Choć Plantacja Somerset obfituje w sporą
ilość stron i wydarzeń – nie ma w niej miejsca na nudę.
To saga wysokiej próby – zanim poznamy wydarzenia główne, dotyczące wojny domowej
między Północą a Południem, prześledzimy losy kilku rodów: rodziny Toliverów,
naznaczonej – jak sądzą jej członkowie – klątwą, Warwiców,
Wyndhamów i DuMontów.
Rzecz zaczyna się, gdy córka
wielkiego i wpływowego plantatora zaczyna przejawiać skłonności
abolicjonistyczne – pomaga zbiegowi, przynosząc hańbę swojemu ojcu. By uratować
resztki jej godności, ten proponuje jej dwa wyjścia – wstąpienie do niezwykle rygorystycznego
zakonu lub też małżeństwo z Thomasem i wyjazd z nim do Teksasu,
gdzie wspólnie założą nową farmę i rozpoczną powolną walkę o fortunę i pozycję.
Decyzja byłaby prostsza, gdyby
Thomas nie był zaręczony z najlepszą przyjaciółką Jessici - Lettie. Książka
od samego początku naznaczona jest tragedią i to ona – w różnych formach – zdaje
się towarzyszyć kolejnym rodzinom w ich życiowej drodze. Czarne chmury stale
towarzyszą postaciom stanowiącym podporę sagi. Istotną kwestią są w niej bowiem
relacje międzyludzkie, które niezwykle splątane prowokują wydarzenia nie zawsze
możliwe do przewidzenia i nie zawsze pożądane przez czytelnika.
Saga ta posiada niewątpliwą siłę
oddziaływania – bez względu na to, w którym momencie historii się znajdujemy,
losy bohaterów śledzimy z niesłabnącym zainteresowaniem, ich kolejne posunięcia
ciekawią i zachęcają do niestrudzonej lektury, nawet jeśli niekoniecznie
znajdujemy radość w śledzeniu wydarzeń historycznych, których tutaj na
pewno nie zabraknie. Osadzenie akcji w tak konkretnym czasie historycznym
nadaje jej prawdziwego kolorytu.
Plantacja Somerset stanowi nie tylko świetnie pomyślaną sagę rodzinną, której podwaliną jest chęć budowania imperium, lecz przede wszystkim opowieść o powolnym dojrzewaniu do odejścia od niewolnictwa ku wolności. To świadectwo zmian społeczno-obyczajowych, które zachodziły nierzadko krwawo i boleśnie, ale które ostatecznie ugruntowały nową pozycję byłych niewolników.
Wielki plus za tak
sprawnie wplecioną w narrację lekcję historii.
Zdaje się, że jedyną zauważalną wadą książki są sporadyczne skoki czasowe powodujące, że nie zawsze jesteśmy w stanie z całą pewnością stwierdzić do czego i dlaczego doszło w tak zwanym międzyczasie. Brakuje pełnego obrazu całości, jednak mimo tej usterki, całość wypada niezwykle przekonująco. Do tego stopnia, że z prawdziwą przyjemnością sięgnę po jej ciąg dalszy – Róże.
Jeśli znajdujecie
upodobanie w sagach, lubicie śledzić często leniwie płynące losy
bohaterów, z którymi bardzo szybko można się utożsamić – zachęcam do
lektury. Autorka z całą pewnością przekona Was do siebie na dłużej, a
lektura tej książki rozpocznie długi romans czytelniczy.
blog o książkach, historia, książka, Leila Meacham, niewolnictwo, opinia, Plantacja Somerset, Południe, Północ, recenzja, saga rodzinna, Wydawnictwo Sonia Draga, zniesienie niewolnictwa
Hmm, a wiesz że chętnie bym przeczytała jakąś sagę? Ostatnio czytam wyłącznie krwawe kryminały przepełnione akcją więc przydałaby mi się leniwa akcja powieści. :D
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam, szczególnie jeśli temat niewolnictwa nie jest dla CIebie przeszkodą;)
UsuńChcę :)
OdpowiedzUsuńodłożone;)
UsuńMam "Róże", jeszcze w starym wydaniu i myślałam, że "Plantacja Somerset" to kontynuacja. Ale psikus, to teraz muszę zdobyć jeszcze tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńTo taki prequel;))
UsuńRodzinne sagi, czemu nie. Tylko nie jest to moim celem numer jeden ;)
OdpowiedzUsuńWiadomo!:) Ale w razie czego - tytuł już masz;)
Usuńja szczególnie nie przepadam za sagami, więc spasuję tym razem.
OdpowiedzUsuńW porządku, rozumiem;)
UsuńPo pierwsze, zakochałam się w tej okładce. Naprawdę! Jest prześliczna. A co mnie zastanawia, to fakt, że nie słyszałam o autorce, a tym bardziej o tej książce. Chyba za długą miałam przerwę w blogowaniu, czy jak? ;)
OdpowiedzUsuńOch, no i zarówno ja jak i moja mama uwielbiamy sagi. Ona chyba nawet bardziej niż ja, więc jak tylko powiem dla niej o tej książce, to poleci do księgarni. ;) Te skoki czasowe, o których wspomniałaś, jedynie mnie lekko martwią, bo jednak czasami czytam w różnych miejscach i nie zawsze mogę poświęcić swoją całą uwagę lekturze. Tytuł zapisuję :)
Pozdrawiam cieplutko!
Okładka jest faktycznie urzekająca, choć napis na moje oko niedopracowany - przy bliższym spojrzeniu jest rozmyty, wygląda jak kiepska rozdzielczość.
UsuńAutorka wcale nie jest nowa, teraz tylko wznowienie "Róż" i prequel tychże w postaci "Plantacji..." stąd na nowo o niej głośno:)
Skoki nie są aż tak uciążliwe, bo nie pojawiają się często - ale nie powodują aż takiego dyskomfortu o jakim wspominasz;)
Bardzo chętnie! Uwielbiam sagi, a temat niewolnictwa bardzo ciekawie przedstawiony bardzo mnie interesuje :) Tytuł zapisuję!
OdpowiedzUsuńWychowałam się na serialu "Północ, południe", więc dla mnie ta książka zapowiada się bardzo obiecująco.
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie słyszałam o tej książce, a uwielbiam sagi rodzinne. Zaraz zacznę poszukiwania :-).
OdpowiedzUsuńPolecam!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nie zawiedzie;)
OdpowiedzUsuń