poniedziałek, 21 marca 2016

ŚBK-owe przykurzątka, czyli książkowe wyrzuty sumienia

Marzec to dla Śląskich Blogerów Książkowych czas książkowego rachunku sumienia. Naszym zadaniem było spojrzenie na półkę i wyjęcie z niej pozycji, będących wyrzutami sumienia. Tych, które zalegają na regałach od dawna, a których wciąż z jakichś powodów nie przeczytaliśmy. Moja lista jest żenująca, ale tłumaczę się tym, że czytam wiele także spoza biblioteczki, poza tym czym więcej się ma, tym więcej siłą rzeczy zalega.




988 nieprzeczytanych książek ze zbioru liczącego niemalże 2500 pozycji. Około setka, to pozycje zdobyte na wymianie, w których miejsce pozbyłam się tego, co przeczytałam (tak, próbuję się trochę wytłumaczyć).

Czytam bardzo dużo i bardzo szybko. Problem tkwi w tym, że tak samo szybko kupuję, dostaję, wymieniam, zabieram do domu i wygrywam nowe pozycje, na skutek czego koło się zatacza.
Nie sposób zanudzać Was wymienianiem wszystkich nieprzeczytanych przeze mnie tytułów z  domowej biblioteczki (gdyby ktoś był ciekaw, mogę stosowną listę oczywiście udostępnić), stąd wybrałam 10 tytułów, będących moimi największymi wyrzutami i najdłużej koczującymi na półkach przykurzątkami.


Część moich gwiazd:)


1.       Gra w  klasy – kilka lat temu szalenie się na nią zafiksowałam i wreszcie dostałam jako prezent urodzinowy. Grzecznie odłożyłam na półkę i od tamtej pory ciągle coś przeszkadza mi w  lekturze (nie oszukujmy się, najczęściej są to nowe książki).

2.       Autobiografia Agathy Christie – lata temu, kiedy jeszcze pozycje autorki nie były tak chętnie wznawiane, udało mi się zdobyć dwutomowe wydanie za grosze,  na jednej z nadmorskich wyprzedaży u bukinistów. Emocjom nie było końca, oszalałam z radości!
Po powrocie z  wakacji jednak, książki wkomponowałam w regał i tak już zostały…

3.       Cholonek – oj, nawet nie wiecie jak bardzo, niesiona falą entuzjazmu po kapitalnym spektaklu Teatru Korez chciałam ją pochłonąć. Trudno było zdobyć, toteż samo pozyskanie książki mój entuzjazm pochłonęło i lektura dotąd leży nietknięta, patrząc na mnie z  ogromnym wyrzutem.

4.       Dwa kolejne tomy Jeźdźca miedzianego – po lekturze pierwszego załapałam książkowego kaca i postanowiłam dać sobie czas na złapanie oddechu. Łapię go już trzeci rok. Bez komentarza.

5.       Wahadło Foucaulta – znacie to? – „O matko, MUSZĘ mieć tę książkę NATYCHMIAST!!!!!! MUSZĘĘĘĘ!!!”. A gdy już mam… to mam. I nie ma po co się spieszyć.

6.       Służące – książka nawet nie jest moja. Pożyczona od przyjaciółki 3, a może już nawet 4 lata temu. Czeka. Ciągle na coś innego: na czas, na nastrój, na odpowiednie warunki. Kiedyś przeczytam, obiecuję!

7.       Middlesex – uwielbiam Eugenidesa. Książka długo była nie do zdobycia, udało mi się ją za bezcen zdobyć u katowickich bukinistów. Oczywiście od tamtej pory jej wartość rynkowa spadła, bo zanim zdążyłam ją przeczytać doczekała się wznowienia, co jedynie moje wyrzuty podkreśla i wzmaga.

8.       Moja walka – z  tą książką to było tak. „Błagam, kupcie mi ją na urodziny! Będę czytać natychmiast, obiecuję!”. Oczywiście okazało się, że u mnie czas płynie inaczej, a publikacja cierpliwie czeka aż nadejdzie jej czas.

9.       Norwegian wood – kupiona w  Biedronce, by wreszcie przekonać się o co chodzi z  tym całym Murakamim. Jak się domyślacie – nadal nie wiem.

10.   Opowieść dla przyjaciela – do tej książki tęskniłam długo, wypatrywałam okazji, by kupić ją w atrakcyjnej cenie lub ewentualnie dostać. Kupiłam. Każdego dnia widzę jej grzbiet, który woła do mnie z  wyrzutem. I każdego dnia mówię: „jeszcze tylko dokończę tę jedną i już się za Ciebie biorę”. Never ending story.

Listę mogłabym wydłużać i wydłużać, powiem Wam jednak, że aż mi się robi przykro. Dlatego przestaję, obiecując sobie i Wam, że w tym miesiącu przeczytam jedną książkę z listy. Niech to ŚBK-owe wyznanie ma jakieś pozytywne skutkiJ

A Wy? Macie swoje przykurzątka, swoje książkowe wyrzuty sumienia?
Czekam na Wasze wyznania i tytuły!