Po rewelacyjnej Liście marzeń obok kolejnej książki Lori Nelson Spielman nie mogłam przejść obojętnie. Wyglądałam jej na długo przed premierą, marząc, by wreszcie móc poznać nową fabułę stworzoną przez pisarkę, której książka poprzednio wybrała mnie sama, pomagając mierzyć się z wydarzeniami własnego życia.
Cudowna okładka znowu przykuła
uwagę i pewnie będzie to robić z wieloma potencjalnymi czytelnikami –
obok niej nie można przejść obojętnie, a jeśli tylko podobny typ literatury nam
odpowiada, zakup mamy jak w banku.
Choć wzruszeń było tym razem
mniej, bo i wspólnoty doświadczeń z bohaterami nie miałam, książka zapisze się w mojej pamięci jako
słodko-gorzka opowieść o wybaczeniu i stawaniu przed sobą i bliskimi w prawdzie.
Jak wiele mamy do wybaczenia sobie i innym pewnie nawet nie zdajemy sobie sprawy. Na co dzień wszystkie złe wydarzenia z życia spychamy w najodleglejszy zakamarek mózgu, zatrzaskując prowadzące do niego drzwi, nie chcąc nigdy więcej do nich wracać. I funkcjonujemy – a nasza podświadomość szaleje, generując niewytłumaczalny dla nas bunt, złość, smutek. Drogą do odnalezienia prawdziwego ja i harmonii jest wybaczenie i przepraszanie – dwa wyzwalające gesty, pozbawiające nas wstydu, poczucia winy i bezustannego obarczania się wydarzeniami, o których moglibyśmy dawno temu zapomnieć, jeśli tylko zostałyby zakończone.
Fiona Knowles przed laty znęcała
się nad Hannah Far, czyniąc jej szkolne życie nieznośnym, a w konsekwencji
doprowadzając do rozpadu małżeństwa jej rodziców. Teraz, kobieta jest
jaśniejącą gwiazdą telewizji – wydała książkę o kamykach wybaczenia, które
stały się prawdziwym hitem. Jedną z pierwszych osób, do których gwiazda
wysłała swoje kamyki była właśnie Hannah – doskonale radząca sobie prezenterka telewizyjna,
której idealnym życiem wstrząśnie na pozór nic nieznacząca idea. Po rozpoczęciu
akcji wybaczania kobieta nie będzie już tak pewna tego, czym żyła przez minione
dwadzieścia lat. Pod znakiem zapytania stanie także jej prestiżowa praca i
relacje z partnerem, z którym planowała ślub. Pozornie niewinne
przepraszanie uruchomi całą lawinę wydarzeń, która pozwoli spod gruzów powstać
nowej, prawdziwej Hannah.
Wiele w tej opowieści
nadziei dla tych, którzy boją się stanąć przed sobą w prawdzie i wybaczyć oraz przeprosić.
To dobra inspiracja do poświęcenia dnia na własne kamyki wybaczenia: stworzenie
listy osób spotkanych przez całe życie, których przebaczenia potrzebujemy,
nawet jeśli oni o tym nie wiedzą. Czasem nawet błahostki mogą nas całkowicie
spętać i nie pozwolić żyć pełnią życia i wolności. To wielka moc tej
publikacji: oprócz śledzenia losów głównej bohaterki, dostajemy możliwość
głębokiej autorefleksji połączonej z czynem. Ale uwaga! Przeproszenie to
dopiero początek lepszego życia.
Polecam tę książkę na letnie
leżakowanie: mimo ciężaru brzemion niesionych przez główne postaci, jest ona
opowieścią lekką i przez to doskonałą do czytania. Pozwala spojrzeć na siebie
samych z dystansu i zastanowić się jak długo jeszcze będziemy w stanie
żyć, pozbawieni wybaczenia. A każdy z nas ma za co przepraszać. Każdego dnia,
uwierzcie.
Macie odwagę, by pozbyć się swojego
brzemienia?
cierpienie, fałszywe oskarżenie, Lori Nelson Spielman, miłość, moja biblioteczka, molestowanie, oczyszczenie, oskarżenie, praca w telewizji, rodzina, wybaczenie, wybaczenie bliskim, zranienie
Pewnie, swojego brzemienia mogę się pozbyć (jeżeli takie mam), ale nie wiem, czy chcę przeczytać tę powieść. Niby pozytywnie o niej napisałaś, zachęcająco, to jakoś do mnie nie przemawia. Okładka wydaje mi się wręcz przesłodzona. Jeszcze się zastanowię, być może kiedyś sięgnę po tę słodko-gorzką historię o wybaczaniu. ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakieś brzemię, nawet jeśli nieuświadomione:)
UsuńA mnie własnie okładka urzekła!:)
Fabularnie już wydaje mi się ciekawa, a do tego daje możliwość przemyślenia sobie pewnych spraw i spojrzenia na swoje życie. Ile razy stajemy się więźniami poczucia winy i to zatruwa nam codzienność.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńOkładka tej książki rzeczywiści przepiękna, nie pozwoli przejść obok siebie obojętnie. Jednak sama historia chyba nie bardzo mnie przekonuje.
OdpowiedzUsuńJeśli nie, to nic na siłę;) Może "Lista marzeń" skusi Cię bardziej?:)
UsuńWidziałam wczoraj "Słodycz wybaczenia" w "Świecie Książki" - od razu przykuła moją uwagę cudowną okładką. A wspominana przez Ciebie autorefleksja na pewno jest dużym plusem tej lektury. Na pewno przeczytam. I "Listę marzeń" też. Koniecznie:)
OdpowiedzUsuńPrawda, że cudowna? Aż chce się uśmiechać na jej widok!:)
UsuńOo tak, koniecznie czytaj!