Halina Poświatowska to legenda.
Ambitna, utalentowana, a przy tym chorowita i przedwcześnie zmarła. Poetka, w
której wierszach – naprzemiennie z poezją Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej
– zaczytywałam się w czasach gimnazjum i początkach liceum.
Publikacja, którą mam przed sobą
jest wyjątkowa – stanowi ona poszerzone wydanie książki Marioli Pryzwan ja minę, ty miniesz. Wspomnienia o Halinie
Poświatowskiej i uzupełniona jest o
niepublikowane dotąd urywki wypowiedzi Ireneusza Morawskiego na temat kobiety, z
którą łączyła go relacja przez lata mająca charakter swoistej zagadki i
tajemnicy, znanej jedynie dwójce zainteresowanych.
W książce tej znajdziemy zarówno
fragmenty listów i utworów samej Poświatowskiej, jak i osób bliskich jej sercu
takich jak mama, rodzeństwo, kuzynostwo, przyjaciele, ale też relacje osób, z
którymi poetka się zetknęła: Wisławy Szymborskiej, Magdaleny Samozwaniec,
Józefa Tischnera i wielu, wielu innych, które razem tworzą niepowtarzalną
całość, fantastyczne połączenie, budujące biografię autorki, wyglądające jak
quasi-pamiętnik, odtwarzające po kolei wydarzenia jej życia: od dzieciństwa,
przez lata nauki, później skomplikowaną operację na otwartym sercu w Stanach
Zjednoczonych, w których to pobyt otwarł przed nią nowe możliwości, studia fizyczne
w USA, następnie ukończenie ich na Uniwersytecie Jagiellońskim, otwarcie
doktoratu i wreszcie druga niefortunna operacja, po której próżno było już oczekiwać
cudu. Pomiędzy tymi punktami życie Poświatowskiej wyznaczały relacje z ludźmi,
którzy skądinąd mało ją interesowali. Ze wszystkich zapisków, listów i
świadectw wyłania się obraz poetki dbającej o urodę, pięknej, ambitnej, piekielnie
zdolnej i zdeterminowanej do osiągania wytyczonych celów.
Wspomnienia i listy oraz
fotografie i kserokopie dokumentów tworzą portret kobiety nietuzinkowej:
egotycznej – ale jaka miała być, gdy od dziecka wszystko było jej
podporządkowane przez wzgląd na chorobę – ale fascynującej, o niepowtarzalnej powierzchowności,
rzadkim talencie pisania o miłości i przemijaniu tak bardzo zakotwiczonym we własnych
doświadczeniach.
Arcycudne wydanie, wspaniała
pozycja do kolekcji, upamiętniająca przypadające na 9. maja 2015 roku urodziny
poetki.
blog o książkach, Halina Poświatowska, Haśka Poświatowska we wspomnieniach i listach, listy Poświatowskiej, Mariola Pryzwan, opinia, recenzja książki, recenzje książek, Wydawnictwo Marginesy
Ja również zaczytywałam się w jej poezji w swych nastoletnich czasach, nie słyszałam o tej pozycji, bardzo tego żałuję, przy pierwszej lepszej okazji pewnie ją zdobędę, bo bardzo mnie zaciekawiłaś, mam ochotę poznać intymność Poświatowskiej, przeczytać jej listy...
OdpowiedzUsuńhttp://leonzabookowiec.blogspot.com/
Koniecznie! Mam też w zbiorach jej biografię - podobno dobra, ale nie mogę sama poświadczyć, bo jeszcze nie czytałam,a le z pewnością również będzie doskonałym uzupełnieniem.
UsuńZawsze działała mi na wyobraźnię jako osoba z mojego miasta. Uwielbiam odwiedzać jej muzeum, słuchać bicia serca, przysiadać na ławeczce-pomniku obok jej chudziutkiej osoby. Podobnie jak Ty, lubiłam zaczytywać się w jej poezję, zresztą do dziś to robię...
OdpowiedzUsuńZawsze byłam przekonana (głownie dzięki Tobie, Poświatowska i się z Tobą kojarzy niezmiennie), że ona kochała swoje miasto i szkołę, a tutaj z książki wyłania się obraz kobiety niespecjalnie zaintrsrowanej tąż.
UsuńMuszę kiedyś odwiedzić Częstochowę ponownie, przysiąść na tej łaeweczce i zajść do muzeum..
Czytałam ją biografię i teraz poluję właśnie na "Haśkę Poświatowską..." :D
OdpowiedzUsuńO biografii u mnie tutaj - http://kochamczytac2401.blogspot.com/2014/08/uparte-sercebiografia-poswiatowskiej.html#more
A ja odwrotnie - za parę chwil biorę się za lekturę biografii:)
UsuńMam w planach. Widziałam na półce w księgarni i podobnie jak Ty, zachwyciłam się tym arcycudnym wydaniem :)
OdpowiedzUsuńTrudno mu się oprzeć, prawda?:)
Usuń