Szczęście, jego pełnia, jest tym, co współczesnemu zabieganemu człowiekowi
bardzo trudno osiągnąć. Wydaje nam się, że goniąc za doskonale płatną pracą,
lepszą wypłatą, premiami, nowoczesnym sprzętem, luksusowym domem, modnymi
ubraniami lokujemy w szczęśliwą przyszłość i spełnienie. A przecież nie od
dziś wiadomo, że mając więcej, chcemy więcej. Wolimy zostawać po godzinach w
pracy, by na koncie bankowym zobaczyć 1000 zł więcej, które i tak będziemy
musieli wydać, by ktoś zajmował się naszymi dorastającymi dziećmi, podczas gdy
my ową premię wypracowujemy. Widzicie ten paradoks? Zamiast być z rodziną,
wolimy w tym samym czasie pracować na kogoś, kto za nas tę robotę „odbębni”,
bo bilans i tak wyjdzie na 0. Pardon,
na minus, bo przecież przyzwalamy na rozluźnienie rodzinnych związków.
A później się dziwimy – że relacje
popsute, że rozwody, że brak kontaktu z dziećmi, że złe stosunki z partnerem,
że brak czasu na odpoczynek. Narzekamy albo odwrotnie – jeśli już uda nam się w nasz
wypchany po brzegi grafik wetknąć jakieś spotkanie ze znajomymi – przechwalamy się:
ile to nie zarabiamy, w jakich to projektach nie bierzemy udziału. Czy
tak naprawdę jednak na dłuższą metę ma to jakieś znaczenie? Czy naprawdę
łudzimy się, że w oczach znajomych urośnie ktoś, kto ma genialnie płatną
pracę, ale jednocześnie poniża partnerkę, niezdrowo ją kontroluje, wyżywa się na
innych, unika kontaktów z dziećmi, wywyższa się? Takie coś zawsze
prowadzi do samotności i… nieszczęścia, choćbyśmy nie chcieli się przyznać. Jak
to się dzieje, że Polacy w ślad za zachodem brną w tę chorą spiralę,
podczas gdy jeden naród potrafił się mu oprzeć, pokazując, że można być kimś i
jednocześnie cieszyć się życiem?
Mowa rzecz jasna o Francuzach, którzy do perfekcji opanowali joie de vivre, prawdziwą radość życia, płynącą właśnie z przeżywania codzienności, a nie tylko prześlizgiwania się przez nią w pogoni za tym, co i tak ostatecznie utracimy.
Mowa rzecz jasna o Francuzach, którzy do perfekcji opanowali joie de vivre, prawdziwą radość życia, płynącą właśnie z przeżywania codzienności, a nie tylko prześlizgiwania się przez nią w pogoni za tym, co i tak ostatecznie utracimy.
Przeżycie. Ulotny moment, którego nie można powtórzyć i który trzeba docenić, póki trwa. Zanim przeminie i zniknie na zawsze.[1]
Czym tak właściwie jest owa joie de vivre? Jamie Cat Callan
zdecydowała się zapytać o to kilka osób. Książka ta jest po części zapisem ich
odpowiedzi i komentarzem do nich – trzeba nadmienić, że w większości z
nich powtarza się jedno – kochać życie, kochać ludzi, kochać to, że się jest i jest się zdrowym.
Pozycja ta jest zachętą do życia
chwilą i poprzestawaniu na małym, co może być dla nas, Polaków, niezwykle
trudne. Choć docelowo książka była kierowana do Amerykanów, myślę, że w kwestii
pogoni za szczęściem jesteśmy im bardzo bliscy, co pozwala nam postawić między
nami przy okazji podejmowanych zagadnień znak równości. Radość płynąca ze
zwykłych chwil, bycie miłym dla innych, niesienie uśmiechu w świat - oto sekret prawdziwego szczęścia. Nie
pieniądze, nie praca, nie sukcesy. Rodzina, przyjaźń, miłość, zdrowe relacje.
Cat Callan zachęca także, by dbać o siebie – wewnętrznie i zewnętrznie, tak, by
piękno mogło z nas promieniować. Autorka uczy jak budować swoją pewność
siebie, składa nam propozycję nie do odrzucenia.
Ja też miałam tyle lat co wy i mogę was zapewnić, że człowiek nigdy nie ma dość pieniędzy ani czasu. Praca nigdy nie jest dość satysfakcjonująca ani inspirująca(…) Prawda jest taka , ze człowiek zawsze zaczyna od początku.[2]
Pisarka poświęca sporo miejsca
także przyjemności płynącej z jedzenia – zamieściła pysznie brzmiące
przepisy, których nie sposób nie wypróbować. Jesteście na diecie? Co z tego!
Francuzki mają szczupłe sylwetki, mimo że pałaszują pięciogodzinne kolacje! Jak
to możliwe?
Czytając tę książkę, ma się
wrażenie, że szczęście leży u naszych stóp, a my zamiast po nie sięgać, ciągle
je depczemy, wypatrując czegoś znaczącego z nosem uniesionym wysoko.
Lubimy pławić się w cierpieniu,
z łatwością poddajemy się rozpaczy i zwątpieniu. Ta książka to wielki apel
do nas, maruderów i malkontentów – życie mimo wszystko jest piękne, a każdy ból
i smutek kiedyś miną. Spróbujcie zatem z Cat Callan odnaleźć radość
życia, dajcie się porwać na lekcję szczęśliwego życia, opartego na radości z
drobiazgów, małych uprzejmościach, delikatnym uśmiechu, pięknie promieniującym z
wewnątrz. Nie pozwólcie, by myślenie o przyszłych, ewentualnych cierpianych,
chorobach, zabierało Wam radość z tego, co teraz.
Aż chciałoby się krzyknąć : Trwaj
chwilo, jesteś piękna!
[1] Jamie Cat Callan, Szczęście na dzień dobry, Kraków 2015, s. 17.
[2] Tamże, s. 51.
egzemplarz recenzencki, Francja, jak cieszyć się chwilą, Jamie Cat Callan, jedzenie, joie de vivre, pogoń za szczęściem, poradnik, przyjemność, radość życia, szczęście, Wydawnictwo Literackie
Hmmm ostatnio wiele na rynku wydawniczym francuskich książek tego typu. Ale mnie to osobiście wcale nie przeszkadza. Bardzo lubię ten naród. Jestem świeżo po lekturze Madame Chic i muszę przyznać, że zastosowałam wiele z jej wskazówek. To naprawdę skutkuje! Uczmy się więc od pogodnych Francuzów.
OdpowiedzUsuńTo prawda. I ja również należę do osób, którym to nie przeszkadza:) Madame Chic to dobre porównanie - książki utrzymane są w podobnym tonie:)
Usuńłańcuszków nie lubię, ale zaprosiłam Cię do jednej, myślę, że mogącej wiele wnieść akcji. jeżeli będziesz miała chwilę, zachęcam do udziału :)
OdpowiedzUsuńhttp://od-deski-do-deski.blogspot.com/2015/04/sowo-klucz-otwartosc.html
z wielką przyjemnością wzięłam udział;)
UsuńTaka książka o radości życia i cieszeniu się chwilą czasami mogłaby się przydać ;) Na razie mam co czytać, ale może kiedyś? :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńOstatnio zrobiłam sobie taki mini-maraton książek o Francuzkach i ta pozycja też się w nim znalazła :). Chociaż trochę brakowało jej kształtu, to bardzo mi przypadła do gustu. Pewnie dlatego, że bardzo dobrze wpisuje się w moją filozofię życiową. W końcu jej główna myśl mówi, że szczęście już jest w naszym zasięgu, w malutkich momentach i dobrych relacjach z innymi i ze sobą - wystarczy się na to otworzyć :).
OdpowiedzUsuń