Konflikty na stałe wpisują się w codzienny krajobraz każdego człowieka. Nie sposób ich uniknąć, gdy zderzamy się
z osobami o innych poglądach, temperamentach, sposobach reagowania na
krytykę czy niezgodę. Gdy zarzewie konfliktu już jednak zaistnieje – możliwe są
dwie opcje: możemy go zaognić albo wyciszyć. Niestety większość z nas
wybiera opcję pierwszą, poddając się nieraz silnym emocjom i nie próbując
okiełznać uszczypliwych uwag czyhających na końcu języka.
Dana Caspersen ze swojej książki
czyni trening dla osób zainteresowanych sztuką unikania konfliktów. Poza
wiadomościami teoretycznymi, przedstawia konkretne wypowiedzi sformułowane pod wpływem
silnych emocji oraz ich przeciwwagi – spokoju, opanowania i wejrzenia w sedno
komunikatu, a nie jego obwarowanie słowne, modulacyjne i gestykulacyjne.
Rady skądinąd słuszne, przyćmione
zostały świetną grafiką, wiodącą – niestety – prym. Każda kolejna lekcja jest
wyraźnie odseparowana od reszty, komunikaty są zwięzłe i treściwe, lecz jeśliby
treść zebrać w całość, nie zostałoby jej wiele. Ogranicza się ona do podstawowych
uwag i ćwiczeń własnych, resztę oddając pustemu miejscu na stronach. Udzielone rady są wiedzą podstawową, nie zaś tajemną. Każdy, kto na drodze swego życia choć raz miał do czynienia z podstawiamy psychologii - prezentowaną teorię ma w małym paluszku. Nic odkrywczego zatem nie zostało przekazane, żadna wiedza tajemna nie stała się objawioną.
Jak płachta na byka działała na mnie warstwa kolorystyczna – mówiąc o unikaniu konfliktów, zdecydowano się na połączenie bieli oraz dominującej czerwieni i czerni – kolorów, które u mnie ewokują agresję mocno podświadomie.
Jak płachta na byka działała na mnie warstwa kolorystyczna – mówiąc o unikaniu konfliktów, zdecydowano się na połączenie bieli oraz dominującej czerwieni i czerni – kolorów, które u mnie ewokują agresję mocno podświadomie.
Zamiast skupić się na tym, co
autorzy chcieli przekazać, denerwowałam się barwami, które mi towarzyszyły podczas
lektury. Zamiast uczyć się formułowania komunikatów bez uciekania się do
agresji, czułam budzące się we mnie pokłady złości, niemożliwej do opanowania.
Może był to zabieg specjalny – wywołać złość, jednocześnie dając materiał służący
do jej poskromienia.
Przesłanie książki całkowicie
rozminęło się zatem w moim przypadku z efektami. 17 lekcji
zamieniło się w ciągłe powtórzenia i tak niewielkiej treści.
Jeśli zatem również jesteście
uczuleni na podobne zestawienie kolorów i bardziej niż grafikę cenicie
wartościową treść – niekoniecznie polecam.
Jeśli jednak takie połączenie
barw nie ma dla Was znaczenia, a graficzne wyróżnienie poszczególnych elementów
ważniejsze niż treść – być może znajdziecie w niej cenne rady dla siebie.
Choć tak jak mówię – wiele ich nie ma, a całość stanowi zgrabne zagranie formą.
Jak dla mnie książka jest
spalona. Rozeźliła mnie okrutnie.
17 zasad rozwiązywania konfliktów, blog, blog książkowy, blog z recenzjami, Dana Caspersen, jak rozwiązywać konflikty, opinia, Powiedz to inaczej, recenzja, Wydawnictwo Czarna Owca
Dawno nie czytałam podobnej książki wiec chętnie dla urozmaicenia zapoznałabym się z tym autorem. :-)
OdpowiedzUsuńZapowiadało się dość fajnie, jednak koniec końców, nie skuszę się.
OdpowiedzUsuńW istocie tak jest, że bezgraniczny spokój i racjonalne argumenty podparte zrównoważoną postawą zawsze wygrają z histerią, której towarzyszy absurd i podniesiony ton, nawet szał wrzasku, ubliżeń, bzdurnych zachowań, nadmiernej gestykulacji i wyciągania wszelkich syfów, nie mających nic wspólnego z ową sytuacją - od lat wypróbowane, gdyż z natury należę do tych, którzy właśnie w zderzeniu z furiatami są opanowani - czasem się podziwiam xD Zapraszam do mnie: www.blacklady.blogujaca.pl Pozdrawiam, Justyna:)
OdpowiedzUsuńI słusznie:)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Sięgnij po inną, ta, to naprawdę strata czasu.
OdpowiedzUsuń