niedziela, 5 lipca 2015

Wieczory w Umbrii - Marlena de Blasi

Cztery przyjaciółki co tydzień spotykają się w  domu jednej z nich w  Orvieto. Swoje spotkania odbywają w  ramach Klubu Kolacji Czwartkowych. Oprócz wspólnego gotowania i jedzenia – każda bowiem przynosi ze sobą składniki najlepszej jakości – spotkaniom towarzyszą szczere rozmowy o życiu i własnych doświadczeniach minionego czasu. Dobre wino, smaczne posiłki, najlepsze przyjaciółki, Włochy – czego można chcieć więcej, by po ciężkim tygodniu na powrót zyskać doskonały humor i z dystansu spojrzeć na to co nas spotkało? 
Bohaterki dają dowód, że nic więcej nie potrzeba do pełni szczęścia. I właściwie tak można by tę książkę scharakteryzować – to opowieść o wspólnym celebrowaniu posiłków, dającym poczucie bezpieczeństwa, przeganiającym troski, będącym pewną stałą w zmiennym życiu.


Mimo jej wielu zalet, nie jest to typ książki mogącej trafić w  mój gust – nie w  tym czasie, nie w  takim okresie.

Mimo całej mojej ogromnej sympatii do podobnych klimatycznych książek o słonecznej Italii, Marlena de Blasi nie jest pisarką – wbrew oczekiwaniom, wszak czytałam o niej wiele – która miała by moc oddziaływania na moje samopoczucie. Na przekór ogromu fantastycznych przepisów, na myśl, o których ślinka zbiera się w ustach, nie poczułam klimatu Włoch, nie przeniosłam się w  te rejony, choć pomagałam sobie jak umiałam lekturą na łonie natury.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka, wręcz przeciwnie – po prostu – niestety – nie w moim klimacie.

Jeśli Wy lubicie podobne opowieści przeplatane naprawdę rewelacyjnymi przepisami – odnajdziecie się w niej doskonale.

6 komentarzy:

  1. Nie znam tej książki i nie znam tej autorki. Może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie poczułaś klimatu Włoch... W końcu tego typu książki właśnie od tego są. Byłam w Umbrii trzy lata temu. Rewelacyjne miejsce :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polubiłam książki tej autorki i chętnie po nie sięgam właśnie latem. W sumie dawno nic z jej twórczości nie czytałam, więc wypadałoby sięgnąć. Być może właśnie po opisywaną przez Ciebie. Szkoda, że nie przypadła Ci do gustu. Ale faktycznie, Marlena de Blasi pisze dość... specyficznie i tak samo buduje klimat. Nie do każdego przemówi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony lubię takie historie, lekkie i przyjemne, ale Twoja recenzja każe mi się zastanowić, czy ten konkretny tytuł trafi w mój gust. Nie mówię mu nie, ale na siłę nie będę go szukać.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie czeka na swoją kolej, chociaz po twojej recenji trochę się jej obawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba mimo wszystko nie jest to książka dla mnie. Rzadko sięgam po podobne, w założeniu klimatyczne opowieści, bo oprócz dobrej konstrukcji muszą mieć w sobie bliżej nieokreślone "coś", które mnie zaczaruje i zachwyci. Rzadko się to zdarza.

    OdpowiedzUsuń