Misja rodzinka to hybryda drzewa genealogicznego, kroniki rodzinnej
i książek utrzymanych w duchu Zniszcz
ten dziennik. Świetna, nowoczesna
alternatywa dla tradycyjnych albumów, zbierająca nie tylko zdjęcia, ale również
wspomnienia, odbicia, ręczne prace – to komplementarny pamiętnik rodowy, w
którym znajdzie się miejsce na aktywność każdego z jego członków.
Faktycznie, jak zapewnia
wydawnictwo – tego dziennika nie będziesz chciał zniszczyć ani wyrzucić.
Będziesz za to z ochotą zapełniał kolejne jego strony, po to, by później
odłożyć na półce i za jakiś czas wracać do niego z sentymentem i
rozrzewnieniem.
Kapitalny prezent dla młodszych członków rodziny, zdolny zaszczepić w nich chęć poznawania rodziny i dbania o relacje oraz pamięć. Dzięki tej publikacji właściciel dowie się o swoich bliskich rzeczy, o których dotąd nie słyszał, a które stanowią ważny element familijnej tożsamości i tradycji. Ponadto, zmuszony będzie odwiedzić dawno niewidzianych członków rodziny, a co za tym idzie – podtrzymać, a nierzadko pewnie i odnowić nadszarpnięte więzy.
Książka ta zatem obok znaczenia
praktycznego i kronikarskiego, będzie miała duży wpływ na zaciskanie rodzinnych
nici bliskości, zdolna odbudować to, co nadwątlone.
Do zadań znajdujących się w książce zaliczyć można nie tylko tworzenie listy rodzinnych zawodów
(praktykowanych i tych znajdujących się w sferze marzeń), ale też
pamiętnika z wyjazdu, miłosną mapę rodzicielskich relacji, drogę dojścia
do wyznawanych poglądów, nekrologi ukochanych zwierzaków, rodzinne przepisy,
opis formy świętowana urodzin, a także
fotografie.
Wszystko to przeplatane jest cytatami skoncentrowanymi wokół rodziny i bliskości.
Doskonała propozycja prezentowa –
tworzenie albumu będzie niezwykłą frajdą dla całej rodziny i niebanalną i w świecie,
w którym rodzina jest zagrożona – pamiątką na lata.
album rodzinny, blog, blog książkowy, blog z recenzjami, dziennik, kronika, książka, Misja rodzinka, opinia, pamiętnik, recenzja, recenzje książek, rodzina, Wydawnictwo Literackie
Nie przepadam za takimi książkami :) Ale dla plastyków to spora frajda :)
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię takie rzeczy! :D
OdpowiedzUsuńJa też! Uwielbiam wprost, towarzyszy im niezła zabawa i frajda ze wspominania;)
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie tylko dla plastyków, bo wielkich umiejętności tam naprawdę nie potrzeba:) Choć o frajdę tworzenia;)
OdpowiedzUsuń