Seria Czytam sobie zyskała już grono
prawdziwych entuzjastów, dlatego Wydawnictwo Egmont, idącza ciosem, zdecydowało się na przeniesienie pomysłu na grunt
nauk ścisłych. W ten sposób powstał nowy, ale wspaniale rokujący ciąg – Liczę sobie.
Na pierwszy ogień wzięłam – nieprzypadkowo i z premedytacją –
książeczki przeznaczone dla poziomu trzeciego, którego bohaterami są Szczurki –
Szczurki chwytają życie za ogon oraz Szczurki nie dają się wygryźć.
Pomysł na całość jest kapitalny! Aby książka pozostała
książką i kształciła poza liczeniem także i czytanie, autorzy – Rafał Witek
(tekst) i Maria Środoń (zabawy i zadania matematyczne) wpadli na genialny
pomysł połączenia tych dwu sprawności. Książeczki opowiadają historie życia
tytułowych bohaterów – tom pierwszy zapoznaje nas z rodziną, prezentuje ich
członków, ich wygląd, zachowanie, cechy charakterystyczne, a także informuje o
dalszych rodzinnych planach, drugi zaś jest opowieścią o powrocie Szczurków z
Sardynii i trudnej sytuacji jaką zastali – pozbawienie domu przez nikogo innego
jak kota.
Publikacje są świetnie pomyślane, gdyż w idealnych momentach
narrację przerywają wtrącenia w postaci zadań matematycznych, idealnie
komponujące się z całością i uzupełniające ją.
Dzieciaki w ramach zabawy i dla frajdy będą musiały między innymi dowiedzieć
się ile kosztują szczurze smakołyki, prześledzić drogi szczurków w kanałach,
obliczyć na co bohaterowie będą mogli pozwolić na wakacjach, mając do
wykorzystania określony budżet, ile trwał lot na wakacje i ile kilometrów
obejmował, sprawdzić ile waży wór z rybami dla kota i wiele innych.
Ćwiczyć się będą w sprawnym liczeniu, ale też trenować
orientację w przestrzeni oraz sprawnie łączyć przyczynę ze skutkiem.
Ja – jako pierwsza przeciwniczka matematyki – bawiłam się
cudnie i z prawdziwą przyjemnością śledziłam kolejne polecenia, udowadniając
tym samym, że ta książeczka to doskonały wybór zarówno dla miłośników
matematyki, jak i tych mniej zaangażowanych – dzięki przystępnej i atrakcyjnej
formie nauka stanie się przyjemnością, nie zaś przykrym obowiązkiem.
A jeśli można to połączyć z dalszym treningiem czytania, to
czego chcieć więcej?
Po-le-cam!
edukacja, EGMONT, książka, Liczę sobie, matematyka dla dzieci, nauka liczenia, nauka na wesoło, nauka przez zabawę, opinia, Szczurki chwytają życie za ogon, Szczurki nie dają się wygryźć
Zawzięta przeciwniczką matematyki również jestem, więc mam nadzieję, że ędę bawiła się przednio!
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Zadania matematyczne wykonywane na spokojnie i dla siebie dają dużo więcej, niż schematyczne zadania zawarte w podręcznikach. Warto zaprzyjaźnić się z matematyką w bardziej przystępnej formie... :) :)
OdpowiedzUsuńŚwietne tytuły!
OdpowiedzUsuńhttp://theta-lodz.pl/