poniedziałek, 9 listopada 2015

Sześć dni w Leningradzie



Sześć dni w Leningradzie to fabularyzowany dziennik podróży Paulliny Simons z jej wyjazdu do rodzinnego Leningradu, będącego pretekstem do zebrania materiałów do jej najpopularniejszej książki – Jeźdźca miedzianego.

Autorka urodziła się w dzisiejszym Petersburgu, lecz jako jedenastoletnia dziewczynka, dzięki staraniom taty, wraz z rodziną wyjechała Ze Związku Radzieckiego do Ameryki. Okazało się to dla niej prawdziwym wybawieniem i szansą na życie w dobrobycie.

Leningrad widziany jej oczami po 25 latach od wyjazdu jawi się jako przestrzeń brudna, smutna, biedna. Wszystko to, co pamiętała ze swojego dzieciństwa pozostało niezmienne – brak toalet, zniszczone budynki, obdrapane mury, piszcząca bieda. Simons zastanawia się, jak można cieszyć się wszystkim tym, co ma, gdy w miejscu, do którego przyjechała zginęły kiedyś tysiące niewinnych, o których wszyscy zapomnieli; jak mogła spać w miejscu, w którym wszystko rozpada się niemalże na jej oczach; jak mogła nie zauważyć, że jej łóżko stało w kuchni; opisuje brutalną śmierć Romanowów, prowadzi nasz szlakiem historii (i teraźniejszości!) zapomnianej i nieomówionej, przemilczanej, uświadamiając sobie, że Leningrad stanowi część jej duszy i tożsamości, że nigdy go  nie utraci.

Mimo że nie jest to klasyczny reportaż, robi przejmujące wrażenie. Gdzieś podskórnie czuje się, że gdyby nie wyjazd przed laty, świat nie poznałby talentu autorki, bo ten nie miałby możliwości się rozwinąć, zostałby stłumiony i zdeptany.

Dzięki tej książce wraz z Simons odkrywamy zakamarki jej dzieciństwa, nawet te, które pamięć już wybieliła lub wyparła, przemierzamy trasy stanowiące tło Jeźdźca miedzianego i widzimy przestrzenie dotąd przez nas nieeksplorowane.


W mojej opinii to dobre dopełnienie twórczości autorki,  umożliwiające nowe, świeże spojrzenie zarówno na trylogię, jak i na jej pozostałą twórczość. Warto mieć w biblioteczce.

15 komentarzy:

  1. Mam ten tytuł, czeka na swoją kolej. To będzie moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, bo do tej pory nie czytałam ani "Jeźdźca miedzianego" ani innych jej książek. Ciekawa jestem jak ją odbiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to już Ci powiem, że to coś zupełnie innego kalibru i w ogóle nie zwalnia Cię z obowiązkowej lektury innych jej pozycji!;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, wiem ;) Wcale się nie migam, szczególnie "Jeźdźca..." chcę przeczytać. Ale tak wyszło, że moją przygodę z autorką zacznę właśnie od tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Paulline Simons i jej tworczosc dlatego rowniez ta ksiazka jest na mojej liscie "must read" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza część już nie zrobiłą na mnie wrażenia, więc resztę odpuściłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. a to ma część pierwszą?;O Chyba coś przeoczyłam. A może masz na myśli tę o rodzicach Tatiany?bo to coś zupełnie innego!

    OdpowiedzUsuń
  7. Może to dobry start, wejście w klimat;) Ale lojalnie uprzedzam - nijak ma się to kapitalnych powieści Simons;)

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurczę, to ja pokićkałam, ale mnie z książek Simons, to w sumie jeno trzy się podobały, reszta mniej. Z drugiej strony ja kocham Petersburg i mam nadzieję tam pojechać.

    OdpowiedzUsuń
  9. A które się podobały?

    To właśnie relacja z podróży, może Ci go przybliżyć przed wyjazdem;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie się zastanawiałam czy warto sięgnąć po tę książkę, ale mnie przekonałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobał mi się i to bardzo "Jeździec" i "Jedenaście godzin"(czy jakoś tak), nawet widziała mi się książka "Tatiana i ALeksander", "Ogród letni" porzuciłam gdzieś na początku tak mnie drażnił

    OdpowiedzUsuń
  12. A widzisz.
    A czytałaś "Pieść o poranku"? Jeśli nie, to sięgnij!:)) Mam nadzieję, że ona Cię przekona!

    OdpowiedzUsuń
  13. o tej głupiej babie, co ma wszystko, ale jej mało...? Czytałam :D i uczucia miałam ambiwalentne :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyjątkowo intryguje mnie książka tej autorki :)

    Pozdrawiam :) Przy gorącej
    herbacie

    OdpowiedzUsuń