiedyś fascynacją jakimś
członkiem rodziny, którego dokonaniami chwalił się przed wszystkimi kolegami,
często je koloryzując i dodając im dramaturgii. Nie inaczej rzecz ma się z
bohaterką książki A moja ciotka… która
zdecydowała się szczycić nad wyraz ciekawymi osiągnięciami swojej cioci.
Wydaje się, że bohaterka ta wyjęta jest z jakiejś
książki przygodowej, a może incognito jeździ z Martyną Wojciechowską po
świecie, samodzielnie próbując kolejnych przedziwnych doświadczeń, np. tarzania
się w trawie z nosorożcem. Ciocia z książki to prawdziwa
kobieta wyzwolona, która żadnych wyzwań się nie boi. I nie ważne czy chodzi o
smażenie placków dla piratów, czy lot w kosmos, czy może rozsyłanie
przetworów dla ludzi na całym świecie. Ciocia ratuje pająki i bije się na poduszki
Choć szata graficzna tej książki jest rewelacyjna i nie
ukrywam, że właśnie ilustracje Kasi Nowowiejskiej skłoniły mnie do sięgnięcia
po nią jako pierwsze, całość jawi się dość… miernie. Zbyt wiele tu powtórzeń,
prostoty bez większego przekazu. Właściwie ta książeczka ani mnie bawiła, ani
nie uczyła, bo zbyt silnie denerwowały mnie językowe zagrania.
Gdyby zabrakło ilustracji w ogóle nie
zwróciłabym na nią uwagi i nie miałabym czego żałować – czyta się ją bowiem jak
uczniowskie wypracowanie. Co zadziwia, bowiem autorka jest absolwentką
filologii polskiej, autorką bloga recenzenckiego, twórczynią kilku książeczek z
wierszami dla dzieci, po czym wnioskuję, że na swoim fachu powinna się znać.
Niestety, coś nie zagrało, nie jest dopracowane. To pierwsza poważna książka
autorki, stąd być może te widoczne braki.
Jestem wielką zwolenniczką książek dla dzieci, czytam ich
wiele, dlatego mogę szczerze powiedzieć, że istnieje znacznie więcej lepszych
propozycji nad tę.
Polecić można tym, którzy szukają czegoś utrzymanego w takiej tematyce: dla mam dzieci, które lubią chwalić się kimś bliskim, bo być może odczytają w niej siebie.
Ja niestety zmuszona jestem ocenić ją jako niezwykle przeciętną.
Polecić można tym, którzy szukają czegoś utrzymanego w takiej tematyce: dla mam dzieci, które lubią chwalić się kimś bliskim, bo być może odczytają w niej siebie.
Ja niestety zmuszona jestem ocenić ją jako niezwykle przeciętną.
Eee, raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuń