Luty to doskonały moment na
lekturę książek poświęconych miłości – szczególnie, że dzisiejszy dzień zewsząd
bombarduje nas sercami i czerwienią. Nawet jeśli nie przepadamy za (zbyt) słodkim
świętem zakochanych, klimat miłości unoszący się w powietrzu jest
niedoparty i skłonić może nawet najbardziej zatwardziałe serca do przeczytania
czegoś, na co w innym okresie moglibyśmy zwyczajnie nie mieć ochoty.
Naprzeciw naszym oczekiwaniom
wychodzi Wydawnictwo Pascal wypuszczające na rynek książkę Zakochaj się we mnie. Sześć spojrzeń na miłość, będącą zbiorem
opowiadań poświęconych tejże, stworzonych specjalnie na Walentynki.
Każdą z nich cechuje
zogniskowanie wokół tematyki miłosnej, skupionej dodatkowo wokół 14-go lutego –
stanowią zatem spójną całość, mimo że mogłyby również istnieć oddzielnie.
Pierwsze opowiadanie – Smak zmysłów – wyszło spod pióra Alice
Clayton i przedstawia historię małżeństwa, które po latach stażu wydaje się nie
tak zakochane, jak na samym początku. On – pracoholik, ona – niespełniony cukiernik.
Kobieta, myśląc, że mąż zapomniał o walentynkach, z rozrzewnieniem
wspomina minione lata.
Kolejny tekst, to literacka próba
Jennifer DeLUCY. W niej to rzeczywistość miesza się z fikcją w sposób
dalece odbiegający od tego, czego moglibyśmy się spodziewać. Oto historia
pisarki, która zakochuje się w wytworze własnego słowa – wikingu Mangusie,
ucieleśniającym – według niej – wszystkie cechy idealnego mężczyzny. Jego wizja
stanowi alternatywę dla jej nudnego już związku.
Trzecie opowiadanie - Nie
obchodzę walentynek Nicki Elson – to historia kobiecego walentynkowego
Grincha. Znacie ten typ – nie obchodzę
walentynek, bo uważam, że jeśli ktoś się kocha, to okazuje uczucie przez cały
rok, a nie tylko od święta. Otóż to. Z tym, że perspektywa głównej
bohaterki zmienia się, gdy zakochuje się naprawdę
i 14-go lutego staje się jedynie pretekstem do kolejnej możliwości okazania
uczuć na sposób wyjątkowy.
Stać cię
na więcej Jessici McQuinn to najdłuższe z opowiadań znajdujących się w
tomie i… chyba jedno z bardziej nużących. Opowiada walentynkową historię
małżeństwa, które przez cały dzień niecierpliwi się na myśl o wspólnie
spędzonym wieczorze – bez dzieci, romantycznie, sam na sam.
Najlepszym tekstem z całego
zbioru jest Powrót do domu Victorii
Michales. Moim zdaniem to utwór, który z powodzeniem można by rozbudować i
uczynić z niego wzruszającą, ciepłą powieść pełną gębą. Jest to opowiadanie o
Savannah, wziętej prawniczce, która wyjechała z rodzinnego domu i
wyruszyła do Nowego Jorku, by tam spełniać się zawodowo. Gdy wpada w odwiedziny
do rodziców – z pozoru na trzy dni – jej życie i hierarchia wartości zmienia
się, gdy na jej drodze staje wieloletni przyjaciel i (dotąd) platoniczna miłość
– Jackson. Piękna historia – dla niej warto sięgnąć po cały tom, na nią warto
czekać.
Ostatnim opowiadaniem są Połączeni Alison Oburii. Słodko-gorzka
to opowieść, nad którą unosi się duch śmierci i odrodzenia. Jako jedyna ze
wszystkich, nosi znamiona wielkiego bólu i straty. Jak na historię kończącą,
jest nieco zbyt poważna i smutna, mimo że wychyla się z niej nieśmiały
promyk nadziei. Przedstawia losy Kate,
Ginny, Dylana i Paula – czwórki ludzi, których losy złączy miłość.
Zbiór opowiadań, który mam przed
sobą nie jest niestety w żaden sposób wybitny – historie są raczej
miałkie (za wyjątkiem wyróżniającej się opowieści Michaels) i wtórne. Łatwo w nich
przewidzieć finał, są dość ckliwe, niby romantyczne, a jednak potraktowane bardzo
powierzchownie. Dopóki nie dotarłam do Powrotu
do domu książka była dla mnie nie tyle przeciętna, ile słaba. Nie spełniła
oczekiwań, nie pozwoliła poczuć ducha miłości, mimo że to przecież on był
głównym bohaterem zbioru.
Jeśli macie na nią ochotę,
lojalnie ostrzegam, że poza wymienionym przeze mnie opowiadaniem, nie
znajdziecie tu zbyt wiele wzruszeń. Jest mocno przeciętnie, choć ciepło i słodko. Nie są to historie cukierkowate,
brakuje w nich jednak jakiejś głębi, czegoś co skrywałoby się pod naskórkiem,
do czego można by docierać, co można by drążyć, czym się zachwycać. Uwierzycie,
że brakuje nawet zwrotów o charakterze sentencjonalnym? Jeśli chodzi o książki traktujące
o miłości, wydaje się to wręcz niemożliwe.
Zatem jeśli kieruje Wami ochota
zaczytania się w czymś lekkim i pięknym – opowiadanie Michaels będzie
strzałem w dziesiątkę. Resztę jednak, możecie sobie zwyczajnie podarować.
Alice Clayton, Alison Oburia, Jennifer DeLUCY, Jessica McQuinn, książka, Nicki Elson, opowiadania walentynkowe, recenzja, Victoria Michaels, Walentynki, Wydawnictwo Pascal, Zakochaj się we mnie
Nie przepadam za opowiadaniami, wyjątek robię tylko dla kilku ulubionych autorów. Nie wiem czy dla jednego opowiadania byłabym w stanie przemęczyć się przez cały tomik.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna okładka, nie wiedziałam że wydawnictwo ma taką ciekawą pozycję w ofercie ;)
OdpowiedzUsuńZbiory opowiadań mają to do siebie że zazwyczaj tylko niektóre są dobre. jakoś nie jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w empiku za 15zł i miałam ją kupić, ale w końcu zwątpiłam. Jest bardzo cieniutka i jakoś nie przekonała mnie. Teraz tym bardziej się cieszę, że jej nie wzięłam.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam co prawda po opowiadania, ale dla tej książki zrobiłabym wyjątek. Zaciekawiłaś mnie, bo to nie moja do końca tematyka, ale byłaby miłym oderwaniem od tej ogromnej liczby kryminałów, które ostatnio czytam. :-)
OdpowiedzUsuńNieeee, to nie jest w ogóle oryginalne, totalna wtórność, nie polecam:P Lepiej poświęcić czas czemuś innemu, naprawdę;) Jest wiele lepszych książek o miłości, przez tą jeszcze się do nich zrazisz, a tego byśmy nie chciały:)
OdpowiedzUsuńNie jesteś jedyna - dobrze, że nie wydałaś tych 15 zł. Można je zainwestować dużo, dużo lepiej!
OdpowiedzUsuńufff!:)
OdpowiedzUsuńDotąd miałam szczęście do takich zbiorów, gdzie przeważały te dobre, a tutaj... klapa.
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie ładna, ale na tym koniec.
OdpowiedzUsuńZresztą Pascal w ogóle robi ładne okładki dla książek, szczególnie tych poświęconych miłości;)
Te same myśli mi towarzyszyły podczas lektury.
OdpowiedzUsuńSzkoda czasu, naprawdę.