Gdy mąż Jasni Heaphy Durham – Max
– zmarł w wieku pięćdziesięciu sześciu lat po długiej walce z rakiem,
kobieta czuła się bardzo osamotniona. Przeżywała swoją żałobę ze świadomością
obietnicy złożonej jej przez ukochanego – jeśli istnieje coś po śmierci, on da
jej znak.
I rzeczywiście. Wkrótce po jego śmierci, autorka stała się świadkiem
przedziwnym i niewytłumaczalnych wydarzeń: na jej lustrze pojawia się ślad
odbitej dłoni, światła samoczynnie migoczą, dywan się przesuwa, zegar staje
dokładnie na godzinie śmierci Maxa i wiele, wiele innych.
Kobieta nie chciała tego zostawić – wraz z synem podejmuje wędrówkę śladem parapsychologii, mającej udowodnić jej, że nie zwariowała, a to czego doświadcza wcale nie jest takie rzadkie.
Kobieta nie chciała tego zostawić – wraz z synem podejmuje wędrówkę śladem parapsychologii, mającej udowodnić jej, że nie zwariowała, a to czego doświadcza wcale nie jest takie rzadkie.
Na swej drodze spotyka ludzi o
podobnej empirii, widzących i słyszących rzeczy niewyjaśnialne, niezdolne do
ogarnięcia rozumem, często tłumaczone emocjami i szokiem po stracie ukochanej
osoby.
Doznaliście kiedyś czegoś, czego
nie byliście w stanie racjonalnie
wytłumaczyć? Po śmierci bliskiego wciąż mieliście wrażenie, że daje Wam znaki
swojej obecności?
Podobne doświadczenia stały się udziałem Durham. Jeśli macie ochotę o nich poczytać, porównać – lektura będzie dla Was interesująca. Ostrzegam jednak – więcej niż religii, jest tutaj mediów, spirytyzmu, parapsychologów i tego typu rozwiązań. Jeśli zatem wolicie od takich zagadnień trzymać się daleko – uczucie ostrzegam.
Choć opowieść wydaje się
fascynująca, książka ta jest nierówna jak sinusoida – początek niezwykle
frapujący, jednak czym dalej, tym robi się bardziej męcząco.
Właśnie dlatego, że pewne rzeczy już wiemy, znamy, domyślamy się. Zwłaszcza jeśli – tak jak ja – oglądacie wiele filmów, w których pojawiają się wątki parapsychologiczne. Jeśli tego nie robicie – historia może być dla Was świeża i satysfakcjonująca do ostatniego zdania.
Jest to opowieść-świadectwo dla
laików, którzy albo chcą dowiedzieć się czegoś więcej, albo po raz pierwszy
przeczytać o podobnych doświadczeniach. Gdyby autorka dodała nieco więcej grozy,
efektów dźwiękowych i świetlnych – miałaby gotowy materiał na kolejny horror
podejmujący podobne wątki. Poszła jednak w innym kierunku – stworzyła literaturę
non-fiction, niby-reportaż z własnego dociekania prawdy i szukania
odpowiedzi na dręczące ją pytania.
Jeśli chcecie podążyć jej śladem, śladem na lustrze – otwórzcie umysły i 23. września pędźcie do księgarni.
Jeśli chcecie podążyć jej śladem, śladem na lustrze – otwórzcie umysły i 23. września pędźcie do księgarni.
blog o książkach, Janis Heaphy Durham, kontakt ze zmarłymi, książka, NDE, opinia, parapsychologia, recenzja, Ślad na lustrze, Wydawnictwo Literackie, znaki od zmarłych, życie po życiu