Na błędach! Poradnik-odradnik Pauliny Młynarskiej, to – jak sugeruje sam tytuł – książka dwuczęściowa. Do jej lektury zachęciły mnie bardzo miłe wspomnienia z publikacji napisanej przez autorkę wspólnie z Dorotą Wellman – Kalendarzyka niemałżeńskiego. Tam wydała mi się ona osobą o wielkiej życiowej mądrości, od której można wiele zaczerpnąć, wiele się nauczyć.
I taką formę – nauki czy też
raczej przestrogi – przybiera poniekąd jej najnowsza książka. Jej budowa jasno
wskazuje na to, co znajduje się wewnątrz.
Pierwsza, „jasna” strona, to
poradnik, a w nim przykład życiowych fuksów Młynarskiej ze szczegółowym
ich omówieniem. W części tej autorka dzieli się swoimi życiowymi
powodzeniami, radzi co robić, by przeżyć swoje życie równie obficie i w pełni.
Druga, „ciemna” strona książki,
to z kolei odradnik, a więc
lista nieudolności, nieszczęść, złych wydarzeń i koincydencji w życiu
pisarki. Co ciekawe – to co stanowiło fuks dziennikarki, było jednocześnie jej
pechem – i tak wielokrotnie. Takie zarysowanie życia pokazuje, że wiele zależy od
naszego spojrzenia na własną tożsamość i to, co nas spotyka: to, co dobre, może
być jednocześnie złe, a to, co złe, może równocześnie nieść jakieś dobro. Świetne,
racjonalne podejście.
Nie była to dla mnie lektura
komfortowa – w wielu, naprawdę wielu punktach mój światopogląd nie styka
się ze światopoglądem Młynarskiej. Choć w kilku miejscach się z nią
zgadzam, w ogólnym rozrachunku wiem, że nigdy byśmy się nie dogadały:
pomijam już różnicę wieku (która w wielu miejscach była znacząca, bo o
problemach z dziećmi póki co nic mi nie wiadomo), lecz właśnie kwestię
radykalnych różnic w kwestii fundamentalnych spraw, takich jak aborcja,
religia itd.
Nie chodzi o to, że czytanie wypowiedzi osób, z którymi się nie zgadzam jest dla mnie przykre – nie jest, z tym stykam się na co dzień, nie jest to dla mnie żadne novum, nic dziwnego, nic, co wprawiałoby mnie w zakłopotanie, nic niekomfortowego – raczej standard.
Nie chodzi o to, że czytanie wypowiedzi osób, z którymi się nie zgadzam jest dla mnie przykre – nie jest, z tym stykam się na co dzień, nie jest to dla mnie żadne novum, nic dziwnego, nic, co wprawiałoby mnie w zakłopotanie, nic niekomfortowego – raczej standard.
To w formie było coś, co
budziło moją niechęć – być może właśnie zbytnie nagromadzenie spraw, o których jeśli
nie chcę, czytać wcale nie muszę, lecz trudno byłoby je ominąć bez konieczności
opuszczania sporych ustępów tekstu. Przeczytałam tę książkę niezwykle szybko,
ale też niewiele z niej we mnie pozostało: tym, co na pewno udało się
Młynarskiej to zachęta do podróżowania, samorealizacji, doceniania swoich
potrzeb, dzielenia się obowiązkami, wielokrotnego zastanawiania się zamiast
podejmowania pochopnych decyzji w ważkich kwestiach.
Myślę, że książkę tę o wiele
bardziej docenią rówieśniczki autorki – dla mnie zbyt wiele było tu kwestii, których
póki co nie rozumiem, nie są one moimi problemami, nie jestem w stanie
się do nich ustosunkować. Zdarzały się już w moim czytaniu podobne
sytuacje, ale wówczas autor(ka) zawsze potrafiła pisać w taki sposób, by
dotrzeć do kilku pokoleń, nie tylko swoich równolatek. W przypadku tej pozycji jednak, powinna się pojawić gwiazdka informująca o docelowej grupie
odbiorców.
Dla mnie – bez zachwytu.
Premiera 7 kwietnia.
egzemplarz recenzencki, fuks, nauka, nieszczęście, Paulina Młynarska, pech, poradnik odradnik, przestroga, recenzja przedpremierowa, szczęście, Wydawnictwo Prószyńki i S-ka
Nie jestem rówieśniczką autorki, a poza tym jakoś nie przepadam za nią. Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie namawiam:)
Usuńmoim zdaniem warto!
UsuńTakże daleko mi do wieku autorki i pewnie głównie z tego względu się nie skusze. Choć nie powiem zainteresował mnie jej sposób na życie. Czytałam niedawno wywiad z nią i wiele mówiła o feminizmie, który nie powiem ale jest moją słabością ;)
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
właśnie czytam i mam podobne refleksje do Twoich. Myślę, że jeszcze dziś, lub najpóźniej, będzie recenzja. A poza tym - dlaczego dopiero teraz trafiłam na Twój blog? Świetnie piszesz, chcę tu zostać :)
OdpowiedzUsuń@Waniliowe Czytadła
Zatem zostań, będzie mi niezmiernie miło:))) Dziękuję ślicznie za budujący komentarz;)
Usuń